Wednesday 19 June 2013

16. Stacja metra.

Lekcje dzisiejszego dnia minęły wszystkim w zastraszająco szybkim tempie. Nim się zorientowali, po całym Liściu zaczął rozchodzić się końcowy dzwonek. Nie minęło dużo czasu, a uczniowie Konohy pojawili się na szerokim korytarzu, kierując się ku głównemu wyjściu.
 - To co jedziesz teraz ze mną? Mówiłaś że masz coś do przekazania mojej mamie. -  powiedziała Ayumi, ciesząc się z końca szkolnego dnia. Sakura przytaknęła z szerokim uśmiechem na twarzy i obie zaczęły kierować się w stronę przystanku autobusowego, gdy nagle do ich uszu doszedł dźwięk klaksonu. Instynktownie obie spojrzały w bok, skąd usłyszały owy dźwięk. Na poboczu tuż przed Konohą stało zaparkowane srebrne audi, o które opierał się kruczowłosy. Hamasaki pośpiesznie spojrzała na zegarek. To nie możliwe by Sasuke był pod jej szkołą o tej porze, gdyż w środy zazwyczaj oboje kończyli o tej samej godzinie – jedyną opcją są wagary. Na samą tą myśl na twarzy Ayumi pojawił się zadziorny uśmieszek. Nie czekając na Haruno, podbiegła do swojego kuzyna z próbą szantażu.
 - Czyżbyś zrobił sobie dzisiaj wolne do szkoły? - zaczęła, jednak Sasuke przewrócił tylko oczami.
 - Zapomniałaś. - stwierdził od razu. Twarz Ayumi stężała w jednym momencie. Widząc minę Uchihy, od razu przypomniała sobie o co mu chodzi.
 - Sakura nie może się dowiedzieć! - powiedziała przestraszonym, aczkolwiek przyciszonym głosem.
 - Nie powiedziałaś jej? - Sasuke był święcie przekonany, że różowowłosa wie o tajemnicy swej przyjaciółki. Najzwyczajniej bardzo się mylił.
 - Jak widać nie. I błagam cię, nic jej nie mów. Sama jej powiem w odpowiednim czasie. - odparła szybko, widząc jak Sakura kieruje się w ich stronę.
 - Idziemy? Czy załatwimy to kiedy indziej? - wtrąciła Haruno.
 - Aktualnie Sasuke mi przypomniał o czymś ważnym, czego nie mogę przełożyć, ale on Cię zawiezie do mojej mamy i spotkamy się albo wieczorem u mnie albo jutro w szkole. - powiedziała szybko Ayumi i zanim Sakura się zorientowała, jej przyjaciółki nie było już nigdzie widać. Sasuke wraz z różowowłosą westchnęli.
 - Wsiadaj. - powiedział kruczowłosy, zajmując miejsce kierowcy. Sakura przeklnęła cicho pod nosem, a następnie bez słowa usiadła na miejscu pasażera. Skoro chciała załatwić sprawę z pracą kawiarni jak najszybciej, nie miała innego wyjścia.
 - Ayumi dobrze powiedziała, że mam cię zawieść do mojego domu? – spytał ze zwątpieniem.       
 -Tak - odparła krótko i zaczęła grzebać w swojej torebce, by upewnić się, że wzięła z domu kopertę, w której znajdowała się jej rezygnacja. - Nie mam całego dnia. -  fuknęła, gdy zorientowała się że nadal znajdują się na parkingu przed Konohą.
 - Aż tak bardzo ci się śpieszy? - mruknął, po czym odpalił samochód.
 - A żebyś wiedział. - odparła zadziornie, prowokując.
 - Czego chcesz od ciotki? - zapytał, wyjeżdżając na główną ulicę.
 - To jest zupełnie moja sprawa. Tobie nic do tego. - odpowiedziała, jednak to co usłyszał nie za bardzo mu się spodobało.
 - Jeżeli chcesz możesz iść z buta, mi to nie przeszkadza. - powiedział, posyłając jej złowrogi uśmiech.
 - Jedź i nie marudź. – warknęła, Sasuke prychnął pod nosem, a następnie włączył radio, z głośnością nieco przekraczającą granice zdrowego rozsądku. Jednak Sakura nic nie powiedziała, gdyż nie miała zamiaru wylądować na obrzeżach miasta. Nie tym razem.
          Niespodziewanie jej telefon zaczął dzwonić. Wiedząc, że nie zdołała usłyszeć, co ktoś ma do niej do powiedzenia, wyłączyła radio, co skończyło się morderczym wzrokiem kruczowłosego. Sakura jednak nie zamierzała się teraz nim przejmować i, jak gdyby nigdy nic, odebrała telefon.
 - Halo? - w tym samym czasie Sasuke włączył ponownie radio, które po niepełnej sekundzie zostało wyłączone przez Haruno. Jednak nie na długo. - Halo Naruto, nie słyszę cię! – krzyknęła, posyłając złowrogie spojrzenie spadkobiercy karych tęczówek.  - Co? Ayumi?! Nie wiem! Gdzieś poszła! Nie wiem! Chyba zagra, nie jestem pewna! -  krzyczała przez telefon, a cierpliwość coraz bardziej jej się kończyła. - Oddzwonie zaraz! - powiedziała do Naruto, po czym rozłączyła się.
 - Ok., wypuść mnie! - krzyknęła tym razem do Sasuke.
 - Coś się stało? - spytał jak gdyby nigdy nic, przyciszając radio do praktycznie minimum. Szmaragdowe tęczówki rozszerzyły się w oznace złości.
 - Powiedziałam wypuść mnie!’ Powtórzyła. Widząc że kruczowłosy nie zamierza się zatrzymać, postanowiła zrobić coś bardzo lekkomyślnego. Wiedząc, że Sasuke nie zamknął samochodu od środka, swoją ręką chwyciła za klamkę i otworzyła drzwi.
 - Oszalałaś?! - krzyknął Uchiha, szybko łapiąc dziewczynę za ramię i pociągając ją w swoją stronę. Drzwi się zamknęły.
 - Jesteśmy na najszybszym pasie! - warknął wściekły.
 - Mogę już porozmawiać spokojnie z Naruto? - spytała sarkastycznie, wybijając pomału numer blondyna. Sasuke przeklnął głośno i mocno uderzył dłońmi o kierownice ku uciesze rózowowłosej
 - Naruto, to znowu ja. - powiedziała Sakura po chwili ponownie do słuchawki.  - Nie, nie wiem gdzie jest.- odparła. - Nic nie mówiła cały dzień o tym, więc nie mam pojęcia czy się zgadza czy nie. Ponoć miała się zastanowić. - Sasuke mimo iż starał się skupić na drodze, to tak naprawdę próbował zrozumieć rozmowę pomiędzy starymi znajomymi.
 - Skoro tak twierdzisz to postaram się ją przekonać by zagrała z wami w niedziele.  Tyle wystarczyło kruczowłosemu by zrozumieć o czym rozmawiali. I zdecydowanie mu się to nie podobało. Gdy tylko jego kuzynka wróci będzie musiał poważnie z nią porozmawiać.
 - Nie, żadnej imprezy u mnie w domu nie będzie, oboje z Nakatsu wybijcie sobie to z głowy! - powiedziała podniesionym głosem, po czym rozłączyła się. Kątem oka spojrzała w stronę kierowcy. - Na co się gapisz? - fuknęła ponownie w jego stronę.
 - Już jesteśmy. - powiedział, ignorując jej zaczepkę. Sakura zaczęła się rozglądać po okolicy. Sasuke miał rację – dojechali.

