Wednesday 19 June 2013

14. Zaskoczenie.

Szatyn pośpiesznie zaparkował auto w pierwszym wolnym miejscu jakie znalazł. Widok jaki zastał wraz z Sakurą, napawał go niepokojem. W głowie obu nastolatków krążyło jedno i to samo pytanie: „Co tu się stało?” Sasuke odpiął swój pas bezpieczeństwa.
- Zostań w aucie, ja dowiem się co się stało. - powiedział, po czym wyszedł ze swojego samochodu. Haruno cały czas spoglądała przez przednią szybę, jak mundurowi krzątają się przed budynkiem, w którym mieszka. Nagle ujrzała karetkę gnającą na sygnale, która również zatrzymała się przed blokiem. Widziała jak jej dawny przyjaciel próbuje porozumieć się z oficerami policji,  by poznać przyczynę tego całego zamieszania. Ku jej zdziwieniu nigdzie nie dostrzegała swoich sąsiadów. Czyżby już dawno zostali ewakuowani? Miała nadzieję, że nic nikomu się nie stało. Po kilku minutach spędzonych w samochodzie Uchihy, postanowiła go opuścić. Na zewnątrz wszystko wydawało się jeszcze bardziej chaotyczne.
- Co się stało? - spytała dochodząc do kruczowłosego.
- Miałaś zostać w samochodzie! - warknął przez zaciśnięte zęby. Jej niesubordynacja nie była dla niego czymś nowym, aczkolwiek w zaistniałej sytuacji powinna chociaż raz go posłuchać.
- Co się stało? - powtórzyła, całkowicie ignorując jego wypowiedź.
- Nie wiem, nikt nie chce mi nic powiedzieć. Wiem jedynie, że cały budynek został ewakuowany. - odparł, nie ukrywając złości. Haruno westchnęła ciężko. Przecież ktoś powinien im udzielić jakichkolwiek informacji na temat tego, co tu zaszło. Z lękiem wpatrywała się w dwa okna swego małego mieszkania. W pewnym momencie wydawało jej się, że ujrzała kogoś... Jednak to byłoby sprzeczne z tym, co powiedział Sasuke.
Nagle Uchiha zaczął pośpiesznym krokiem iść przed siebie, jakby dostrzegł kogoś znajomego. Sakura ruszyła za nim, chociaż tak naprawdę nie wiedziała, gdzie idą. Nikt z mundurowych nie zwracał za bardzo uwagi na dwójkę nastolatków. Po chwili Sasuke stanął twarzą w twarz z pewnym mężczyzną. Sakura mogłaby przysiąść, że kiedyś już  go widziała.
- Może pan wyjaśnić co się tu dzieje? - zapytał od razu.
- Sasuke Uchiha? - najwidoczniej owy mężczyzna był mocno zaskoczony z tego przypadkowego spotkania. - Co tu robisz?
- To co tu robię jest nieistotne, ważniejsze jest co się stało w tym budynku i kiedy będzie można wejść do środka. - odparł, nieco zaostrzając ton głosu.
- Shikaku, pusto! - krzyknął jeden z oficerów do mężczyzny, z którym właśnie rozmawiał Sasuke. Nie jaki Shikaku przytaknął.
- Takie informacje w obecnej chwili mogę przekazać jedynie mieszkańcom tego budynku, a jak mniemam tym nim nie jesteś. - powiedział i zaczął kierować się w stronę swych towarzyszy z pracy. Sasuke spojrzał się przez ramię na różowowłosą, która w ogóle nie przysłuchiwała się rozmowie jaka toczyła się przed chwilą pomiędzy Uchihą a Shikaku. Ona raczej wolała się skupić na zastanawianiu się, gdzie wcześniej widziała owego mężczyznę.
- Co się tak patrzysz? - spytała, po czym dmuchnęła na niesforny kosmyk włosów, jaki spadał jej prosto na twarz. Kuzyn Ayumi przewrócił jedynie lakonicznie oczami.
- Panie Nara, może i ja tu nie mieszkam, ale ona tak! - krzyknął za oddalającym się mężczyzną, który nagle przystanął w miejscu, a następnie ponownie spojrzał na dwójkę nastolatków.
Dopiero gdy Sasuke wypowiedział nazwisko owego mężczyzny, Sakura była wstanie przypomnieć sobie, skąd go kojarzyła. Nie spotkała się z nim nigdy wcześniej, jednak od dzisiejszego dnia chodzi z jego synem do klasy. Ojciec i syn są jak dwie krople wody, pomijając wiek.
