Dźwięk gongu zabrzmiał po całej hali, zapowiadając
rozpoczynają się walkę. Kolejną z rzędu. Jednak to miała być ostatnia, ostatnia
dzisiejszego dnia i najlepsza. Wzrok karych tęczówek Sasuke spoczywały na
tajemniczym, całkowicie zamaskowanym zawodniku, któremu wystawały jedynie
kruczoczarne włosy. Uważnie obserwował, jak dwójka zawodników toczyła ze sobą zaciętą
walkę. Mógł bez problemu stwierdzić już po kilku minutach, że to ten
zamaskowany był zdecydowanie lepszy.
Zawodnicy szli cios za ciosem, próbując powalić drugiego na deski, ale nie było
to aż takie proste zadanie, jakby widowni się wydawało.
Itachi musiał przyznać, że niespodziewał się, by jego
przeciwnik był w tak dobrej kondycji. Musiał przyznać, że przez ostatnie lata
nieco zaniedbał treningi. Kątem oka zerknął w stronę brata, którego wcześniej
dostrzegł na widowni – przyglądał mu się uważnie wiedząc, że Sasuke nie zna
jego prawdziwej tożsamości. Wiedział, że jego młodszy braciszek był
zaintrygowany zamaskowanym zawodnikiem - wyczytał to z jego twarzy. Nikt nie
znał Sasuke tak dobrze, jak jego starszy brat.
Poczuł nagle ostre uderzenie w brzuch, po czym lekko się
zachwiał, a następnie prychnął ze złości. Nie miał zamiaru dłużej bawić się z
przeciwnikiem. Kruczowłosy zamachnął się, po czym uderzył swojego przeciwnika
mocnym prawym sierpowym, wykonując tym samym fenomenalny nokaut.
Widownia wstała, nie dowierzając własnym oczom, że
zamaskowany zawodnik wykonał potężny nokaut już w pierwszej rundzie. Jedynie
Sasuke nadal pozostawał na swoim miejscu siędzącym, pogrążając się w głębszym
zamyśleniu.
Starszy z braci, ignorując wrzawę oklasków dobiegających z
widowni, skierował się w stronę szatni, nie spuszczając wzroku z młodszego
Uchihy. Po chwili jednak Itachi, zniknął w przejściu tylko dla zawodników.
- Nie spodziewałem się, że tak szybko im
pójdzie. - skwitował Juugo, który ponownie zasiadł koło kruczowłosego.
- Widzieliście to?! - spytał podekscytowany
Hozuki. - To było genialne! Pomijając fakt, że krótkie, to nadal było coś! -
ekscytował się seledynowowłosy.
- Nic specjalnego. - fuknął Sasuke, wstając ze
swego miejsca i kierując się ku wyjściu. Coś mu nie pasowało, tylko nie mógł
sobie uświadomić, co dokładnie.
Trzy dni później – niedziela.
Naruto
wraz z Nakatsu wbiegli pośpiesznie do przebieralni w swojej szkole.
- Spóźliście się! - krzyknęła Ayumi, gdy tylko
ich dostrzegła. - Za pół godziny zaczynamy grać!
- Nie żeby cię to w tej chwili dotyczyło. -
dopowiedział Kakashi, który również właśnie pojawił się w szatni.
- Ale sensei... - ponownie zaczął marudzić
blondyn, nadal nie tracąc nadziei na zagranie w dzisiejszym meczu towarzyskim.
- Dyrektor wyraźnie wypowiedział się w tej
sprawie. Ciesz się, że wczoraj pozwolił ci zagrać w następnym meczu. - wtrącił
nauczyciel, przerywając tym samym lamenty blondyna.
- Nakatsu, przebieraj się szybko i idźcie się
rozgrzać. - powiedział po chwili Kakashi, ktory również był trenerem drużyny
Liścia w koszykówce, a następnie opuścił szatnię swoich zawodników wraz z
Ayumi, by chłopcy mogli się w spokoju przebrać.
Naruto natomiast ze zrezygnowaniem opadł na drewnianą
ławkę. Przez nieszczęśliwy wypadek będzie zmuszony przesunąć swój drobny
pojedynek z Sasuke na następny raz. Jednak kolejny mecz, jaki Konoha ma
stoczyć, nie jest z Otto, lecz z Suną. Następny mecz pomiędzy Liściem a
Dźwiękim nie ma jeszcze konkretnej daty.
- Następnym razem, Naruto. - powiedział Kiba,
ubierając swoją sportową koszulke.
- Wygrajcie tylko ten mecz. - mruknął cicho
blondyn.
- Masz to jak w banku. - dopowiedział Nakatsu.
– Z resztą nie zapominaj, że po wygranym meczu mamy imprezkę u Sakury.
