Przez większość dnia atmosfera pomiędzy uczniami ostatniej
klasy Liścia była nieco ochłodzona. Ku zaskoczeniu nauczycieli nawet osoby
takie jak Naruto, Nakatsu, Kiba i Ayumi siedziały cicho przez wszystkie lekcje,
jakie odbyły się do tej pory. Po chwili dźwięk dzwonka, zwiastującego długą
przerwę obiadową, roszedł się po całej szkole.
- Idziemy? - spytała Hamasaki, podchodząc do
ławki przyjaciółki, która tylko westchnęła, gdy ją zobaczyła. Zamknęła
podręcznik z mocnym trzaśnięciem, po czym wstała z zajmowanego przez siebie
miejsca.
- A mnie to kuzyneczko już nie zaprosisz? -
spytał Sasuke, który cały czas siedział tuż za Haruno.
Sakura
rzuciła wściekłe spojrzenie znajomemu. Złość jaka ogarniała ją, gdy tylko
pomyślała o bracie Itachiego, była w tej chwili niewyobrażalna. A wszystko
przez pocałunek, jakim ją obdarował wczorajszego dnia na oczach niemalże całej
szkoły. Dzisiejszego ranka, gdy tylko przekroczyła próg budunku Konohy,
dziewczyny z różnych klas posyłały jej złowieszcze spojrzenia - z Ino i Karin na czele. Do tego jeszcze
dochodziły wydarzenia z wczorajszego wieczoru, gdy będąc z Konan ni stąd ni z
owąd pojawił się Sasuke wraz ze swymi kolegami, tylko i wyłącznie by
zaszantażować jej nową znajomą. Nie sądziła, że Sasuke będzie kiedyś skłonny do
takich czynów. Teraz, gdy spoglądała na niego, wydawał się zupełnie inną osobą,
niż wczoraj. Pomimo iż była na niego wściekła, była również ciekawa walk, na
które się zapisał jak i tego, co chce osiągnąć poprzez bicie się z różymi osiłkami.
- Wystarczy, że mam cię na co dzień - odparła
krótko i zwięźle Ayumi, łapiąc w międzyczasie Sakurę pod ramię i wychodząc z
nią z klasy.
Ostatnimi
dniami Hamasaki była pozytywnie zdziwiona zachowaniem Sasuke w stosunku do
Sakury, zwłaszcza tym niespodziewanym pocałunkiem, jednak wiedziała, że to, co
jej może się podobać, nie za bardzo przypada do gustu jej przyjaciółce, za co
ją wcale nie winiła. Ayumi sama doskonale wiedziała, że Sasuke jest trudną
osobą do zrozumienia bądź też do rozgryzienia, dlatego też postanowiła nie
zmuszać jej do niczego, jeśli sama nie będzie tego chciała.
- Dzięki - westchnęła Sakura, gdy tylko
znalazły się na korytarzu pełnym wściekłych spojrzeń. Ayumi posłała jej
uśmiech, chcąc ją nieco podnieść na duchu i pokazać, że rozumie zaistniałą
sytuację.
W
momencie gdy obie nastolatki weszły do szkolnej stołówki, nie tylko zostały
obrzucone irytującymi już je spojrzeniami, ale także pojawiło się pełno
szeptów. Sakura z opuszczoną głową podeszła do najbliższego wolnego stolika, a
Ayumi tuż za nią.
- Zabije go - warknęła wściekła nastolatka,
kładąc głowę na stół. Jakoś nagle zniknął jej apetyt na jakiekolwiek jedzenie.
- Czemu się tak wszyscy gapią na ten stół? -
zapytał Naruto, który pojawił się z nikąd, zajmując miejsce tuż przy znajomej
ze sierocińca. Gdy tylko i jego głowa opadła na stół, Ayumi podniosła swe brwi
do góry, zastanawiając się co się dzieje z ludźmi tego dnia.
- Wytłumacz mi jedno - mruknęła do Nakatsu,
który pojawił z pełną jedzenia tacą, i z piłką do kosza pod pachą kilka minut
po Uzumakim. - Co mu jest? Bo co dolega Sakurze, to wiem.
