Sasuke po powrocie do domu
cały czas zastanawiał się nad tym, co zaszło pod blokiem, w którym mieszkała
Sakura. Cała sytuacja była czymś nowym tak samo dla niego, jak i dla niej. Mimo
iż nie miał żadnych zastrzeżeń do Shikaku Nary, to coś mu się nie podobało w
całym zajściu. Miał mieszane uczucia co do tego wszystkiego. Nagle chwycił za
pobliską poduszkę i rzucił ją w kąt, zastanawiając się, czemu w ogóle zawraca
sobie głowę Sakurą, jakby w tej chwili nie miał innych zmartwień. Kątem oka
spojrzał na zegarek - było już grubo po północy, czyli nastała już środa.
Jeżeli w niedziele nie wygrają meczu przeciwko Konoha, Orochimaru znajdzie dla
całej drużyny odpowiednią karę. Nie żeby się przejmował Orochimaru i jego karą.
Po prostu chciał mieć satysfakcję z porażki Konohy. Mimo późnej pory wziął do
rąk piłkę do kosza, po czym opuścił pokój kierując się w stronę ogrodu, gdzie
znajdowało się małe boisko.
Dochodząc do boiska,
zauważył że ktoś już je zajmuje. Ayumi kozłowała piłką w każdą stronę, próbując
różne uniki, a także rzuty do kosza. Definitywnie nie była początkowym graczem.
Wymęczone ciało nastolatki i krople potu jakie się na nim znajdowały
wskazywały, że spędziła tu dłuższą chwilę.
Gdy oddała kolejny rzut do
kosza, jej oczy spoczeły na swym kuzynie. Piłka, którą rzuciła, odbiła się
kilka razy od betonu, po czym przeturlała się tuż na pobliski trawnik.
- Chyba nie muszę się
pytać, czy Sakura bezpiecznie dotarła do domu, prawda? - zapytała, chwytając za ręcznik i wycierając
nim spoconą twarz.
- Kuzyneczko, dobrze wiesz,
że nie masz powodu by się o nią martwić, przynajmniej jeżeli chodzi o mnie. -
odpowiedział, zbliżając się do niej.
- Jeszcze nie do końca
jestem przekonana co do tego. Pierwsze wasze spotkanie po latach za bardzo
przyćmiewa mi wasze teraźniejsze zachowanie. - powiedziała dość zadziornie, a
na koniec wystawiła mu język.
Kącik ust kruczowłosego
uniósł się lekko do góry, po czym rzucił Hamasaki piłkę, którą cały czas
trzymał w ręku.
- Zagrajmy. Jeden na
jednego. - powiedział niespodziewanie. Ayumi uważnie zlustrowała twarz kuzyna,
która w tej chwili wydawała jej się być trochę podejrzana.
- Gdzie jest haczyk? –
spytała, a Sasuke zaśmiał się cicho pod nosem, mógł się domyśleć, że dziewczyna
domyśli się prędzej niż on jej go wyjawi.
- Jeżeli wygram powiesz mi
wszystko, co wiesz na temat swojej nowej przyjaciółki. Wszystko. – podkreślił
ostatnie słowo. Ayumi zdziwiła się nieco, gdy usłyszała, jaki jest haczyk w
owej grze.
- A co z waszą umową, że
się nie znacie? - spytała z zakłopotaniem, gdyż nie sądziła, by Sakura
chciałaby, żeby Sasuke wiedział o niej cokolwiek, a przedewszystkim wszystko.
- To było jej postanowienie
a nie moje.
- Dobra... ale jeżeli ja
wygram, powiesz mi, dlaczego chcesz poznać informacje na temat Sakury i co się
stało w sierocińcu. Gramy do dziesięciu. - Ayumi wypowiadała swoje słowa powoli
i dokładnie uważała jakich słów dobiera. Sasuke przytaknął, zgadzając się
całkowicie na układ.
Hamasaki odrzuciła na bok
ręcznik, którym się przed chwilą wycierała, po czym zabrała kuzynowi z ręki
piłkę i z całej siły rzuciła nią o beton, by ta następnie odbiła się do góry.
Sasuke zważywszy na jego wzrost jako pierwszy przejął piłkę i od razu zaczął
kierować się z nią w stronę kosza. Aczkolwiek Ayumi tak łatwo mu nie
odpuszczała, dokładnie zablokowała kuzyna i lewą ręką wybiła mu piłkę z ręki.
Po pół godzinnej grze wynik brzmiał dziewięc do dziewięciu. Tylko jeden punkt
dzielił kuzynostwo od wygranej. Jednak od dziesięciu minut żadne z nich nie
mogło zbliżyć się do kosza wystarczająco blisko, by oddać celny rzut.
