Wednesday 19 June 2013

10. Rywale

Opierał się o swój samochód, czekając na dwóch swoich znajomych, których z jakiegoś powodu wezwał wychowawca. Nie chciał siedzieć w klasie dłużej niż powinien, dlatego też zasugerował, że poczeka na szkolnym parkingu. Zważywszy na to, iż dzisiejszego dnia pisali ważny egzamin państwowy, normalne lekcje rozpoczną się dopiero od jutrzejszego dnia. Z uchylonego okna dochodziła spokojna melodia piosenki, jaka została puszczona przez jedną z tutejszych stacji radiowych. Była to jedna z rockowych ballad amerykańskiego trio. Szczęka po wczorajszym uderzeniu Sakury już go nie bolała tak jak z samego rana, chociaż irytował go ten siniak, który strasznie rzucał się  w oczy. Nieraz, gdy mijali go pozostali uczniowie tej szkoły, spoglądali na niego ciekawskim spojrzenim. Plotki dotyczące tego, co się wydarzyło na imprezie u Suigetsu, rozchodziły się w szkole od samego rana. Przewidział to, jednak ignorował wszystkie szepty. Lecz słysząc bajeczki wyzsane z palca, które nawet nie miały żadnego sensu, posyłał mordercze spojrzenia, które w pewnym sensie jeszcze bardziej podsycały plotki. Ma tego wszystkiego dość, woli jak najszybciej wrócić do domu i pogrążyć się w swoim świecie. Wyciszyć się. Zapomnieć o ostatniech wydarzeniach, by móc wszystko sobie poukładać w głowie. Niespodziewanie w jego stronę zaczęła kierować się koleżanka z klasy. Widział, jak chwilę temu, pożegnała się ze swoimi znajomymi. Teraz była sama i szła właśnie w jego stronę. Westchnął cicho, przypominając sobie jej zachowanie z wczorajszego wieczoru. Sądził, że bardziej potrafi się hamować. Również oparła się o srebrną karoserię jego samochodu. Spojrzała na niego niepewnie zza zeszytu.
‘Sasuke-kun, co się wydarzyło wczoraj? Nic nie pamiętam.’ Powiedziała, udając niepewny głos. Kare tęczówki zlustrowały ją obojętnie.
‘Zbyt dużo wypiłaś.’ Skomentował, przenosząc ciężar ciała z prawej na lewą nogę. Czerwonowłosa westchnęła, po czym wyciągnęła z torby pół litrową butelkę wypełnioną przezroczystą cieczą, potocznie zwaną wodą. Upiła kilka łyków z plastikowej butelki.
‘Nie musisz mi tego mówić.’ Odparła, zakręcając zakrętkę. ‘To jak, powiesz mi?’ Spytała, widząc, że zapomniał o wcześniejszym pytaniu.
‘Wiem, że nie wypiłaś na tyle dużo, by mógł Ci się film urwać. Ale skoro jesteś tego tak bardzo ciekawa, to ci powiem.’ Powiedział, spoglądając na nią kątem oka. Twarz nastolatki napięła się nieznacznie, czekając cierpliwie na jego odpowiedź. ‘W przeszłości naraziłem się Sakurze i wczoraj oberwałem za swoje. Stare nieporozumienia, o których nie mam zamiaru ci wspominać.’ Dodał, spoglądając przed siebie prosto na szkolny gmach. Wyczekując na swoich znajomych, po mału zaczynał się już niecierpliwić. Karin zmarszczyła lekko brwi, niespodziewała się takiej odpowiedzi. Odpowiedzi, w której dało wyczuć się nutkę sentymentu związanego z przeszłością. Nie podobał jej się ton, z jakim mówił.
‘Stara dziewczyna?’ Fuknęła, pozwalając swym myślą i odczuciom przejąć nad nią kontrolę. Uchiha odwrócił się nagle w jej stronę z minimalnie rozszerzonymi tęczówkami.
