Jechał zmęczony po drugim treningu dzisiejszego dnia.
Podczas swojej nauki w Otto zapomniał, jaki wymagający potrafi być
Kakashi-sensei. Ale jak to powiadają, trening czyni mistrza, nawet jeśli chodzi
o sport taki jak koszykówka. Nagle muzyka z głośników przycichła, a jej miejsce
zastąpił dźwięk dzwoniącego telefonu. Sasuke wcisnął guzik na kierownicy,
pozwalający mu odebrać połączenie przez bluetooth.
- Gdzie jesteś? - spytała jego ciotka w
pośpiechu. Sasuke od razu wyczuł, że jej głos ma dzwiną barwę. Niepokój?
Smutek?
- Wracam właśnie do domu, coś się stało? -
odpowiedział i zakończył pytaniem z równym pośpiechem. Nie wiedział jeszcze
czemu, ale już zaczynał mieć dziwne przeczucie, że coś się stanie dzisiejszego
wieczoru.
- Przyjedź do szpitala, w którym leczy się
Ayumi. Jak najszybciej - powiedziała, po czym rozłączyła się, nim Sasuke zdążył
się o cokolwiek zapytać.
Sasuke czym prędzej zawrócił i skierował się w stronę
szpitala. Korciło go i to bardzo, by przekroczyć dozwolony limit prędkości,
jednak wiedział, że gdyby policja
ponownie go złapała, jego ciotka wraz z Madarą skonfiskowaliby mu
samochód na conajmniej pół roku.
Dwadzieścia minut - tyle zajęło mu dojechanie do szpitala.
O dziwo nie musiał długo szukać ciotki, gdyż ta czekała na niego w izbie
przyjęć. Jednak, gdy tylko ją ujrzał, wiedział, że coś jest nie tak. Matka
Ayumi wyglądała całkiem normalnie, nie była kłębkiem nerwów, jak sobie to
wcześniej wyobrażał. Była spokojna, zbyt spokojna jak dla niego.
- Mam nadzieję, że nie przekroczyłeś
dozwolonej prędkości - powiedziała poważnym tonem.
- Gdybym to zrobił, to byłbym tu szybciej.
Pani Uchiha pokręciłą tylko głową z dezaprobatą.
- Co z Ayumi? - spytał wyraźnie zaniepokojony.
- Nie powiedziałam, że chodzi tu o nią. Jest u
Sakury - odpowiedziała jak gdyby nigdy nic.
Sasuke stanął w miejscu, zastanawiajac się intensywnie nad
powodem, dla którego został ściągniety do szpitala, gdy nagle podeszła do niego
jedna z pielęgniarek.
- Panie Uchiha, wszystko już gotowe, proszę za
mną - powiedziała, co wprowadziło nastolatka w jeszcze większe zdziwienie.
- Co to ma znaczyć? - spytał ciotki
- Ostatnio zbyt dużo razy wdajesz się w bójki.
Najwyższa pora, by cię przebadać, czy czasami coś się nie stało -
zakomunikowała.
Na twarzy Sasuke pojawił się grymas niezadowolenia. Jego
ciotka znała go na tyle dobrze, że wiedziała, iż ten z własnej woli sam nie zjawi
się w szpitalu, dlatego wyciągnęłą argumenty, które dla niego równały się z
ciężką artylerią.
Od dwóch godzin Naruto siedział nad książkami, próbując
zrozumieć to, co tłumaczyła mu Hinata. I wcale nie było to takie łatwe, jak mu
się początkowo wydawało, choć ze wszystkich sił próbował. Jednak z drugiej
strony żaden przedmiot nie był jego mocną stroną i w tym tkwił największy
problem.
Po chwili po pokoju rozległo się ciche pukanie, a następnie
Jiraya wkroczył do pokoju nastolatka.
- Hinatka, zjesz z nami kolacje, gdy
skończycie? - spytał się bezpośrednio Hyugi.
Dziewczyna zadrżała i nieśmiałym wzrokiem spojrzała na
blondyna.
- Niestety, ale muszę odmówić - powiedziała,
po czym przełknęła głośno zdenerwowana. Perspektywa zjedzenia obiadu wraz z Naruto
i jego opiekunem nie była obiecująca. Doskonale wiedziała, jakby to się
skończyło.
