Sakura siedziała naburmuszona na kanapie w swoim mieszkaniu
i nie odzywała się słowem do nikogo. Nie powiedziała nawet słowa, gdy Itachi
poprosił ją, by opowiedziała coś o sobie - nie zamierzała w tej chwili z nim
rozmawiać. Mogła zrozumieć zakaz wychodzenia z domu do niedzieli ze względu na
jej tymczasowe obrażenia, jednak to już było lekką przesadą. Na dodatek dzwonek
nadal nie przestawał dzwonić, a jej komórka została chwilowo skonfiskowana
przez Sasoriego, by czasami Sakura nie odebrała połączenia od Sasuke.
Trójka mężczyzn, gdy zauważyła niechęć nastolatki do
rozmowy, postanowiła wstrzymać swoje próby konwersacji z nią. Deidara zabrał
się za przyrządzenie jakiegoś posiłku, a czerwonowłosy wraz z Uchihą siedzieli
oglądając telewizje.
Różowowłosa przekręciła oczami, gdy tylko zorientowała się
jak bardzo jej życie zmieniło się gdy poznała Ayumi. Od tamtego dnia w centrum
handlowym, nie wiedząc czemu, stała się zupełnie inną osobą – osobą polegającą
na innych, osobą jaką nigdy nie była. Zastanawiała się teraz gdzie podziała się
tamta Sakura. Ciche westchnięcie wydobyło
się z jej krtani, nie znając odpowiedzi na zadawane samej sobie pytania.
Zacisneła mocniej pięść, a następnie wstała z kanapy i zrobiła krok w stronę
kruczowłosego. Jej ramiona splotły się ze sobą na klatce piersiowej. Szmargdowe
tęczówki uważnie lustrowały sylwetkę Uchihy, widząc jak mężczyzna nie zwraca na
nią uwagi, odchrząkneła. Po chwili przeniósł swój wzrok z telewizora na
nastolatkę stojącą tuż przed nim.
- Wreszcie chcesz rozmawiać? - odparł z kpiną.
Sakura przeklnęła w myślach, jednak jej wyraz twarzy nie wyrażał żadnego
zdenerwowania.
- Panie
wszystkowiedzący, nie myśl sobie, że wiesz o mnie wszystko i że znasz mnie na
wylot. - zaczęła, a jej głos ani razu nie zadrżał, był opanowany i
stanowczy. - Twoje prywatne sprawy
dotyczące Sasuke w ogóle mnie nie interesują, więc nie musisz się obawiać. Nic
mu nie powiem. Jednak nikt i nic nie daje ci prawa do przetrzymywania mnie w
moim własnym domu jako zakładnika, gdy moi znajomi czekają przed drzwiami, aż
ktoś im łaskawie otworzy!
- Przestali
dobijać się do drzwi jakieś pół godziny temu. - wtrącił Sasori, który po
niespodziewanym pojawieniu się kruczowłosego, stał się o wiele chłodniejszy w
stosunku do niej.
Piorunujący
wzrok Haruno gwałtownie powędrował ku Sasoriemu.
- Nie
sądzisz, że ostatnio zbyt często zmieniasz strony? - spytała sarkastycznie,
spoglądając mu prosto w oczy, po czym ponownie spojrzała na brata Sasuke.
Itachi
uważnie zlustrował poważny wyraz nastolatki jak i przeanalizował słowa, które
jakby nadal pobrzmiewały w pomieszczeniu. Kącik jego ust uniósł się lekko do
góry. Sakura mogłaby przysiąc, że w tej chwili bracia wyglądali podobnie aż do
złudzenia.
- Nie
chodzi tylko i wyłącznie o moje relacje z Sasuke, które jak sama wiesz są dość
napięte. - powiedział po chwili Itachi, wstając z kanapy i małymi krokami
wymijając różowowłosą.
- A o co
jeszcze chodzi? - zapytała odwracając się w jego stronę.
Itachi zatrzymał się, zastanawiając się nad
odpowiedzią.
- Niektóre
sprawy nie powinny cię interesować. Dam ci kolejną radę – nie wtykaj nosa zbyt
głęboko w niektóre sprawy, bo może ci się przydażyć krzywda. I nie mówię w tej
chwili o sobie. Ja w porównaniu z nimi jestem jak baranek.
Sakura
zmarszczyła brwi, analizując dokładnie wypowiedź Uchihy.
