Wednesday 19 June 2013

15. Kłopoty drużyny.

Sasuke po powrocie do domu cały czas zastanawiał się nad tym, co zaszło pod blokiem, w którym mieszkała Sakura. Cała sytuacja była czymś nowym tak samo dla niego, jak i dla niej. Mimo iż nie miał żadnych zastrzeżeń do Shikaku Nary, to coś mu się nie podobało w całym zajściu. Miał mieszane uczucia co do tego wszystkiego. Nagle chwycił za pobliską poduszkę i rzucił ją w kąt, zastanawiając się, czemu w ogóle zawraca sobie głowę Sakurą, jakby w tej chwili nie miał innych zmartwień. Kątem oka spojrzał na zegarek - było już grubo po północy, czyli nastała już środa. Jeżeli w niedziele nie wygrają meczu przeciwko Konoha, Orochimaru znajdzie dla całej drużyny odpowiednią karę. Nie żeby się przejmował Orochimaru i jego karą. Po prostu chciał mieć satysfakcję z porażki Konohy. Mimo późnej pory wziął do rąk piłkę do kosza, po czym opuścił pokój kierując się w stronę ogrodu, gdzie znajdowało się małe boisko.
Dochodząc do boiska, zauważył że ktoś już je zajmuje. Ayumi kozłowała piłką w każdą stronę, próbując różne uniki, a także rzuty do kosza. Definitywnie nie była początkowym graczem. Wymęczone ciało nastolatki i krople potu jakie się na nim znajdowały wskazywały, że spędziła tu dłuższą chwilę.
Gdy oddała kolejny rzut do kosza, jej oczy spoczeły na swym kuzynie. Piłka, którą rzuciła, odbiła się kilka razy od betonu, po czym przeturlała się tuż na pobliski trawnik.
- Chyba nie muszę się pytać, czy Sakura bezpiecznie dotarła do domu, prawda? -  zapytała, chwytając za ręcznik i wycierając nim spoconą twarz.
- Kuzyneczko, dobrze wiesz, że nie masz powodu by się o nią martwić, przynajmniej jeżeli chodzi o mnie. - odpowiedział, zbliżając się do niej.
- Jeszcze nie do końca jestem przekonana co do tego. Pierwsze wasze spotkanie po latach za bardzo przyćmiewa mi wasze teraźniejsze zachowanie. - powiedziała dość zadziornie, a na koniec wystawiła mu język.
Kącik ust kruczowłosego uniósł się lekko do góry, po czym rzucił Hamasaki piłkę, którą cały czas trzymał w ręku.
- Zagrajmy. Jeden na jednego. - powiedział niespodziewanie. Ayumi uważnie zlustrowała twarz kuzyna, która w tej chwili wydawała jej się być trochę podejrzana.
- Gdzie jest haczyk? – spytała, a Sasuke zaśmiał się cicho pod nosem, mógł się domyśleć, że dziewczyna domyśli się prędzej niż on jej go wyjawi.
- Jeżeli wygram powiesz mi wszystko, co wiesz na temat swojej nowej przyjaciółki. Wszystko. – podkreślił ostatnie słowo. Ayumi zdziwiła się nieco, gdy usłyszała, jaki jest haczyk w owej grze.
- A co z waszą umową, że się nie znacie? - spytała z zakłopotaniem, gdyż nie sądziła, by Sakura chciałaby, żeby Sasuke wiedział o niej cokolwiek, a przedewszystkim wszystko.
- To było jej postanowienie a nie moje.
- Dobra... ale jeżeli ja wygram, powiesz mi, dlaczego chcesz poznać informacje na temat Sakury i co się stało w sierocińcu. Gramy do dziesięciu. - Ayumi wypowiadała swoje słowa powoli i dokładnie uważała jakich słów dobiera. Sasuke przytaknął, zgadzając się całkowicie na układ.
Hamasaki odrzuciła na bok ręcznik, którym się przed chwilą wycierała, po czym zabrała kuzynowi z ręki piłkę i z całej siły rzuciła nią o beton, by ta następnie odbiła się do góry. Sasuke zważywszy na jego wzrost jako pierwszy przejął piłkę i od razu zaczął kierować się z nią w stronę kosza. Aczkolwiek Ayumi tak łatwo mu nie odpuszczała, dokładnie zablokowała kuzyna i lewą ręką wybiła mu piłkę z ręki. Po pół godzinnej grze wynik brzmiał dziewięc do dziewięciu. Tylko jeden punkt dzielił kuzynostwo od wygranej. Jednak od dziesięciu minut żadne z nich nie mogło zbliżyć się do kosza wystarczająco blisko, by oddać celny rzut.