- Jestem już umówiona - dodała, a następnie
wbiła swój wzrok w podłogę.
- Aaaa.... randka.. - wtrącił Jiraya z
podejrzliwym uśmieszkiem na twarzy.
Hinata wyprostowała się od razu, na słowa randka.
- Co? - spytała przerażonym tonem. - Nie, nie,
to nie tak - powiedziała i zaczęła wymachiwać rękoma.
Naruto zamknął książkę.
- A więc koniec nauki. Hinata się śpieszy -
zakomunikował wstając od biurka.
- Ale to wcale nie randka - zaprotestowała
cicho pod nosem nastolatka, która w obecnej chwili czuła się więcej niż tylko
speszona. Jednak ani Naruto, ani Jiraya jej nie usłyszeli, gdyż byli zabardzo
zajęci własną wymianą zdań na temat zakończenia dzisiejszych korepetycji.
- Chodź, Hinata, odprowadzę cię - wtrącił
Uzumaki, po czym, nie czekając na odpowiedź z jej strony, chwycił ją za rekę i
pociągnął za sobą.
Sakura z uśmiechem na twarzy szła za lekarką, którą Tsunade
wyznaczyła tego popołudnia do opieki nad nią. Odruchowo spojrzała na zegarek na
nadgarstku. Jej źrenice rozszrzyły się w zdziwieniu, gdyż nie sądziła, że
spędziła praktycznie sześć godzin w szpitalu. Jednak tak, jak się spodziewała,
narazie tylko przyglądała się, a także uczyła się na niezagrażających życiu
przypadkach.
- Jeszcze tylko jeden pacjent i możesz iść do
domu. I tak nie powinnam cię tak długo trzymać zwłaszcza, że masz szkołę
codziennie. Tsunade mnie zabije, jeśli się dowie - powiedziała Shizune,
obdarzając nastolatkę uśmiechem.
- To nic takiego i tak pewnie dzisiaj nie będę
spała pół nocy - odpowiedziała z takim samym uśmiechem na twarzy. - Babski
wieczór - dodała, gdy tylko zauważyła pytające spojrzenie kobiety.
- Tylko nie mów tego Tsunade, bo obie
wylądujemy u niej na dywaniku - powiedziała tym razem ze śmiechem, a następnie
chwyciła za kartę pacjenta, która znajdowała się przy drzwiach. - To nie
powinno zająć długo – wyjaśniła i weszła do Sali, a Haruno tuż za nią.
Shizune już otwierała usta, by coś powiedzieć, gdy nagle
głos innej kobiety, który rozległ się po pomieszczeniu.
- Sakura, nie spodziewałam się ciebie tutaj! –
przywitała ją mama Ayumi, gdy tylko ją zobaczyła. - Nie miałabyś czasami z
Ayumi?
Nastolatka stanęła jak wryta, gdy tylko ujrzała matkę
swojej przyjaciółki. Mama Ayumi była ostatnią możliwą osobą, którą mogłaby się
tutaj spodziewać, bo w końcu co zdrowa kobieta mogłaby tutaj robić?
Shizune odchrząknęła, gdy zobaczyła, jak Sakura nie może
wydusić z siebie choćby słowa.
- Ayumi czeka na mnie w moim mieszkaniu z resztą
znajomych z klasy - odpowiedziała, nadal będąc w zdumieniu. - A to jest
Shizune, ona się panią dzisiaj zajmie - dodała, tym razem już w miarę normalnym
tonem.
Zdezorientowana Shizune spojrzała jeszcze raz w kartę.
- Ale to nie ja jestem pacjentką - wtrąciła
kobieta. - Ja tylko chciałam mieć pewność, że nie zwieje wam z przed nosa -
powiedziała, odsłaniając zasłonę parawanu.
Wyraźnie niezadowolony Sasuke siedział na szpitalnej
kozetce z ramionami przeplecionymi na klatce piersiowej, aczkolwiek jeszcze
bardziej zdezorientowanej Sakurze posłał zadziorny uśmiech.