          Hamasaki weszła właśnie do jednego z większych budynków, znajdujących się w centrum Tokio. Mimo licznych wejść, znaków, ludzi krzątających się wszędzie, doskonale wiedziała, gdzie miała się kierować. Nie pierwszy raz znajdowała sie już w owym budynku. Pośpiesznym krokiem podeszła do recepcji, gdzie dwie pielęgniarki obdarzyły ją ciepłym uśmiechem.
 - Ayumi Hamasaki, na badania kontrolne. - powiedziała dość radośnie.
 - Twoja lekarka już na ciebie czeka, ten sam pokój co zawsze. - odparła jedna z pielęgniarek, którą nie widziała jej po raz pierwszy.
 - 4 piętro? - upewniła się, na co obie recepcjonistki przytaknęły.
          Ayumi nie chcąc tracić więcej czasu, skierowała się ku niedalekiej windzie. Jadąc na 4 piętro, gdzie czekały ją badania, miała nadzieje że jej przyjaciółka jakoś dogadała się z Sasuke.

 - O, Sakura, nie spodziewałam się ciebie dzisiaj tutaj. - powiedziała pani Uchiha, gdy tylko zobaczyła różowowłosą.  - I Sasuke też jest. - stwierdziła.
 - Przywiozłem ją. - skwitował kruczowłosy, po czym skierował się w głąb domu.
 - Ja chciałam z panią porozmawiać. - powiedziała Sakura. Matka Ayumi najwyraźniej nie spodziewała się takiej wypowiedzi, gdyż na jej twarzy zawitało zaskoczenie. Jednakże nie miała nic przeciwko rozmowie z przyjaciółką swej córki.
 - Chodź do kuchni, miałam właśnie robić obiad, więc możemy porozmawiać gdy będę przygotowywać posiłek. - odpowiedziała starsza kobieta. - Jeżeli oczywiście nie masz nic przeciwko temu. - dodała.
 - Oczywiście, że nie mam. Możemy porozmawiać w kuchni. - odparła z uśmiechem na twarzy, po czym obie skierowały się w stronę wspomnianego pomieszczenia.
 - To o czym chciałaś ze mną porozmawiać? - spytała wyciągając warzywa z lodówki, które następnie zaczęła kroić na drobne kawałeczki.  – No, słucham. -  ponagliła różowowłosą ciepłym tonem.
          Sakura usiadła na wysokim krześle, a w swe dłonie chwyciła jabłko, które następnie nerwowo zaczęła obracać. Haruno zastanawiała się, jak ma powiedzieć matce Ayumi o rezygnacji z pracy. W końcu to jej zawdzięczała tą prace. To dzięki niej była w stanie się podnieść. Dzięki niej i Ayumi. Jednak po chwili jedną ze swych dłoni skierowała w stronę swojej torby, z której następnie wyciągnęła drobną kopertę.
          Matka Ayumi po chwilli dostrzegła,  jak różowowłosa powoli przesuwa kopertę po blacie w jej stronę, po czym szybko ściągnęła dłonie z blatu. Pomiędzy dwiema kobietami na środku marmurowego kamiennego blatu znajdowała się czysto biała koperta, na której widniał napis ‘List Rezygnacyjny’. Starsza z kobiet odłożyła nóż na bok, po czym zlustrowała uważnie nastolatkę, która spuściła swoją głowę w dół.
 - Coś się stało? – zapytała. Pani Uchiha nie była osobą, która przyjmuje listy rezygnacyjne z lekkością, zwłaszcza od dobrych i życzliwych pracowników, a Sakura zalicza się do ich grona. Wolała znać powody, dla których tacy pracownicy niespodziewanie rezygnują ze swej pracy, jednak kiedy ktoś odmawiał odpowiedzi na jej pytania, nie drążyła dalej, gdyż każdy ma swoje własne prywatne powody, których nie chce czasami ujawnić. Aczkolwiek Sakura mimo iż zaliczała się do grona tych pracowników, to w pewnym sensie również sie od nich różniła. Nadal była uczennicą. Sama się utrzymywała z pracy w kawiarni. Dlatego też nie spodziewała się ujrzenia listu rezygnacyjnego, dopóki nie ukończy swej edukacji. 
