Wednesday 19 June 2013

23. Krok po kroku.

          Sakura siedziała naburmuszona na kanapie w swoim mieszkaniu i nie odzywała się słowem do nikogo. Nie powiedziała nawet słowa, gdy Itachi poprosił ją, by opowiedziała coś o sobie - nie zamierzała w tej chwili z nim rozmawiać. Mogła zrozumieć zakaz wychodzenia z domu do niedzieli ze względu na jej tymczasowe obrażenia, jednak to już było lekką przesadą. Na dodatek dzwonek nadal nie przestawał dzwonić, a jej komórka została chwilowo skonfiskowana przez Sasoriego, by czasami Sakura nie odebrała połączenia od Sasuke.
          Trójka mężczyzn, gdy zauważyła niechęć nastolatki do rozmowy, postanowiła wstrzymać swoje próby konwersacji z nią. Deidara zabrał się za przyrządzenie jakiegoś posiłku, a czerwonowłosy wraz z Uchihą siedzieli oglądając telewizje.
          Różowowłosa przekręciła oczami, gdy tylko zorientowała się jak bardzo jej życie zmieniło się gdy poznała Ayumi. Od tamtego dnia w centrum handlowym, nie wiedząc czemu, stała się zupełnie inną osobą – osobą polegającą na innych, osobą jaką nigdy nie była. Zastanawiała się teraz gdzie podziała się tamta Sakura. Ciche westchnięcie wydobyło się z jej krtani, nie znając odpowiedzi na zadawane samej sobie pytania. Zacisneła mocniej pięść, a następnie wstała z kanapy i zrobiła krok w stronę kruczowłosego. Jej ramiona splotły się ze sobą na klatce piersiowej. Szmargdowe tęczówki uważnie lustrowały sylwetkę Uchihy, widząc jak mężczyzna nie zwraca na nią uwagi, odchrząkneła. Po chwili przeniósł swój wzrok z telewizora na nastolatkę stojącą tuż przed nim. 
 - Wreszcie chcesz rozmawiać? - odparł z kpiną. Sakura przeklnęła w myślach, jednak jej wyraz twarzy nie wyrażał żadnego zdenerwowania.
 - Panie wszystkowiedzący, nie myśl sobie, że wiesz o mnie wszystko i że znasz mnie na wylot. - zaczęła, a jej głos ani razu nie zadrżał, był opanowany i stanowczy.  - Twoje prywatne sprawy dotyczące Sasuke w ogóle mnie nie interesują, więc nie musisz się obawiać. Nic mu nie powiem. Jednak nikt i nic nie daje ci prawa do przetrzymywania mnie w moim własnym domu jako zakładnika, gdy moi znajomi czekają przed drzwiami, aż ktoś im łaskawie otworzy!
 - Przestali dobijać się do drzwi jakieś pół godziny temu. - wtrącił Sasori, który po niespodziewanym pojawieniu się kruczowłosego, stał się o wiele chłodniejszy w stosunku do niej.
          Piorunujący wzrok Haruno gwałtownie powędrował ku Sasoriemu.
 - Nie sądzisz, że ostatnio zbyt często zmieniasz strony? - spytała sarkastycznie, spoglądając mu prosto w oczy, po czym ponownie spojrzała na brata Sasuke.
          Itachi uważnie zlustrował poważny wyraz nastolatki jak i przeanalizował słowa, które jakby nadal pobrzmiewały w pomieszczeniu. Kącik jego ust uniósł się lekko do góry. Sakura mogłaby przysiąc, że w tej chwili bracia wyglądali podobnie aż do złudzenia.
 - Nie chodzi tylko i wyłącznie o moje relacje z Sasuke, które jak sama wiesz są dość napięte. - powiedział po chwili Itachi, wstając z kanapy i małymi krokami wymijając różowowłosą.
 - A o co jeszcze chodzi? - zapytała odwracając się w jego stronę.
Itachi zatrzymał się, zastanawiając się nad odpowiedzią.
 - Niektóre sprawy nie powinny cię interesować. Dam ci kolejną radę – nie wtykaj nosa zbyt głęboko w niektóre sprawy, bo może ci się przydażyć krzywda. I nie mówię w tej chwili o sobie. Ja w porównaniu z nimi jestem jak baranek.
 Sakura zmarszczyła brwi, analizując dokładnie wypowiedź Uchihy.