Na twarzy Otsuri, pojawił
się drobny grymas.
- Prawdopodobniej na następnej lekcji Sasuke
zostanie poproszony o dołączenie do
drużyny - mruknął.
Sakura, gdy tylko usłyszała
imię, jakie wypowiedział Nakatsu, uniosła swoją głowę lekko do góry,
spoglądając morderczym spojrzeniem na szatyna.
- Nawet o nim nie wspominaj - warknęła przez
zaciśnięte zęby.
Nakatsu spojrzał pytająco w
stronę kuzynki nowego a zarazem starego ucznia Konohy.
- Jeszcze jej nie przeszło? - szepnął.
- I prędko nie przejdzie, chyba że wydarzy się
jakiś cud - odparła, chwytając za jabłko, które znajdowało się na tacy Nakatsu,
a następnie wstała od stołu.
- Chcecie coś do jedzenia czy zamierzacie spędzić
cały lunchu w takiej pozycji? - spytała, unosząc jedną z brwi. Naruto pokręcił
przecząco swą głową.
- Nie jestem głodna – odpowiedziała
różowowłosa, na co Ayumi w odpowiedzi westchneęa ciężko.
Nie
podobało jej się to. Nie podobały jej się spojrzenia innych uczniów skierowane
do jej przyjaciółki. Zdawała sobie sprawę, że Naruto przejdzie, gdy tylko
wyjdzie na boisko, bo wtedy będzie mógł wyrzucić z siebie całą gorycz, jaka się
w nim kumuluje, natomiast Sakurze to nie pomoże. Jedyne, co jej może pomóc w
tej chwili, to porządna kłótnia. Tylko tak będzie w stanie uwolnić się od
wszystkich negatywnych emocji.
- A niby miałam się już więcej nie wtrącać… -
powiedziała cicho pod nosem, aczkolwiek nie wystarczająco cicho, gdyż Nakatsu
ją usłyszał i w odpowiedzi posłał jej pytające spojrzenie, które one
zignorowała, gdyż w ciągu kilku sekund przekona się na własnej skórze o co jej
chodzi.
Ayumi
odwróciła się, spoglądając na bardziej zatłoczoną część stołówki. Swymi
zielonymi tęczówkami lustrowała uważnie każdą osobę w poszukiwaniu tej jednej,
nie zważała natomiast, jak oni się na nią patrzą. Po dłuższej chwili znalazła
tego, którego szukała. O dziwo nie siedział aż tak daleko od nich.
Czując wzrok Nakatsu na swoich plecach, skierowała się
prosto w stronę kuzyna, który był cały czas odwrócony do niej plecami. Za to
Suigetsu nie spuszczał z niej swych tęczówek.
- Ehm, Sasuke - powiedział Hozuki w momencie,
gdy Ayumi przystanęła za swym kuzynem z rękoma splecionymi na klatce
piersiowej. Uchiha, gdy tylko ujrzał twarz nastolatki, zaśmiał się cicho pod
nosem.
- Dopiero co powiedziałaś, że masz mnie na
codzień, z czego wywnioskowałem, że masz mnie już dość - powiedział żartobliwym
tonem.
Ayumi udała, że się
zamyśliła.
- No jakoś tak - odpowiedziała z grobowym wyrazem
twarzy.
- A więc, czego chcesz? Bo w końcu TY zawsze
czegoś chcesz - stwierdził Sasuke, wracając do swojego posiłku.
- Jakiś ty pamiętliwy - odparła, wciskając się
w wolne miejsce pomiędzy nim a Juugo.
- Powtórzę, to co powiedziałam wczoraj.
Sasuke spojrzał na nią, katem oka.
- Ty, naprawdę wiesz jak wszystko spartaczyć.
- Fakt, rzeczywiście się powtarzasz.
Suigetsu,
wraz z Juugo parskneli śmiechem, gdy tylko usłyszli bezinteresowny ton Sasuke.
- Radzę ci się przymknąć, Suigetsu - rzuciła
zdenerwowana Hamasaki.
- I jak zwykle tylko mi się obrywa. Coś musi w
tym być, nie sądzisz Juugo? - wtrącił retorycznie Suigetsu do swojego
znajomego.
