Wednesday 19 June 2013

19. Impuls.

          Z istną furią zasiadła na swoim łóżku. Zastanawiała się, o co tym razem chodzi Sasuke i dlaczego zamierza dyrygować w jej własnym mieszkaniu? Oj nie, zdecydowanie nie pozwoli na to. Mimo iż nie jest to do końca jej mieszkanie, to w tej chwili ona je zajmuje i nie ma zamiaru słuchać Uchihy. Z resztą po cholerę on tu przyszedł? Zastanawiała się na tym. Miała serdecznie dość tego, że po raz kolejny wkracza z impetem w jej życie i  znów rozkazuje.
          Sakura była zdecydowanie przytłoczona zaistniałą sytuacją. Wiedziała, że Ayumi chce dla niej dobrze, ale nie musiała ze sobą przyprowadzać tutaj swojego kuzyna! Różowowłosa była wyraźnie poirytowana faktem, że Sasuke zawitał do jej mieszkania – nieproszony. Nie mając pojęcia, od czego ma zacząć by jakoś ogarnąć całą sytucję, opadła plecami na miękkie łóżko. Musiała wszystko przemyśleć. O dziwo nie dochodziły do jej uszu żadne krzyki czy też kłótnie, których się spodziewała. Zamiast tego po kilku minutach usłyszała ciche pukanie do drzwi, na które nie odpowiedziała.
 - Mogę wejść? - stonowany głos Hamasaki zza drzwi doszedł do jej uszu. Westchnięcie wydobyło się z krtani leżącej nastolatki.
 - Wejdź, ale sama. - odpowiedziała. Gdy drzwi się uchyliły, nie spuszczała swego szmaragdowego wzroku z sufitu i pozostało tak nawet gdy Ayumi wreszcie weszła do jej pokoju. Czerwonowłosa podeszła do mebla, na którym leżała jej przyjaciółka, po czym usiadła obok niej.
 - Po co go przyprowadziłaś? - syknęła zdenerwowana Haruno.
 - Nie odzywałaś się od wczoraj. Dzisiaj nawet w szkole nikt nic nie wiedział, nawet nauczyciele. Myślałaś, że nie spanikuję? Musiałam go ściągnąć, by pomógł mi cię szukać! Wtedy jak dzwoniłaś byliśmy na komisariacie. Sasuke próbował wszystkiego, by przyjęli zgłoszenie o twoim zaginięciu. A po twoim telefonie, przyjechaliśmy od razu tutaj. - wyjaśniła na spokojnie Hamasaki. - Co powiedział lekarz jak byłaś w szpitalu? - zapytała, chcąc mieć pewność, że wszystko z nią w porządku.
 - Zatrzymali mnie na noc na kontrole. Nie pamiętam za bardzo co się wtedy działo. - odparła z monotonią w głosie.
 - Ale nic poważnego ci nie zrobili, prawda? – dopytywała się,  Sakura pokręciła głową, uspokajając tym nieco swoją przyjaciółke.
 - Nie mówmy już o tym. - powiedziała różowowłosa przyciszonym tonem. Nie wiedząc czemu w jej głowie ponownie pojawiła się twarz nieznanego mężczyzny. Była święcie przekonana, że go widziała!
 - Jeszcze tylko jedno pytanko i o nic więcej już nie będe pytać, ok? - zapytała, chcąc bardzo, ale to bardzo poznać odpowiedź na jeszcze jedno pytanie, które aż takie strasznie nie było. Sakura westchneła ciężko, ale po chwili skinęła głową, pozwalając rudowłosej zadać ostatnie pytanie.
 - Czy naprawdę to Konan z Painem cię uratowali?
Haruno pogrążyła się w jeszcze większym zamyśleniu. Pomimo tego że to było dość proste pytanie, jej przysporzyło trochę kłopotu, gdyż nie była w stanie odpowiedzieć ani stanowczego „tak”, ani stanowczego „nie”.
 - Wydaje mi się że... - zaczęła niepewnie, jednak szybko ugryzła się w język. Nie chciała wprowadzać w Ayumi w niepotrzebne zaniepokojenie. - Ale odpowiadając na twoje pytanie to tak. - powiedziała. Hamasaki natomiast ściągneła brwi, zastanawiając się, co najpierw chciała powiedzieć jej przyjaciółka. Gdy Ayumi otwierała usta, by spytać się, czy coś ją jeszcze trapi, przerwał jej niespodziewany huk  dochodzący zza zamkniętych drzwi...