- O czym ty
do jasnej cholery mówisz? - fuknęła, spoglądając kątem oka na Sasoriego i
Deidarę, którzy wyraźnie czuli się niekomfortowo w tej chwili, jakby Itachi poruszył
temat, którego nie powinien poruszać.
- Nikogo na
dole już nie powinno być, więc nikt nie zobaczy cię jak wychodzisz. - wtrącił
czerwonowłosy, intensywnie spoglądając na swojego znajomego – jakby próbował
przekazać mu skomplikowaną wiadomość telepatyczną.
- Zdaje
sobie z tego sprawę. - odparł Itachi, spoglądając przez ramię na Haruno. - A co
do twojego pytania, to lepiej byś nie wiedziała i w sprawie Sasuke trzymam cię
za słowo. - powiedział, po czym zarzucił kaptur na głowę i opuścił apartament
różowowłosej.
-
Odprowadzę go. - mruknął Sasori, podążając za Uchihą.
- O co tu w
ogóle chodzi? - spytała Sakura, podchodząc do Deidary, który całe zajście
oglądał z kuchni.
- Itachi ma
rację – odparł, podchodząc do niej i łapiąc ją od tyłu za ramiona. - Im mniej
wiesz o niektórych sprawach, tym lepiej dla ciebie. Dlatego żyj swoim życiem
normalnej nastolatki i zamiast martwić się o to, co powiedział Itachi, martw
się lepiej o egzaminy na studia. To, co miał na myśli Itachi, nie dotyczy
ciebie w żadnym stopniu, ale jakbyś dowiedziała się czegoś przez przypadek, to
mogłoby ci to przysporzyć kłopotów. – mówił, prowadząc ją za ramiona w stronę
jej sypialni. - A teraz idź wykąp się i pobaw się w swoje babskie sprawy, jak
będzie obiad to zawołam. - powiedział, zamykając pomału drzwi do jej sypialni.
- Czekaj,
czekaj. - wtrąciła nastolatka, otwierając drzwi. - Nie planujecie żadnego
napadu na bank, bądź też zamachu? - spytała podejrzliwie.
Deidara wybuchnął śmiechem, usłyszawszy pytanie
Sakury.
- Idź lepiej,
nim wpadną ci jakieś inne głupie pomysły do głowy. - powiedział, próbując
powstrzymać śmiech.
Haruno westchnęła, po czym zamkneła drzwi swojej
sypialni.
Czerwonowłosa
weszła do swojego pokoju, głośno trzaskając przy tym drzwiami. To, co zrobił jej
kuzyn przed dzisiejszym meczem, było prawdopodobnie najgłupszą rzeczą, którą do
tej pory zrobił. Nawet wygrana dzisiejszego meczu ją tak bardzo nie cieszyła,
gdyż złość targała nią na prawo i lewo. Mimo iż w pewnym sensie rozumiała,
dlaczego Sasuke się tak zachował, to fakt ten i tak niczego nie zmienia.
Chwyciła za jedną z poduszek i rzuciła nią w przeciwległą ścianę. W tej samej
chwili jej matka weszła do pokoju.
- Wow,
czyżby Konoha przegrała? - spytała wchodząc głębiej do pokoju córki.
- Wręcz przeciwnie.
- mruknęła Ayumi. Nastolatka wiedziała, że gdy jej rodzicielka dowie się, że
też brała udział w dzisiejszym meczu, to będzie jej koniec życia towarzyskiego
i szlaban na wszystko.
- Więc skąd
ten humor?
Ayumi
spojrzała na matkę zmęczonym wzrokiem.
- Sasuke… -
wysyczała przez zaciśnięte zęby.
- Mogłam
się domyśleć. - powiedziała pół śmiechem. - Ale już skoro o nim mówimy, to
wiesz może, gdzie on jest? Myślałam, że wrócicie razem.
Czerwonowłosa mruknęła kilka razy. Była
przekonana, że Uchiha, po tym jak został wywalony z boiska, wrócił do domu,
jednak myliła się.
- Nie mam
pojęcia. - odparła. - Może gdzieś włóczy się z Suigetsu i Juugo. Wiesz, że u
nich to normalne. A co się stało?
- Madara
jutro wraca i chciał, by Sasuke spotkał się z nim na lotnisku. Więc jeśli
Sasuke wróci późno, przekaż mu to. – powiedziała, uśmiechając się do córki.
Ayumi przytaknęła, a w tym samym momencie jej komórka zaczeła dzwonić.