- Nie wyobrażaj sobie zbyt dużo - odparła
Ayumi. - A wracając do ciebie, to teraz napraw to, co żeś wczoraj schrzanił -
dodała, tym razem wbijając swój wzrok jedynie w kuzyna.
- Czyli?
Ciśnienie Ayumi zaczęło niebezpiecznie wzrastać. Dłońmi
złapała za głowę kuzyna i zmusiła go do odwrócenia się.
Karę tęczówki Sasuke, padły wprost na sylwetkę Sakury, która
siedziała, czy też leżała, przy stole wraz z Naruto i Nakatsu.
- A teraz patrz tu - mruknęła Ayumi,
przekręcając jego głowę trochę w prawo, a następnie w lewo. Kąciki ust Sasuke
uniosły się lekko, ukazując przy tym drobny uśmiech.
- Nie chciała, bym się wtrącał w jej życie -
skwitował, próbując powstrzymać swój śmiech.
- Niestety już to zrobiłeś. I masz to
naprawić. Teraz! - warknęła, tym razem wściekła na kuzyna i jego postawę.
- Bo? - zakpił. Ayumi uśmiechnęła się szeroko
z diabelnym uśmiechem.
- Powiem mamie - odpowiedziała zadziornym
tonem.
Sasuke ściągnął ze swojej głowy ręce kuzynki, po czym
spojrzał jej prosto w oczy.
- Żartujesz sobie? - warknął.
- Mama lubi Sakurę i wątpię, by była
zadowolona, gdyby dowiedziała się, jak uprzykrzasz jej szkolne życie. I wiesz
do czego cię wtedy zmusi, prawda? – ton, z jakim mówiła Hamasaki w tej chwili,
zupełnie nie podobał się jej kuzynowi. Jak dla niego była zbyt zuchwała i zbyt
pewna siebie.
Ayumi doskonale zdawała
sobie sprawę z tego, że wyciągnęła właśnie swoją złotę kartę.
- Po za tym wiem, że chcesz sobie z nią
pogadać - dodała, nawiązując do przyjaciółki i ponownie posyłając mu swój
diaboliczny uśmiech.
Sasuke przeklnął pod nosem
kilkanaście razy, a następnie wstał od stołu pokonany przez kuzynkę.
Idąc w stronę Haruno, czuł na sobie spojrzenia innych i
pomimo, iż już nie raz spotkał się z takimi spojrzeniami, to musiał przyznać,
że w tej chwili na niego również działało to negatywnie. Kilku uparczywym
osobom nawet posłał w odpowiedzi swe chłodne spojrzenie, które podziałało, gdyż
te osoby przestraszone wbiły swój wzrok w jedzenie.
Sakura nie poruszyła się nawet o milimetr, gdy stanął tuż
za nią. Westchnął ciężko pod nosem, a następnie spojrzał na Nakatsu, który cały
czas uważnie go obserwował. Sasuke
wyciągnął jedną ze swych rąk do przodu i porozumiewając się z Otsuri jedynie
spojrzeniem, poprosił o piłkę, która leżała tuż obok szatyna.
Nakatsu nie krył swego ździwienia, aczkolwiek nie
powiedział nic, tylko rzucił mu piłkę, czego już po chwili żałował.
Gdy tylko Sasuke chwycił za piłkę, spojrzał się przez ramię
na Ayumi, która z przerażeniem spoglądała na kuzyna, przewidując jego następny
ruch. Ten jednak zignorował ją i nadstawił piłkę tuż nad głową Haruno, po czym
delikatnie wypuścił ją ze swoich rąk.
Z krtani różowowłosej, wydobył się cichy, krótki krzyk,
któremu towarzyszyło zerwanie się nastolatki z krzesła.
- Pogrzało cię? - warknęła wściekła, cały czas
spoglądając mu prosto w oczy. Swą prawą ręką masowała swoją głowę, tworząc przy
tym ze swoich włosów niewiarygodną czuprynę.
- Skądże - odparł z nutką sarkazmu w swym
głosie. - Po prostu nie mogłem się powstrzymać, by tego nie zrobić.