- Tak, pamiętam. W ogóle co się z nią dzieje
ostatnio? - spytał Choiji, który również był członkiem drużyny Liścia w
dzisiejszym meczu. Nikt z klasy różowowłosej prócz Ayumi, nie znał dokładnych
szczegółów nieobceności ich nowej koleżanki.
- Coś ją złapało i lekarz zalecił jej
siedzenie w domu do końca tygodnia. - odpowiedział Uzumaki, cytując słowa
czerwonowłosej.
- Dlatego po meczu wszyscy jesteśmy zaproszeni
do niej, bo prawdopodobnie na dzisiejszym meczu się nie pojawi. - wtrącił
Otsuri.
- Na mnie nie liczcie, niestety mam inne
plany. - powiedział Shikamaru, który był piątym członkiem dzisiejszej drużyny
Liścia.
- Jeżeli coś by się zmieniło to daj znać. -
odparł Nakatsu.
- Tak dla pewności się spytam, czy ona zdaje
sobie sprawę o imprezie u niej w domu? - spytał Nara, który czasami miał
wątpliwości, co do organizowania imprez przez tą dwójkę. Już nie raz się
zdażyło tak, że impreza powstawała bez wiedzy mieszkańców.
- Sakura o wszystkim wie. - zapewnił ich
Uzumaki, jednak reszta nie do końca była przekonana.
- To prawda. - dopowiedziała Ayumi, która
ponownie zjawiła się w szatni chłopców. Mimo iż na początku Haruno nie zgadzała
się na jakąkolwiek impreze, to ostatecznie zgodziła się, chcąc urozmaicić sobie
niedziele. Siedzenie z Sasorim i Deidarą, którzy dzięki Tsunade zabraniali jej
gdziekolwiek wychodzić, zaczynało ją już pomału nudzić.
- A teraz na boisko. Kakashi chce byśmy się
rozgrzali.
Cała drużyna łącznie z
blondynem, który nie zagra w dziejszym meczu, wstali i zaczęli kierować się w
stronę wyjścia na boisko.
- Otto już jest? - zapytał Naruto, na co
czerwonowłosa pokręciła przecząco głową.
- Ponoć zaraz mają się zjawić. - powiedziała
nieco niechętnie. Wiedziała, że gdy tylko Sasuke dostrzeże ją na boisku, będzie
próbował ściągnąć ją z niego za wszelką cene. Jednak ona podjęła już decyzję.
Decyzję, której nie zamierzała zmieniać. W końcu to jest tylko i wyłącznie
jeden mecz.
W ciągu kolejnych pietnastu minut Liść wykonywał zwykłe
ćwiczenia rozgrzewające, włączając w to rzuty do kosza. Zielone tęczówki Ayumi,
spoczeły na zegarze – pozostało pięć minut do rozpoczęcia meczu, a zawodników
Otto jeszcze nie było. Nastolatka nie wiedziała, czy ma się cieszyć, czy
niepokoić. Jednak gdy mineła kolejna minuta, jej wyczekiwanie zostało przerwane
- drużyna Dźwięku weszła na boisko z kruczowłosym na czele. Na początku nikt z
Otto nie zwracał uwagi na swoich przeciwników, tylko rzucili swoje torby
niedaleko ich ławki, a następnie zaczeli przygotowywać się do meczu. Gdy tylko
Uchiha poprawił swoje sznurówki, jego wzrok spoczął na kuzynce, która
znajdowała się na środku boiska z piłką w rękach w stroju Konohy. Nie czekając ani sekundy
dłużej, zaczął kierować się w stronę czerwonowłosej.
- Ty chyba sobie żartujesz! - warknął
półkrzykiem, gdy tylko stanął z nią twarzą w twarz. Hamasaki westchneła ciężko.
- To tylko jeden mecz. - odpowiedziała.
- Gówno mnie to obchodzi, twoja matka zawału
dostanie, gdy się o tym dowie! - mówił, nie zmieniając tonu swego głosu. -
Złazisz z boiska i to już! - dfodał, po czym chwycił ją za nadgarstek i zaczął
ciągnąć w stronę ławki.
Widownia, która była już praktycznie zapełniona przyglądała
się z niekrytym zainteresowaniem, co działo się na środku boiska. Uzumaki
widząc to, nie zamierzał siedzieć bezczynnie.
- Ej Sasuke, zostaw ją! - powiedział ze
zdenerwowaniem, po czym wyrwał mu z dłoni rękę koleżanki z klasy.
- Odczep się, matole, to sprawą pomiędzy mną,
a nią. Nie tobą! - fuknął ze złością w swym głosie.
- Zostaw mnie! I tak mam zamiar zagrać
dzisiaj! - wtrąciła Ayumi.
- Coś ci już powiedziałem na ten temat! -
krzyknął Uchiha.