‘Dziewczyna?’ Powtórzył jak echo, z ogromnym zdziwieniem. Gdy nastolatka przytaknęła, zaśmiał się. ‘Nie żartuj sobie lepiej, Karin.’ Odparł i odetchnął z ulgą, gdyż z budynku wyszła właśnie dwójka jego kolegów. Kącik ust Karin uniósł się lekko ku górze. Akurat ta odpowiedź bardzo ją usatysfakcjonowała, odrzuciła wcześniejsze obawy na bok. Powoli zaczęła się do niego przysuwać, chcąc zmniejszyć odległość, która ich dzieliła między sobą. Lecz nie zauważyła jego zbliżających się kolegów. Gdy już miała zamiar wtulić się w jego ramię, usłyszała tak dobrze znany jej głos. Irytujący ją głos.
‘A ty nadal przywylasz się do Sasuke. Nie dostałaś czasem wczoraj nauczki?’ Spytał z nieukrywanym sarkazmem, odpychając ją od kruczowłosego, który wyglądał, jakby nic go nie obchodziło.
‘Przymknij się rybołuski! Twoje i Ayumi bajeczki na mnie nie działają!’ Warknęła zła, że ktoś ośmielił się przerwać jej ten moment. Uchiha spojrzał na seledynowowłosego z przymrużonymi oczami. Jednak nie powiedził nic, dopóki Karin nie oddaliła się na odpowiednią odległość.
‘Co żeście jej wkręcili?’ Zapytał. Mimo wszystko intrygowało go, co wymyślił z jego kuzynką.
‘Że tamta różowa laska, zapomniałem jej imienia, porwała Cię, chcąc wykorzystać Cię seksualnie w lesie.’ Odpowiedział, pomału wycofując się za sylwetkę muskularnego brązowowłosego, który właśnie parsknął śmiechem, gdy usłyszał, co wymyślił wraz z byłą dziewczyną.
‘Oboje macie zbyt wybujałą wyobraźnię.’ Wtrącił Uchiha lakonicznym tonem, po czym wsiadł do samochodu, czekajac, aż łaskawie i dwójka nastolatków uczyni to samo, co on. ‘Sakura.’ Powiedział, gdy Hozuki jako ostatni zajął miejsce pasażera z przodu. Suigetsu spojrzał na niego ze zdziwieniem, nie wiedząc, o co może mu tym razem chodzić. ‘Sakura, to jest jej imię.’ Dodał, widząc pytający wyraz twarzy przyjaciela. Seledynowowłosy przytaknął, starając się tym razem zapamiętać imię nieznanej mu dziewczyny.                                                                                                                                                                                                                                                             
Dwie dziewczyny spoglądały z nieukrywanym zdziwieniem na to, co się przed chwilą wydarzyło na terenie ich szkoły. Nieznana im nastolatka zjawiła się z nikąd, na dodatek jeden z ich kolegów z klasy rzucił się jej na szyję, jakby była jakąś bliską mu osobą. Osobą, o której nigdy nic nie wspominał, a przecież znają go nie jeden dzień. Blondynka położyła dłoń na ramieniu przyjaciółki, która cały czas była w szoku po tym, co zobaczyła. A następnie ściągnęła brwi ze sobą, widząc, jak dyrektor kieruje się z różowowłosą i Ayumi w stronę budynku. Chcąc wykorzystać sytuację, chwyciła Hyugę za rękę i zaczęła ciągnąć w stronę dwóch kolegów z klasy, którzy stali przy jednym z murków.
‘Kto to był?’ Spytała od razu, wskazując na jeszcze widoczną Haruno.
‘Ino, no chyba nie jesteś zazdrosna.’ Wtrącił Nakatsu, tuż nad uchem blondynki.
‘Nakatasu Otsuri, nie ciebie się pytałam.’ Warknęła przez zaciśnięte zęby.
‘Nie sprecyzowałaś swego pytania.’ Zauważył słusznie, chcąc nieco podroczyć się z koleżanką z klasy.
