Dwójka nastolatków spoglądała na siebie ze zdziwieniem,
choć to kruczowłosy był bardziej zszokowany, gdyż z tego, co pamiętał, to
Haruno jeszcze dzisiaj miała siedzieć w domu z zakazem wyjścia. Intensywnie
wpatrywali się w siebie, nie wiedząc, co powiedzieć. Przy ich ostatnim
spotkaniu Sasuke nie był wiedział, dlaczego ją pocałował. Zwykły, ale jakże
kuszący, impuls. Nie potrafił tego wytłumaczyć w prosty sposób. Zbyt skomplikowane.
Ich usta otwierały się, chcąc coś powiedzieć, jednak po krótkiej chwili
ponownie się zamykały, nie potrafiąc wymyśleć sensownego tematu do rozmowy.
Sakura jednak postanowiła przerwać tą niezręczną cisze, zadać pierwsze normalne
pytanie, jakie naszło jej na myśli.
- Mijałeś może wysokiego mężczyznę z takimi
dłuższymi trochę, czarnymi włosami? – zapytała, gestykulując dłońmi opisując
swego domniemanego wybawcę.
- Nie. - odparł po dłuższej chwili chłodnym
tonem. Przez chwilę zastanawiał się, czy mężczyzna, o którym wspomniała
różowowłosa istnieje naprawdę, czy może to wymysł jej wyobraźni, wymyślony
tylko i wyłącznie po to, by zacząć w jakiś sposób rozmowe.
- Co tu robisz? - spytał.
To pytanie krążyło w jego głowie, gdy tylko ją ujrzał.
- Nic takiego. - odparła, szybko przypominając
sobie, że na Sasori wraz z Deiderą czekają na nią w samochodzie. - Muszę już
iść. - powiedziała, odwracając się na pięcie. Dobrze wiedziała, że jej
„opiekunowie” dadzą jej niezły wykład, gdyż jej wyprawa do łazienki zajeła o wiele dłużej, niż im powiedziała.
Sasuke złapał ją pośpiesznie za nadgarstek i przyparło
ściany, kładąc po chwili swe ręce po obu stronach jej ciała. Nastolatka pomału
przełkneła ślinę w swym gardle, doskonale pamiętając, że w podobnej sytuacji
znaleźli się ostatnim razem.
– Przypilnuj, by Ayumi nie zagrała w żadnym
następnym meczu. - powiedział przyciszonym głosem, spoglądając sie prosto w
szmaragdowe tęczówki.
Sakura nie zdawała sobie sprawy z tego, co wydarzyło się
tuż przed meczem, dlatego też nie widziała żadnego powodu, by Sasuke
przeszkadzało, że jego kuzynka jest w drużynie.
Jedyny powód jakiego mogła się w tej chwili doszukać było to, że
znajdowali się w dwóch innych drużynach.
- Dlaczego?
- Jeżeli ci na niej zależy i naprawdę uważasz
się za jej przyjaciółkę to zrobisz tak jak powiedziałem.
Sakura nie odpowiedziała
nic. W wypowiedzi kruczowłosego tkwiła tajemnica, której nie potrafiła
rozwiązać. Wyraz jego twarzy był zbyt poważny, by mógł w jakikolwiek sposób
żartować.
- A jeżeli chodzi o nasze ostatnie spotkanie
to...
Różowowłosa z
niecierpliwością czekała, aż Uchiha
dokończy zdanie, jednak jedyne co usłyszała to gwizdek sędziego zwiastujący
koniec meczu i radosne wrzaski uczniów Liścia. Źrenice nastolatki nagle się
rozszerzyły.
- Muszę iść - powiedziała szybko ściągając
jedną z rąk Sasuke ze ściany i biegnąc w stronę wyjścia. - Nikomu nie mów, że mnie widziałeś! -
krzykneła przez ramię, po czym opuściła budynek szkoły.
Zdezorientowany kruczowłosy spoglądał raz w miejsce, gdzie
przed chwilą stała Sakura, a raz na podwójne drzwi, za którymi właśnie
znikneła. Mocne przekleństwo wydobyło się z jego gardła, po czym wybiegł za
nią, chcąc dokończyć rozmowę. Jednak gdy znalazł się na zewnątrz, nastolatka
wsiadała już do czarnego auta. Auta, które wydawało mu się bardzo znajome.
Sakura gdy tylko wybiegła ze szkoły, zaczęła rozglądać się
po szkolnym parkingu w poszukiwaniu samochodu Sasoriego. Mimo iż chciała
zawrócić, by móc usłyszeć, co Sasuke miał jej dopowiedzenia, wiedziała, że nie
może tego zrobić. Nikt z jej rówieśników nie mógł jej jeszcze dziś zobaczyć w
szkole. Gdy tylko ujrzała czarny samochód, zaczęła biec w jego stronę i bez
najmniejszego zastanowienia wsiadła na tylne siedzenie, po czym jej tęczówki
gwałtownie się rozszerzyły.