Nastolatka zerknęła na wyświetlacz i nieco zdziwiła się, widząc, że to Naruto
do niej dzwoni. Z tego, co pamiętała, to cała drużyna miała się właśnie bawić u
Sakury. Ona natomiast wolała wrócić do domu, nie narażając się bardziej Sasuke.
Z resztą musiała go jeszcze nieco udobruchać, by nic nie powiedział jej
rodzicielce ani Madarze. Nie zastanawiając się dłużej, odebrała telefon.
- Co jest?
- spytała i, o dziwo, w tle nie słyszała wcale głośnej muzyki, jakiej by się
spodziewała.
- Jest może z tobą Sakura?
Ayumi słysząc to pytanie, została jeszcze bardziej zbita z tropu. Tym
bardziej, że wcale nie rozmawiała z Naruto, a z Nakatsu.
- Dlaczego
niby miałaby być ze mną?
- Od kilkunastu minut czekamy pod jej domem i
nikt nie otwiera. Jesteś pewna, że dałaś nam dobry adres?
- Za kogo ty mnie masz? - fuknęła do słuchawki. - Powinna być w domu, ale
skoro nie otwiera to znaczy. że coś ważnego musiało jej wypaść, bo jeszcze rano
z nią rozmawiałam i była podekscytowana dzisiejszą imprezą. – to, co
powiedziała było szczerą prawdą, ale nagła nieobecność różowowłosej po raz
kolejny ją zaniepokoiła.
Nagle
jednak głos Naruto rozległ się w słuchawce: „To co w takim razie mamy zrobić?!”
Ayumi zamyśliła się na dłuższą chwilę, a następnie
odsunęła telefon od twarzy, z którego nadal dochodziły krzyki blondyna.
- Mamo? -
zaczęła, robiąc maślane oczka do swojej rodzicielki. - Co powiesz na małe
świętowanie dzisiejszego meczu?
- Co masz
na myśli? - spytała dość podejrzliwie.
- Małą
imprezkę?
Pani Uchiha westchnęła ciężko, a dłonią
przeczesała gęste włosy.
- Pod
warunkiem, że nie będzie zbyt głośno - chcę trochę popracować nad książką. No
i nie za długo, bo jutro szkoła. -
odpowiedziała, wstając z łóżka córki.
- Dzięki! -
powiedziała pośpiesznie, po czym wróciła do rozmowy telefonicznej. -
Przychodźcie do mnie, wszystko załatwione! - dodała i długo nie musiała czekać
na reakcję, gdyż usłyszała głośny aplauz, dochodzący z drugiej strony
słuchawki.
Sasuke
siedział w swoim aucie wraz z Juugo i Suigetsu na parkingu jednego z fast
foodów. Żaden z nich jeszcze nie poruszył tematu dzisiejszego meczu ani tego, co
stało się tuż przed jego rozpoczęciem. Przyjaciele kruczowłosego nie mieli
pojęcia, co wstąpiło w Uchihę, ale nie komentowali tego jak narazie. Mimo
wszystko cała trójka wiedziała, że jutro z rana cała drużyna Dźwięku znajdzie
się na dywaniku u dyrektora, jednak Sasuke najmniej się tym przejmował.
Najbardziej interesowała go krótka rozmowa, jaką odbył z różowowłosą i auto do
jakiego wsiadła. Wiedział, że tylko jeden członek Akatsuki jeździł czarnym
Mercedesem, reszta z nich posiadała Mazdy. Tylko ON miał skłonność do czarnych Mercedesów. Jego dłonie mocniej
zacisneły się na kierownicy. Nie podobało mu się to. Z kieszeni wyciągnął
komórkę i zaczął dzwonić do Haruno, jednak bez odpowiedzi. Jedną reką w akcie
złości uderzył w kierownicę, aż dźwięk klaksona uszedł spod maski.
- Ej,
spokojnie, co się tak złościsz? - powiedział brązowowłosy.
- Jeden
przegrany mecz to jeszcze nie powód, by demolować auto. - wtrącił Suigetsu,
jednak Uchiha nie słuchał żadnego z nich. Jego bardziej korciły zamiary syna
marnotrawnego. Sasori wraz z Deidarą mówili mu już kilkanaście razy, że Itachi
zamierza wrócić, ale z tego, co mówili, to data jego powrótu miała zostać
ustalona na ostatni tydzień listopada, a dopiero jest wrzesień.
- Zróbcie
coś dla mnie. - powiedział po chwili Sasuke, na co seledynowowłosy zmarszczył
lekko swe brwi.