- Przypomnij mi raz jeszcze, czemu już nie grasz? - spytał zasapany Sasuke, po tym jak Hamasaki po raz kolejny udaremniła jego atak.
- Bo mam taką zachciankę. - odparła równie zmęczona jak i on.
Niespodziewanie w sąsiedniej posiadłości zaczęło dochodzić głośne szczekanie kilku psów. Ayumi wyprostowała się gwałtownie i wpatrywała się przez chwilę w stronę skąd dochodziło głośne szczekanie. To był jej błąd.
Sasuke, który w tej chwili trzymał piłkę w dłoni, postanowił wykorzystać chwilowe zamyślenie przeciwniczki. W kilka sekund znalazł się w odpowiedniej pozycji do rzutu. Rzucił. Wygrał. Hamasaki, która teraz wpatrywała się w kuzyna, próbowała zrozumieć, co właśnie się wydarzyło.
- Ejj! - powiedziała podniesionym głosem.
- Jesteś świetnym graczem, dobrze o tym wiesz. Jednak masz jedną wadę – łatwo ulegasz dekoncentracji. - powiedział przez ramię, po czym zaczął kierować się w stronę tylnego wejścia do domu.          Ayumi westchnęła ciężko, po czym usiadła na trawniku, by móc przez chwilę odzyskać trochę sił.
- A o Sakurze porozmawiamy rano, gdy będziesz na siłach. – dodał, po czym zniknął w drzwiach. Hamasaki przeklnęła cicho pod nosem. Sakura ją zabije, gdy się o tym dowie.
Haruno siedziała na chłodnej podłodze swojego nowego mieszkania, wpatrując się przez  dużo okno, które sięgało od podłoża do sufitu, na śpiące Tokio. Mimo iż w głębi serca cieszyła się z tego, jak sprawy się potoczyły, to nadal nie wiedziała, co dokładnie ma o tym myśleć. To, co oferowała jej Tsunade, było o wiele za dużo. Wiedziała, że musi minąć trochę czasu, by mogła zaakceptowac obecną sytuację. Po kilkunastu kolejnych minutach leniwie wstała z paneli i skierowała się w stronę kartonów, w których znajdowały się jej rzeczy. Po odnalezieniu koszulki i szortów przebrała się i skierowała się w stronę sypialni. Mimo późnej już pory, nie sądziła, że uda jej się zasnąć. Przechodząc przez swój pokój, dojrzała na stoliku kartkę, a także karte bankomatową. Haruno podeszła bliżej by móc przeczytać treść karteczki.
‘Używaj jej rozsądnie, na potrzebne ci rzeczy. Jeszcze jedno -  gdyby ktokolwiek (włączając w to Ayumi)  pytał się, czemu tu mieszkasz, odpowiedz że znalazła się twoja daleka krewna mieszkająca za granicą. Tsunade’
Sakura westchnęła ciężko -  najwidoczniej to miała być ta „rzecz”, o której wspomniała Tsunade tuż przed swoim wyjściem. Nastolatka, nie chcąc już myśleć o zmianach, jakie ją dziś spotkały, położyła się tylko na nowym łóżku i nawet się tego nie spodziewając, zasnęła niemalże od razu.
Ayumi szeroko ziewając zeszła na poranne śniadanie, które przespała, z czego bardzo się cieszyła. Sasuke zawsze wybywał z domu po śniadaniu, więc skoro zaspała, to minęła się z kuzynem, któremu miała opowiedzieć co nieco o Sakurze.
- Jeśli nie chcesz jechać autobusem to radzę ci się pośpieszyć. - usłyszała nagle zza siebie.
- Spoko, przejdę się kawałek i wsiadę w autobus Sakury, więc nie musisz na mnie czekać. - odparła, biorąc do ręki zimnego już begla z serem. Ayumi nie chciała niczego więcej niż tego, by Sasuke zapomniał o wczorajszej grze i stawce o jaką grali.
- Wątpię, że znajdziesz ją w tym autobusie. - powiedział, wprowadzając kuzynkę w dezorientację. Jeśli dobrze pamięta, to Sakura zamierzała jeździć spod domu autobusem, który przyjeżdża też obok nich.
