Lekcje
dzisiejszego dnia minęły wszystkim w zastraszająco szybkim tempie. Nim się
zorientowali, po całym Liściu zaczął rozchodzić się końcowy dzwonek. Nie minęło
dużo czasu, a uczniowie Konohy pojawili się na szerokim korytarzu, kierując się
ku głównemu wyjściu.
- To co jedziesz teraz ze mną? Mówiłaś że masz
coś do przekazania mojej mamie. -
powiedziała Ayumi, ciesząc się z końca szkolnego dnia. Sakura
przytaknęła z szerokim uśmiechem na twarzy i obie zaczęły kierować się w stronę
przystanku autobusowego, gdy nagle do ich uszu doszedł dźwięk klaksonu.
Instynktownie obie spojrzały w bok, skąd usłyszały owy dźwięk. Na poboczu tuż
przed Konohą stało zaparkowane srebrne audi, o które opierał się kruczowłosy.
Hamasaki pośpiesznie spojrzała na zegarek. To nie możliwe by Sasuke był pod jej
szkołą o tej porze, gdyż w środy zazwyczaj oboje kończyli o tej samej godzinie
– jedyną opcją są wagary. Na samą tą myśl na twarzy Ayumi pojawił się zadziorny
uśmieszek. Nie czekając na Haruno, podbiegła do swojego kuzyna z próbą
szantażu.
- Czyżbyś zrobił sobie dzisiaj wolne do
szkoły? - zaczęła, jednak Sasuke przewrócił tylko oczami.
- Zapomniałaś. - stwierdził od razu. Twarz
Ayumi stężała w jednym momencie. Widząc minę Uchihy, od razu przypomniała sobie
o co mu chodzi.
- Sakura nie może się dowiedzieć! -
powiedziała przestraszonym, aczkolwiek przyciszonym głosem.
- Nie powiedziałaś jej? - Sasuke był święcie
przekonany, że różowowłosa wie o tajemnicy swej przyjaciółki. Najzwyczajniej
bardzo się mylił.
- Jak widać nie. I błagam cię, nic jej nie
mów. Sama jej powiem w odpowiednim czasie. - odparła szybko, widząc jak Sakura
kieruje się w ich stronę.
- Idziemy? Czy załatwimy to kiedy indziej? -
wtrąciła Haruno.
- Aktualnie Sasuke mi przypomniał o czymś
ważnym, czego nie mogę przełożyć, ale on Cię zawiezie do mojej mamy i spotkamy
się albo wieczorem u mnie albo jutro w szkole. - powiedziała szybko Ayumi i
zanim Sakura się zorientowała, jej przyjaciółki nie było już nigdzie widać.
Sasuke wraz z różowowłosą westchnęli.
- Wsiadaj.
- powiedział kruczowłosy, zajmując miejsce kierowcy. Sakura przeklnęła cicho
pod nosem, a następnie bez słowa usiadła na miejscu pasażera. Skoro chciała
załatwić sprawę z pracą kawiarni jak najszybciej, nie miała innego wyjścia.
- Ayumi
dobrze powiedziała, że mam cię zawieść do mojego domu? – spytał ze zwątpieniem.
-Tak -
odparła krótko i zaczęła grzebać w swojej torebce, by upewnić się, że wzięła z
domu kopertę, w której znajdowała się jej rezygnacja. - Nie mam całego dnia.
- fuknęła, gdy zorientowała się że nadal
znajdują się na parkingu przed Konohą.
- Aż tak
bardzo ci się śpieszy? - mruknął, po czym odpalił samochód.
- A żebyś
wiedział. - odparła zadziornie, prowokując.
- Czego
chcesz od ciotki? - zapytał, wyjeżdżając na główną ulicę.
- To jest
zupełnie moja sprawa. Tobie nic do tego. - odpowiedziała, jednak to co usłyszał
nie za bardzo mu się spodobało.
- Jeżeli
chcesz możesz iść z buta, mi to nie przeszkadza. - powiedział, posyłając jej
złowrogi uśmiech.
- Jedź i
nie marudź. – warknęła, Sasuke prychnął pod nosem, a następnie włączył radio, z
głośnością nieco przekraczającą granice zdrowego rozsądku. Jednak Sakura nic
nie powiedziała, gdyż nie miała zamiaru wylądować na obrzeżach miasta. Nie tym
razem.
Niespodziewanie
jej telefon zaczął dzwonić. Wiedząc, że nie zdołała usłyszeć, co ktoś ma do
niej do powiedzenia, wyłączyła radio, co skończyło się morderczym wzrokiem
kruczowłosego. Sakura jednak nie zamierzała się teraz nim przejmować i, jak
gdyby nigdy nic, odebrała telefon.