- Jakie jest twoje imię i nazwisko? - spytał ojciec Shikamaru, wyciągając w między czasie kilka kartek ze swojej kieszeni.
- Sakura Haruno, proszę pana. - odparła od razu. Mężczyzna przeleciał palcem  po spisie mieszkańców.
- Tak, zgadza się. Teraz pójdziesz ze mną. - powiedział, spoglądając cały czas na nastolatkę. Sasuke zmarszczył brwi, uważnie obserwując pana Narę.
- Co z jej babcią? - spytał niespodziewanie bratanek Madary. Źrenice różowowłosej rozszerzyły się gwałtownie. Całkowicie zapomniała o tym, że Ayumi na jej prośbę utaiła fakt, że mieszka sama bez żadnych prawnych opiekunów. Shikaku spojrzał z pewnym zdziwieniem na Sakurę, jakby dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że nie ma ona babci.
- Moja babcia pewnie ma się dobrze, a pan Nara zabierze mnie do niej, prawda? - wtrąciła szybko, wprowadzając w drobne zakłopotanie oficera policji.
- Zgadza się. - przytaknął niepewnie Shikaku. Jako przedstawiciel władz nie powinien kłamać, lecz skoro wszystko w obecnej chwili było kłamstwem, nic nie powinno się stać, zwłaszcza że na tym polega cała dzisiejsza operacja.
- Widzę że należysz do Konohy. W takim razie musisz znać mojego syna. -  powiedział, szybko zmieniając temat. Sakura uważnie spojrzała na swój ubiór, po którym została rozpoznana jako uczennica jednej z prestiżowych szkół.
- Tak, dzisiaj go poznałam. - odparła z uśmiechem.
- Skoro ona zamieszkuje ten budynek, należą jej się odpowiednie informacje dotyczące tego co się stało. - zauważył słusznie kruczowłosy, dla którego wszystko to było bardzo dziwne.
- Niechętnie przyznaję mu racje. - mruknęła Sakura, na co Uchiha prychnął złośliwie. - Kiedy będę mogła wejść do domu?
Nara spojrzał raz na chłopaka, a raz na dziewczynę. Pojawienie się Uchihy nieco komplikowało sprawy, aczkolwiek ani on, ani jego przełożeni nie spodziewali się, że on uważa, iż Haruno posiada prawną rodzinę, co było na ich tymczasową korzyść. Jednak musi uważać na to co mówi, nie wie dokładnie co Sakura powiedziała na temat swój i rodziny.
- Niestety, nie ma takiej możliwości byś tam wróciła. - powiedział z powagą. Sasukę kątem oka spojrzał na swoją znajomą. Jej twarz była biała jak biała kartka papieru.  - Specjaliści wykryli poważny wyciek gazu, a także zostało potwierdzone, że konstrukcja nie jest dość stabilna, by ktokolwiek tam mieszkał. - wyjaśnił. - Ale spokojnie, jak wspomniałem wcześniej, pojedziesz teraz ze mną - zabiorę cię do twojej babci. - dodał, nim kruczowłosy zdążył zadać nowe pytania.
Sakura wiedziała, że coś tu nie gra. Żaden przedstawiciel władz nie powinien kłamać w stosunku do obywateli. A tu od tak sobie pan Nara mówi o jej babci, którą sama wymyśliła wraz z Ayumi. Jednak nie wyczuwała żadnego zagrożenia czy niebezpieczeństwa z jego strony, mimo iż dopiero go poznała. Dlatego postanowiła mu zaufać...
Od dłuższego czasu znajdowała się już w aucie policyjnym, kierując się w nieznane miejsce, wraz z ojcem Shikamaru. Sasuke wyraźnie nie był zadowolony z faktu, iż bez słowa wsiadła do radiowozu. Aczkolwiek mimo dzisiejszego wieczoru, nic się nie zmieniło... nadal się nie znali.
- Za chwilę będziemy na miejscu - oznajmił Shikaku w momencie, gdy zatrzymał się na jednym z czerwonych świateł. Nastolatka przytaknęła, uważnie rozglądając się zza oknem. Wyraźnie była to jedna z ekskluzywniejszych dzielnic. Pięć minut później samochód wjechał na podziemny parking jednego z potężnych apartamentowców.
- Dlaczego tu przyjechaliśmy? - zapytała w momencie, gdy samochód stanął w miejscu.
- Zaraz zobaczysz. Chodź, ktoś właśnie na ciebie czeka. - powiedział, po czym wysiadł z auta. Sakura niepewnie poszła w ślady za mężczyzną.