‘O Hinata-chan! Możesz na słówko?’ Spytał niespodziewanie Uzumaki, które nagle obudził się ze swojego snu. Granatowowłosa wskazała trząsącym się palcem na swoją osobę, nie będąc zbytnio pewną, czy rzeczywiście mówił do niej, czy może się tylko przesłyszała. ‘Tak, o ciebie chodzi, a teraz chodź.’ Powtórzył Naruto, chwytając ją za nadgarstek i odciągając od znajomych.
‘Bezmózgozłowy, jeśli coś jej zrobisz, to obiecuję, że skopię twój tyłek tak, że nie będziesz w stanie na nim usiąść.’ Zagroziła Yamanaka, wiedząc, do czego jest zdolny blondyn. Nastolatek machnął dłonią na odczepkę, wiedząc, że nawet jeśli by chciała, to nie byłaby zdolna go uderzyć. Przynajmniej nie tak bardzo, jak to przed chwilą podkoloryzowała. Naruto, nie chcąc tracić więcej czasu na zachowanie Ino, zwrócił się w stronę Hyugi.
‘Hinata-chan... no bo wiesz... Jakby ci to powiedzieć... wiesz, wczoraj... na lotnisku... ja... no wiesz, o co chodzi Hinata. Ja chciałem, byś... eee... ten wypadek to był jedynie przypadek. I eee.. chciałem Cię przeprosić i podziękować za twoją fatygę.’ Mówił wolno, dokładnie analizując każde następne słowo, jakie miało wydobyć się z jego krtani. Chciał, by tym razem jego przeprosi wypadły o wiele lepiej niż wszystkie poprzednie.
‘Naruto-kun... ja... wiem... nieszkodzi...’ Wydukała, cały czas spoglądając na swe buty, uderzając również palcami wskazującymi dłoni o siebie.
‘No, ale wiesz, to tak głupio wyszło.’ Wyznał szczerze. W końcu nie zaplanował tego wszystkiego, tylko po ty, by jego głową leżała na jej kolanach przez kilkanaście minut. Gdy chciał jeszcze o coś spytać, usłyszał wraz z innymi uczniami, dźwięk klaksonu samochodowego. Niemalże wszyscy, odwrócili się w stronę bramy, skąd dochodził owy dźwięk.
‘A ten co tu robi?’ Mruknął niezadowlony szatyn, kierując się przyśpieszonym krokiem, w stronę srebrnego Audi, które właśnie podjechało na szkolny parking.
‘Ej, Nakatsu, spokojnie.’ Powiedział szybko Uzumaki, podbiegając do przyjaciela i łapiąc go za ramię. Lecz Otsuri szybko strącił jego rękę, nie zatrzymując się. ‘Ehh... szykują się kłopoty. Ayumi gdzie jesteś?’ Dodał, spoglądając przez ramię, w stronę wejścia do szkoły.
‘Zaczyna się. Testosteron znowu zaczyna buzować.’ Powiedziała Ino do przyjaciółki, która dopiero teraz ośmieliła się podnieść swój wzrok.
Szatyn zmierzał w stronę srebrnego pojazdu z jak najbardziej brudnymi i nieczystymi myślami(nie tu nie chodzi o homo-nie wiadomo co hahaha xD dop. Aut.) Widząc, jak kruczowłosy opuszcza swój samochód, przyśpieszył gwałtownie.
‘I ty masz tu jeszcze czelność przychodzić?!’ Warknął podirytowany w stronę byłego przyjaciela. Uchiha odwrócił się w stronę ucznia Konohy, którego tak dobrze znał.
‘Coś Ci nie pasuje?’ Fuknął, a kącik jego ust uniósł się lekko do góry.
‘To teren uczniów Konohy, a ty nim od dawna już nie jesteś.’ Powiedział wyniośle.
‘A mam przypomnieć ci, przez kogo zostałem przeniesiony?’ Spytał z sarkazmem, robiąc kilka kroków w przód. Suigetsu wraz z Juugo również opuścili auto, po czym oparli się o jego karoserię. Nie zamierzali wtrącać się w ich kolejną kłótnię, która zawsze kończyła się jednym: bójką. Oboje westchnęli ciężko. Nawet siła wyższa nie będzie w stanie powstrzymać tego, co za chwilę będzie miało miejsce na szkolnym parkingu. Tak było zawsze przy ich spotkaniu. Otsuri, prychnął pod nosem, przypominając sobie wydarzarzenia sprzed dwóch lat.