- No i teraz się wszystko zgadza - powiedziała
Shizune, robiąc dwa kroki do przodu. - Sądząc po opuchniętej twarzy, wdałeś się
w bójkę - stwierdziła, na co Sasuke tylko prychnął.
- Żeby tylko w jedną - skomentowała pani
Uchiha. - Pod koniec wakacji zjawił się w domu z siniakiem na twarzy wielkości
grejfruta.
Sasuke ponownie spojrzał na Sakurę tym razem, by zobaczyć
jej reakcję po tym, jak jego ciotka skomentowała jej dzieło. Widząc, jak nagle
zaczeła bladnąć, cichy śmiech wydobył się z jego krtani.
- Wykonamy kilka badań kontrolnych i
prześwietlenie, też tomograf, by upewnić się, że wszystko jest tak, jak powinno
być - powiedziała Shizune, wypisując wszystkie wskazane badania na specjalnej
karcie, gdy nagle jej pager zaczął wydawać z siebie dźwięk. Lekarka nerwowo
spojrzała na mały wyświetlacz, a następnie przeklnęła cicho pod nosem.
- Pamiętasz, jak zrobić prześwietlenie? - spytała
pośpiesznym głosem Sakury.
Haruno przytaknęła, choć wiele innych słów w tej chwili
cisnęło jej się na język.
- To zrób to i zawieź go na tomograf. Ale
najpierw zrób to, co jest na kartce - powiedziała najszybciej, jak tylko
potrafiła, po czym dopisała jeszcze kilka instrukcji na kartce. - Ja lecę do
wypadku. Jak skończysz, idź do recepcji z wynikami, oni ci powiedzą, co i jak -
dodała, po czym zniknęła, zamykając za sobą drzwi.
Sakura, gdyby tylko mogła, zapadłaby się w tej chwili pod
ziemię. Zamrugała kilka razy, zastanawiajac się, dlaczego jej pierwszy
przyjemnie spędzony dzień praktyk zamienił się właśnie w istną katorgę.
- To ja idę na kawę, a jego zostawiam w twoich
rękach - powiedziała o dziwo zadowolona mama Ayumi, po czym wzięła swój płaszcz
wraz z torebką i również opuściła pomieszczenie.
- To się nazywa jawne prześladowanie -
mruknęła, mało zadowolona z faktu, iż gdzie nie spojrzy, tam zazwyczaj znajduje
się on. Nawet na praktykach.
Sasuke ponownie prychnął pod nosem, a następnie powiedział
z zadziornym uśmiechem:
- Nie tym razem. Zostałem tu ściągniety siłą.
Ale nie powiem, że teraz mam coś przeciwko temu.
Nastolatka przewróciła lakonicznie oczyma.
- Nie wyobrażaj sobie zbyt dużo. Będę Cię
tylko zabierać od pokoju do pokoju, a jedyną rzeczą, jaką sama ci zrobię to
zwykłe prześwietlenie - warknęła. - A szkoda, bo najchętniej zadźgałabym cie
igłą - dodała, tym samym odgryzając mu się z szatańskim uśmiechem. Dłońmi
chwyciła za ubranie, które leżało na blacie, złożone ładnie w kwadrat.
- A teraz przebieraj się - powiedziała
rozkazującym tonem, rzucając mu ubranie.
Rozwinął małe zawiniątko, a gdy zorientował się, co to
dokładnie jest, spojrzał raz jeszcze na znajomą z klasy, jednak jej wyraz
twarzy nie wskazywał na to, by w jakikolwiek sposób sobie żartowała.
- Nie ma mowy - zaprotestował.
- Nie nasz innego wyjścia. Na prześwietlenie i
tomograf nie wejdziesz w swoich ubraniach, taki wymóg - zakomunikowała
stanowczo.
- W takim razie idę do domu - stwierdził,
zeskakując z kozetki.
- Twoja ciotka nie będzie zadowolona, jeśli
jej zwiejesz sprzed nosa. A sądząc po jej determinacji, to przyprowadzi cię
tutaj ponownie i tym razem nie opuści cię na krok - powiedziała, będąc bardzo
przekonana o swojej racji.
- Zaczynasz argumentować w ten sam sposób, co
Ayumi - mruknął mało zadowolony.