 - Jeżeli wydarzyło się coś poważnego, to powiedz od razu, pomogę jak tylko będę mogła. - dodała, widząc jak Sakura milczy przez dłuższą chwile.
          Rożowowłosa uniosła głowę lekko do góry, spoglądając na matkę swojej przyjaciółki.  - Nic złego się nie stało. - odparła z drobnym uśmiechem na twarzy.
 - Skoro nic złego się nie stało, to czemu rezygnujesz z pracy? Oczywiście nie musisz odpowiadać, jeśli nie chcesz. - powiedziała, wznawiając krojenie warzyw.
 - Interpol znalazł moją krewną zza granicy, która woli bym zamiast pracować w kawiarni, miała jakieś praktyki zawodowe bądź  pouczyła się na wstępne egzaminy na studia. Dostałam również nowe mieszkanie. - odpowiedziała Sakura, a jej twarz promieniała ze szczęścia. Pomimo tego małego kłamstwa, była szczęśliwa z wczorajszej wizyty Tsunade i tego, że zaoferowała jej pomoc z myślą o niej, a nie o sobie.
          Matka Ayumi tym razem zamiast odłożyć nóż na bok, to upuściła go na posadzkę. Metalowy przedmiot z niewielkim hukiem uderzył o kamienną podłogę.
 - To przecież rewelacyjna wiadomość! - powiedziała wyrażając swe zadowolenie, po czym podbiegła do niej i uścisnęła ją z całej siły.
 - Proszę pani… Dusi mnie pani. – wydukała.
 - Oj, przepraszam. - odparła starsza z kobiet. - Ale to jest naprawdę świetna wiadomość. Widać, że ta krewna wie o czym mówi i popieram ją, co do sprawy praktyk i nauki. Jeżeli kiedyś przyjechałabym zza granicy by
cię odwiedzić, to chętnie bym ja poznała. - Sakura przytaknęła, a uśmiech nadal widniał na jej  twarzy. Mimo iż bardzo chciałaby, żeby krewna zza granicy przyjechała ja odwiedzić, to wiedziała,  że tak sie nie stanie, gdyż żadnych krewnych juz nie ma.
 - To może zjesz z nami kolacje, by uczcić tą wiadomość? Z tym ze nie wiem, kiedy dokładnie Ayumi wróci do domu. - dopowiedziała, po czym schyliła sie by podnieść nóż. Następnie jej tęczówki skierowały się w stronę zegara wiszącego na ścianie, a jej twarz przez ułamek sekundy wydawała sie zmartwiona.
 - Z chęcią, ale niestety musze odmówić, gdyż czeka mnie rozpakowywanie pudeł i  rożne sprawy związane z przeprowadzką. Będę już sie zbierać. - powiedziała z ulgą w głosie. Nie spodziewała się, że matka jej przyjaciółki tak dobrze przyjmie jej list rezygnacyjny. Chociaż może to przez tą druga wiadomość, którą jej wyjawiła.
 - To w takim razie poczekaj chwile, chyba mamy w lodówce coś z rana, co mogłabyś sobie odgrzać, bo pewnie nie będziesz mieć czasu na przygotowanie sobie czegokolwiek. -  Odparła i nim Sakura zdążyła zaprotestować, pani Uchiha stała przy lodowce, wyciągając z niej pozostałości ze śniadania, a także z wczorajszego dnia. Nim rożowowłosa sie zorientowała, miała całą reklamówkę jedzenia, które starczy jej co najmniej na tydzień, jeżeli wcześniej sie nie zepsuje. Podziękowawszy za posiłek, Sakura skierowała sie w stronę wyjścia, gdzie natknęła sie na kruczowłosego.
          ‘Jak Ayumi wróci, powiedz jej, żeby sie ze mną skontaktowała. – rzuciła, przechodząc tuz obok niego, po czym opuściła rezydencje Uchiha, kierując sie na najbliższą stacje metra.
          Stację metra znalazła bez problemu, po kilkunastu minutach. Nigdy wcześniej nie musiała jeździć nim do domu, jednak w obecnej chwili jest najszybszym polaczeniem od Ayumi do jej nowego mieszkania. Jednak w momencie, w którym miała wejść do budynku, pod którym znajdowały sie perony, trzech mężczyzn zaszło jej drogę...

