Wednesday 19 June 2013

29. Ego.

          Przez większość dnia atmosfera pomiędzy uczniami ostatniej klasy Liścia była nieco ochłodzona. Ku zaskoczeniu nauczycieli nawet osoby takie jak Naruto, Nakatsu, Kiba i Ayumi siedziały cicho przez wszystkie lekcje, jakie odbyły się do tej pory. Po chwili dźwięk dzwonka, zwiastującego długą przerwę obiadową, roszedł się po całej szkole.
 - Idziemy? - spytała Hamasaki, podchodząc do ławki przyjaciółki, która tylko westchnęła, gdy ją zobaczyła. Zamknęła podręcznik z mocnym trzaśnięciem, po czym wstała z zajmowanego przez siebie miejsca.
 - A mnie to kuzyneczko już nie zaprosisz? - spytał Sasuke, który cały czas siedział tuż za Haruno.
Sakura rzuciła wściekłe spojrzenie znajomemu. Złość jaka ogarniała ją, gdy tylko pomyślała o bracie Itachiego, była w tej chwili niewyobrażalna. A wszystko przez pocałunek, jakim ją obdarował wczorajszego dnia na oczach niemalże całej szkoły. Dzisiejszego ranka, gdy tylko przekroczyła próg budunku Konohy, dziewczyny z różnych klas posyłały jej złowieszcze spojrzenia -  z Ino i Karin na czele. Do tego jeszcze dochodziły wydarzenia z wczorajszego wieczoru, gdy będąc z Konan ni stąd ni z owąd pojawił się Sasuke wraz ze swymi kolegami, tylko i wyłącznie by zaszantażować jej nową znajomą. Nie sądziła, że Sasuke będzie kiedyś skłonny do takich czynów. Teraz, gdy spoglądała na niego, wydawał się zupełnie inną osobą, niż wczoraj. Pomimo iż była na niego wściekła, była również ciekawa walk, na które się zapisał jak i tego, co chce osiągnąć poprzez bicie się z różymi osiłkami.
 - Wystarczy, że mam cię na co dzień - odparła krótko i zwięźle Ayumi, łapiąc w międzyczasie Sakurę pod ramię i wychodząc z nią z klasy.
Ostatnimi dniami Hamasaki była pozytywnie zdziwiona zachowaniem Sasuke w stosunku do Sakury, zwłaszcza tym niespodziewanym pocałunkiem, jednak wiedziała, że to, co jej może się podobać, nie za bardzo przypada do gustu jej przyjaciółce, za co ją wcale nie winiła. Ayumi sama doskonale wiedziała, że Sasuke jest trudną osobą do zrozumienia bądź też do rozgryzienia, dlatego też postanowiła nie zmuszać jej do niczego, jeśli sama nie będzie tego chciała.
 - Dzięki - westchnęła Sakura, gdy tylko znalazły się na korytarzu pełnym wściekłych spojrzeń. Ayumi posłała jej uśmiech, chcąc ją nieco podnieść na duchu i pokazać, że rozumie zaistniałą sytuację.
W momencie gdy obie nastolatki weszły do szkolnej stołówki, nie tylko zostały obrzucone irytującymi już je spojrzeniami, ale także pojawiło się pełno szeptów. Sakura z opuszczoną głową podeszła do najbliższego wolnego stolika, a Ayumi tuż za nią.
 - Zabije go - warknęła wściekła nastolatka, kładąc głowę na stół. Jakoś nagle zniknął jej apetyt na jakiekolwiek jedzenie.
 - Czemu się tak wszyscy gapią na ten stół? - zapytał Naruto, który pojawił się z nikąd, zajmując miejsce tuż przy znajomej ze sierocińca. Gdy tylko i jego głowa opadła na stół, Ayumi podniosła swe brwi do góry, zastanawiając się co się dzieje z ludźmi tego dnia.
 - Wytłumacz mi jedno - mruknęła do Nakatsu, który pojawił z pełną jedzenia tacą, i z piłką do kosza pod pachą kilka minut po Uzumakim. - Co mu jest? Bo co dolega Sakurze, to wiem.