- Co
takiego? - spytał, wymieniając się wraz z Juugo spojrzeniem.
- Suigetsu,
twój ojciec jest właścicielem lotniska, więc sprawdź dla mnie, czy ostatnio w
samolocie z Nowego Jorku znajdował się pasażer o imieniu Itachi Uchiha. A ty,
Juugo, sprawdź w swojej rodzinnej firmie Mercedesa czy ostatni sportowy model
czarnego koloru został zakupiony przez tą samą osobę. – powiedział, spoglądając
tuż przed siebie.
Znajomi
Sasuke zamarli na chwilę. Oboje doskonale znali to imię i nazwisko, jednak
głównie z plotek, gdyż ani razu żadne z nich nie poruszało tego tematu z
Sasuke. Nie odmówili jednak.
- Jeżeli
możecie, zróbcie to jak najszybciej. - dodał, odpalając silnik samochodu.
Po
odwiezieniu przyjaciół do domów, postanowił wrócić do domu wuja i dojść do
porozumienia z Ayumi. Nie chciał wydawać jej przed matką, jednak zrobi to,
jeśli będzie musiał. Woli, by miała szlaban na wieki, niż żeby coś jej się
stało, w końcu od kilku lat traktuje ją jak prawdziwego członka rodziny. Jak
prawdziwą kuzynkę. Dlatego nie pozwoli, by z własnej głupoty wyrzuciła swą
przyszłość do kosza.
Gdy
tylko wszedł do domu, do jego uszów dobiegła klubowa muzyka. W myślach
momentalnie zaczął wyklinać na Ayumi, gdyż tak prędko nie wywinie się z rozmowy
z nim. Od razu zaczął kroczyć ku epicentrum muzyki, która dochodziła z salonu.
Nie był zbytnio zdziwiony faktem, że to jego rówieśnicy z poprzedniej szkoły
bawią się w jego domu, ale mimo wszystko nie podobało mu się to. Zwłaszcza po
dzisiejszej klęsce. Wszyscy przestali się bawić, gdy ujrzeli kruczowłosego w
łuku. Sasuke ignorując to, pokazał jednym palcem, by Ayumi podeszła do niego.
Hamasaki pokręciła oczami, po czym westchnęła ciężko, jednak skierowała się w
jego stronę bez żadnego „ale”.
Ni
stąd ni z owąd Naruto stanął pomiędzy nimi.
- Jak znowu
masz zacząć ją szarpać, to lepiej poszarp się ze mną. - powiedział poważnym tonem.
- Jesteś w
moim domu i będę robić co tylko mi się podoba, a przede wszystkim nie będę ci
się tłumaczył, więc odsuń się. - warknął Uchiha.
-
Spokojnie, Naruto, on chce tylko porozmawiać. - wtrąciła czerwonowłosa, kładąc
na chwile swą dłoń na ramieniu przyjaciela.
- A ty
przestań wydzierać się na wszystkich, to także jest mój dom i moi goście. -
wytknęła mu, a następnie oboje wyszli do holu.
- Gdzie
twoja matka? - spytał.
- W gabinecie.
Pisze. - odparła bez wzruszenia, jakby w ogóle nie obchodziło ją, czy
porozmawia z jej rodzicielką, czy nie, mimo że w głębi bardzo ją to obchodziło.
- Widzę, że
mimo wszystko nic ci nie jest. Jednak zrobisz to jeszcze raz, to wierz mi, nie
powstrzymam się i powiem jej wszystko. A wtedy wszyscy się dowiedzą. Nie chcesz
tego, prawda?
Na twarzy nastolatki pojawił się grymas
niezadowolenia.
- Nie rób
takiej miny, nic ci to nie pomoże. - dodał.
- Dobrze
wiesz, że to jest moje życie, więc po cholerę w nie ingerujesz? - fuknęła
zdenerwowana.
- Bo nie
chcę, byś wyrzuciła swoje cenne życie do śmietnika! – odparł, podnosząc lekko
swój ton głosu. - Dlatego daje ci wybór - obyś wybrała dobrze. - dopowiedział,
kończąc na tym ich rozmowę. Odwrócił się, a następnie skierował w stronę
schodów.
Ayumi
westchneła ciężko. Nie mogła go winić za dobre intencje, jednak nadal nie
chciała, by wtykał nosa w jej życie.
- Zaczekaj.
- powiedziała w jego stronę, jednak w tej samej chwili z salonu wyszła Ino wraz
z Nakatsu.
