Szatyn pośpiesznie
zaparkował auto w pierwszym wolnym miejscu jakie znalazł. Widok jaki zastał
wraz z Sakurą, napawał go niepokojem. W głowie obu nastolatków krążyło jedno i
to samo pytanie: „Co tu się stało?” Sasuke
odpiął swój pas bezpieczeństwa.
- Zostań w aucie, ja dowiem
się co się stało. - powiedział, po czym wyszedł ze swojego samochodu. Haruno
cały czas spoglądała przez przednią szybę, jak mundurowi krzątają się przed
budynkiem, w którym mieszka. Nagle ujrzała karetkę gnającą na sygnale, która
również zatrzymała się przed blokiem. Widziała jak jej dawny przyjaciel próbuje
porozumieć się z oficerami policji, by
poznać przyczynę tego całego zamieszania. Ku jej zdziwieniu nigdzie nie
dostrzegała swoich sąsiadów. Czyżby już dawno zostali ewakuowani? Miała
nadzieję, że nic nikomu się nie stało. Po kilku minutach spędzonych w
samochodzie Uchihy, postanowiła go opuścić. Na zewnątrz wszystko wydawało się
jeszcze bardziej chaotyczne.
- Co się stało? - spytała
dochodząc do kruczowłosego.
- Miałaś zostać w
samochodzie! - warknął przez zaciśnięte zęby. Jej niesubordynacja nie była dla
niego czymś nowym, aczkolwiek w zaistniałej sytuacji powinna chociaż raz go
posłuchać.
- Co się stało? -
powtórzyła, całkowicie ignorując jego wypowiedź.
- Nie wiem, nikt nie chce
mi nic powiedzieć. Wiem jedynie, że cały budynek został ewakuowany. - odparł,
nie ukrywając złości. Haruno westchnęła ciężko. Przecież ktoś powinien im
udzielić jakichkolwiek informacji na temat tego, co tu zaszło. Z lękiem
wpatrywała się w dwa okna swego małego mieszkania. W pewnym momencie wydawało
jej się, że ujrzała kogoś... Jednak to byłoby sprzeczne z tym, co powiedział
Sasuke.
Nagle Uchiha zaczął
pośpiesznym krokiem iść przed siebie, jakby dostrzegł kogoś znajomego. Sakura
ruszyła za nim, chociaż tak naprawdę nie wiedziała, gdzie idą. Nikt z
mundurowych nie zwracał za bardzo uwagi na dwójkę nastolatków. Po chwili Sasuke
stanął twarzą w twarz z pewnym mężczyzną. Sakura mogłaby przysiąść, że kiedyś
już go widziała.
- Może pan wyjaśnić co się
tu dzieje? - zapytał od razu.
- Sasuke Uchiha? -
najwidoczniej owy mężczyzna był mocno zaskoczony z tego przypadkowego
spotkania. - Co tu robisz?
- To co tu robię jest
nieistotne, ważniejsze jest co się stało w tym budynku i kiedy będzie można
wejść do środka. - odparł, nieco zaostrzając ton głosu.
- Shikaku, pusto! -
krzyknął jeden z oficerów do mężczyzny, z którym właśnie rozmawiał Sasuke. Nie
jaki Shikaku przytaknął.
- Takie informacje w
obecnej chwili mogę przekazać jedynie mieszkańcom tego budynku, a jak mniemam
tym nim nie jesteś. - powiedział i zaczął kierować się w stronę swych
towarzyszy z pracy. Sasuke spojrzał się przez ramię na różowowłosą, która w
ogóle nie przysłuchiwała się rozmowie jaka toczyła się przed chwilą pomiędzy
Uchihą a Shikaku. Ona raczej wolała się skupić na zastanawianiu się, gdzie
wcześniej widziała owego mężczyznę.
- Co się tak patrzysz? -
spytała, po czym dmuchnęła na niesforny kosmyk włosów, jaki spadał jej prosto
na twarz. Kuzyn Ayumi przewrócił jedynie lakonicznie oczami.
- Panie Nara, może i ja tu
nie mieszkam, ale ona tak! - krzyknął za oddalającym się mężczyzną, który nagle
przystanął w miejscu, a następnie ponownie spojrzał na dwójkę nastolatków.
Dopiero gdy Sasuke
wypowiedział nazwisko owego mężczyzny, Sakura była wstanie przypomnieć sobie,
skąd go kojarzyła. Nie spotkała się z nim nigdy wcześniej, jednak od
dzisiejszego dnia chodzi z jego synem do klasy. Ojciec i syn są jak dwie krople
wody, pomijając wiek.