‘Sam się zgłosiłeś na ochotnika.’ Dodał, tym razem obojętnym głosem. Uchiha nie wytrzymał, chwycił mocno dłońmi za jego koszulę. ‘Czyżbyś chciał wyładować swoje emocje po ostatniej porażce? Remis to w końcu nie zwycięstwo.’ Zadrwił, chcąc go sprowokować jeszcze bardziej.
‘A żebyś wiedział.’ Powiedział, po czym bez zawahania jedną dłonią uderzył szatyna prosto w twarz, puszczając jego koszulę. Nakatsu przykucnął na kolanie,  nie chcąc dać mu jeszcze większej satysfakcji z  położenia go na łopatki. Zewnętrzną częścią dłoni, starł krew z kącika ust.
‘Czyżby wujaszek wysłał Cię na lekcje samoobrony?’ Spytał, prostując się.
‘Zazdrościsz, bo nie umiesz się bić?’ Tym razem to drwina wydobyła się z ust Uchihy.  Nakatsu zaśmiał się pod nosem.
Nie zaprzeczyłeś. Sądziłem, że to baby muszą chodzić na lekcje samoobrony, a nie taka osoba, jak bratanek szefa rządowej policji.’ Powiedział z sarkazmem.
‘Przegiąłeś.’ Warknął i od razu zaczął szykować się do kolejnego ciosu.
‘Czy wy musicie lać się przy każdym spotkaniu?’ Spytał Naruto, który usiadł na ziemi, lustrując wymianę zdań kolegów i zbliżającą się walkę. Wiedział, że żaden z nich mu nie odpowie. Uchiha zamachnął się, chcąc ponownie uderzyć Nakatsu, jednak ten uniknął ciosu, podpierając się dłonią na ziemi i podcinając jego nogi. Tym razem to Sasuke runął na ziemię.
‘Nadal używasz tych swoich sztuczek? Mogłem to przewidzieć.’ Powiedział z dziwną niechęcią w swym głosie, podnosząc się z ziemi i otrzepując swoje odzienie z pyłu.
‘Miałem spytać wcześniej, kto Ci sprawił takie piękne limo pod okiem? Bo bardzo żałuję, że to nie byłem ja.’ Odparł. ‘Coś czuję, że zaprzyjaźniłbym się z tą osobą.’
‘Nie sądzę. Nie jest taką idiotką, by się z tobą zadawać.’ Powiedział, jednak szybko żałował swych słów. Twarz Otsuri, była pokryta szerokim uśmiechem, który nie schodził mu z twarzy. Jakby tego było mało, szczery śmiech rozbawienia wydobył się z jego krtani.
‘Sasuke, on chyba nie wierzy, że Sakura ci przywaliła wczoraj na imprezie.’ Wtrącił Juugo, o dziwo Nakatsu stłumił swój śmiech, słysząc owe słowa.
‘Sakura Haruno?’ Zapytał z małą obawą w swym głosie. Uchiha zmarszczył swe brwi, nie sądził, że i on zna jego starą znajomą. Kruczowłosy niechętnie przytaknął. ‘Geez, dopiero co ją widziałem, nie wyglądała, jakby komuś potrafiła przywalić.’ Dodał, drapiąc się palcami po brodzine.
‘Sasuke! Widziałeś Sakurę?! Czemu nic nie powiedziałeś?!’ Zaczął wydzierać się blondyn, który nagle zerwał się z ziemi, rzucając się na niego. ‘Coś ty jej zrobił?!’ Krzyknął, szarpiąc go za jego szkolny uniform.
‘Naruto Uzumaki, Nakatsu Otsuri, szkoła to nie pole walki, Sasuke, ciebie to także się to tyczy.’ Męski głos rozszedł się po szkolnym placu. Szatyn wraz z blondynem zamarli, gdyż doskonale znali ten głos, zresztą tak samo jak reszta uczniów...

No comments:

Post a Comment