- Zjedz coś szybko. Czekam w samochodzie. - dodał, po czym zniknął z pola widzenia czerwonowłosej. Ta chcąc dowiedzieć się jak najszybciej, co kruczowłosy miał na myśli, wzięła trzy kolejne begle do ręki i popędziła tuż za nim.
- Mów. - powiedziała z na pół pełnymi ustami rozkazującym tonem, gdy tylko wsiadła do auta.
- Porozmawiamy jak zjesz, masz mi dużo do opowiedzenia. - odparł, po czym chwycił za swój telefon i wykręcił dobrze znany sobie numer. Nie musiał długo czekać, aż osoba po drugiej stronie odbierze, gdyż już po dwóch tonach ktoś odebrał.
- Zabierz Juugo i jedźcie sami. Mam coś do załatwienie przed szkołą. - po czym się rozłączył. Hamasaki w międzyczasie zdążyła zjeść swoje a’la śniadanie.
- Mów. - powtórzyła nastolatka. Sasuke, nie spoglądając na kuzynkę, odpalił samochód i wyruszył.
-To raczej ty mów, a ja będę słuchać. - powiedział po chwili.
- Zaraz Ci powiem wszystko, co wiem, tylko wpierw powiedz mi, dlaczego nie ma jej być w autobusie. Coś się stało wczoraj, prawda? Prawda? – naciskała, a Sasuke przewrócił melancholijnie oczami. Domyślił się, że Ayumi tak łatwo mu nie odpuści.
- W bloku, w którym mieszkała był wyciek gazu plus służby ratownicze itp. itd. I  uznali, że cała kondygnacja budynku jest niestablina. Wszyscy zostali przeniesieni gdzieś. Sakure zabrał ojciec Shikamaru tam, gdzie przenieśli jej babcie. - wyjaśnił spokojnie. Jednakże Ayumi wcale to nie uspokoiło, wręcz przeciwnie – wyjaśnienie Sasuke jeszcze bardziej ją zaniepokoiło.
- I pozwoliłeś jej tak po prostu odjechać?! - krzyknęła zdenerwowana
- Przecież powiedziałem, że pojechała z ojcem Shikamaru, więc w czym problem? W końcu zabrał ją do jej rodziny. - zaargumentował spokojnie.
- Problem w tym, że ona wcale nie ma żadnej rodziny.! - powiedziała podniesionym głosem, po czym szybko zakryła sobie usta dłońmi. Nie powinna tego mówić. Obiecała, że nie powie.
Sasuke słysząc, co powiedziała jego kuzynka, gwałtownie zatrzymał samochód. Ayumi spojrzała na niego z przerażeniem, mając nadzieje, że nie zamierza jej znowu wysiedzieć.
- Co żeś właśnie powiedziała? - zapytał przez zaciśnięte zęby. 
- Nic. Zapomnij. - odpowiedziała szybko zdenerwowanym głosem, po czym włączyła radio, które od razu Sasuke wyłączył.
- Czy ty naprawdę powiedziałaś, że ona nie ma rodziny? -  warknął. Wiedział, że nie ma szans, by Ayumi się przejęzyczyła. Ona zna Sakurę o wiele lepiej. Spoglądając na ich wspólną przeszłość z sierocińca, a zwłaszcza na końcówke ich tamtejszej znajomości, nie dziwi się, że Sakura okłamała go w sprawie adopcji.
- Sakura mnie zabije, jeśli się dowie że wiesz o tym. - stwierdziła Ayumi zrezygnowanym tonem.
- Nie musi wiedzieć, że wiem. - odparł pokrótce, na co Hamasaki spojrzała się na niego ze zdziwieniem. - Ale teraz zadzwoń do niej i dowiedz się, gdzie nocowała. -Ayumi skinęła głową. Musiała przyznać, że kuzyn mówił w tej chwili bardzo rozsądnie. Nie chcąc czekać ani chwili dłużej, chwyciła za telefon i wykręciła numer przyjaciółki. Za pierwszym razem nikt nie odebrał, co spowodowało atak paniki czerwonowłosej, jednak przy drugiej próbie Haruno odebrała.
- Wszystko ok?! Gdzie jesteś?! - spytała pośpiesznie, niemalże z histerią. Sasuke siedzący tuż obok niej, wyrwał jej na chwilę telefon z ręki, by szybko włączyć na głośnomówiący, po czym oddał właścicielce jej telefon.
- Wszystko wporządku. Domyślam się że właśnie się dowiedziałaś o wczorajszym wydarzeniu, wszystko opowiem ci w szkole. - odpowiedziała, jednak Ayumi potrafiła wyczuć, że coś jest nie tak.