- Jakie jest twoje imię i
nazwisko? - spytał ojciec Shikamaru, wyciągając w między czasie kilka kartek ze
swojej kieszeni.
- Sakura Haruno, proszę
pana. - odparła od razu. Mężczyzna przeleciał palcem po spisie mieszkańców.
- Tak, zgadza się. Teraz
pójdziesz ze mną. - powiedział, spoglądając cały czas na nastolatkę. Sasuke
zmarszczył brwi, uważnie obserwując pana Narę.
- Co z jej babcią? - spytał
niespodziewanie bratanek Madary. Źrenice różowowłosej rozszerzyły się
gwałtownie. Całkowicie zapomniała o tym, że Ayumi na jej prośbę utaiła fakt, że
mieszka sama bez żadnych prawnych opiekunów. Shikaku spojrzał z pewnym
zdziwieniem na Sakurę, jakby dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że nie ma ona
babci.
- Moja babcia pewnie ma się
dobrze, a pan Nara zabierze mnie do niej, prawda? - wtrąciła szybko,
wprowadzając w drobne zakłopotanie oficera policji.
- Zgadza się. - przytaknął
niepewnie Shikaku. Jako przedstawiciel władz nie powinien kłamać, lecz skoro
wszystko w obecnej chwili było kłamstwem, nic nie powinno się stać, zwłaszcza
że na tym polega cała dzisiejsza operacja.
- Widzę że należysz do
Konohy. W takim razie musisz znać mojego syna. - powiedział, szybko zmieniając temat. Sakura
uważnie spojrzała na swój ubiór, po którym została rozpoznana jako uczennica
jednej z prestiżowych szkół.
- Tak, dzisiaj go poznałam.
- odparła z uśmiechem.
- Skoro ona zamieszkuje ten
budynek, należą jej się odpowiednie informacje dotyczące tego co się stało. -
zauważył słusznie kruczowłosy, dla którego wszystko to było bardzo dziwne.
- Niechętnie przyznaję mu
racje. - mruknęła Sakura, na co Uchiha prychnął złośliwie. - Kiedy będę mogła
wejść do domu?
Nara spojrzał raz na
chłopaka, a raz na dziewczynę. Pojawienie się Uchihy nieco komplikowało sprawy,
aczkolwiek ani on, ani jego przełożeni nie spodziewali się, że on uważa, iż
Haruno posiada prawną rodzinę, co było na ich tymczasową korzyść. Jednak musi uważać
na to co mówi, nie wie dokładnie co Sakura powiedziała na temat swój i rodziny.
- Niestety, nie ma takiej
możliwości byś tam wróciła. - powiedział z powagą. Sasukę kątem oka spojrzał na
swoją znajomą. Jej twarz była biała jak biała kartka papieru. - Specjaliści wykryli poważny wyciek gazu, a
także zostało potwierdzone, że konstrukcja nie jest dość stabilna, by
ktokolwiek tam mieszkał. - wyjaśnił. - Ale spokojnie, jak wspomniałem
wcześniej, pojedziesz teraz ze mną - zabiorę cię do twojej babci. - dodał, nim
kruczowłosy zdążył zadać nowe pytania.
Sakura wiedziała, że coś tu
nie gra. Żaden przedstawiciel władz nie powinien kłamać w stosunku do
obywateli. A tu od tak sobie pan Nara mówi o jej babci, którą sama wymyśliła
wraz z Ayumi. Jednak nie wyczuwała żadnego zagrożenia czy niebezpieczeństwa z
jego strony, mimo iż dopiero go poznała. Dlatego postanowiła mu zaufać...
Od dłuższego czasu
znajdowała się już w aucie policyjnym, kierując się w nieznane miejsce, wraz z
ojcem Shikamaru. Sasuke wyraźnie nie był zadowolony z faktu, iż bez słowa
wsiadła do radiowozu. Aczkolwiek mimo dzisiejszego wieczoru, nic się nie
zmieniło... nadal się nie znali.
- Za chwilę będziemy na
miejscu - oznajmił Shikaku w momencie, gdy zatrzymał się na jednym z czerwonych
świateł. Nastolatka przytaknęła, uważnie rozglądając się zza oknem. Wyraźnie
była to jedna z ekskluzywniejszych dzielnic. Pięć minut później samochód
wjechał na podziemny parking jednego z potężnych apartamentowców.
- Dlaczego tu
przyjechaliśmy? - zapytała w momencie, gdy samochód stanął w miejscu.
- Zaraz zobaczysz. Chodź,
ktoś właśnie na ciebie czeka. - powiedział, po czym wysiadł z auta. Sakura
niepewnie poszła w ślady za mężczyzną.