Nie wiedziała dokładnie w jakim budynku się znajduje, lecz spoglądając na wnętrze apartamentowca domyślała się, że mieszkają tu ludzie z dość pokaźnym portfelem.
- Emm... proszę pana... – zaczęła, niepewnie krocząc tuż za tatą Shikamaru.
- Tak - spytał i w tym samym czasie zatrzymał się przed windą.
- Pan wie, że nie mam babci, więc...
- O to się nie martw. - przerwał jej niespodziewanie. - Nie wiem, jakie miałaś powody oszukując Uchihę, jednak dzięki temu udało nam się go przekonać, by wrócił do domu -‘ Sakura przytaknęła, będąc wdzięczna, że Nara nie wnika w jej prywatne życie. Windą wjechali na dwunaste piętro potężnego budynku. Nim drzwi windy ponownie się otworzyły, Shikaku ponownie przemówił.
- Gdy wyjdziesz, skierujesz się do ostatnich drzwi po prawej stronie, tam ktoś na ciebie czeka, ale nie musisz się obawiać, znasz ją. - nim Sakura się zorientowała, została grzecznie wyproszona z windy. Zdezorientowanym wzrokiem spoglądała jak masywne drzwi od windy zasuwają się, pozostawiając ją zupełnie samą na białym korytarzu. Krocząc w stronę mieszkania wskazanego przez Shikaku, głęboko zastanawiała się kogo ma zastać w środku. Stojąc przed wskazanymi drzwiami, bez wahania nacisnęła na dzwonek. Nie minęło długo, a we framugach stanęła wysoka blondynka.
- Tsunade-sama? - zapytała zdziwiona nastolatka.
- Wejdź do środka, muszę z tobą poważnie porozmawiać. - poprosiła, zapraszając ją ręką do zewnątrz.
Wnętrze mieszkania nie było zbyt ekstrawaganckie, kilka najważniejszych mebli, puste ramki na zdjęcia porozwieszane na ścianach. Nigdzie nie było żadnych ozdób czy dekoracji. Mieszkanie wydawało się opuszczone, jakby nigdy nikt tu nie mieszkał. Aczkolwiek w jednym kącie stały dwie walizki, jak i trzy kartony średniej wielkości. Widocznie Tsunade dopiero się tu wprowadza, a reszta jej rzeczy jest w drodze.
- Usiądź. - ponownie poprosiła blondynka, stając przed ogromnym oknem, jakie znajdowało się w salonie. Haruno nie wiedząc za bardzo, o co chodzi w zaistniałej sytuacji, wykonała prośbę jednej z zarządców Konohy i usiadła, nadal uważnie rozglądając się po mieszkaniu.
- Nie będę owijać w bawełnę, dlatego powiem wszystko od razu, po czym możesz pytać o co chcesz. - Sakura przytaknęła będąc ciekawa tego, co ma do powiedzenia kobieta. – Kurator, którego miałaś do tej pory, był zamieszany w różne machlojki, dlatego też zostałaś przekazana pod opiekę innego kuratora. Również ze względu na to, iż konstrukcja bloku w którym mieszkałaś nie jest stabilna, od dzisiaj zamieszkasz tutaj. Twoje rzeczy zostały spakowane przez służby ratownicze i przywiezione tutaj. - wskazała na walizki i kartony jakie stały w kącie. - Masz tutaj salon, osobny pokój, kuchnię i łazienkę, miejsca jest o wiele więcej niż w tamtym mieszkaniu. Jutro powinni przywieść ci biurko jak i inne rzeczy potrzebne do nauki, również zamówiłam zasłony jak i nowe naczynia i kilka najpotrzebniejszych rzeczy. - różowowłosa nie spodziewała się tego, co właśnie usłyszała, jej powieki otwierały i zamykały się co chwilę w niedowierzaniu. Niby ona miała tu mieszkać? Tak po prostu?
- Ja nie jestem w stanie utrzymać tego mieszkania z własnych pieniędzy, ledwo co płaciłam za tamtą małą kawalerkę. Nie mówiąc już o jedzeniu i innych rachunkach. Nie stać mnie na to mieszkanie. - zaargumentowała.
- O to się nie musisz martwić. Zarząd Konohy pomaga osobom będącym na stypendium Liścia. Wliczając w to wszystko - także wydatki potrzebne do życia.’ Sakura dopiero teraz przypomniała sobie że Nakatsu również otrzymuje dofinansowanie ze szkoły, ale wątpiła, by dostawał również mieszkanie, meble i, jak to ujęła Tsunade, wszystkie wydatki potrzebne do życia. Według niej samej to było o wiele za dużo.