Na twarzy Otsuri, pojawił się drobny grymas.
 - Prawdopodobniej na następnej lekcji Sasuke zostanie poproszony o dołączenie do drużyny - mruknął.
Sakura, gdy tylko usłyszała imię, jakie wypowiedział Nakatsu, uniosła swoją głowę lekko do góry, spoglądając morderczym spojrzeniem na szatyna.
 - Nawet o nim nie wspominaj - warknęła przez zaciśnięte zęby.
Nakatsu spojrzał pytająco w stronę kuzynki nowego a zarazem starego ucznia Konohy.
 - Jeszcze jej nie przeszło? - szepnął.
 - I prędko nie przejdzie, chyba że wydarzy się jakiś cud - odparła, chwytając za jabłko, które znajdowało się na tacy Nakatsu, a następnie wstała od stołu.
 - Chcecie coś do jedzenia czy zamierzacie spędzić cały lunchu w takiej pozycji? - spytała, unosząc jedną z brwi. Naruto pokręcił przecząco swą głową.
 - Nie jestem głodna – odpowiedziała różowowłosa, na co Ayumi w odpowiedzi westchneęa ciężko.
Nie podobało jej się to. Nie podobały jej się spojrzenia innych uczniów skierowane do jej przyjaciółki. Zdawała sobie sprawę, że Naruto przejdzie, gdy tylko wyjdzie na boisko, bo wtedy będzie mógł wyrzucić z siebie całą gorycz, jaka się w nim kumuluje, natomiast Sakurze to nie pomoże. Jedyne, co jej może pomóc w tej chwili, to porządna kłótnia. Tylko tak będzie w stanie uwolnić się od wszystkich negatywnych emocji.
 - A niby miałam się już więcej nie wtrącać… - powiedziała cicho pod nosem, aczkolwiek nie wystarczająco cicho, gdyż Nakatsu ją usłyszał i w odpowiedzi posłał jej pytające spojrzenie, które one zignorowała, gdyż w ciągu kilku sekund przekona się na własnej skórze o co jej chodzi.
Ayumi odwróciła się, spoglądając na bardziej zatłoczoną część stołówki. Swymi zielonymi tęczówkami lustrowała uważnie każdą osobę w poszukiwaniu tej jednej, nie zważała natomiast, jak oni się na nią patrzą. Po dłuższej chwili znalazła tego, którego szukała. O dziwo nie siedział aż tak daleko od nich.
          Czując wzrok Nakatsu na swoich plecach, skierowała się prosto w stronę kuzyna, który był cały czas odwrócony do niej plecami. Za to Suigetsu nie spuszczał z niej swych tęczówek.
 - Ehm, Sasuke - powiedział Hozuki w momencie, gdy Ayumi przystanęła za swym kuzynem z rękoma splecionymi na klatce piersiowej. Uchiha, gdy tylko ujrzał twarz nastolatki, zaśmiał się cicho pod nosem.
 - Dopiero co powiedziałaś, że masz mnie na codzień, z czego wywnioskowałem, że masz mnie już dość - powiedział żartobliwym tonem.
Ayumi udała, że się zamyśliła.
 - No jakoś tak - odpowiedziała z grobowym wyrazem twarzy.
 - A więc, czego chcesz? Bo w końcu TY zawsze czegoś chcesz - stwierdził Sasuke, wracając do swojego posiłku.
 - Jakiś ty pamiętliwy - odparła, wciskając się w wolne miejsce pomiędzy nim a Juugo.
 - Powtórzę, to co powiedziałam wczoraj.
 Sasuke spojrzał na nią, katem oka.
 - Ty, naprawdę wiesz jak wszystko spartaczyć.
 - Fakt, rzeczywiście się powtarzasz.
Suigetsu, wraz z Juugo parskneli śmiechem, gdy tylko usłyszli bezinteresowny ton Sasuke.
 - Radzę ci się przymknąć, Suigetsu - rzuciła zdenerwowana Hamasaki.