Sakura zmarszczyła swe
brwi.
- Ależ ty masz ego wielkości Jupitera -
powiedziała zaostrzonym tonem.
Nagle śmiech Naruto
rozszedł się po całej stołówce.
- To ci pojechała - skwitował, podnosząc swoją
głowę ze stołu i nie mogąc przestać się nabijać z Sasuke. W odpowiedzi Uchiha
jedynie posłał staremu znajomemu opanowany uśmiech.
- Ładna fryzura – stwierdził, przysiadając się
do stolika, przy którym jeszcze niedawno siedziała jego kuzynka.
Sakura, gdy tylko zorientowała się, że Sasuke mówił do
niej, zaczęła uklapywać swoje rozchochrane włosy, których stan był spowodowany
nim i jego wybrykiem. Chcąc być jak najdalej od niego, chwyciła swoją torbę z
zamiarem oddalenia się, aczkolwiek w ostatniej chwili kruczowłosy chwycił ją za
nadgarstek, a następnie pociągnął lekko w swoją stronę.
- Za bardzo przejmujesz się opinią innych i
tym, co o tobie pomyślą - stwierdził, zmuszając sekundę wcześniej by spojrzała
mu prosto w oczy. Słowa, które
powiedział, nie były tylko do niej, co świadczyło po głośnym tonie z
jakim wypowiedział owe zdanie. Mówił do wszystkich - głośno i wyraźnie.
- To, że inni nie mają własnego życia, to już
jest wyłącznie ich problem. Nikogo nie powinno obchodzić to, co robisz, więc
nie rozumiem twojego zażenowania.
Sakura próbowała wyczytać z rysów jego twarzy to, co
naprawdę myśli, aczkolwiek po za faktem, że jego usta cały czas się ruszały,
można byłoby uznać, że jest jak posąg - zero widocznych emocji. Sasuke różnił
się od niej o całe sto osiemdziesiąt stopni, gdyż z niej każdy był w stanie
czytać jak z otwartej księgi.
- Czyli wychodzi na to, że ty także nie masz
własnego życia - odpowiedziała spokojnym, stonowanym głosem.
Jego źrenice rozszerzyły
się minimalnie. Zdziwienie?
Kącik ust Sasuke, uniósł
się lekko do góry.
- Wolę w wolnym czasie ci podokuczać. Nawet
nie wiesz, jak się ładnie złościsz - powiedział po chwili z rozbawieniem.
Usta Sakury rozszerzyły się lekko, chcąc powiedzieć kilka
słów, ktore aż rwały si, by je wypowiedzieć, aczkolwiek powstrzymała się.
Wyrwała swoją ręke z jego uścisku.
- Dupek - skwitowała najkrócej, jak tylko
potrafiła.
Nie czekając, aż ponownie ją zatrzyma, skierowała się w
stronę wyjścia z kafeterii szkolnej i gdy była tuż przy drzwiach, ponownie
usłyszała głos Uchihy. Tym razem mówił o wiele głośniej i wyraźniej.
Przystanęła w miejscu, jednak nie odwróciła się z obawą, że nie spodoba jej się
to, co zobaczy.
- Ja mam głęboko gdzieś, co sobie myślicie i
każdy z was doskonale o tym wie! Ona jednak nie jest mną! Nie podoba jej się
to! Więc to uszanujcie, a jeśli macie w sobie zero szacunku, to przyjdźcie do
mnie! To moja sprawa nie wasza, kogo całuję, więc radzę się zająć własnymi
sprawami! Jeśli będę chciał ją pocałować, to zrobię to jeszcze raz i wam nic do
tego!
Ayumi, która czym prędzej podbiegła do przyjaciółki
stojącej przy drzwiach, gdy tylko jej kuzyn wszedł na krzesło i zaczął wydzierać
się. Widząc wyraz twarzy Haruno, nie potrafiła powstrzymać się, by się nie
zaśmiać.
- Jesteś czerwona jak burak. - stwierdziła,
otwierając drzwi prowadzące na korytarz.