- Przypomnij mi raz
jeszcze, czemu już nie grasz? - spytał zasapany Sasuke, po tym jak Hamasaki po
raz kolejny udaremniła jego atak.
- Bo mam taką zachciankę. -
odparła równie zmęczona jak i on.
Niespodziewanie w
sąsiedniej posiadłości zaczęło dochodzić głośne szczekanie kilku psów. Ayumi
wyprostowała się gwałtownie i wpatrywała się przez chwilę w stronę skąd
dochodziło głośne szczekanie. To był jej błąd.
Sasuke, który w tej chwili
trzymał piłkę w dłoni, postanowił wykorzystać chwilowe zamyślenie
przeciwniczki. W kilka sekund znalazł się w odpowiedniej pozycji do rzutu.
Rzucił. Wygrał. Hamasaki, która teraz wpatrywała się w kuzyna, próbowała
zrozumieć, co właśnie się wydarzyło.
- Ejj! - powiedziała
podniesionym głosem.
- Jesteś świetnym graczem,
dobrze o tym wiesz. Jednak masz jedną wadę – łatwo ulegasz dekoncentracji. -
powiedział przez ramię, po czym zaczął kierować się w stronę tylnego wejścia do
domu. Ayumi westchnęła ciężko, po
czym usiadła na trawniku, by móc przez chwilę odzyskać trochę sił.
- A o Sakurze porozmawiamy
rano, gdy będziesz na siłach. – dodał, po czym zniknął w drzwiach. Hamasaki
przeklnęła cicho pod nosem. Sakura ją zabije, gdy się o tym dowie.
Haruno siedziała na
chłodnej podłodze swojego nowego mieszkania, wpatrując się przez dużo okno, które sięgało od podłoża do
sufitu, na śpiące Tokio. Mimo iż w głębi serca cieszyła się z tego, jak sprawy
się potoczyły, to nadal nie wiedziała, co dokładnie ma o tym myśleć. To, co
oferowała jej Tsunade, było o wiele za dużo. Wiedziała, że musi minąć trochę
czasu, by mogła zaakceptowac obecną sytuację. Po kilkunastu kolejnych minutach
leniwie wstała z paneli i skierowała się w stronę kartonów, w których
znajdowały się jej rzeczy. Po odnalezieniu koszulki i szortów przebrała się i
skierowała się w stronę sypialni. Mimo późnej już pory, nie sądziła, że uda jej
się zasnąć. Przechodząc przez swój pokój, dojrzała na stoliku kartkę, a także
karte bankomatową. Haruno podeszła bliżej by móc przeczytać treść karteczki.
‘Używaj jej rozsądnie, na potrzebne ci rzeczy. Jeszcze jedno - gdyby ktokolwiek (włączając w to Ayumi) pytał się, czemu tu mieszkasz, odpowiedz że
znalazła się twoja daleka krewna mieszkająca za granicą. Tsunade’
Sakura westchnęła ciężko
- najwidoczniej to miała być ta „rzecz”,
o której wspomniała Tsunade tuż przed swoim wyjściem. Nastolatka, nie chcąc już
myśleć o zmianach, jakie ją dziś spotkały, położyła się tylko na nowym łóżku i
nawet się tego nie spodziewając, zasnęła niemalże od razu.
Ayumi szeroko ziewając
zeszła na poranne śniadanie, które przespała, z czego bardzo się cieszyła.
Sasuke zawsze wybywał z domu po śniadaniu, więc skoro zaspała, to minęła się z
kuzynem, któremu miała opowiedzieć co nieco o Sakurze.
- Jeśli nie chcesz jechać
autobusem to radzę ci się pośpieszyć. - usłyszała nagle zza siebie.
- Spoko, przejdę się
kawałek i wsiadę w autobus Sakury, więc nie musisz na mnie czekać. - odparła,
biorąc do ręki zimnego już begla z serem. Ayumi nie chciała niczego więcej niż
tego, by Sasuke zapomniał o wczorajszej grze i stawce o jaką grali.
- Wątpię, że znajdziesz ją
w tym autobusie. - powiedział, wprowadzając kuzynkę w dezorientację. Jeśli
dobrze pamięta, to Sakura zamierzała jeździć spod domu autobusem, który
przyjeżdża też obok nich.
- Zjedz coś szybko. Czekam
w samochodzie. - dodał, po czym zniknął z pola widzenia czerwonowłosej. Ta
chcąc dowiedzieć się jak najszybciej, co kruczowłosy miał na myśli, wzięła trzy
kolejne begle do ręki i popędziła tuż za nim.