- Halo? -
w tym samym czasie Sasuke włączył ponownie radio, które po niepełnej sekundzie
zostało wyłączone przez Haruno. Jednak nie na długo. - Halo Naruto, nie słyszę
cię! – krzyknęła, posyłając złowrogie spojrzenie spadkobiercy karych tęczówek. - Co? Ayumi?! Nie wiem! Gdzieś poszła! Nie
wiem! Chyba zagra, nie jestem pewna! -
krzyczała przez telefon, a cierpliwość coraz bardziej jej się kończyła.
- Oddzwonie zaraz! - powiedziała do Naruto, po czym rozłączyła się.
- Ok.,
wypuść mnie! - krzyknęła tym razem do Sasuke.
- Coś się
stało? - spytał jak gdyby nigdy nic, przyciszając radio do praktycznie minimum.
Szmaragdowe tęczówki rozszerzyły się w oznace złości.
-
Powiedziałam wypuść mnie!’ Powtórzyła. Widząc że kruczowłosy nie zamierza się
zatrzymać, postanowiła zrobić coś bardzo lekkomyślnego. Wiedząc, że Sasuke nie
zamknął samochodu od środka, swoją ręką chwyciła za klamkę i otworzyła drzwi.
-
Oszalałaś?! - krzyknął Uchiha, szybko łapiąc dziewczynę za ramię i pociągając
ją w swoją stronę. Drzwi się zamknęły.
- Jesteśmy
na najszybszym pasie! - warknął wściekły.
- Mogę już
porozmawiać spokojnie z Naruto? - spytała sarkastycznie, wybijając pomału numer
blondyna. Sasuke przeklnął głośno i mocno uderzył dłońmi o kierownice ku
uciesze rózowowłosej
- Naruto, to
znowu ja. - powiedziała Sakura po chwili ponownie do słuchawki. - Nie, nie wiem gdzie jest.- odparła. - Nic
nie mówiła cały dzień o tym, więc nie mam pojęcia czy się zgadza czy nie. Ponoć
miała się zastanowić. - Sasuke mimo iż starał się skupić na drodze, to tak
naprawdę próbował zrozumieć rozmowę pomiędzy starymi znajomymi.
- Skoro
tak twierdzisz to postaram się ją przekonać by zagrała z wami w niedziele. Tyle wystarczyło kruczowłosemu by zrozumieć o
czym rozmawiali. I zdecydowanie mu się to nie podobało. Gdy tylko jego kuzynka
wróci będzie musiał poważnie z nią porozmawiać.
- Nie,
żadnej imprezy u mnie w domu nie będzie, oboje z Nakatsu wybijcie sobie to z
głowy! - powiedziała podniesionym głosem, po czym rozłączyła się. Kątem oka
spojrzała w stronę kierowcy. - Na co się gapisz? - fuknęła ponownie w jego
stronę.
- Już
jesteśmy. - powiedział, ignorując jej zaczepkę. Sakura zaczęła się rozglądać po
okolicy. Sasuke miał rację – dojechali.
Hamasaki
weszła właśnie do jednego z większych budynków, znajdujących się w centrum
Tokio. Mimo licznych wejść, znaków, ludzi krzątających się wszędzie, doskonale
wiedziała, gdzie miała się kierować. Nie pierwszy raz znajdowała sie już w owym
budynku. Pośpiesznym krokiem podeszła do recepcji, gdzie dwie pielęgniarki
obdarzyły ją ciepłym uśmiechem.
- Ayumi
Hamasaki, na badania kontrolne. - powiedziała dość radośnie.
- Twoja
lekarka już na ciebie czeka, ten sam pokój co zawsze. - odparła jedna z
pielęgniarek, którą nie widziała jej po raz pierwszy.
- 4
piętro? - upewniła się, na co obie recepcjonistki przytaknęły.
Ayumi
nie chcąc tracić więcej czasu, skierowała się ku niedalekiej windzie. Jadąc na
4 piętro, gdzie czekały ją badania, miała nadzieje że jej przyjaciółka jakoś
dogadała się z Sasuke.
- O,
Sakura, nie spodziewałam się ciebie dzisiaj tutaj. - powiedziała pani Uchiha,
gdy tylko zobaczyła różowowłosą. - I
Sasuke też jest. - stwierdziła.
-
Przywiozłem ją. - skwitował kruczowłosy, po czym skierował się w głąb domu.
- Ja
chciałam z panią porozmawiać. - powiedziała Sakura. Matka Ayumi najwyraźniej
nie spodziewała się takiej wypowiedzi, gdyż na jej twarzy zawitało zaskoczenie.