- Uduszę go przy pierwszej lepszej okazji -
powiedziała Sakura, która w tej chwili miała ochotę zapaść się pod ziemię.
- A ja sądzę, że tym razem powinnaś mu
odpuścić - usłyszała od Ayumi i nie
dowierzała temu, co słyszy.
- No co? - zapytała Hamasaki, gdy tylko
ujrzała spojrzenie, jakie jej posłała. - Wierz mi, teraz nikt nie będzie w
stanie spojrzeć na ciebie czy też szeptać za twoimi plecami, bo będą się bali,
że Sasuke im coś zrobi.
- Jeżeli tak nie będzie, to was oboje pośle do
piachu - warknęła nieco poddenerwowana.
- Nawet Naruto i Nakatsu nie kwestionowali
tego co mówił Sasuke! - zauważyła słusznie Ayumi. W normalnych okolicznościach
ta trójka wylądowałaby u dyrektora na dywaniku za kolejną bójkę, jednak tym
razem tak się nie stało.
– No, rozchmurz się już, jeszcze tylko trochę
gimnastyki i do domu - wtrąciła podekscytowana. Sakura zaśmiała się pod nosem.
- No dobra, dobra.
- Idziemy jutro do kina? Większą grupą? I nie,
Sasuke nie idzie, mówi, że ma coś do załatwienia wieczorem - spytała, przy
okazji wyprzedzając kolejne pytanie Sakury.
Nawet wiem, co, pomyślała Haruno.
- Odpadam. Muszę nieco posiedzieć nad
książkami, zanim zacznę praktyki w poniedziałek - odpowiedziała po dłuższej
chwili namysłu. Nie była to do końca prawda, ale wątpiła, że Ayumi wie o
zajęciach rekreacyjnych Sasuke. Po za tym obiecała Konan, że nie powie Ayumi o
jej spotkaniach z członkami Akatsuki i
pomimo, iż nie chciała mieć żadnych tajemniec przed nią, to zamierzała
dotrzymać słowa, które dała dziewczynie Pain’a.
Naruto
siedział na parkiecie sali gimastycznej z założonymi rękoma, spoglądając złowieszczo
na kolegów z klasy jak i z drużyny, jednak najbardziej złowieszczym wzrokiem
mierzył swego trenera.
- Ale Kakashi! To nie może być tak! -
protestował głośno i wyraźnie.
- Wszyscy, głąbie, się zgodzili oprócz ciebie.
Musisz przeboleć - wtrącił z przekąsem Sasuke, który stał tuż na przeciwko i
spoglądał na niego z góry.
- Shikamaru mnie powiadomił, że rano też nie
mogłeś pogodzić się z decyzją drużyny - skwitował nie zdziwiony Kakashi.
- Nie mam zamiaru grać z nim w jednej
drużynie! - krzyknął Naruto, obrażając się.
- Mogę ci to załatwić - wtrącił Minato, który
od samego początku przysłuchiwał się rozmowie drużyny na temat nowych członków.
- Jeśli nie chcesz grać, to nie musisz, ale skoro oni chcą grać, to im tego
nikt nie może zabronić zwłaszcza, że mają talent.
Szczęka Naruto opadła. Nie
tak miało to być.
- Talent do wywalania z boiska - zakpił,
przypominając wszystkim o wcześniejszej dyskwalifikacji Sasuke z ostatniego
meczu.
- Ty też zostałeś wywalony z boiska i to wiele
razy, Nakatsu i Kiba również - odparł ostrym tonem. - Naruto, decyzja należy do
ciebie. Albo grasz w nowym składzie, albo nie grasz w ogóle. I mówie w tej
chwili na poważnie.
- Dyrciu, nie masz serca - mruknął pod nosem
niezadowolony Uzumaki.
- Więc? - spytał Namikaze, czekając na
odpowiedź Naruto.
- Zagram, ale to nie moja wina, jeśli on nie
będzie ze mną współpracował - odburknął po dłuższej chwili, palcem wskazując na
Uchihę.
Reszta drużyny jedynie
parsknęła głośno śmiechem, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że treningi i
mecze będę wyglądać dość interesująco.
No comments:
Post a Comment