Nie wiedziała dokładnie w
jakim budynku się znajduje, lecz spoglądając na wnętrze apartamentowca
domyślała się, że mieszkają tu ludzie z dość pokaźnym portfelem.
- Emm... proszę pana... –
zaczęła, niepewnie krocząc tuż za tatą Shikamaru.
- Tak - spytał i w tym
samym czasie zatrzymał się przed windą.
- Pan wie, że nie mam
babci, więc...
- O to się nie martw. -
przerwał jej niespodziewanie. - Nie wiem, jakie miałaś powody oszukując Uchihę,
jednak dzięki temu udało nam się go przekonać, by wrócił do domu -‘ Sakura
przytaknęła, będąc wdzięczna, że Nara nie wnika w jej prywatne życie. Windą
wjechali na dwunaste piętro potężnego budynku. Nim drzwi windy ponownie się
otworzyły, Shikaku ponownie przemówił.
- Gdy wyjdziesz, skierujesz
się do ostatnich drzwi po prawej stronie, tam ktoś na ciebie czeka, ale nie
musisz się obawiać, znasz ją. - nim Sakura się zorientowała, została grzecznie
wyproszona z windy. Zdezorientowanym wzrokiem spoglądała jak masywne drzwi od
windy zasuwają się, pozostawiając ją zupełnie samą na białym korytarzu. Krocząc
w stronę mieszkania wskazanego przez Shikaku, głęboko zastanawiała się kogo ma
zastać w środku. Stojąc przed wskazanymi drzwiami, bez wahania nacisnęła na
dzwonek. Nie minęło długo, a we framugach stanęła wysoka blondynka.
- Tsunade-sama? - zapytała
zdziwiona nastolatka.
- Wejdź do środka, muszę z
tobą poważnie porozmawiać. - poprosiła, zapraszając ją ręką do zewnątrz.
Wnętrze mieszkania nie było
zbyt ekstrawaganckie, kilka najważniejszych mebli, puste ramki na zdjęcia
porozwieszane na ścianach. Nigdzie nie było żadnych ozdób czy dekoracji.
Mieszkanie wydawało się opuszczone, jakby nigdy nikt tu nie mieszkał.
Aczkolwiek w jednym kącie stały dwie walizki, jak i trzy kartony średniej
wielkości. Widocznie Tsunade dopiero się tu wprowadza, a reszta jej rzeczy jest
w drodze.
- Usiądź. - ponownie
poprosiła blondynka, stając przed ogromnym oknem, jakie znajdowało się w
salonie. Haruno nie wiedząc za bardzo, o co chodzi w zaistniałej sytuacji,
wykonała prośbę jednej z zarządców Konohy i usiadła, nadal uważnie rozglądając
się po mieszkaniu.
- Nie będę owijać w
bawełnę, dlatego powiem wszystko od razu, po czym możesz pytać o co chcesz. -
Sakura przytaknęła będąc ciekawa tego, co ma do powiedzenia kobieta. – Kurator,
którego miałaś do tej pory, był zamieszany w różne machlojki, dlatego też
zostałaś przekazana pod opiekę innego kuratora. Również ze względu na to, iż
konstrukcja bloku w którym mieszkałaś nie jest stabilna, od dzisiaj zamieszkasz
tutaj. Twoje rzeczy zostały spakowane przez służby ratownicze i przywiezione
tutaj. - wskazała na walizki i kartony jakie stały w kącie. - Masz tutaj salon,
osobny pokój, kuchnię i łazienkę, miejsca jest o wiele więcej niż w tamtym
mieszkaniu. Jutro powinni przywieść ci biurko jak i inne rzeczy potrzebne do
nauki, również zamówiłam zasłony jak i nowe naczynia i kilka
najpotrzebniejszych rzeczy. - różowowłosa nie spodziewała się tego, co właśnie
usłyszała, jej powieki otwierały i zamykały się co chwilę w niedowierzaniu.
Niby ona miała tu mieszkać? Tak po prostu?
- Ja nie jestem w stanie
utrzymać tego mieszkania z własnych pieniędzy, ledwo co płaciłam za tamtą małą
kawalerkę. Nie mówiąc już o jedzeniu i innych rachunkach. Nie stać mnie na to
mieszkanie. - zaargumentowała.
- O to się nie musisz
martwić. Zarząd Konohy pomaga osobom będącym na stypendium Liścia. Wliczając w
to wszystko - także wydatki potrzebne do życia.’ Sakura dopiero teraz
przypomniała sobie że Nakatsu również otrzymuje dofinansowanie ze szkoły, ale
wątpiła, by dostawał również mieszkanie, meble i, jak to ujęła Tsunade,
wszystkie wydatki potrzebne do życia. Według niej samej to było o wiele za
dużo.