Sasori wraz z Deidarą cierpliwie wyczekiwali, aż
różowowłosa wyjdzie przez bramę swej szkoły. Jednak ich cierpliwość pomału
dobiegała końca. Czerwonowłosy coraz mocniej uderzał swoimi palcami o
kierownicę. Nagle jego telefon zaczął dzwonić, będąc przekonanym, że dzwoni
Haruno, Sasori czym prędzej odebrał. Ku jego zdziwieniu to nie była ona.
- Co
robicie w Konoha? - zapytał ciekawskim tonem starszy z braci Uchiha.
Dwójka mężczyzn zaczęła rozglądać się po ulicy, w
poszukiwaniu swego towarzysza, którego dostrzegli po chwili. Oboje doskonale
zdawali sobie sprawę z tego, że jeżeli brat Sasuke zobaczy Sakure w szkole,
nieźle im się oberwie. Jednak nigdzie nie mogli go dostrzec.
- To samo mógłbym się ciebie zapytać. - odparł
spokojnie Sasori.
- Ja?
Zwiedzam stare śmieci. A jeżeli dobrze pamiętam, to wy mieliście siedzieć do
jutrzejszego poranka z dziewczyną, nigdzie jej nie wypuszczając. - powiedział
jak gdyby nigdy nic, naciskając na kilka ostatnich słów.
Sasori zdecydowanie nie był osobą, która potrafiła dobrze
kłamać, zwłaszcza jeżeli chodziło o okłamanie dobrego przyjaciela i Deidara doskonale zdawał sobie z tego sprawę,
dlatego też wyrwał słuchawkę czerwonowłosemu.
- Przyjechaliśmy zobaczyć co się dzieje, a
przy okazji nagrać kilka akcji na telefonie dla Sakury. A tak to ona siedzi w
domu. - wtrącił blondyn, tak jakby rzeczywiście było to prawdą. On w
przeciwieństwie do Sasori’ego był doskonałym kłamcą.
- W
takim razie dlaczego ona siedzi właśnie w moim samochodzie?’ - zapytał tym
razem z nutką złości w swym głosie.
Sasori wraz z Deiderą spojrzeli na siebie, nie wiedząc, co
odpowiedzieć. Tego się nie spodziewali. Oboje zastanawiali się w tej chwili,
jakim cudem różowowłosa znalazła się w samochodzie Itachi’ego.
- Spotkamy
się w jej mieszkaniu. - powiedział po chwili, po czym się rozłączył. Sasori
nie czekając ani chwili dłużej, odpalił silnik i ruszył w stronę apartamentowca
Haruno.
Sakura cały czas wpatrywała się w kruczowłosego mężczyznę,
który siedział na siedzeniu kierowcy, nie dowierzając własnym oczom. Wszyscy
zaprzeczali jego istnieniu, jednak teraz ma dowód, że jej wybawca sprzed kilku
dni żyje i że wcale sobie go nie wymyśliła.
- Ty... cz ty...? - różowowłosa nie wiedziała,
jak ma dobrać swoje słowa w rozmowie z nieznajomym.
Nagle jego czarne tęczówki zwróciły się w stronę wejścia do
budynku Konohy. Sakura uczyniła to samo. Lawina uczniów Liścia jak i Dźwięku
opuszczała budynek, a w śród nich był Sasuke, który kroczył dokładnie w ich
stronę. Nieznany Sakurze mężczyzna powiedział coś cicho pod nosem, po czym
odpalił silnik i zaczął wyjeżdżać ze szkolnego parkingu.
- Trzymaj się i nie bój się.
Haruno w żadnym wypadku nie
obawiała się go. Nie wiedziała, czy to było spowodowane tym, że wcześniej ją
uratował, jednak wiedziała, że się go nie bała.
Nagle kruczowłosy zaczął rozmawiać przez telefon – o niej.
Sakura przysłuchiwała się uważnie każdemu słowu jakie wydobyło się z ust
mężczyzny. Po krótkiej chwili domyśliła się, z kim odbywa ową konwersację. I
nie zamierzała puścić tego płazem Sasori’emu i Deidarze. Po chwili jednak
rozłączył się. Przez resztę podrózy do jej domu nie odezwał się słowem, nawet
gdy zadawała mu pytania.