Jednakże nie miała nic przeciwko rozmowie z przyjaciółką swej córki.
- Chodź do
kuchni, miałam właśnie robić obiad, więc możemy porozmawiać gdy będę
przygotowywać posiłek. - odpowiedziała starsza kobieta. - Jeżeli oczywiście nie
masz nic przeciwko temu. - dodała.
-
Oczywiście, że nie mam. Możemy porozmawiać w kuchni. - odparła z uśmiechem na
twarzy, po czym obie skierowały się w stronę wspomnianego pomieszczenia.
- To o
czym chciałaś ze mną porozmawiać? - spytała wyciągając warzywa z lodówki, które
następnie zaczęła kroić na drobne kawałeczki.
– No, słucham. - ponagliła
różowowłosą ciepłym tonem.
Sakura
usiadła na wysokim krześle, a w swe dłonie chwyciła jabłko, które następnie nerwowo
zaczęła obracać. Haruno zastanawiała się, jak ma powiedzieć matce Ayumi o
rezygnacji z pracy. W końcu to jej zawdzięczała tą prace. To dzięki niej była w
stanie się podnieść. Dzięki niej i Ayumi. Jednak po chwili jedną ze swych dłoni
skierowała w stronę swojej torby, z której następnie wyciągnęła drobną kopertę.
Matka
Ayumi po chwilli dostrzegła, jak
różowowłosa powoli przesuwa kopertę po blacie w jej stronę, po czym szybko
ściągnęła dłonie z blatu. Pomiędzy dwiema kobietami na środku marmurowego kamiennego
blatu znajdowała się czysto biała koperta, na której widniał napis ‘List Rezygnacyjny’. Starsza z kobiet
odłożyła nóż na bok, po czym zlustrowała uważnie nastolatkę, która spuściła
swoją głowę w dół.
- Coś się
stało? – zapytała. Pani Uchiha nie była osobą, która przyjmuje listy
rezygnacyjne z lekkością, zwłaszcza od dobrych i życzliwych pracowników, a
Sakura zalicza się do ich grona. Wolała znać powody, dla których tacy
pracownicy niespodziewanie rezygnują ze swej pracy, jednak kiedy ktoś odmawiał
odpowiedzi na jej pytania, nie drążyła dalej, gdyż każdy ma swoje własne
prywatne powody, których nie chce czasami ujawnić. Aczkolwiek Sakura mimo iż
zaliczała się do grona tych pracowników, to w pewnym sensie również sie od nich
różniła. Nadal była uczennicą. Sama się utrzymywała z pracy w kawiarni. Dlatego
też nie spodziewała się ujrzenia listu rezygnacyjnego, dopóki nie ukończy swej
edukacji.
- Jeżeli
wydarzyło się coś poważnego, to powiedz od razu, pomogę jak tylko będę mogła. -
dodała, widząc jak Sakura milczy przez dłuższą chwile.
Rożowowłosa
uniosła głowę lekko do góry, spoglądając na matkę swojej przyjaciółki. - Nic złego się nie stało. - odparła z
drobnym uśmiechem na twarzy.
- Skoro
nic złego się nie stało, to czemu rezygnujesz z pracy? Oczywiście nie musisz
odpowiadać, jeśli nie chcesz. - powiedziała, wznawiając krojenie warzyw.
- Interpol
znalazł moją krewną zza granicy, która woli bym zamiast pracować w kawiarni,
miała jakieś praktyki zawodowe bądź
pouczyła się na wstępne egzaminy na studia. Dostałam również nowe
mieszkanie. - odpowiedziała Sakura, a jej twarz promieniała ze szczęścia.
Pomimo tego małego kłamstwa, była szczęśliwa z wczorajszej wizyty Tsunade i
tego, że zaoferowała jej pomoc z myślą o niej, a nie o sobie.
Matka
Ayumi tym razem zamiast odłożyć nóż na bok, to upuściła go na posadzkę.
Metalowy przedmiot z niewielkim hukiem uderzył o kamienną podłogę.
- To
przecież rewelacyjna wiadomość! - powiedziała wyrażając swe zadowolenie, po
czym podbiegła do niej i uścisnęła ją z całej siły.
- Proszę
pani… Dusi mnie pani. – wydukała.