- Jednak jest jeden
warunek, jaki muszę ci postawić. - dodała po chwili przełożona dyrektora
Liścia.
- Jaki warunek? - zapytała
bez żadnego zdziwienia uczennica. Wiedziała, że to wszystko jest zbyt piękne,
by było prawdziwe.
- Musisz zrezygnować z
pracy u pani Uchihy, gdyż szczerze wolałabym, byś skupiła się na nauce. Po
twoich wynikach jakie będziesz osiągać w szkole zadecyduję, czy przyjąć cię na
praktyki do mojego szpitala. - postanowiła kobieta, siadając na kanapie obok
Haruno.
- Ale to jej zawdzięczam
to, że do tej pory nie zostałam ponownie wysłana do sierocińca. -
zaprotestowała, nie będąc niezbyt zadowoloną z warunku, jaki właśnie usłyszała.
Naprawdę była wdzięczna Ayumi i jej mamie, gdyż zawdzięcza im bardzo wiele,
również to, że została przyjęta do Konohy.
- Rozumiem to, jednak
spędzanie wieczorów i weekendów w pracy na pewno nie pomoże ci w nauce i osiągnięciu
wyznaczonych celów, zwłaszcza, jeśli zostaną przydzielone ci praktyki. - Sakura
westchnęła ciężko, akurat w tej sprawie przyznając Tsunade racje.
- Masz dwa wyjścia w tej
chwili: albo przystaniesz na moją propozycję, albo niestety będziesz zmuszona
do wrócenia do sierocińca, gdyż miasto nie jest ci zapewnić pomocy takiej, jaką
ja ci właśnie ofiaruję. - wyjaśniła. Różowowłosa przygryzła dolną wargę.
Została postawiona między młotem a kowadłem i nie za bardzo jej się to
podobało. Nie znosiła takich sytuacji.
- Zgoda, zrezygnuję z
pracy. - odparła po kilku minutach głębszego namyślenia. Tsunade usłyszawszy te
słowa, wstała z kanapy i chwyciła za swoją torebkę, która znajdowała się na
sąsiednim fotelu.
- Słusznie wybrałaś. W
sprawie praktyk odezwę się do ciebie za jakiś czas, a teraz muszę już iść, mam
jeszcze dużo pracy. - powiedziała, a następnie zaczęła kierować się w stronę
wyjścia. Będąc w połowie drogi zatrzymała się i odwróciła raz jeszcze w stronę
uczennicy
- Na biurku w twoim pokoju
leży coś, co na pewno ci się przyda w przyszłości. A teraz rozgość się. Od dziś
to jest twój nowy dom. - powiedziała na odchodne, obdarzając nastolatkę ciepłym
uśmiechem.
Nastolatek leżał od kilku
godzin na kanapie i co chwilę zmieniał kanały telewizyjne, nie mogąc znaleźć
nic. co by go w jakikolwiek sposób zainteresowało. Kątem oka zerknął na zegar
stojący na jednej z komód. Jego opiekun wyraźnie się spóźniał. Z towarzyszącym
mu leniem wstał z kanapy i skierował się w stronę kuchni. Nie zamierzał czekać
więcej na Jiraya’ę, dlatego też postanowił sam sobie przygotować posiłek,
którym oczywiście był ramen z torebki. Przygotowanie dania zajęło mu dosłownie
chwilę, po czym z miską zupy ponownie zasiadł na kanapie przed telewizorem. W
momencie gdy planował zrobić sobie kolejną porcję, usłyszał jak drzwi wejściowe
od apartamentu się otwierają.
- Ej, o której to się
przychodzi? - mruknął Naruto, wręcz niezadowolony ze spóźnienia mężczyzny.
-Nie marudź. Mieliśmy być
wcześniej, ale był wypadek na drodze, który spowodował okropny korek. -
powiedział Jiraya, a blondyn jedynie wzruszył ramionami, nie zwracając w ogóle
uwagi na liczbę mnogą, jaką użył jego
opiekun i jak gdyby nigdy nic nadal kierował się w stronę kuchni. Aczkolwiek gdy
tylko zobaczył kto wchodzi wraz z Jirayą do salonu przystanął w miejscu.
- Hinata-chan. –
powiedział, będąc totalnie zaskoczony obecnością koleżanki z klasy.
- Od dziś będzie ona
udzielała ci korepetycji, dopóki twoje oceny się nie poprawią. - wtrącił
Jiraya, jeszcze bardziej wprowadzając młodzieńca w zaskoczenie.
No comments:
Post a Comment