- Ayumi,
próbowałaś dodzwonić się do Sakury? - spytał Otsuri.
- Nie
odbiera. - odparła, a kątem oka spojrzała na kuzyna, który zatrzymał się w
połowie schodów, by móc przysłuchać się ich rozmowie.
- Ładnie
nas wystawiła, chyba z pietnaście minut czekaliśmy pod jej budynkiem. Nawet nie
raczy się odezwać. - dopowiedziała poddenerwowana Ino.
- O co
chodzi? - wtrącił Sasuke, nim Ayumi zdążyła udobruchać Yamanakę.
-
Przyjaciółeczka twojej kuzynki postanowiła zrobić imprezę po meczu wraz z
Nakatsu i Naruto, jednak gdy się tam pojawiliśmy, nikt nie otwierał i do tej
pory nie odezwała się. - odpowiedziała blondynka zdenerwowanym głosem.
- Czemu mi
nie powiedziałaś?! - warknął Sasuke w stronę Hamasaki, schodząc pośpiesznie ze
schodów. Czerwonowłosa zdziwiła się jego reakcją. Nie miała pojęcia, o co znowu
mu chodzi. Jednak nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, kruczowłosy był już na
zewnątrz. Tylko on wiedział, że Sakura pojawiła się dzisiaj w szkole, by
obejrzeć kawałek meczu, ale postanowił dotrzymać jej tajemnicy i nikomu nic nie
powiedzieć. Ale to samochód do którego wsiadła, zaniepokoił go najbardziej.
Itachi
opierał się o swój samochód na parkingu w apartamentowcu, w którym mieszkała
Haruno, a na przeciwko niego stał czerwonowłosy. Oboje mieli różne intencje
odnoście Sakury, co doprowadziło do kolejnej kłótni pomiędzy nimi.
- Nie
możesz jej w to wciągać. - warknął poddenerwowany Sasori.
- W nic jej
nie wciagam. Dziewczynie nie spadnie włos z głowy. - zapewnił Uchiha, jednak
Sasori nie wyglądał na przekonanego. - Ukrywanie prawdy przed nią nic nie da,
to zbyt mądra dziewczyna. - dodał.
- Dlatego
dałeś jej tamtą radę, która wyraźnie sugerowała, by trzymała się od niego z
daleka? - zakpił.
- Uważaj
sobie. Ona sama prędzej czy później dojdzie do prawdy, a znając mojego wuja, to
wpląta w to także Sasuke. Dlatego chce ją uchronić przed niepotrzebnym
cierpieniem. - odpowiedział.
Niespodziewanie
po całym parkingu rozszedł się pisk hamowanych opon. Oboje spojrzeli na wjazd.
- Chyba
wpierw musisz porozmawiać ze swoim bratem, by trzymał się od niej z daleka. -
powiedział Sasori, wskazując na dobrze znane mu srebrne audi. Itachi schylił
się, by przypadkiem jego młodszy brat go nie dostrzegł. Jednak Sasuke nie miał
czasu na rozglądanie się po parkingu i czym prędzej pobiegł w stronę wejścia.
Starszy z braci pośpiesznie wyciągnął swoją komórkę i wybił numer do Deidary,
który odebrał niemalże od razu.
- Otwórz
drzwi Sasuke, już! - syknął, po czym się rozłączył.
- Wszedł. -
dodał czerwonowłosy.
- Idiota,
co on tu robi? - warknął Itachi, który najwyraźniej był zdenerwowany faktem, że
już dwa razy dzisiejszego dnia został prawie przyłapany przez brata, a wszystko
miało związek z Haruno.
Gdy
tylko Deidera otworzył mu drzwi, Sasuke zaczął rozglądać się po mieszkaniu
różowowłosej. Nie mogąc nigdzie jej dostrzec, chwycił blondyna za koszule.
- Gdzie ona
jest?! - warknął.
- Ej,
uspokój się chłopie, jest w swoim pokoju. - odpowiedział, ściągając z siebie
dłonie kruczowowłosego.
Sasuke podszedł pośpiesznym krokiem drzwi jej sypialni i
bez pukania wszedł do środka. Przez chwilę wydawało mu się, że ujrzał
nastolatkę stojącą na środku pokoju w samym ręczniku, a następnie poczuł
poduszkę na swojej twarzy. Jego uszy usłyszały donośny krzyk różowowłosej.
Wcale mu się nie wydawało. Naprawdę wszedł do jej pokoju, gdy była w samym
ręczniku.
No comments:
Post a Comment