- Zaczekaj tutaj. - wreszcie powiedział, nie
spoglądając na nią, po czym opuścił samochód. Sakura westchnęła ciężko, ze
zrezygnowaniem opierając się o skórzane siedzenie. Swymi szamargdowymi
tęczówkami lustrowała sylwetkę kruczowłosego, który rozmawiał o czymś z
Sasorim, który również opuścił swój pojazd. Niespodziewanie drzwi po jej
drugiej stronie otworzyły się i do środka wsiadł blondyn.
- Jakim cudem wsiadłaś do tego samochodu
zamiast do naszego?’ - zapytał Deidara zdruzgotanym głosem.
- Myślałam, że to wasz samochód. - odparła, co
było stu procentową prawdą. Gdy wsiadała do czarnego samochodu, była święcie
przekonana że za kierownicą zastanie Sasori’ego, a nie osobę która kilka dni
temu uratowała jej życie.
- Dlaczego wmawialiście mi, że to tylko moja
wyobraźnia? Dlaczego twierdziliście, że on nie istnieje, skoro właśnie stoi i
rozmawia z Sasori’m?
- Bo to on tak chciał, a teraz przez twoją i
moją bezmyślność Sasoriemu się obrywa. - odpowiedział palcem, wskazując na
znajomych stojących niedaleko.
Haruno spojrzała w boczną szybę, przez ktorą widziała, jak
wyraźnie dwójka mężczyzn kłóci się ze sobą, próbując nie podnosić głosu.
Kruczowłosy wyraźnie był zdenerwowany, tak samo jak Sasori.
- Kim on jest? - spytała, uświadamiając sobie,
że sylwetka jej wybawcy kogoś jej przypomina. Jednak nie była w stanie
powiedzieć kogo.
- Nie mnie jest odpowiadać na te pytanie. -
odparł zagadkowo, na co Sakura tylko prychnęła ze złością. - Ale wnioskując z
zaistniałej sytuacji, to niedługo prawdopodobnie sam ci powie, kim jest. Wtedy
powinnaś co nieco zrozumieć. Chwilowa złość różowowłosej zniknęła w sekunde,
usłyszawszy, co powiedział Deidara. Sakura o nic więcej nie zapytała.
Cierpliwie czekała, aż odpowiedzi same zostan jej udzielone. Po kilku kolejnych
minutach Sasori skierował się w stronę auta, po czym otworzył drzwi od strony
Haruno.
- Wysiadaj. - mruknął cicho, co o dziwo
nastolatka wykonała bez słowa. Przeczuwała, iż Sasori może zareagować dość
nerwowo, gdyby powiedziała coś nie na miejscu. W końcu cała ta sytuacja była
przez nią - to ona chciała zobaczyć mecz
Liścia z Dźwiękiem, a Deidara ją jedynie poparł.
Nieznany kruczowłosy czekał już na nich przy windzie, która
miała zaprowadzić ich na piętro, na którym znajdował się apartament Sakury. Gdy
tylko dostrzegł ich, wszedł do windy wraz ze swymi towarzyszami i Haruno. Nikt
nie powiedział słowa.
Gdy tylko drzwi do jej mieszkania zostały zatrzaśnięte,
Sakura czym prędzej skierowała się ku swojej sypialni, jednak kruczowłosy
zagrodził jej drogę.
- Nie tak prędko. Porozmawiamy sobie. –
powiedział, po raz pierwszy spoglądając w jej oczy. Haruno uważnie przyjrzała
się twarzy swego wybawcy i nagle coś uderzyło w jej podświadomość. Wiedziała
już kogo jej przypomina…
Sasuke.
- Siadaj. – dodał, wskazując na kanapę. W jej
głowie w zastraszająco szybkim tempie pojawiły się urywki jej rozmowy z Ayumi,
gdy opowiadała o Sasuke, jego rodzinie i Akatsuki. Sakura nie potrzebowała
większej analizy, by wiedzieć, z kim stoi twarzą w twarz. Niespodziewanie przez
jej ciało przeszły dreszcze. Jednak usiadła bez słowa.
- Ja... ja chyba wiem kim jesteś. - wtrąciła,
nim kruczowłosy zdążył cokolwiek powiedzieć. Żaden z mężczyzn znajdujących się
w jej domu, nie zdziwił się jej wypowiedzi. - Więc to prawda? - spytała
niedowierzając. Mimo iż przed chwilą miała pewne podejrzenia, co do tożsamości
jej wybawcy, to chciała, by okazało się to nieprawdą.
- Co cię łączy z moim bratem? Co cię łączy z
Sasuke? – zapytał, siadając na kanapie naprzeciwko niej, wyraźnie naciskając na
imię swojego młodszego brata.
- Nic. - odpowiedziała szybko – zbyt szybko,
by jej wypowiedź mogła zostać uznana za wiarygodną. Itachi westchnął ciężko.
