Pomimo późnej pory nie spodziewał się zastać nikogo w domu.
W sobotnie wieczory ten budynek był zazwyczaj pusty. Wszyscy domownicy gdzieś
wychodzili - łącznie z nim. Ayumi
ostatnimi tygodniami znikała u Sakury, jego ciotka wychodziła z koleżankami, a
jego wuja ciężko było kiedykolwiek zastać w domu. Będąc przyzwyczajonym do takiego
trybu życia w każdy weekend przez kilka ostatnich lat, nie krył zdziwienia, gdy
ujrzał samochód Madary zaparkowany na podjeździe. Tuż obok niego stał również
samochód nieznanej mu osoby.
Gdy tylko zatrzymał własny samochód, wypuścił z ust powietrze,
a następnie chwycił za telefon. Nie miał żadnych nieodebranych połączeń ani
wiadomości. Swe dłonie mocniej zacisnął wokół telefonu, zastanawiając się, czy
powinien zrobić to, o czym myśli, czy też nie. Bił się z własnymi myślami przez
kilka minut, nie wiedząc zbytnio co zrobić. Sfrustrowany wyszedł z samochodu,
mocno trzaskając drzwami. Torbę wraz z przepoconymi i zakrwawionymi ubraniami
przepasał przez ramię. Przyśpieszonym krokiem wbiegł po kamiennych schodach, a
następnie wszedł do domu. W dużym przestrzennym przedpokoju panowała cisza
niczym w grobowcu. Bez zastanowienia zaczął wchodzić na pierwsze piętro, mąjąc
nadzieję, że uda mu się uniknąć wuja z widocznych powodów. Jednak nie miał aż
tak dużego szczęścia, gdyż gdy tylko znalazł się na piętrze, stanął twarzą w
twarz z Madarą.
- Gdzie byłeś? - spytał chłodnym tonem,
uważnie obserwując poturbowanego bratanka.
Sasuke przewrócił oczami, a następnie westchnął.
- Sam chyba potrafisz się domyślić -
skwitował, próbując wyminąć wuja, aczkolwiek ten zrobił krok w bok, blokując
go.
- Wygrałeś chociaż? - zapytał, nie zmieniając
tonu swego głosu.
Nastolatek prychnął pod
nosem.
- Jak widać, dałem się zbić na kwaśne jabłko -
odparł z nutką złości, wzruszając ramionami.
Madara lekko zmrużył lekko
oczy, cały czas przyglądając się bratankowi.
- Stać cię na więcej - skwitował, będąc
wyraźnie niezadowolony z wyniku walki, w której brał udział Sasuke.
Sasuke w odpowiedzi
ponownie prychnął pod nosem.
- A teraz chodź ze mną do gabinetu, ktoś na
ciebie czeka - wtrącił Madara, odwracając się i tym samym ignorując obecne
zachowanie Sasuke.
Młody Uchiha lakonicznie przewrócił oczami. Zdecydowanie
nie miał najmniejszej ochoty na wizyty znajomych wuja. W tej chwili chciał
zaszyć się w swoim pokoju i dowiedzieć się, czy Sakura dotarła do domu cała i
zdrowa. Z jego myśli nie schodziło pytanie, jak się dowiedziała o walkach i jak
się tam znalazła. Jednakże jego stopy skierowały się za krokami Madary, gdyż
doskonale wiedział, co może się stać, gdy zignoruje wuja. Nie było to coś, co
chciałby ponownie przeżyć.
Po chwili Madara otworzył
drzwi do swojego gabinetu.
Gdy tylko kare tęczówki Sasuke ujrzały, kto siedzi na
jednym z foteli, zamknął drzwi wujowi pod nosem.
- Co ona tu robi? - warknął. Musiał przyznać,
że wuj ostatnio często go zaskakuje -
zbyt często, mógłby nawet powiedzieć.
- Załatwiam właśnie interesy z jej rodzicami,
więc łaskawie zajmij się nią przez godzinę - powiedział ostro Madara i Sasuke
wiedział, że w jego tonie nie było możliwości zmiany zdania. Zero miejsca na
kompromis.