 - O czym ty do jasnej cholery mówisz? - fuknęła, spoglądając kątem oka na Sasoriego i Deidarę, którzy wyraźnie czuli się niekomfortowo w tej chwili, jakby Itachi poruszył temat, którego nie powinien poruszać.
 - Nikogo na dole już nie powinno być, więc nikt nie zobaczy cię jak wychodzisz. - wtrącił czerwonowłosy, intensywnie spoglądając na swojego znajomego – jakby próbował przekazać mu skomplikowaną wiadomość telepatyczną.
 - Zdaje sobie z tego sprawę. - odparł Itachi, spoglądając przez ramię na Haruno. - A co do twojego pytania, to lepiej byś nie wiedziała i w sprawie Sasuke trzymam cię za słowo. - powiedział, po czym zarzucił kaptur na głowę i opuścił apartament różowowłosej.
 - Odprowadzę go. - mruknął Sasori, podążając za Uchihą.
 - O co tu w ogóle chodzi? - spytała Sakura, podchodząc do Deidary, który całe zajście oglądał z kuchni.
 - Itachi ma rację – odparł, podchodząc do niej i łapiąc ją od tyłu za ramiona. - Im mniej wiesz o niektórych sprawach, tym lepiej dla ciebie. Dlatego żyj swoim życiem normalnej nastolatki i zamiast martwić się o to, co powiedział Itachi, martw się lepiej o egzaminy na studia. To, co miał na myśli Itachi, nie dotyczy ciebie w żadnym stopniu, ale jakbyś dowiedziała się czegoś przez przypadek, to mogłoby ci to przysporzyć kłopotów. – mówił, prowadząc ją za ramiona w stronę jej sypialni. - A teraz idź wykąp się i pobaw się w swoje babskie sprawy, jak będzie obiad to zawołam. - powiedział, zamykając pomału drzwi do jej sypialni.
 - Czekaj, czekaj. - wtrąciła nastolatka, otwierając drzwi. - Nie planujecie żadnego napadu na bank, bądź też zamachu? - spytała podejrzliwie.
Deidara wybuchnął śmiechem, usłyszawszy pytanie Sakury.
 - Idź lepiej, nim wpadną ci jakieś inne głupie pomysły do głowy. - powiedział, próbując powstrzymać śmiech.
Haruno westchnęła, po czym zamkneła drzwi swojej sypialni.

          Czerwonowłosa weszła do swojego pokoju, głośno trzaskając przy tym drzwiami. To, co zrobił jej kuzyn przed dzisiejszym meczem, było prawdopodobnie najgłupszą rzeczą, którą do tej pory zrobił. Nawet wygrana dzisiejszego meczu ją tak bardzo nie cieszyła, gdyż złość targała nią na prawo i lewo. Mimo iż w pewnym sensie rozumiała, dlaczego Sasuke się tak zachował, to fakt ten i tak niczego nie zmienia. Chwyciła za jedną z poduszek i rzuciła nią w przeciwległą ścianę. W tej samej chwili jej matka weszła do pokoju.
 - Wow, czyżby Konoha przegrała? - spytała wchodząc głębiej do pokoju córki.
 - Wręcz przeciwnie. - mruknęła Ayumi. Nastolatka wiedziała, że gdy jej rodzicielka dowie się, że też brała udział w dzisiejszym meczu, to będzie jej koniec życia towarzyskiego i szlaban na wszystko.
 - Więc skąd ten humor?
 Ayumi spojrzała na matkę zmęczonym wzrokiem.
 - Sasuke… - wysyczała przez zaciśnięte zęby.
 - Mogłam się domyśleć. - powiedziała pół śmiechem. - Ale już skoro o nim mówimy, to wiesz może, gdzie on jest? Myślałam, że wrócicie razem.
Czerwonowłosa mruknęła kilka razy. Była przekonana, że Uchiha, po tym jak został wywalony z boiska, wrócił do domu, jednak myliła się.
 - Nie mam pojęcia. - odparła. - Może gdzieś włóczy się z Suigetsu i Juugo. Wiesz, że u nich to normalne. A co się stało?