          Sasori mimo zaistniałej sytuacji, nawet nie ruszył się z kanapy, tylko dalej przerzucał pilotem kanały, próbując znaleźć coś, co go ewentualnie zainteresuje w telewizji. Czerwonowłosy nie zamierzał przejmować się młodszym bratem Itachi’ego. Teraz gdy Itachi wrócił, wszystko pomału zacznie się zmieniać, łącznie z błogim i beztroskim życiem nastolatka. Jednak wszystko w swoim czasie.
Sasuke w momencie, gdy jego kuzynka weszła do pokoju różowowłosej, usiadł przy kuchennej wysepce, a karymi tęczówkami uważnie lustrował członków Akatsuki. Sasori oglądał, czy raczej próbował oglądać, telewizję, a Deidara zmywał po posiłku. Nic nadzwyczajnego. Zachowywali się jak zwykli ludzie, co bardzo niepokoiło kruczowłosego.
 - Od kiedy Akatsuki zajmuje się ochranianiem nastolatki? - fuknął poirytowany.
 - Wcale nie bawimy się w ochraniarzy. Po prostu wykonujemy prośbe Tsunade. -  odpowiedział Sasori jak gdyby nigdy nic.
 - A wy zgodziliście się, ot tak? - zadrwił Uchiha.
 - Oczywiście. - wtrącił Deidara, zakręcając kran i wycierając ręce w ręcznik. - Niby dlaczego mielibyśmy odmówić, skoro to nasi ją znaleźli i zawieźli do szpitala?
 - Jakoś nie chce mi się wierzyć, że robicie to, ponieważ macie dobre serca. Czego od niej chcecie? - syknął, wyraźnie poirytowany kruczowłosy. Musiał przyznać, że to wszystko wydawało mu się zbyt dziwine, by mogło być prawdziwe.
 - Czy musimy od niej czegoś chcieć? - zapytał blondyn.  Sasori w tym momencie wstał z kanapy i zaczął kierować się w ich stronę.
 - Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele. Jesteśmy tu tylko i wyłącznie w dobrej wierze. - wyjaśnił czerwonowłosy. Sasuke prychnął złośliwie.
 - I myślisz, że po tym wszystkim, co zrobliście z Itachim, wam uwierze? Gówno prawda! Jesteście zwykłymi kryminalistami!
 - Słuchaj, dzieciaku... - warknął zdenerwowany Sasori, chwytając kruczowłosego za koszule. - To co było w przeszłości, zostanie w przeszłości. Żaden smarkacz nie będzie mi niczego wypominał, więc nie wtrącaj się w nie swoje sprawy. I mam nadzieję, że gdy Itachi pojawi się niedługo, to odpowiednio ci wpieprzy. Wtedy może wreszcie zrozumiesz, kto po jakiej stronie stoi...
 - Hej, hej Sasori spokojnie... - wtrącił Deidara widząc, jak ich konwersacja przyjmuje nie ten tor rózmów, co potrzeba. - A Sakurze nic się nie stanie. W poniedziałek rano zmywamy się stąd. - powiedział w stronę Uchihy, chcąc go zapewnić, iż różowowłosej nic nie będzie.
 - Zamknij się. - powiedział Sasori wraz z Sasuke w tym samym czasie w stronę blondyna.
 - A róbta se co chceta. - mruknął blondyn i tym razem to on skierował się w stronę kanapy, gdzie zamierzał pooglądać telewizje.
 - Jeżeli już robisz za dobrego samarytanina, to z łaski swojej przy następnej rozmowie z Itachi’m przekaż mu, że nie chcę go więcej widzieć. Nie ma już czego tu szukać. Na dodatek, możesz mu jeszcze przekazać to... - powiedział z furią, a następnie uderzył czerwonowłosego prawym sierpowym.
          Sasori, który był bliski upadkowi, ręką zahaczył o nierozpakowane zakupy znajdujące się na kuchennej wysepce, które w efekcie razem z nim runęły na podłogę. Deidara przeczuwający, że do takiego zdarzenia może dojść, nawet się nie odwrócił.
 - Ty... - warknął Sasori, wycierając krew z kącika ust i wstając z podłogi.
          W tym samym czasie z sypialni wyszła Haruno wraz z przyjaciółką, które niespodziewały się ujrzeć tego, co zastały. Deidara usłyszawszy, jak drzwi się otwierają, obejrzał się w stronę dwóch nastolatek.
 - Nie ma się czym przejmować. - stwierdził, po czym wrócił do oglądania telewizoru.
Jednak ani Sasuke, ani Sasori, nie przejęli się pojawieniem Sakury i jej przyjaciółki. Czerwonowłosy gdy tylko wstał na nogi, ponownie chwycił Uchihę za koszule i tym razem to on go uderzył. Sasuke jednak nie upadł, gdyż podtrzymał się na krześle. Pomimo rady blondyna, nastolatki postanowiły zareagować. Od razu.
 - Pogieło was?! - krzyknęła Ayumi, ale oni ją zignorowali. Sakura widząc zero reakcji z ich strony, sama postanowiła się wtrącić. Ni stąd ni z owąd znalazła się pomiędzy dwoma panami.
 - Pohamujcie trochę swój testosteron, jak tu jesteście. To jest mój dom, a nie ring do jasnej cholery! - powiedziała podniesionym tonem, lustrując to Sasoriego, to Sasuke, którzy po upomnieniu z jej strony postanowili się opanować.
 - Ty zostajesz. - warknęła, wytykając palcem czerwonowłosego, po czym jak grom odwróciła się w stronę Uchihy. - A ty pójdziesz ze mną. – dodała w jego stronę, a następnie obróciła się na pięcie i skierowała się w stronę wyjścia.