- Mów. - powiedziała z na
pół pełnymi ustami rozkazującym tonem, gdy tylko wsiadła do auta.
- Porozmawiamy jak zjesz,
masz mi dużo do opowiedzenia. - odparł, po czym chwycił za swój telefon i
wykręcił dobrze znany sobie numer. Nie musiał długo czekać, aż osoba po drugiej
stronie odbierze, gdyż już po dwóch tonach ktoś odebrał.
- Zabierz Juugo i jedźcie
sami. Mam coś do załatwienie przed szkołą. - po czym się rozłączył. Hamasaki w
międzyczasie zdążyła zjeść swoje a’la śniadanie.
- Mów. - powtórzyła
nastolatka. Sasuke, nie spoglądając na kuzynkę, odpalił samochód i wyruszył.
-To raczej ty mów, a ja
będę słuchać. - powiedział po chwili.
- Zaraz Ci powiem wszystko,
co wiem, tylko wpierw powiedz mi, dlaczego nie ma jej być w autobusie. Coś się stało
wczoraj, prawda? Prawda? – naciskała, a Sasuke przewrócił melancholijnie
oczami. Domyślił się, że Ayumi tak łatwo mu nie odpuści.
- W bloku, w którym
mieszkała był wyciek gazu plus służby ratownicze itp. itd. I uznali, że cała kondygnacja budynku jest
niestablina. Wszyscy zostali przeniesieni gdzieś. Sakure zabrał ojciec
Shikamaru tam, gdzie przenieśli jej babcie. - wyjaśnił spokojnie. Jednakże
Ayumi wcale to nie uspokoiło, wręcz przeciwnie – wyjaśnienie Sasuke jeszcze
bardziej ją zaniepokoiło.
- I pozwoliłeś jej tak po
prostu odjechać?! - krzyknęła zdenerwowana
- Przecież powiedziałem, że
pojechała z ojcem Shikamaru, więc w czym problem? W końcu zabrał ją do jej
rodziny. - zaargumentował spokojnie.
- Problem w tym, że ona
wcale nie ma żadnej rodziny.! - powiedziała podniesionym głosem, po czym szybko
zakryła sobie usta dłońmi. Nie powinna tego mówić. Obiecała, że nie powie.
Sasuke słysząc, co
powiedziała jego kuzynka, gwałtownie zatrzymał samochód. Ayumi spojrzała na
niego z przerażeniem, mając nadzieje, że nie zamierza jej znowu wysiedzieć.
- Co żeś właśnie
powiedziała? - zapytał przez zaciśnięte zęby.
- Nic. Zapomnij. -
odpowiedziała szybko zdenerwowanym głosem, po czym włączyła radio, które od razu
Sasuke wyłączył.
- Czy ty naprawdę
powiedziałaś, że ona nie ma rodziny? -
warknął. Wiedział, że nie ma szans, by Ayumi się przejęzyczyła. Ona zna
Sakurę o wiele lepiej. Spoglądając na ich wspólną przeszłość z sierocińca, a
zwłaszcza na końcówke ich tamtejszej znajomości, nie dziwi się, że Sakura
okłamała go w sprawie adopcji.
- Sakura mnie zabije, jeśli
się dowie że wiesz o tym. - stwierdziła Ayumi zrezygnowanym tonem.
- Nie musi wiedzieć, że
wiem. - odparł pokrótce, na co Hamasaki spojrzała się na niego ze zdziwieniem.
- Ale teraz zadzwoń do niej i dowiedz się, gdzie nocowała. -Ayumi skinęła
głową. Musiała przyznać, że kuzyn mówił w tej chwili bardzo rozsądnie. Nie
chcąc czekać ani chwili dłużej, chwyciła za telefon i wykręciła numer
przyjaciółki. Za pierwszym razem nikt nie odebrał, co spowodowało atak paniki
czerwonowłosej, jednak przy drugiej próbie Haruno odebrała.
- Wszystko ok?! Gdzie
jesteś?! - spytała pośpiesznie, niemalże z histerią. Sasuke siedzący tuż obok
niej, wyrwał jej na chwilę telefon z ręki, by szybko włączyć na głośnomówiący,
po czym oddał właścicielce jej telefon.
- Wszystko wporządku.
Domyślam się że właśnie się dowiedziałaś o wczorajszym wydarzeniu, wszystko
opowiem ci w szkole. - odpowiedziała, jednak Ayumi potrafiła wyczuć, że coś
jest nie tak.