- Oj,
przepraszam. - odparła starsza z kobiet. - Ale to jest naprawdę świetna
wiadomość. Widać, że ta krewna wie o czym mówi i popieram ją, co do sprawy
praktyk i nauki. Jeżeli kiedyś przyjechałabym zza granicy by
cię odwiedzić, to chętnie bym ja poznała. - Sakura przytaknęła, a uśmiech nadal widniał na jej twarzy. Mimo iż bardzo chciałaby, żeby krewna zza granicy przyjechała ja odwiedzić, to wiedziała, że tak sie nie stanie, gdyż żadnych krewnych juz nie ma.
cię odwiedzić, to chętnie bym ja poznała. - Sakura przytaknęła, a uśmiech nadal widniał na jej twarzy. Mimo iż bardzo chciałaby, żeby krewna zza granicy przyjechała ja odwiedzić, to wiedziała, że tak sie nie stanie, gdyż żadnych krewnych juz nie ma.
- To może
zjesz z nami kolacje, by uczcić tą wiadomość? Z tym ze nie wiem, kiedy
dokładnie Ayumi wróci do domu. - dopowiedziała, po czym schyliła sie by
podnieść nóż. Następnie jej tęczówki skierowały się w stronę zegara wiszącego
na ścianie, a jej twarz przez ułamek sekundy wydawała sie zmartwiona.
- Z
chęcią, ale niestety musze odmówić, gdyż czeka mnie rozpakowywanie pudeł i rożne sprawy związane z przeprowadzką. Będę
już sie zbierać. - powiedziała z ulgą w głosie. Nie spodziewała się, że matka
jej przyjaciółki tak dobrze przyjmie jej list rezygnacyjny. Chociaż może to
przez tą druga wiadomość, którą jej wyjawiła.
- To w
takim razie poczekaj chwile, chyba mamy w lodówce coś z rana, co mogłabyś sobie
odgrzać, bo pewnie nie będziesz mieć czasu na przygotowanie sobie czegokolwiek.
- Odparła i nim Sakura zdążyła
zaprotestować, pani Uchiha stała przy lodowce, wyciągając z niej pozostałości
ze śniadania, a także z wczorajszego dnia. Nim rożowowłosa sie zorientowała,
miała całą reklamówkę jedzenia, które starczy jej co najmniej na tydzień,
jeżeli wcześniej sie nie zepsuje. Podziękowawszy za posiłek, Sakura skierowała
sie w stronę wyjścia, gdzie natknęła sie na kruczowłosego.
‘Jak
Ayumi wróci, powiedz jej, żeby sie ze mną skontaktowała. – rzuciła, przechodząc
tuz obok niego, po czym opuściła rezydencje Uchiha, kierując sie na najbliższą
stacje metra.
Stację
metra znalazła bez problemu, po kilkunastu minutach. Nigdy wcześniej nie
musiała jeździć nim do domu, jednak w obecnej chwili jest najszybszym
polaczeniem od Ayumi do jej nowego mieszkania. Jednak w momencie, w którym
miała wejść do budynku, pod którym znajdowały sie perony, trzech mężczyzn
zaszło jej drogę...
Czerwonowłosa
zeszła do szpitalnego parkingu, który znajdował sie pod jednym z kilku szpitali
w Tokio. Wychodząc z windy, od razu dostrzegła srebrne auto kuzyna i ku niemu
skierowała swe kroki. Ledwo co weszła do
samochodu, gdy Sasuke się odezwał.
- Ty chyba
nie planujesz zagrać w niedzielnym meczu. - powiedział z nutka złości w
głosie. Ayumi przewróciła oczami.
- To tylko
dwa albo trzy mecze, dam rade. Wczoraj wszystko było dobrze. – odparła,
zapinając pasy.
- Wczoraj
znalazłaś sie na boisku pierwszy raz od kilkunastu miesięcy. Trzech meczy pod
rząd możesz nie wytrzymać! – stwierdził, odpalając auto i wyjeżdżając z
parkingu.
- Przestań
zrzędzić. Jeszcze nie wiem czy na pewno zagram, więc daj mi spokój. -
odpowiedziała, odwracając twarz w stronę bocznej szyby i spoglądając na to, co
dzieje się na zewnątrz.
- Wierz
mi, że jeżeli zobaczę cię na boisku w niedziele, to siłą cię z niego ściągnę.
- zagroził jej, a Hamasaki nic nie odpowiedziała. Wiedziała, że
Sasuke w tej chwili nie żartuje. - Co
powiedział lekarz? - spytał po chwili.
- Wszystko
jest w porządku. - odparła nadal nie spoglądając na kuzyna. - Sakura, załatwiła
to, co miała do załatwienia z moją mamą?
- Chyba.
Zawiozłem ją, a później widziałem jak wychodzi. Powiedziała, żebyś do niej zadzwoniła.
- powiedział już normalnym tonem głosu.
Ayumi nie tracąc ani chwili, wyciągnęła telefon ze swojej
torby, po czym wybrała numer swej przyjaciółki. Jednak nikt nie odbierał...
No comments:
Post a Comment