- Znam go, jest moim bratem i bez powodu nie
szedłby za tobą, a później nie biegłby, gdy samochód ruszył. - Sakura zamilkła,
nie zdawała sobie sprawy z tego, że Sasuke rzucił się w bieg za nią, była zbyt
przejęta tym, że wsiadła do samochodu swego wybawcy.
- Powiem tak: nie obchodzą mnie twoje prywatne
relacje z moim bratem, jednak dam ci radę, którą możesz sobie przyjąć do serca,
bądź też odrzucić, decyzja należy do ciebie. Zakochanie się w moim bracie może
przynieść dużo bólu i cierpienia, dlatego uważaj. To jest moja rada.
Haruno nie odpowiedziała nic, jedynie spuściła
swój wzrok, nie wiedząc czemu. W głowie zaprzeczała słowom Itachi’ego – nie
była zakochana w Sasuke, jednak nie powiedziała tego na głos.
- Pod żadnym pozorem nie możesz mu powiedzieć,
że mnie widziałaś, a co więcej, że ze mną rozmawiałaś. Wierz mi, nie przyjmie
tego za dobrze.
Sakura prychnęła głośno. Co wywołało zdziwienie u
Sasori’ego jak i Deidery.
- Zdążyłam zauważyć jaką niechęcią do ciebie
pała. - odparła dość zuchwałym tonem. - Tylko z tego, co pamiętam, miałeś
pojawić się za jakiś miesiąc, może dwa. Więc, nasuwa mi się pytanie, dlaczego
skoro wróciłeś wcześniej, unikasz z nim spotkania, bo z tego, co wnioskuje na
parkingu, odjechałeś w pośpiechu ze względu na to, by cie nie dostrzegł -
dodała, po czym złapała za jabłko jakie znajdowało się na stole.
- Przy nas wydawała się być milsza. - mruknął
cicho blondyn do Sasoriego.
- Gdybym wrócił później, prawdopodobnie
wylądowałabyś w szpitalu bardziej poturbowana. - dogryzł jej Itachi, wstając z
kanapy i kierując się w stronę drzwi. - A następnym razem radzę się słuchać
Tsunade i Sasoriego i nie wychodzić do danego czasu. - mruknął na odchodne. Gdy
tylko chwycił za klamkę, po całym mieszkaniu rozszedł się dźwiek domofonu.
Sakura pośpiesznie spojrzała na Sasoriego i Deidare, na których twarzach było
wypisane przerażenie. Widocznie żaden z nich nie poinformował starszego Uchihy
o imprezie.
Itachi spojrzał na mały monitor wiszący na ścianie, który
ukazywał co się dzieje przed drzwiami wejściowymi do budynku. Jego brwi uniosły
się wysoko, widząc uradowany tłum uczniów z Konohy. Po czym przeniósł swój
pytający wzrok na znajomych jak i Sakurę.
- Co to znowu ma być? - zapytał.
- Emm... impreza po wygranym meczu? -
odpowiedziała pytaniem na pytanie różowowłosa.
Itachi przeklnął pod nosem, puszczając klamkę. Po czym
skierował się ponownie w stronę kanapy, na której raz jeszcze zasiadł.
- Żadnej imprezy tu dzisiaj nie będzie. -
odparł, jak gdyby nigdy nic.
- Że co? -
Sakura nie była zadowolona z owej wiadomości. Mimo iż na początu nie
była przekonana co do tej imprezy, to teraz popierała ją całkowicie, a on od
tak sobie jej zabrania.
- Trzeba było nie wychodzić. Wtedy wszystko
potoczyłoby się całkowicie inaczej i miałabyś swoją imprezę. - wyjaśnił po
krótce. Sasori z Deidarą nie wtrącali się, jakby wiedzieli, że ich słowa nic
nie pomogą.
- Nie możesz mi tego
zabronić! - krzyknęła zdenerwowana i w tym samym momencie jej telefon zaczął
wibrować na szklanym stole, który stał pomiędzy nimi. - A chcesz żeby Tsunade
dowiedziała się o twoim wyjściu? - spytał, wiedząc, że to ją przekona. Sakura
niezadowolona fuknęła parę słów pod nosem, obserwując nadal, jak jej znajomi
próbują się do niej dodzwonić – bez skutku.
- A teraz powiedz mi coś o sobie i swojej
rodzinie, bo coś czuję, że długo jeszcze sobie tu posiedzę. - Sakura zdziwiła
się nieco tym, co powiedział, zwłaszcza, że wypowiedział to ze stoickim
spokojem. W tym samym momencie jej telefon ponownie zadzwonił, jednak tym razem
na wyświetlaczu pojawiło się imię, którego się nie spodziewała… ‘Sasuke’.
No comments:
Post a Comment