          Dwójka uczniów siedziała przy dużym kuchennym stole, a pomiędzy nimi leżały porozkładane książki. Granatowowłosa uporczywie próbowała wytłumaczyć coś swojemu koledze z klasy, jednak mimo wszystko Uzumaki nie do końca wiedział o co chodzi. Hyuga w oznace bezradności oparła głowę o jeden z podręczników, próbując wymyśleć sposób nauczania, przez który będzie w stanie dotrzeć do blondyna, a przede wszystkim do jego rozumowania. 
Po chwili do mieszkania na ostatnim piętrze wszedł Jiraya. Mężczyzna uważnie zaczął lustrować nastolatków, po czym podniósł rękę, w której trzymał obszerną reklamkówkę, a następnie powiedział:
 - Kto chce ramen?
Naruto jak opażony zerwał się z krzesła i czym prędzej popędził ku opiekunowi.
 - Nie tak prędko. - powiedział starszy mężczyzna z szatańskim uśmiechem. - Wpierw powiedz mi, czego się nauczyłeś. - dopowiedział.
Blondyn w przerażeniu spojrzał na Hyugę. Oboje wiedzieli, że w ciągu ostatniej godziny nic mu nie wlazło do głowy. Jiraya westchnął, widząc ich miny.
 - Dam ci radę Hinata, wykorzystaj to, co on lubi i połącz to z nauką. - powiedział z szerokim uśmiechem. - A teraz zabieram się do pracy. O ramenie możesz pomarzyć, Naruto. - dodał i czym prędzej schował się w swoim gabinecie.
 - Ty nie pracujesz, tylko piszesz te swoje zboczone historyjki - krzyknął Uzumaki za swoim opiekunem.
 - Ja chcę ramen! - wręcz zarządał.
 - Naruto-kun. - odezwała się Hyuga. - Jeżeli masz 10 misek z ramenem, a potem... - tłumaczyła jak do małego dziecka. Jednak, ku jej zdziwieniu, owa metoda zadziałała. Naruto wreszcie rozumiał to, co mu tłumaczyła.