Madara ponownie otworzył drzwi, przy okazji wołając
nastolatkę, która siedziała pomiędzy swoimi rodzicami.
- Karin, mam nadzieję, że znasz mojego
bratanka ze szkoły - powiedział, gdy tylko czerwonowłosa pojawiła się przy jego
boku.
- Co ta małpa robi w moim domu?! - półkrzyk
wydobył się z krtani Ayumi, która pojawiła się na korytarzu ni stąd ni z owąd.
- Ayumi, zachowuj się - warknął zdenerwowany
Madara. - Wróciliście wcześniej? - spytał tym samym tonem.
- Jak widać - odparła złośliwie Hamasaki,
która ze zdziwieniem a także z niewiedzą wypisaną na swej twarzy, spoglądała na
poturbowanego kuzyna. Gdy widzieli się dzisiejszego ranka, na jego twarzy nie
było ani jednego siniaka. A pamiętała, że jego wymówką na dzisiejszy grupowy
wypad do kina był fakt, że ma coś ważnego do załatwienia z chłopakami.
- Sasuke, zajmij się Karin, dopóki nie skończę
rozmawiać z jej rodzicami - powiedział Madara, zwracając się ponownie do
swojego bratanka.
- Lepszym wyjściem byłoby zamknąć ją w małpim
gaju - wtrąciła Ayumi sarkastycznie.
Madara posłał jej wściekłe spojrzenie, które oznaczało, że
odbędą sobie później rozmowę sam na sam, jednak nie przeszkadzało jej to
zbytnio.
- Zejdź sobie na dół do salonu i pooglądaj
telewizję. Mam lepsze rzeczy do zrobienia, niż niańczyć cię - warknął Sasuke,
spoglądając na Ayumi, która, wiedział że miała do niego dużo pytań.
- Twojemu wujkowi się to
nie spodoba - powiedziała z szyderczym uśmiechem Karin.
- Życzę ci powodzenia Sasuke w niańczeniu tej
małpy - wtrąciła rozbawiona Ayumi, która następnie odwróciła się i zaczęła
kierować się ku swojej sypialni.
- Mam do ciebie małą prośbę! - krzyknął za
nią.
- Ty do mnie? Coś nowego - powiedziała przez
ramię. - A więc co to jest?
Sasuke kątem oka spojrzał na Karin, chcąc oszczędzić
Sakurze kolejnych sensacji w szkole, powiedział:
- Wyślę ci smsem. Ale to nic złego, tylko do kogoś zadzwonisz.
Ayumi zaśmiała się pod nosem, domyślając się nawet, do kogo
ma wykonać ten telefon, aczkolwiek nie zamierzała tego mówić na głos, nie przy
pannie Uzumaki.
Sasori, jak obiecał, tak też zrobił. Odstawił Sakurę pod
same drzwi. Dosłownie.
- Dzięki, że mnie odwiozłeś, ale naprawdę nie
musiałeś - powiedziała, wkładając klucz do zamka.
Mężczyzna w odpowiedzi przewrócił lakonicznie oczami,
znużony jej słowami. Od momentu gdy wsadził ją do samochodu, powtarzała w kółko
jedno i to samo zdanie.
- Wchodź już - mruknął pod nosem.
Sakura przytaknęła po czym otworzyła drzwi i weszła do
swojego mieszkania, powiedziawszy krótkie „pa”.
Gdy tylko znalazła się w swoich czterech ścianach, które
bez zawahania mogła nazwać już domem, usiadła na kanapie i niczym
zahipnotyzowana zaczęła dotykać swoich ust, przypominając sobie, że to ona
pocałowała dzisiaj Sasuke. Wiedziała, że to był zwykły niekontrolowany lecz
jakże słodki odruch, którego nie żałowała. Sasuke z jakim dzisiaj rozmawiała w
szatni, zachowywał się niemalże jak za starych czasów, pomimo iż minęło
dziesięć lat. Ciężkie westchnięcie wydobyło się z jej krtani, gdy pomyślała sobie,
że Uchiha będzie teraz chciał wiedzieć, co takiego robiła na walkach, a Konan i
Pain ukatrupią ją, gdy dowiedzą się, że pokazała się Sasuke dzisiejszego
wieczoru. A niby miała trzymać niski profil, by nikt jej nie rozpoznał.