 - I jak zwykle tylko mi się obrywa. Coś musi w tym być, nie sądzisz Juugo? - wtrącił retorycznie Suigetsu do swojego znajomego.
 - Nie wyobrażaj sobie zbyt dużo - odparła Ayumi. - A wracając do ciebie, to teraz napraw to, co żeś wczoraj schrzanił - dodała, tym razem wbijając swój wzrok jedynie w kuzyna.
 - Czyli?
          Ciśnienie Ayumi zaczęło niebezpiecznie wzrastać. Dłońmi złapała za głowę kuzyna i zmusiła go do odwrócenia się.
          Karę tęczówki Sasuke, padły wprost na sylwetkę Sakury, która siedziała, czy też leżała, przy stole wraz z Naruto i Nakatsu.
 - A teraz patrz tu - mruknęła Ayumi, przekręcając jego głowę trochę w prawo, a następnie w lewo. Kąciki ust Sasuke uniosły się lekko, ukazując przy tym drobny uśmiech.
 - Nie chciała, bym się wtrącał w jej życie - skwitował, próbując powstrzymać swój śmiech.
 - Niestety już to zrobiłeś. I masz to naprawić. Teraz! - warknęła, tym razem wściekła na kuzyna i jego postawę.
  - Bo? - zakpił. Ayumi uśmiechnęła się szeroko z diabelnym uśmiechem.
 - Powiem mamie - odpowiedziała zadziornym tonem.
          Sasuke ściągnął ze swojej głowy ręce kuzynki, po czym spojrzał jej prosto w oczy.
 - Żartujesz sobie? - warknął.
 - Mama lubi Sakurę i wątpię, by była zadowolona, gdyby dowiedziała się, jak uprzykrzasz jej szkolne życie. I wiesz do czego cię wtedy zmusi, prawda? – ton, z jakim mówiła Hamasaki w tej chwili, zupełnie nie podobał się jej kuzynowi. Jak dla niego była zbyt zuchwała i zbyt pewna siebie.
Ayumi doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że wyciągnęła właśnie swoją złotę kartę.
 - Po za tym wiem, że chcesz sobie z nią pogadać - dodała, nawiązując do przyjaciółki i ponownie posyłając mu swój diaboliczny uśmiech.
Sasuke przeklnął pod nosem kilkanaście razy, a następnie wstał od stołu pokonany przez kuzynkę.
          Idąc w stronę Haruno, czuł na sobie spojrzenia innych i pomimo, iż już nie raz spotkał się z takimi spojrzeniami, to musiał przyznać, że w tej chwili na niego również działało to negatywnie. Kilku uparczywym osobom nawet posłał w odpowiedzi swe chłodne spojrzenie, które podziałało, gdyż te osoby przestraszone wbiły swój wzrok w jedzenie.
          Sakura nie poruszyła się nawet o milimetr, gdy stanął tuż za nią. Westchnął ciężko pod nosem, a następnie spojrzał na Nakatsu, który cały czas uważnie  go obserwował. Sasuke wyciągnął jedną ze swych rąk do przodu i porozumiewając się z Otsuri jedynie spojrzeniem, poprosił o piłkę, która leżała tuż obok szatyna.
          Nakatsu nie krył swego ździwienia, aczkolwiek nie powiedział nic, tylko rzucił mu piłkę, czego już po chwili żałował.
          Gdy tylko Sasuke chwycił za piłkę, spojrzał się przez ramię na Ayumi, która z przerażeniem spoglądała na kuzyna, przewidując jego następny ruch. Ten jednak zignorował ją i nadstawił piłkę tuż nad głową Haruno, po czym delikatnie wypuścił ją ze swoich rąk.
          Z krtani różowowłosej, wydobył się cichy, krótki krzyk, któremu towarzyszyło zerwanie się nastolatki z krzesła.
 - Pogrzało cię? - warknęła wściekła, cały czas spoglądając mu prosto w oczy. Swą prawą ręką masowała swoją głowę, tworząc przy tym ze swoich włosów niewiarygodną czuprynę.
 - Skądże - odparł z nutką sarkazmu w swym głosie. - Po prostu nie mogłem się powstrzymać, by tego nie zrobić.