- Halo, Houston, coś mi się tu nie podoba. Dobrze wiesz, że nie jestem osobą cierpliwą, więc błagam, powiedz mi, co się dzieje. Myślałam, że będę zaraz musiała złożyć papiery o twoje zaginięcie, gdy po pierwszym razie nie odebrałaś. Błaaaaaagam. - mówiła Ayumi, zupełnie zapominając, że tuż obok niej siedzi kruczowłosy. Po drugiej stronie słuchawki, dało się słyszeć głębokie westchnięcie.
- Znalazła się jakaś moja ciotka zza granicy i zafundowała mi nowe lokum.- Sasuke wymienił zdziwione spojrzenie wraz z Ayumi. Żadne z nich nie spodziewało się takiej odpowiedzi. Nim Ayumi zdążyła zadać kolejne pytanie, Sakura ją wyprzedziła  - Muszę kończyć, bo właśnie wsiadam do metra. Zobaczymy się w szkole. - powiedziała, po czym się rozłączyła.
- Czyli jednak ma jakąś rodzinę. - mruknął cicho Sasuke pod nosem. - Zaraz będziemy pod Konohą. – powiedział, zwracając się do kuzynki, która właśnie chowała swój telefon. Ayumi spojrzała na zegarek. Do dzwonka miała jeszcze bite pół godziny. Ponadto Sasuke nie zadał jej żadnego pytania dotyczącego Sakury, nielicząc tego, co sama mu nieumyślnie wyjawiła.
- Co ja niby będę robić przez pół godziny? - fuknęła.
- Dobrze wiesz, że stąd do Otto jedzie się pół godziny, a więc innego wyjścia nie ma. – powiedział, parkując tuż przed Konohą. Ayumi prychnęła pod nosem, po czym zaczęła wychodzić z auta.
- I nie myśl, że wywinęłaś się z odpowiedzi na temat Sakury. – dodał na pożegnanie, a następnie odjechał, zostawiając Ayumi samą na parkingu.
Nastolatka nie wiedząc, co ma ze sobą zrobić przez kolejne pół godziny, usiadła na pobliskim murku i postanowiła poczekać na kogoś znajomego. Ku jej zaskoczeniu po zaledwie pięciu minutach na horyzoncie pojawiła się grupka chłopaków z jej klasy, z Naruto na przedzie. Ayumi spojrzała na zegarek, upewniąc się czy rzeczywiście oni wszyscy przed dzwonkiem, czy to jej zegarek nie stanął. Jednak oni rzeczywiście pojawili się wcześniej.
- Nie wierzę, że w naprawdę jesteście dwadzieścia pięć minut przed dzwonkiem. -  przywitała Hamasaki, gdy jej koledzy w pobliżu.
- Musimy rozwiązać problem z drużyną i brakującymi graczami. - odparł Nakatsu, po czym szeroko ziewnął. Widocznie nie tylko on się nie wyspał.
- A ty nam w tym pomożesz. - dodał żwawo Naruto, szczerząc swoje ząbki do Ayumi, która się właśnie zastanawiała co takiego zrobiła, że ma im pomagać. Drużyna koszykarska zazwyczaj sama rozwiązywała swoje problemy. Chociaż może ma im pomóc ze względu na to, że obecna drużyna koszykarska liczyła zaledwie trzy osoby z czego jedna była zawieszona ze względów lekarskich? Hamasaki wzruszyła ramionami.
- W czym mam wam pomóc? Rozwiesić plakaty o kwalifikacjach do drużyny? -  spytała. Prawdę mówiąc Ayumi miała nadzieje, że to właśnie chodzi o plakaty, a nie o nic innego.
- Nie potrzeba kwalifikacji, mamy już drużynę. - odpowiedział zadowolony Kiba.
- To w czym problem? Przecież Nakatsu powiedział, że nadal brakuje wam graczy. -  powiedziała nieco skołowana Ayumi.
- Teoretycznie mamy już komplet, jednak Naruto jest zwolniony z dwóch pierwszych meczy, a także tego towarzyskiego, który jest w niedziele. Czyli w praktyce brakuje nam jeszcze jednego gracza. - odparł Nakatsu
- I wybraliśmy ciebie! - dodał szybko Naruto.  - W regułach nie ma nic na temat tego, że dziewczyny nie mogą grać razem z chłopakami, a ze względu na to, że twoja drużyna została rozwiązana w zeszłym roku, to będzie idealn...