Nagle telefon w jej kieszeni, zaczął intensywnie wibrować.
Gdy go wyciągnęła, ujrzała, że to Ayumi do niej dzwoni. Odebrała.
- Jak tam kino? - spytała Sakura, nim jej
przyjaciółka zdążyła się odezwać.
- Ciekawie, o dziwo natkneliśmy się z
chłopakami na Hinate i Ino - odpowiedziała entuzjastycznie.
Sakura zaśmiała się pod nosem.
- Jakieś nowe newsy na relacjach Naruto -
Hinata, Hinata - Naruto?
Od momentu w którym
pojawiła się w Liściu, mogła spostrzec, że gdy tylko Uzumaki pojawia się przy
Hinacie, dochodzi do sytuacji. Była widać, iż nastolatka jest zakochana w
Naruto, ale ten jak narazie nie dostrzegał tego. Sakura wiedziała, że z Naruto
trzeba przechodzić od razu do sedna, bo inaczej nic się nie osiągnie,
aczkolwiek z typem osoby jaką jest Hyuga, nic nie było proste.
- Nie. Ciągle jedna i ta sama bajka -
odpowiedziała i Sakura wiedziała, że na jej twarzy pojawił się równie szeroki
uśmiech, jak u niej.
- A jak tam twoja nauka? Nie znudziła cię
jeszcze ta cała biologia i chemia? - spytała Ayumi.
W głowie Sakury pojawiła się nagle burza mózgów, starając
się powiedzieć idealną odpowiedź, nie okłamując zbytnio Hamasaki. Wiedziała, że
jeśli Sasuke wspomniał jej coś o ich krótkim spotkaniu, Ayumi odrazu jej to
wypomni.
- Trafiłaś w setkę, chyba na obecną chwilę
przejadła mi się nauka pomimo, iż w poniedziałek rozpoczynam praktyki u Tsunade
- odpowiedziała, starając się jak bardziej trzymać prawdy. - Nawet poszłam się
przejść i przy okazji natknęłam się na Sasuke - dodała niepewnie.
Z drugiej strony słuchawki zaczęły dochodzić ją śmiechy
czerwonowłosej.
- To dlatego chciał, żebym sprawdziła, czy
jesteś w domu! - mówiła, nawet nie próbując powstrzymać swojego śmiechu.
Sakura zmarszczyła swe brwi, nie będąc za bardzo zadowolona
z tego, co właśnie usłyszała.
- Kazał, ci mnie przeszpiegować? - warknęła
poddenerwowana.
- Niezupełnie, aktualnie poprosił - tak,
on mnie poprosił, abym tylko
sprawdziła czy dotarłaś już cała i zdrowa do domu. Ale spokojnie, nie miałam
zamiaru zadać ci tysiąca pytań na raz, wiem, że jakbyś chciała mi powiedzieć,
to byś mi powiedziała i tak też zrobiłaś - powiedziała wręcz zadowolona Ayumi.
Ponowne westchnięcie wydobyło się z ust Haruno.
- O wszystkim porozmawiamy w poniedziałek, bo
to nie jest rozmowa na telefon, a jutro nawet nie wychodzę z domu, muszę
jeszcze ogarnąć aplikację na studia, bo terminy się zbliżają. A ty przemyślałaś
już, gdzie będziesz składać papiery?
Po drugiej stronie
słuchawki nastała głucha cisza.
- Halo, Ayumi? Jesteś tam? - zaczęła pytać
zaniepokojona Sakura.
- Tak, tak, jestem - odparła po chwili nieco
zmieszanym głosem. - A co do studiów, to chyba wezmę sobie rok przerwy, przez
który przemyślę sobie, co aktualnie chce robić w życiu. A ty myślałaś nad jakąś
specjalizacją dla siebie? - zapytała, chcąc jak najszybciej zakończyć rozmowę o
niej i jej przyszłości.