- Czyżbyś bał się, że twoja kuzynka złoi ci
dupsko na boisku? W końcu każdy tu zebrany wie, jak dobrze ona gra. - zadrwił
Naruto z przyjaciela.
- Odwal się. - warknął kruczowłosy, któremu
ciśnienie coraz bardziej się podnosiło.
- A więc to prawda, że mały Sasuke boi się
swojej utalentowanej kuzynki! - powiedział z kolejną drwią w głosie Uzumaki.
Sasuke, któremu zabrakło słów w tej chwili, postanowił
porozumieć się z Naruto inną metodą. Zamachnął się, po czym uderzył przyjaciela
z pięści w twarz. Blondyn upadł na drewniany parkiet boiska, jednak szybko się
podniósł i oddał cios Sasuke.
Członkowie dwóch drużyn, łącznie z trenerami i sędzią zaczęli biec w stronę bójki pomiędzy
dawnymi przyjaciółmi. Kakashi, który jako pierwszy dotarł do nich, chwycił obu
za koszule, odciągając ich od siebie.
- Czy jest jakaś okazja, przy jakiej nie
wdajecie się ze sobą w bójkę? - zapytał rozdrażniony. Każdy był przyzwyczajony
do tego, iż przy meczu Liść vs Dźwięk dochodzi do bójki pomiędzy zawodnikami.
- Ty! - powiedział sędzia, wskazując na
Sasuke, którym był nauczyciel z Chmury o imieniu Killer Bee. - Jesteś
zawieszony na dzisiejszy mecz!
Na widowni zaczęły się
szepty.
- A ty wracaj na widownie! - dopowiedział,
zwracając się do Uzumakiego. - Nie mam zamiaru tolerować takiego zachowania ani
chwili dłużej! - warknął w ich stronę.
Juugo i Suigetsu, którzy również znaleźli się przy bójce,
wymienili się spojrzeniami. Nie wiedzieli, co wtargnęło w Sasuke, ale przez
jego wybryk Otto na dzisiejszy mecz straciło najlepszego gracza.
- Ayumi, idź chwilę odpocznij, zaraz
zaczynamy. - powiedział Kakashi, kładąc dłoń na ramieniu swojej uczennicy,
która była całkowicie zaskoczona zaistniałą sytuacja. Po krótkiej chwili
kierowała się w stronę ławki, by na chwilę móc na niej usiąść.
- Ale ona... - zaczął mówić Sasuke, jednak
Kakashi pokiwał głową, by nawet nic nie mówił.
- To jest jej decyzja. Jeśli chce, to zagra,
jeśli nie chce, to nie zagra. – skwitował.
W tym samym czasie zielonooka uczennica Liścia siedzi
oburzona na kanapie w swoim mieszkaniu i wściekłym wzrokiem lustruje
czerwonowłosego znajomego.
- No ale dlaczego? - zapytała uparcie.
- Dlatego, że Tsuande tak powiedziała. -
odparł Sasori.
- Ale dzień już się kończy, więc możemy
przecież pozwolić sobie na małe wyjście, nie sądzicie? - spytała ponownie, tym
razem zwracając się również w stronę blondyna.
- Prawdę mówiąc, mnie też ciekawi dzisiejszy
mecz. - wtrącił Deidara, na co Sasori uderzył się lekko dłonią w czoło.
- Proszę? - powiedziała różowowłosa, robiąc
słodkie oczka w stronę nieugiętego do tej pory znajomego. - Tylko na chwilkę,
zobaczę jak im idzie i możemy wracać, bo później i tak oni przychodzą tutaj. -
dopowiedziała, dopiero teraz uświadamiając ich o tym, że będą mieć później
gości.
- Jeszcze o czymś nam nie powiedziałaś? -
zapytał sarkastycznie Sasori, na co nastolatka szybko pokręciła przecząco
głową. Jej szmaragdowe tęczówki przeniosły się w strone zegara. Wiedziała, że
jeśli nie było żadnego opóźnienia, to mecz powinien się już zacząć. Sasori
westchnął lekko.
- Pojedziemy na chwilę i nikt nie może cię
zobaczyć, bo wtedy Tsunade nas zabije, że pozwoliliśmy ci wyjść.
Sakura jak oparzona wstała
z kanapy i pobiegła w stronę swojego pokoju.
- Dajcie mi pięć minut! - krzyknęła, nim
zatrzasnęła za sobą drzwi.