 - Madara jutro wraca i chciał, by Sasuke spotkał się z nim na lotnisku. Więc jeśli Sasuke wróci późno, przekaż mu to. – powiedziała, uśmiechając się do córki. Ayumi przytaknęła, a w tym samym momencie jej komórka zaczeła dzwonić. Nastolatka zerknęła na wyświetlacz i nieco zdziwiła się, widząc, że to Naruto do niej dzwoni. Z tego, co pamiętała, to cała drużyna miała się właśnie bawić u Sakury. Ona natomiast wolała wrócić do domu, nie narażając się bardziej Sasuke. Z resztą musiała go jeszcze nieco udobruchać, by nic nie powiedział jej rodzicielce ani Madarze. Nie zastanawiając się dłużej, odebrała telefon.
 - Co jest? - spytała i, o dziwo, w tle nie słyszała wcale głośnej muzyki, jakiej by się spodziewała.
 - Jest może z tobą Sakura?
 Ayumi słysząc to pytanie, została jeszcze bardziej zbita z tropu. Tym bardziej, że wcale nie rozmawiała z Naruto, a z Nakatsu.
 - Dlaczego niby miałaby być ze mną?
 - Od kilkunastu minut czekamy pod jej domem i nikt nie otwiera. Jesteś pewna, że dałaś nam dobry adres?
 - Za kogo ty mnie masz? - fuknęła do słuchawki. - Powinna być w domu, ale skoro nie otwiera to znaczy. że coś ważnego musiało jej wypaść, bo jeszcze rano z nią rozmawiałam i była podekscytowana dzisiejszą imprezą. – to, co powiedziała było szczerą prawdą, ale nagła nieobecność różowowłosej po raz kolejny ją zaniepokoiła.
          Nagle jednak głos Naruto rozległ się w słuchawce: „To co w takim razie mamy zrobić?!”
Ayumi zamyśliła się na dłuższą chwilę, a następnie odsunęła telefon od twarzy, z którego nadal dochodziły krzyki blondyna.
 - Mamo? - zaczęła, robiąc maślane oczka do swojej rodzicielki. - Co powiesz na małe świętowanie dzisiejszego meczu?
 - Co masz na myśli? - spytała dość podejrzliwie.
 - Małą imprezkę?
Pani Uchiha westchnęła ciężko, a dłonią przeczesała gęste włosy.
 - Pod warunkiem, że nie będzie zbyt głośno - chcę trochę popracować nad książką. No i  nie za długo, bo jutro szkoła. - odpowiedziała, wstając z łóżka córki.
 - Dzięki! - powiedziała pośpiesznie, po czym wróciła do rozmowy telefonicznej. - Przychodźcie do mnie, wszystko załatwione! - dodała i długo nie musiała czekać na reakcję, gdyż usłyszała głośny aplauz, dochodzący z drugiej strony słuchawki.

          Sasuke siedział w swoim aucie wraz z Juugo i Suigetsu na parkingu jednego z fast foodów. Żaden z nich jeszcze nie poruszył tematu dzisiejszego meczu ani tego, co stało się tuż przed jego rozpoczęciem. Przyjaciele kruczowłosego nie mieli pojęcia, co wstąpiło w Uchihę, ale nie komentowali tego jak narazie. Mimo wszystko cała trójka wiedziała, że jutro z rana cała drużyna Dźwięku znajdzie się na dywaniku u dyrektora, jednak Sasuke najmniej się tym przejmował. Najbardziej interesowała go krótka rozmowa, jaką odbył z różowowłosą i auto do jakiego wsiadła. Wiedział, że tylko jeden członek Akatsuki jeździł czarnym Mercedesem, reszta z nich posiadała Mazdy. Tylko ON miał skłonność do czarnych Mercedesów. Jego dłonie mocniej zacisneły się na kierownicy. Nie podobało mu się to. Z kieszeni wyciągnął komórkę i zaczął dzwonić do Haruno, jednak bez odpowiedzi. Jedną reką w akcie złości uderzył w kierownicę, aż dźwięk klaksona uszedł spod maski.
 - Ej, spokojnie, co się tak złościsz? - powiedział brązowowłosy.
 - Jeden przegrany mecz to jeszcze nie powód, by demolować auto. - wtrącił Suigetsu, jednak Uchiha nie słuchał żadnego z nich. Jego bardziej korciły zamiary syna marnotrawnego. Sasori wraz z Deidarą mówili mu już kilkanaście razy, że Itachi zamierza wrócić, ale z tego, co mówili, to data jego powrótu miała zostać ustalona na ostatni tydzień listopada, a dopiero jest wrzesień.
 - Zróbcie coś dla mnie. - powiedział po chwili Sasuke, na co seledynowowłosy zmarszczył lekko swe brwi.