- Halo, Houston, coś mi się
tu nie podoba. Dobrze wiesz, że nie jestem osobą cierpliwą, więc błagam,
powiedz mi, co się dzieje. Myślałam, że będę zaraz musiała złożyć papiery o
twoje zaginięcie, gdy po pierwszym razie nie odebrałaś. Błaaaaaagam. - mówiła
Ayumi, zupełnie zapominając, że tuż obok niej siedzi kruczowłosy. Po drugiej
stronie słuchawki, dało się słyszeć głębokie westchnięcie.
- Znalazła się jakaś moja ciotka zza granicy i zafundowała mi nowe lokum.- Sasuke wymienił zdziwione spojrzenie wraz
z Ayumi. Żadne z nich nie spodziewało się takiej odpowiedzi. Nim Ayumi zdążyła
zadać kolejne pytanie, Sakura ją wyprzedziła - Muszę kończyć, bo właśnie
wsiadam do metra. Zobaczymy się w szkole. - powiedziała, po czym się
rozłączyła.
- Czyli jednak ma jakąś
rodzinę. - mruknął cicho Sasuke pod nosem. - Zaraz będziemy pod Konohą. –
powiedział, zwracając się do kuzynki, która właśnie chowała swój telefon. Ayumi
spojrzała na zegarek. Do dzwonka miała jeszcze bite pół godziny. Ponadto Sasuke
nie zadał jej żadnego pytania dotyczącego Sakury, nielicząc tego, co sama mu
nieumyślnie wyjawiła.
- Co ja niby będę robić
przez pół godziny? - fuknęła.
- Dobrze wiesz, że stąd do
Otto jedzie się pół godziny, a więc innego wyjścia nie ma. – powiedział,
parkując tuż przed Konohą. Ayumi prychnęła pod nosem, po czym zaczęła wychodzić
z auta.
- I nie myśl, że wywinęłaś
się z odpowiedzi na temat Sakury. – dodał na pożegnanie, a następnie odjechał,
zostawiając Ayumi samą na parkingu.
Nastolatka nie wiedząc, co
ma ze sobą zrobić przez kolejne pół godziny, usiadła na pobliskim murku i
postanowiła poczekać na kogoś znajomego. Ku jej zaskoczeniu po zaledwie pięciu
minutach na horyzoncie pojawiła się grupka chłopaków z jej klasy, z Naruto na przedzie.
Ayumi spojrzała na zegarek, upewniąc się czy rzeczywiście oni wszyscy przed
dzwonkiem, czy to jej zegarek nie stanął. Jednak oni rzeczywiście pojawili się
wcześniej.
- Nie wierzę, że w naprawdę
jesteście dwadzieścia pięć minut przed dzwonkiem. - przywitała Hamasaki, gdy jej koledzy w
pobliżu.
- Musimy rozwiązać problem
z drużyną i brakującymi graczami. - odparł Nakatsu, po czym szeroko ziewnął.
Widocznie nie tylko on się nie wyspał.
- A ty nam w tym pomożesz.
- dodał żwawo Naruto, szczerząc swoje ząbki do Ayumi, która się właśnie
zastanawiała co takiego zrobiła, że ma im pomagać. Drużyna koszykarska
zazwyczaj sama rozwiązywała swoje problemy. Chociaż może ma im pomóc ze względu
na to, że obecna drużyna koszykarska liczyła zaledwie trzy osoby z czego jedna
była zawieszona ze względów lekarskich? Hamasaki wzruszyła ramionami.
- W czym mam wam pomóc?
Rozwiesić plakaty o kwalifikacjach do drużyny? - spytała. Prawdę mówiąc Ayumi miała nadzieje,
że to właśnie chodzi o plakaty, a nie o nic innego.
- Nie potrzeba
kwalifikacji, mamy już drużynę. - odpowiedział zadowolony Kiba.
- To w czym problem?
Przecież Nakatsu powiedział, że nadal brakuje wam graczy. - powiedziała nieco skołowana Ayumi.
- Teoretycznie mamy już
komplet, jednak Naruto jest zwolniony z dwóch pierwszych meczy, a także tego
towarzyskiego, który jest w niedziele. Czyli w praktyce brakuje nam jeszcze
jednego gracza. - odparł Nakatsu
- I wybraliśmy ciebie! -
dodał szybko Naruto. - W regułach nie ma
nic na temat tego, że dziewczyny nie mogą grać razem z chłopakami, a ze względu
na to, że twoja drużyna została rozwiązana w zeszłym roku, to będzie idealn...