- Jak na razie to nie, będę musiała
porozmawiać o tym z Tsunade, a później zadecyduję. Na razie wypełnię wszystkie
aplikacje tak wstępnie - wyjaśniła.
- Dobra, lecę przekazać Sasuke dobrą wiadomość
i przy okazji uratować go, by później mógł być mi dłużny - wtrąciła swoim
doskonale znanym głosem, który świadczył tylko i wyłącznie o tym, że miała coś
w zanadrzu.
- Przekaż mu, że jeśli ma coś do mnie, to
niech sam zadzwoni, a nie żeby ciebie wysyłał. - Nie wiedziała, skąd jej się to
wzięło. Zorientowała się, że powiedziała to dopiero, gdy Ayumi się odezwała.
- Znając go, to by do ciebie zadzwonił, gdyby
nie pewna przeszkoda - powiedziała i Sakura dokładnie słyszała, jak Ayumi
zaczyna gnieść coś w swoich dłoniach.
- Dooobra - przeciągnęła, nie za bardzo
wiedząc, o czym dokładnie mówi Ayumi. Nawet nie wiedziała, czy chciała wiedzieć
o jakiej przeszkodzie wspomniała jej przyjaciółka.
- Opowiem ci wszystko w szkole, jak tylko
uporam się z pewnym insektem. Pa! - powiedziała, po czym rozłączyła się, gdy
tylko Sakura również się z nią pożegnała.
Sakura nawet nie wiedziała, kiedy zleciała jej niedziela
nad książkami i aplikacjami na studia, a pojawił się poniedziałek. Dzień, który
nie wiedziała, co przyniesie. Wolnym krokiem szła ze stacji metra do szkoły,
cały czas czekając na telefon od przyjaciółki, która zazwyczaj na nią czekała
nieopodal. Telefon, który trzymała od kilku minut w swojej dłoni, wydał z
siebie krótki dźwięk, który oznaczał, że dostała wiadomość. Różowowłosa czym
prędzej odczytała następującą wiadomość: ‘ZASPAŁAM!!!!!
A ten debil dawno już pojechał! Dzwonie właśnie po taksówkę!’
Z ust nastolatki wydobyło się długie, ciężkie westchnięcie,
gdy spojrzała na zegarek, jaki znajdował się na jej lewym nadgarstku. Było za
dwadzieścia dziewiąta, a Ayumi zajmnie przynajmniej pół godziny dojechanie do
szkoły. Sakura pośpiesznie przeczytała jeszcze raz sms’a od przyjaciółki, a
następnie znacznie przyśpieszyła swoje tempo, mając głęboką nadzieję, że uda
jej się dostać do Liścia przed Uchihą, którego i tak spotkałaby na lekcji
wychowawczej, na której siedzi tuż za nią.
Przy szkolnej bramie znalazła się po pięciu minutach.
Energicznie poprawiła torbę na swoim ramieniu i weszła na teren szkoły, jednak
widząc, jak srebrne auto Uchihy jest zaparkowane tuż przed wejściem do budynku,
a on sam opiera się o samochód, zrobiła szybki zwrot w tył, chowając się za
winklem.
- Weź się w garść, Sakura - warknęła sama do
siebie, próbując znaleźć sobie odwagę. Nie wiedziała, jaka odpowiedź padnie z
jej ust, gdy tylko Sasuke zarząda od niej wyjaśnień na temat sobotnich walk, na
której nie powinno jej być.
- Czemu nie idziesz dalej? - głos Nakatsu
wyrwał ją z zamyśleń.
- Czekałam na Ayumi, ale zaspała. - wyjaśniła
z grymasem na twarzy, a dłonią przejechała po swoich włosach, czochrając je
nieco. – Przypuszczam, że Naruto też zaspał, skoro go z tobą nie ma -
stwierdziła, na co Otsuri z szerokim uśmiechem przytaknął.