Sakura zmarszczyła swe brwi.
 - Ależ ty masz ego wielkości Jupitera - powiedziała zaostrzonym tonem.
Nagle śmiech Naruto rozszedł się po całej stołówce.
 - To ci pojechała - skwitował, podnosząc swoją głowę ze stołu i nie mogąc przestać się nabijać z Sasuke. W odpowiedzi Uchiha jedynie posłał staremu znajomemu opanowany uśmiech.
 - Ładna fryzura – stwierdził, przysiadając się do stolika, przy którym jeszcze niedawno siedziała jego kuzynka.
          Sakura, gdy tylko zorientowała się, że Sasuke mówił do niej, zaczęła uklapywać swoje rozchochrane włosy, których stan był spowodowany nim i jego wybrykiem. Chcąc być jak najdalej od niego, chwyciła swoją torbę z zamiarem oddalenia się, aczkolwiek w ostatniej chwili kruczowłosy chwycił ją za nadgarstek, a następnie pociągnął lekko w swoją stronę.
 - Za bardzo przejmujesz się opinią innych i tym, co o tobie pomyślą - stwierdził, zmuszając sekundę wcześniej by spojrzała mu prosto w oczy. Słowa, które  powiedział, nie były tylko do niej, co świadczyło po głośnym tonie z jakim wypowiedział owe zdanie. Mówił do wszystkich -  głośno i wyraźnie.
 - To, że inni nie mają własnego życia, to już jest wyłącznie ich problem. Nikogo nie powinno obchodzić to, co robisz, więc nie rozumiem twojego zażenowania.
          Sakura próbowała wyczytać z rysów jego twarzy to, co naprawdę myśli, aczkolwiek po za faktem, że jego usta cały czas się ruszały, można byłoby uznać, że jest jak posąg - zero widocznych emocji. Sasuke różnił się od niej o całe sto osiemdziesiąt stopni, gdyż z niej każdy był w stanie czytać jak z otwartej księgi.
 - Czyli wychodzi na to, że ty także nie masz własnego życia - odpowiedziała spokojnym, stonowanym głosem.
Jego źrenice rozszerzyły się minimalnie. Zdziwienie?
Kącik ust Sasuke, uniósł się lekko do góry.
 - Wolę w wolnym czasie ci podokuczać. Nawet nie wiesz, jak się ładnie złościsz - powiedział po chwili z rozbawieniem.
          Usta Sakury rozszerzyły się lekko, chcąc powiedzieć kilka słów, ktore aż rwały si, by je wypowiedzieć, aczkolwiek powstrzymała się. Wyrwała swoją ręke z jego uścisku.
 - Dupek - skwitowała najkrócej, jak tylko potrafiła.
          Nie czekając, aż ponownie ją zatrzyma, skierowała się w stronę wyjścia z kafeterii szkolnej i gdy była tuż przy drzwiach, ponownie usłyszała głos Uchihy. Tym razem mówił o wiele głośniej i wyraźniej. Przystanęła w miejscu, jednak nie odwróciła się z obawą, że nie spodoba jej się to, co zobaczy.
 - Ja mam głęboko gdzieś, co sobie myślicie i każdy z was doskonale o tym wie! Ona jednak nie jest mną! Nie podoba jej się to! Więc to uszanujcie, a jeśli macie w sobie zero szacunku, to przyjdźcie do mnie! To moja sprawa nie wasza, kogo całuję, więc radzę się zająć własnymi sprawami! Jeśli będę chciał ją pocałować, to zrobię to jeszcze raz i wam nic do tego!
          Ayumi, która czym prędzej podbiegła do przyjaciółki stojącej przy drzwiach, gdy tylko jej kuzyn wszedł na krzesło i zaczął wydzierać się. Widząc wyraz twarzy Haruno, nie potrafiła powstrzymać się, by się nie zaśmiać.
 - Jesteś czerwona jak burak. - stwierdziła, otwierając drzwi prowadzące na korytarz.