- Jednak jest jeden warunek, jaki muszę ci postawić. - dodała po chwili przełożona dyrektora Liścia.
- Jaki warunek? - zapytała bez żadnego zdziwienia uczennica. Wiedziała, że to wszystko jest zbyt piękne, by było prawdziwe.
- Musisz zrezygnować z pracy u pani Uchihy, gdyż szczerze wolałabym, byś skupiła się na nauce. Po twoich wynikach jakie będziesz osiągać w szkole zadecyduję, czy przyjąć cię na praktyki do mojego szpitala. - postanowiła kobieta, siadając na kanapie obok Haruno.
- Ale to jej zawdzięczam to, że do tej pory nie zostałam ponownie wysłana do sierocińca. - zaprotestowała, nie będąc niezbyt zadowoloną z warunku, jaki właśnie usłyszała. Naprawdę była wdzięczna Ayumi i jej mamie, gdyż zawdzięcza im bardzo wiele, również to, że została przyjęta do Konohy.
- Rozumiem to, jednak spędzanie wieczorów i weekendów w pracy na pewno nie pomoże ci w nauce i osiągnięciu wyznaczonych celów, zwłaszcza, jeśli zostaną przydzielone ci praktyki. - Sakura westchnęła ciężko, akurat w tej sprawie przyznając Tsunade racje. 
- Masz dwa wyjścia w tej chwili: albo przystaniesz na moją propozycję, albo niestety będziesz zmuszona do wrócenia do sierocińca, gdyż miasto nie jest ci zapewnić pomocy takiej, jaką ja ci właśnie ofiaruję. - wyjaśniła. Różowowłosa przygryzła dolną wargę. Została postawiona między młotem a kowadłem i nie za bardzo jej się to podobało. Nie znosiła takich sytuacji.
- Zgoda, zrezygnuję z pracy. - odparła po kilku minutach głębszego namyślenia. Tsunade usłyszawszy te słowa, wstała z kanapy i chwyciła za swoją torebkę, która znajdowała się na sąsiednim fotelu.
- Słusznie wybrałaś. W sprawie praktyk odezwę się do ciebie za jakiś czas, a teraz muszę już iść, mam jeszcze dużo pracy. - powiedziała, a następnie zaczęła kierować się w stronę wyjścia. Będąc w połowie drogi zatrzymała się i odwróciła raz jeszcze w stronę uczennicy
- Na biurku w twoim pokoju leży coś, co na pewno ci się przyda w przyszłości. A teraz rozgość się. Od dziś to jest twój nowy dom. - powiedziała na odchodne, obdarzając nastolatkę ciepłym uśmiechem.
Nastolatek leżał od kilku godzin na kanapie i co chwilę zmieniał kanały telewizyjne, nie mogąc znaleźć nic. co by go w jakikolwiek sposób zainteresowało. Kątem oka zerknął na zegar stojący na jednej z komód. Jego opiekun wyraźnie się spóźniał. Z towarzyszącym mu leniem wstał z kanapy i skierował się w stronę kuchni. Nie zamierzał czekać więcej na Jiraya’ę, dlatego też postanowił sam sobie przygotować posiłek, którym oczywiście był ramen z torebki. Przygotowanie dania zajęło mu dosłownie chwilę, po czym z miską zupy ponownie zasiadł na kanapie przed telewizorem. W momencie gdy planował zrobić sobie kolejną porcję, usłyszał jak drzwi wejściowe od apartamentu się otwierają.
- Ej, o której to się przychodzi? - mruknął Naruto, wręcz niezadowolony ze spóźnienia mężczyzny.
-Nie marudź. Mieliśmy być wcześniej, ale był wypadek na drodze, który spowodował okropny korek. - powiedział Jiraya, a blondyn jedynie wzruszył ramionami, nie zwracając w ogóle uwagi na liczbę mnogą,  jaką użył jego opiekun i jak gdyby nigdy nic nadal kierował się w stronę kuchni. Aczkolwiek gdy tylko zobaczył kto wchodzi wraz z Jirayą do salonu przystanął w miejscu.
- Hinata-chan. – powiedział, będąc totalnie zaskoczony obecnością koleżanki z klasy.
- Od dziś będzie ona udzielała ci korepetycji, dopóki twoje oceny się nie poprawią. - wtrącił Jiraya, jeszcze bardziej wprowadzając młodzieńca w zaskoczenie. 

No comments:

Post a Comment