          Czerwonowłosa zeszła do szpitalnego parkingu, który znajdował sie pod jednym z kilku szpitali w Tokio. Wychodząc z windy, od razu dostrzegła srebrne auto kuzyna i ku niemu skierowała swe kroki.  Ledwo co weszła do samochodu, gdy Sasuke się odezwał.
 - Ty chyba nie planujesz zagrać w niedzielnym meczu. - powiedział z nutka złości w głosie.  Ayumi przewróciła oczami.
 - To tylko dwa albo trzy mecze, dam rade. Wczoraj wszystko było dobrze. – odparła, zapinając pasy.
 - Wczoraj znalazłaś sie na boisku pierwszy raz od kilkunastu miesięcy. Trzech meczy pod rząd możesz nie wytrzymać! – stwierdził, odpalając auto i wyjeżdżając z parkingu.
 - Przestań zrzędzić. Jeszcze nie wiem czy na pewno zagram, więc daj mi spokój. - odpowiedziała, odwracając twarz w stronę bocznej szyby i spoglądając na to, co dzieje się na zewnątrz.
 - Wierz mi, że jeżeli zobaczę cię na boisku w niedziele, to siłą cię z niego ściągnę. -  zagroził jej, a  Hamasaki nic nie odpowiedziała. Wiedziała, że Sasuke w tej chwili nie żartuje.  - Co powiedział lekarz? - spytał po chwili.
 - Wszystko jest w porządku. - odparła nadal nie spoglądając na kuzyna. - Sakura, załatwiła to, co miała do załatwienia z moją mamą?
 - Chyba. Zawiozłem ją, a później widziałem jak wychodzi. Powiedziała, żebyś do niej zadzwoniła. - powiedział już normalnym tonem głosu.
          Ayumi nie tracąc ani chwili, wyciągnęła telefon ze swojej torby, po czym wybrała numer swej przyjaciółki. Jednak nikt nie odbierał...

No comments:

Post a Comment