 - Co takiego? - spytał, wymieniając się wraz z Juugo spojrzeniem.
 - Suigetsu, twój ojciec jest właścicielem lotniska, więc sprawdź dla mnie, czy ostatnio w samolocie z Nowego Jorku znajdował się pasażer o imieniu Itachi Uchiha. A ty, Juugo, sprawdź w swojej rodzinnej firmie Mercedesa czy ostatni sportowy model czarnego koloru został zakupiony przez tą samą osobę. – powiedział, spoglądając tuż przed siebie.    
          Znajomi Sasuke zamarli na chwilę. Oboje doskonale znali to imię i nazwisko, jednak głównie z plotek, gdyż ani razu żadne z nich nie poruszało tego tematu z Sasuke. Nie odmówili jednak.
 - Jeżeli możecie, zróbcie to jak najszybciej. - dodał, odpalając silnik samochodu.
          Po odwiezieniu przyjaciół do domów, postanowił wrócić do domu wuja i dojść do porozumienia z Ayumi. Nie chciał wydawać jej przed matką, jednak zrobi to, jeśli będzie musiał. Woli, by miała szlaban na wieki, niż żeby coś jej się stało, w końcu od kilku lat traktuje ją jak prawdziwego członka rodziny. Jak prawdziwą kuzynkę. Dlatego nie pozwoli, by z własnej głupoty wyrzuciła swą przyszłość do kosza. 
          Gdy tylko wszedł do domu, do jego uszów dobiegła klubowa muzyka. W myślach momentalnie zaczął wyklinać na Ayumi, gdyż tak prędko nie wywinie się z rozmowy z nim. Od razu zaczął kroczyć ku epicentrum muzyki, która dochodziła z salonu. Nie był zbytnio zdziwiony faktem, że to jego rówieśnicy z poprzedniej szkoły bawią się w jego domu, ale mimo wszystko nie podobało mu się to. Zwłaszcza po dzisiejszej klęsce. Wszyscy przestali się bawić, gdy ujrzeli kruczowłosego w łuku. Sasuke ignorując to, pokazał jednym palcem, by Ayumi podeszła do niego. Hamasaki pokręciła oczami, po czym westchnęła ciężko, jednak skierowała się w jego stronę bez żadnego „ale”.
          Ni stąd ni z owąd Naruto stanął pomiędzy nimi.
 - Jak znowu masz zacząć ją szarpać, to lepiej poszarp się ze mną. - powiedział  poważnym tonem.
 - Jesteś w moim domu i będę robić co tylko mi się podoba, a przede wszystkim nie będę ci się tłumaczył, więc odsuń się. - warknął Uchiha.
 - Spokojnie, Naruto, on chce tylko porozmawiać. - wtrąciła czerwonowłosa, kładąc na chwile swą dłoń na ramieniu przyjaciela.
 - A ty przestań wydzierać się na wszystkich, to także jest mój dom i moi goście. - wytknęła mu, a następnie oboje wyszli do holu.
 - Gdzie twoja matka? - spytał.
 - W gabinecie. Pisze. - odparła bez wzruszenia, jakby w ogóle nie obchodziło ją, czy porozmawia z jej rodzicielką, czy nie, mimo że w głębi bardzo ją to obchodziło.
 - Widzę, że mimo wszystko nic ci nie jest. Jednak zrobisz to jeszcze raz, to wierz mi, nie powstrzymam się i powiem jej wszystko. A wtedy wszyscy się dowiedzą. Nie chcesz tego, prawda?
Na twarzy nastolatki pojawił się grymas niezadowolenia.
 - Nie rób takiej miny, nic ci to nie pomoże. - dodał.
 - Dobrze wiesz, że to jest moje życie, więc po cholerę w nie ingerujesz? - fuknęła zdenerwowana.
 - Bo nie chcę, byś wyrzuciła swoje cenne życie do śmietnika! – odparł, podnosząc lekko swój ton głosu. - Dlatego daje ci wybór - obyś wybrała dobrze. - dopowiedział, kończąc na tym ich rozmowę. Odwrócił się, a następnie skierował w stronę schodów.
          Ayumi westchneła ciężko. Nie mogła go winić za dobre intencje, jednak nadal nie chciała, by wtykał nosa w jej życie.
 - Zaczekaj. - powiedziała w jego stronę, jednak w tej samej chwili z salonu wyszła Ino wraz z Nakatsu.