- Nie ma mowy! - wtrąciła Ayumi, przerywając tym samym Naruto w jego niekończącej się wypowiedzi.
- Ale Ayumi... - zaczął Kiba
- Nie ma mowy. Wybaczcie, ale nie zagram jako jedna z was. - powiedziała, nadal upierając się przy swoim.  - To tylko mecz towarzyski, możecie wystawić Choij’ego mimo swoich rozmiarów, celnie trafia do kosza. - dodała, chcąc nieco uratować jakoś sytuację drużyny. Jednak po ich widać, mogła wywnioskować, że nie byli zadowoleni z jej odpowiedzi a także propozycji.
Kiba wraz z Naruto, oddalili się z grobowymi minami w stronę szkolnego budynku. Natomiast Nakatsu przysiadł się do koleżanki z klasy.
- Chodzi o to co wydarzyło się rok temu? - spytał szatyn.
- Skoro wiesz, to co po pytasz?
- Ajć, rozchmurz się. - powiedział Nakatsu, szturchając ja lekko ramieniem.
- Przepraszam, ale naprawdę nie zagram z wami. - odparła, spuszczając głowę w dół.
- Nie masz za co przepraszać, jednak naprawdę bylibyśmy wdzięczni, jeśli zagrałabyś z nami chociaż te trzy mecze. Później gdy Naruto wróci, nie będziesz musiała już z nami grać. I wszystko będzie mogło wrócić do poprzedniego stanu. -  powiedział, nadal zachęcając czerwonowłosą.
- Nakatsu, nie mogę ci nic obiecać... ale zastanowię się. - powiedziała po chwili. Nie chciała mu dawać nadziei, że zagra z nimi, bo nie zamierzała tego robić. Aczkolwiek słowa same jej wypłynęły z ust.
- Tyle mi wystarczy. - odparł. – Sakura, tutaj! - krzyknął nagle, co spowodowało, że Ayumi gwałtownie podniosła swoją głowę do góry.   
Różowowłosa widząc ich, uśmiechnęła się w ich stronę, i skierowała się do nich.
- Dziewczyno! Czy ty wiesz jak mnie dzisiaj wystraszyłaś? - zapytała szybko.
- Domyślam się. Przepraszam, ale nie miałam jak wczoraj do ciebie zadzwonić, wszystko potoczyło się tak szybko. Zamierzałam ci wszystko powiedzieć w szkole, ale domyśliłam się że TA osoba wspomniała ci wcześniej niż ja, co się stało. -  powiedziała Sakura, przysiadając się do dwójki znajomych. Ayumi przewróciła oczami.
- Tak, Sasuke mi powiedział rano, co się stało gdy odwiózł cię do domu. -  przytaknęła, po czym dodała. -  I ty nadal ciągniesz tą gre „nie znamy się”?
- To wcale nie gra, Ayumi.- jednak to nie przekonało kuzynki Sasuke ani trochę. - Tak w ogóle twoja mama będzie dzisiaj w domu? Muszę jej coś przekazać. - Ayumi nie wiedząc, co takiego Sakura ma do przekazana jej mamie, potwierdziła.
- Czekajcie, czekajcie -  co się wydarzyło wczoraj? - spytał ciekawsko Nakatsu. Sakura westchnęła, domyślając się że dzisiejszego dnia nie jeden raz będzie odpowiadać na to pytanie.
- Krótko mówiąc, blok w którym mieszkałam okazał się niebezpieczny dla mieszkańców  plus okazało się, że jakaś ciotka zza granicy się odnalazła i znalazła mi nowe lokum w Tokio, gdzie się wczoraj przeprowadziłam. - wyjaśniła.
- Czyli wiem, gdzie zrobimy impreze po niedzielnym zwycienstwie z Otto. - zakomunikował Nakatsu.
- Nie tak prędko, herlaku, najpierw musicie wygrać. - odparła Ayumi, splatając ze soba swe ręce. Nakatsu, który siedział pomiędzy dwoma koleżankami, objął je ramieniem.
- Mając Ciebie w drużynie Ayumi, napewno wygramy. - powiedział, co wywołało tym razem zdziwienie u Sakury. Nigdy nie słyszała by jej przyjaciółka kiedykolwiek grała w koszykówkę.
- Powiedziałam że się zastanowię. - warknęła srogo w stronę szatyna. Po niedługiej chwili po całym terenie Liścia zaczął rozchodzić się dzwonek, zwiastujący poczatek pierwszej lekcji.

No comments:

Post a Comment