 - Uduszę go przy pierwszej lepszej okazji - powiedziała Sakura, która w tej chwili miała ochotę zapaść się pod ziemię.
 - A ja sądzę, że tym razem powinnaś mu odpuścić - usłyszała od Ayumi i  nie dowierzała temu, co słyszy.
 - No co? - zapytała Hamasaki, gdy tylko ujrzała spojrzenie, jakie jej posłała. - Wierz mi, teraz nikt nie będzie w stanie spojrzeć na ciebie czy też szeptać za twoimi plecami, bo będą się bali, że Sasuke im coś zrobi.
 - Jeżeli tak nie będzie, to was oboje pośle do piachu - warknęła nieco poddenerwowana.
 - Nawet Naruto i Nakatsu nie kwestionowali tego co mówił Sasuke! - zauważyła słusznie Ayumi. W normalnych okolicznościach ta trójka wylądowałaby u dyrektora na dywaniku za kolejną bójkę, jednak tym razem tak się nie stało.
 – No, rozchmurz się już, jeszcze tylko trochę gimnastyki i do domu - wtrąciła podekscytowana. Sakura zaśmiała się pod nosem.
 - No dobra, dobra.
 - Idziemy jutro do kina? Większą grupą? I nie, Sasuke nie idzie, mówi, że ma coś do załatwienia wieczorem - spytała, przy okazji wyprzedzając kolejne pytanie Sakury.
Nawet wiem, co, pomyślała Haruno.
 - Odpadam. Muszę nieco posiedzieć nad książkami, zanim zacznę praktyki w poniedziałek - odpowiedziała po dłuższej chwili namysłu. Nie była to do końca prawda, ale wątpiła, że Ayumi wie o zajęciach rekreacyjnych Sasuke. Po za tym obiecała Konan, że nie powie Ayumi o jej spotkaniach z członkami Akatsuki i  pomimo, iż nie chciała mieć żadnych tajemniec przed nią, to zamierzała dotrzymać słowa, które dała dziewczynie Pain’a.

Naruto siedział na parkiecie sali gimastycznej z założonymi rękoma, spoglądając złowieszczo na kolegów z klasy jak i z drużyny, jednak najbardziej złowieszczym wzrokiem mierzył swego trenera.
 - Ale Kakashi! To nie może być tak! - protestował głośno i wyraźnie.
 - Wszyscy, głąbie, się zgodzili oprócz ciebie. Musisz przeboleć - wtrącił z przekąsem Sasuke, który stał tuż na przeciwko i spoglądał na niego z góry.
 - Shikamaru mnie powiadomił, że rano też nie mogłeś pogodzić się z decyzją drużyny - skwitował nie zdziwiony Kakashi.
 - Nie mam zamiaru grać z nim w jednej drużynie! - krzyknął Naruto, obrażając się.
 - Mogę ci to załatwić - wtrącił Minato, który od samego początku przysłuchiwał się rozmowie drużyny na temat nowych członków. - Jeśli nie chcesz grać, to nie musisz, ale skoro oni chcą grać, to im tego nikt nie może zabronić zwłaszcza, że mają talent.
Szczęka Naruto opadła. Nie tak miało to być.
 - Talent do wywalania z boiska - zakpił, przypominając wszystkim o wcześniejszej dyskwalifikacji Sasuke z ostatniego meczu.
 - Ty też zostałeś wywalony z boiska i to wiele razy, Nakatsu i Kiba również - odparł ostrym tonem. - Naruto, decyzja należy do ciebie. Albo grasz w nowym składzie, albo nie grasz w ogóle. I mówie w tej chwili na poważnie.
 - Dyrciu, nie masz serca - mruknął pod nosem niezadowolony Uzumaki.
 - Więc? - spytał Namikaze, czekając na odpowiedź Naruto.
 - Zagram, ale to nie moja wina, jeśli on nie będzie ze mną współpracował - odburknął po dłuższej chwili, palcem wskazując na Uchihę.
Reszta drużyny jedynie parsknęła głośno śmiechem, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że treningi i mecze będę wyglądać dość interesująco. 

No comments:

Post a Comment