 - Ayumi, próbowałaś dodzwonić się do Sakury? - spytał Otsuri.
 - Nie odbiera. - odparła, a kątem oka spojrzała na kuzyna, który zatrzymał się w połowie schodów, by móc przysłuchać się ich rozmowie.
 - Ładnie nas wystawiła, chyba z pietnaście minut czekaliśmy pod jej budynkiem. Nawet nie raczy się odezwać. - dopowiedziała poddenerwowana Ino.
 - O co chodzi? - wtrącił Sasuke, nim Ayumi zdążyła udobruchać Yamanakę.
 - Przyjaciółeczka twojej kuzynki postanowiła zrobić imprezę po meczu wraz z Nakatsu i Naruto, jednak gdy się tam pojawiliśmy, nikt nie otwierał i do tej pory nie odezwała się. - odpowiedziała blondynka zdenerwowanym głosem.
 - Czemu mi nie powiedziałaś?! - warknął Sasuke w stronę Hamasaki, schodząc pośpiesznie ze schodów. Czerwonowłosa zdziwiła się jego reakcją. Nie miała pojęcia, o co znowu mu chodzi. Jednak nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, kruczowłosy był już na zewnątrz. Tylko on wiedział, że Sakura pojawiła się dzisiaj w szkole, by obejrzeć kawałek meczu, ale postanowił dotrzymać jej tajemnicy i nikomu nic nie powiedzieć. Ale to samochód do którego wsiadła, zaniepokoił go najbardziej.

          Itachi opierał się o swój samochód na parkingu w apartamentowcu, w którym mieszkała Haruno, a na przeciwko niego stał czerwonowłosy. Oboje mieli różne intencje odnoście Sakury, co doprowadziło do kolejnej kłótni pomiędzy nimi.
 - Nie możesz jej w to wciągać. - warknął poddenerwowany Sasori.
 - W nic jej nie wciagam. Dziewczynie nie spadnie włos z głowy. - zapewnił Uchiha, jednak Sasori nie wyglądał na przekonanego. - Ukrywanie prawdy przed nią nic nie da, to zbyt mądra dziewczyna. - dodał.
 - Dlatego dałeś jej tamtą radę, która wyraźnie sugerowała, by trzymała się od niego z daleka? - zakpił.
 - Uważaj sobie. Ona sama prędzej czy później dojdzie do prawdy, a znając mojego wuja, to wpląta w to także Sasuke. Dlatego chce ją uchronić przed niepotrzebnym cierpieniem. - odpowiedział.
          Niespodziewanie po całym parkingu rozszedł się pisk hamowanych opon. Oboje spojrzeli na wjazd.         
 - Chyba wpierw musisz porozmawiać ze swoim bratem, by trzymał się od niej z daleka. - powiedział Sasori, wskazując na dobrze znane mu srebrne audi. Itachi schylił się, by przypadkiem jego młodszy brat go nie dostrzegł. Jednak Sasuke nie miał czasu na rozglądanie się po parkingu i czym prędzej pobiegł w stronę wejścia. Starszy z braci pośpiesznie wyciągnął swoją komórkę i wybił numer do Deidary, który odebrał niemalże od razu.
 - Otwórz drzwi Sasuke, już! - syknął, po czym się rozłączył.
 - Wszedł. - dodał czerwonowłosy.
 - Idiota, co on tu robi? - warknął Itachi, który najwyraźniej był zdenerwowany faktem, że już dwa razy dzisiejszego dnia został prawie przyłapany przez brata, a wszystko miało związek z Haruno.

          Gdy tylko Deidera otworzył mu drzwi, Sasuke zaczął rozglądać się po mieszkaniu różowowłosej. Nie mogąc nigdzie jej dostrzec, chwycił blondyna za koszule.
 - Gdzie ona jest?! - warknął.
 - Ej, uspokój się chłopie, jest w swoim pokoju. - odpowiedział, ściągając z siebie dłonie kruczowowłosego.
          Sasuke podszedł pośpiesznym krokiem drzwi jej sypialni i bez pukania wszedł do środka. Przez chwilę wydawało mu się, że ujrzał nastolatkę stojącą na środku pokoju w samym ręczniku, a następnie poczuł poduszkę na swojej twarzy. Jego uszy usłyszały donośny krzyk różowowłosej. Wcale mu się nie wydawało. Naprawdę wszedł do jej pokoju, gdy była w samym ręczniku.

No comments:

Post a Comment