Itachi stał za trybunami w czapkące z daszkiem, dokładnie
naciągniętą na oczy. Stał w miejscu, w
którym ciężko go było dostrzec z boiska ale tak, by on widział wszystko bardzo
dokładnie. Nie wiedział, o co chodzi z Sasuke i z przybraną córką Madary,
jednak zamierza wkrótce się tego dowiedzieć. Wątpił, że jego młodszy braciszek
wszczął tą całą awanturę ze względu na to, że dziewczyna gra w koszykówkę na
wysokim poziomie. Czuł, że gdzieś musi być jakiś haczyk. Jednak musiał
przyznać, że Ayumi rzeczywiście bardzo dobrze radzi sobie w koszykówce. Liść w
obecnej chwili prowadził z ogromną przewagą nad Otto, które grało bez swojego
najlepszego gracza. Sasuke, który z rozdrażnioną miną siedział na ławce
rezerwowych, wstał, po czym opuścił boisko, widocznie przeczuwając rychłą
porażkę swojej drużyny. Kącik ust Itachi’ego w tej chwili uniósł się lekko ku
górze.
Sakura wraz z Sasorim i Deidarą weszli do sali
gimnastycznej, w której rozgrywał się mecz pomiędzy Liściem a Dźwiękiem. Jej
szmaragdowe spojrzenie spoczeęo na blondwłosym przyjacielu, który siedział na
widowni z przygnębioną miną prawdopodobnie dlatego, iż nie grał, po czym
spojrzała na tablicę z wynikiem. Oniemiała. Nie spodziewała się tego, by jej
szkolna drużyna zdobyła aż tak wielką przewagę nad drużyną Sasuke. Wzrokiem
zaczęła błądzić po boisku w poszukiwaniu kruczowłosego, jednak nigdzie nie
mogła go dostrzec. Przez całą drogę z domu do szkoły zastanawiała się, jakie
będzie jej kolejne spotkanie z Uchihą, gdyż od momentu pocałunku żadne z nich
nie odezwało się do siebie ani słowem. Mimo tego, że Ayumi namawiała ją, by się
do niego odezwała, różowowłosa za bardzo się bała, gdyż nie miała zielonego
pojęcia, co ma powiedzieć. Była w kompletnym dołku! Nigdy nie przypuszczała, że
Sasuke kiedykolwiek ją pocałuje, ale jednak to uczynił. A teraz ona nie wie, co
ma zrobić.
Haruno obserwowała uważnie kolegów z klasy a zwłaszcza
czerwonowłosą, która wyraźnie była gwiazdą dzisiejszego meczu. Była z niej
dumna. Nie wiedziała, czemu Hamasaki wahała się przed zagraniem, jednak widząc
to, w jaki sposób poruszała się na boisku, wiedziała, że jest do tego
stworzona. Do końca meczu zostało dziesięć minut. Dźwięk nie miał szans
odzyskać stracone punkty.
Różowowłosa kątem oka spojrzała na dwóch swoich towarzyszy,
którzy nie wiedząc czemu wyglądali na spiętych. Sakura nie wiedziała, co
wywołało u nich taką reakcję.
- Ładnie Konoha rozwala Otto. - powiedział
zadowolony blondyn.
- Idziemy. - upomniał Sasori. - Miała być
chwila. – dodał, a Deidara przytaknął.
- Idźcie do auta, ja się tylko załatwię i
zaraz przyjdę. - odpowiedziała. Nie kłamała, naprawdę potrzebowała skorzystać z
ubikacji, a wątpiła, iż wytrzyma do domu. Po drodze nie chciała się
zatrzymywać.
Mężczyźni wymienili się spojrzeniem, po czym Sasori
niepewnie spojrzał na Haruno.
- Masz trzy minuty. Czekamy w samochodzie. -
powiedział niepewnie, po czym wraz z Deidarą skierowali się ku wyjściu, a
Sakura ku damskiej łazience.
Nastolatka odetchneła z ulga po skorzystaniu z łazienki.
Gdy tylko opuściła owe pomieszczenie, zaczęła kierować się w stronę parkingu,
gdzie Sasori zaparkował swoje auto. Niespodziewanie jej szmaragdowe tęczówki
dostrzegły sylwetkę, która wydawała jej się znajoma. Nagle w głowie
różowowłosej zaczęły się pojawić obrazy z dnia, w którym została napadnięta, a
następnie uratowana przez Konan, Paina i nieznanego sobie mężczyznę. Mężczyznę,
który właśnie skręcił w jeden z bocznych korytarzy w Konoha. Sakura
przyśpieszając swego kroku, zaczęła iść za nim jednak tak, by jej nie zauważył.
Nie była do końca pewna, czy to on, ale pragnęła się tego dowiedzieć za wszelką
cenę. Niestety jej pech chciał, że niespodziewanie z jednej z klasy wyszedł
kruczowłosy nastolatek. Haruno od razu zatrzymała się w miejscu, po czym lekko
przełkneła ślinę. Nie była gotowa na spotkanie z nim.
- Sasuke... - szepnęła cicho.
No comments:
Post a Comment