- Jak zawsze zresztą - dopowiedziała,
wznawiając chód. Sakura, chcąc uniknąć Sasuke, szła po lewej stronie kolegi z
klasy, mając nadzieję, że kruczowłosy nie zauważy jej.
- Jak tam praca w pizzerii? - spytała
przyciszonym głosem. Doskonale pamiętała jak z Ayumi obiecały mu, że nikt nie
dowie się o tym, że i on jest na stypendium, gdyż za długo wszyscy sądzili, że,
tak jak oni, Nakatsu należy do zamożnej rodziny.
- Dobrze. A jak radzisz sobie na praktykach? -
zapytał, chcąc podtrzymać konwersację z koleżanką z klasy.
- Dopiero dzisiaj zaczynam, ale i tak się stresuję
- odpowiedziała z wyraźną obawą w głosie. Nie wiedziała, jak będzie wyglądać
jej pierwszy dzień praktyk, ale stresowała się i to bardzo.
- O, Sasuke jest - wtrącił nagle Nakatsu. -
Zaraz wracam, muszę mu coś przekazać - powiedział i nim nastolatka zdążyła się
zorientować, Nakatsu zaczął oddalać się od niej, pozostawiając ją samą na
środku parkingu.
Mineły zaledwie sekundy, a kare tęczówki Sasuke dostrzegły
ją. Odruchowo Sakura przełknęła ślinę, po czym pośpiesznie odwróciła swój wzrok
od kruczowłosego. Słysząc, jak zamienia kilka szybkich słów z Nakatsu, kątem
oka spojrzała na rówieśników. Jednak widząc, jak Sasuke właśnie żegna się z
Otsurim i zmierza w jej stronę, wznowiła swój krok, chcąc jak najszybciej
znaleźć się w budynku szkoły.
- Sakura. - słyszała jego w miarę spokojny ton
głosu. Nie odwróciła się tylko przyśpieszyła. Nie zamierzała biec, gdyż zdawała
sobie sprawę, że to by przykuło zbytnią uwagę uczniów Konohy. – Sakura -
powtórzył, bardziej naciskając na jej imię. Nie zatrzymała się.
Niespodziewanie poczuła jak Uchiha kładzie swoją silne
ramię na jej barkach, obejmując ją tym samym. Jedym ruchem zmusił ją do
odwrócenia się w jego stronę. Sakura ponownie odruchowo przełknęła ślinę.
Pomimo, iż stała z nim twarzą w twarz, nie była w stanie spojrzeć mu prosto w
oczy.
- Ignorujesz mnie? - spytał z nutką
rozbawienia w głosie.
- Śpieszę się - odpowiedziała szybko, chcąc go
jak najszybciej zbyć.
- Ja też, więc się streszczę - wtrącił, na co
na twarzy Sakury pojawił się grymas niezadowolenia. - Nie wiem, co tam robiłaś
i jak się dowiedziałaś o walkach, ale chyba nie chcę wiedzieć. W każdym razie
nie przychodź tam więcej.
Jej brwi uniosły się wysoko
w ździwieniu.
- Jeśli będziesz się tam kręcić, to wyciągnę cię z tamtąd siłą i nie sądzę, by
ci się to podobało.
Sakura z oburzeniem
prychnęła pod nosem.
- Nie zrobiłbyś tego - warknęła.
- A chcesz się założyć? Ayumi próbowałem
ściągnąć z boiska i prawie mi się to udało.
Fakt, gdyby nie interwencja osób trzecich, Sasuke nie
pozwoliłby zagrać swojej kuzynce w tamtym meczu, a wiedziała, że podczas walk
mało kto mógłby się za nią wstawić, tak jak wstawili się za Ayumi.
- Ayumi to twoja kuzynka, ja nią nie jestem,
więc nic nie powinno cię obchodzić, gdzie chodzę i co robię - fuknęła.
- Głupia - tym razem to warknął. - Jeśli coś
ci grozi, to nie będę stał z boku i się patrzył - dopowiedział, a następnie
pocałował zdziwioną różowowłosą.
Końcówka słodka <3 <3
ReplyDelete