          Sakura zatrzasneła za sobą drzwi frontowe, gdy tylko wyszła z kruczowłosym na korytarz. Zielonymi tęczówkami uważnie lustrowała postawę dawnego przyjaciela. Na jego twarzy nie było skruchy za małą bijatykę, która miała miejsce w jej domu.
 - Co to miało być, do cholery? - zapytała z furią.
 - Teraz już ze mną rozmawiasz? - sarkazm wydobył się z jego ust.
 - Przestań! – krzyknęła rozzłoszczona.
 - Bo co? – spytał, zbliżając się do niej.
 - Zadam ci pytanie. Po co tu przyszedłeś? – zapytała, tym razem ze stoickim spokojem, opierając się w tym samym czasie o ścianę. Sasuke dłonią przeczesał włosy, zastanawiając się nad rozsądną odpowiedzią.
 - A czemu nie? – rzucił głupio. Żyłka na czole różowowłosej zaczęła niebezpiecznie pulsować. Jej chwilowy stoicki spokój zniknął w mgnieniu oka.
 - Przestań do jasnej cholery, odpowiadać pytaniem na pytanie. To irytujące! -  warkneła. Kącik ust Uchihy uniósł się delikatnie do góry.
 - Jak myślisz czemu tu przyjechałem z Ayumi? - ponownie zadał pytanie, stając tuż przed nią. Jego dłoń znalazła się na ścianie, o którą opierała się nastolatka. Sakura wypuściła powietrze ze swoich ust i odgarneła kosmyk włosów, który opadł jej na twarz.
 - Nie wiem. - skłamała, gdyż Ayumi mniej więcej wytłumaczyła jej sytuację, ale nadal chciała to usłyszeć od niego, a nie od niej. Odruchowo przeniosła swój wzrok z kruczowłosego na bok.
 - Myślisz, że ot tak mógłbym zignorować informacje o twoim nagłym zniknięciu, a później o tym, że ktoś cię napadł... i pobił? - spytał. Sakura wyczuła jego intensywny wzrok na sobie. Wiedziała, że dokładnie przyglada się jej siniakom. - Nic poważnego ci nie zrobili?
 - Nie. - odpowiedziała przyciszonym głosem, nadal nie spoglądając na niego. - Jednak to że tu przyjechałeś wraz z Ayumi, nie daje ci prawa do bijatyki z Sasorim. - zaprotestowała, tym razem stanowczym tonem.
 - Mówiłem ci już, żebyś się z nim nie zadawała. - tym razeem to on warknął.
 - Oj, przepraszam bardzo, ale wtedy powiedziałam ci, co myślę o twoim zakazie, na dodatek to nie moja wina, że Tsunade ich poprosiła, by do końca tygodnia pilnowali, bym nic nie robiła. – broniła się pewnie.
 - Nie wiesz, kim on i reszta jego koleszków są i lepiej, byś nie wiedziała, ale radzę zerwać z nimi kontakty, nim będzie za późno!
Sakura westchneła ciężko.
 - Ayumi powiedziała mi conieco. - powiedziała, czego kruczowłosy w ogóle się nie spodziewał.
 - I nadal się z nimi spotykasz?! - zapytał z podniesionym głosem.
 - To tylko trzy dni. Watpię by Tsunade kazała im robić za niańki, jeśli mieliby mi coś zrobić! - negowała i wreszcie przeniosła spojrzenie Sasuke.
 - Kiedy wreszcie zrozumiesz, że zadawanie się z Akatsuki narobi ci tylko problemów?! Naprawde jesteś irytująca! - krzyknął. Źrenice Haruno rozszerzyły się gwałtownie.
 - A ty bucowaty! - stwierdziła, robiąc krok w jego stronę. W tym momencie odległość między nimi wynosiła mniej niż centymetr. Ich spojrzenia były intensywne, w obu można było dostrzec palący się ogień złości.
 - Wariatka! – powiedział dobitnie, po czym niekontrolując swoich ruchów, pocałował ją.

          Siedział w samochodzie zaparkowanym niedaleko apartamentowca, w którym znajdowała się dwójka jego znajomych. Auto, w którym się znajdował, miało przyciemnione wszystkie szyby, dlatego też nikt nie był w stanie dostrzec go z zewnątrz. Itachi wiedział, że od teraz będzie musiał również skupić się na bezpieczeństwie nastolatki i tym, by jego wuj nie dowiedział się o jej miejscu zamieszkania. Jego pokolenie wreszcie musi stawić czoła Madarze i jego planom, a wszystko to musi zostać zrobione potajemnie. Niespodziewanie dostrzegł, jak jego młodszy brat wychodzi z klatki apartamentowca, którą obserwował. Nie sądził, że zastanie tutaj brata, mimo iż wiedział, że zna się z dziewczyną, którą uratował. Itachi pierwszy raz od kilku lat był w stanie na niego spojrzeć.
 - Wydoroślał. - mruknął sam do siebie, a widząc świeżą opuchliznę na twarzy brata, prychnął ze śmiechem pod nosem. – Nic się nie zminiłeś, braciszku. – dodał.

          Deidera wraz z Ayumi, uporczywie przystawiali swe ucho do drzwi frontowych w mieszkaniu Haruno, chcąc gowiedzieć się jak najwięcej,  jednak żadne z nich nie było w stanie usłyszeć niczego dokładnie. Głosy Sasuke i Sakury były zbytnio stłumione. Najwidoczniej osoba, która zaprojektowała te drzwi, wiedziała, że ludzie nie cierpią wrednych podsłuchiwaczy.
Sasori obserwował ich z kanapy, przykładając mrożonke do twarzy. Musiał stwierdzić, że Uchiha zadał mu dość ładny i precyzyjny cios.
Nagle blondyn wraz z Hamasaki gwałtownie odsuneli się od drzwi. Po niespełnej sekundzie do mieszkania powróciła skołowana różowowłosa.
 - Gdzie Sasuke? - zapytała Ayumi, pojawiąjąc się od razu przy jej boku.

 - Pojechał do domu, bo powiedziałaś, że zostajesz tutaj. Tylko masz zadzwonić do matki. - odpowiedziała, wymuszając na swej twarzy uśmiech, po czym bez najmniejszego słowa skierowała się w stronę sypialni, cały czas opuszkami palców dotykając ust...

No comments:

Post a Comment