- Nie ma mowy! - wtrąciła
Ayumi, przerywając tym samym Naruto w jego niekończącej się wypowiedzi.
- Ale Ayumi... - zaczął
Kiba
- Nie ma mowy. Wybaczcie,
ale nie zagram jako jedna z was. - powiedziała, nadal upierając się przy
swoim. - To tylko mecz towarzyski,
możecie wystawić Choij’ego mimo swoich rozmiarów, celnie trafia do kosza. -
dodała, chcąc nieco uratować jakoś sytuację drużyny. Jednak po ich widać, mogła
wywnioskować, że nie byli zadowoleni z jej odpowiedzi a także propozycji.
Kiba wraz z Naruto,
oddalili się z grobowymi minami w stronę szkolnego budynku. Natomiast Nakatsu
przysiadł się do koleżanki z klasy.
- Chodzi o to co wydarzyło
się rok temu? - spytał szatyn.
- Skoro wiesz, to co po
pytasz?
- Ajć, rozchmurz się. -
powiedział Nakatsu, szturchając ja lekko ramieniem.
- Przepraszam, ale naprawdę
nie zagram z wami. - odparła, spuszczając głowę w dół.
- Nie masz za co
przepraszać, jednak naprawdę bylibyśmy wdzięczni, jeśli zagrałabyś z nami
chociaż te trzy mecze. Później gdy Naruto wróci, nie będziesz musiała już z
nami grać. I wszystko będzie mogło wrócić do poprzedniego stanu. - powiedział, nadal zachęcając czerwonowłosą.
- Nakatsu, nie mogę ci nic
obiecać... ale zastanowię się. - powiedziała po chwili. Nie chciała mu dawać
nadziei, że zagra z nimi, bo nie zamierzała tego robić. Aczkolwiek słowa same
jej wypłynęły z ust.
- Tyle mi wystarczy. -
odparł. – Sakura, tutaj! - krzyknął nagle, co spowodowało, że Ayumi gwałtownie
podniosła swoją głowę do góry.
Różowowłosa widząc ich,
uśmiechnęła się w ich stronę, i skierowała się do nich.
- Dziewczyno! Czy ty wiesz
jak mnie dzisiaj wystraszyłaś? - zapytała szybko.
- Domyślam się.
Przepraszam, ale nie miałam jak wczoraj do ciebie zadzwonić, wszystko potoczyło
się tak szybko. Zamierzałam ci wszystko powiedzieć w szkole, ale domyśliłam się
że TA osoba wspomniała ci wcześniej niż ja, co się stało. - powiedziała Sakura, przysiadając się do
dwójki znajomych. Ayumi przewróciła oczami.
- Tak, Sasuke mi powiedział
rano, co się stało gdy odwiózł cię do domu. -
przytaknęła, po czym dodała. - I
ty nadal ciągniesz tą gre „nie znamy się”?
- To wcale nie gra, Ayumi.-
jednak to nie przekonało kuzynki Sasuke ani trochę. - Tak w ogóle twoja mama
będzie dzisiaj w domu? Muszę jej coś przekazać. - Ayumi nie wiedząc, co takiego
Sakura ma do przekazana jej mamie, potwierdziła.
- Czekajcie, czekajcie
- co się wydarzyło wczoraj? - spytał
ciekawsko Nakatsu. Sakura westchnęła, domyślając się że dzisiejszego dnia nie
jeden raz będzie odpowiadać na to pytanie.
- Krótko mówiąc, blok w
którym mieszkałam okazał się niebezpieczny dla mieszkańców plus okazało się, że jakaś ciotka zza granicy
się odnalazła i znalazła mi nowe lokum w Tokio, gdzie się wczoraj
przeprowadziłam. - wyjaśniła.
- Czyli wiem, gdzie zrobimy
impreze po niedzielnym zwycienstwie z Otto. - zakomunikował Nakatsu.
- Nie tak prędko, herlaku,
najpierw musicie wygrać. - odparła Ayumi, splatając ze soba swe ręce. Nakatsu,
który siedział pomiędzy dwoma koleżankami, objął je ramieniem.
- Mając Ciebie w drużynie
Ayumi, napewno wygramy. - powiedział, co wywołało tym razem zdziwienie u
Sakury. Nigdy nie słyszała by jej przyjaciółka kiedykolwiek grała w koszykówkę.
- Powiedziałam że się
zastanowię. - warknęła srogo w stronę szatyna. Po niedługiej chwili po całym
terenie Liścia zaczął rozchodzić się dzwonek, zwiastujący poczatek pierwszej
lekcji.
No comments:
Post a Comment