- Ja jedynie stwierdzam fakty. Decyzja należy
tylko i wyłącznie do ciebie – powiedziała, naciskając na ostatnie słowo.
Sasuke zaklął cicho, a następnie ciężko westchnął. Z
wyraźnym grymasem na twarzy zasłonił parawan z zamiarem przebrania się w
ubranie, jakie dała mu Sakura.
Kącik jej ust uniósł się w akcie triumfu. Chociaż
wiedziała, że nie będzie łatwo go przekonać do posadzenia jego tyłka na wózku.
Gdy po chwili parawan ponownie się rozsunął, czekała już na
niego z wózkiem w ręku. Widząc go w ubraniu szpitalnym, szeroki uśmiech zawitał
na jej twarzy, jednak próbowała się powstrzymać przed wybuchnięciem śmiechem.
Jednak Sasuke wcale nie było do śmiechu.
- Ty chyba sobie żartujesz – warknął, widząc,
co stoi przed Sakurą.
- Takie przepisy - odpowiedziała, wzruszając
ramionami.
- Jeśli ktoś się o tym dowie, włączając w to
Ayumi, ukatrupię cię - powiedział przez zaciśnięte zęby, po czym niechętnie
usiadł na wózku.
- Swoje pogróżki zachowaj dla kogoś innego -
fuknęła, a następnie wywiozła Sasuke na korytarz i zaczęła keirować się z nim
na odpowiednie badania.
Przez cały okres badań nie odzywała się bez potrzeby do
Sasuke. Nie chciała niczego przeoczyć i nie chciała, by zbyteczna rozmowa z
Uchihą jakkolwiek ją rozpraszała.
Zrobienie wszystkich badań, prześwietleń i tomografu zajęło
jej lekko ponad godzinę. Na szczęście wszystkie wyniki znajdowały się w
recepcji, gdzie któryś z lekarzy zerknie na nie i to od niego bądź też od niej
będzie zależało, kiedy Sasuke opuści szpital, co poniekąd ją pocieszało, bo ona
właśnie skończyła. Nieco zniecierpliwiona spojrzała na zegarek i westchnęła
cicho. Było już w pół do jedenastej. Bez wątpienia Ayumi ledwo wytrzymuje w
towarzystwie Ino.
- Już chcesz się mnie pozbyć? - spytał
zaczepnie Sasuke, który właśnie przebrał się w swoje ubrania.
- Jakbyś nie słyszał wcześniej, są osoby,
które właśnie na mnie czekają. A ty nie jesteś wystarczająco ciekawym
przypadkiem, bym została na nadgodzinach - stwierdziła zadziornie.
- Ja nie jestem ciekawym przypadkiem? -
zapytał z udawanym zdziwieniem, podchodząc wolnym krokiem do niej.
Sakura widząc jak się zbliża, miała przeczucie tego, co
zaraz nastąpi i pomimo iż to była kusząca propozycja, to nie chciała do tego
dopuścić.
- Powiedziałam ci już, byś... - nie
dokończyła, gdyż nie było jej to dane. Sasuke będąc milimetry od niej,
pocałował ją o wiele zachłanniej niż wcześniej. Na początku opierała się,
aczkolwiek zaraz przestała, gdyż łaknęła coraz więcej jego pocałunków.
- Sasuke, możemy... - głos matki Ayumi nagle
rozszedł się po pomieszczeniu, co spowodowało, iż nastolatkowie odskoczyli od
siebie, jakby ktoś właśnie wylał na nich kubeł zimnej wody. Żadne z nich nawet
nie słyszało, jak kobieta otwiera drzwi.
Pani Uchiha spoglądała nieco zdezorientowanym wzrokiem to
na swojego podopiecznego, to na przyjaciółkę swojej córki, zastanawiając się,
czy czasami się nie przewidziała. Po zaledwie kilku sekundach na jej ustach
pojawił się szeroki uśmiech, który był mało zrozumiały dla zażenowanej Sakury.
- Emm.. - zaczęła dość niepewnie mama Ayumi. -
Rozmawiałam z lekarzem, który obejrzał twoje wyniki i jesteś już wolny.
Chciałam odwieźć Sakurę do domu, bo słyszałam, że już skończyła, ale muszę
jechać jeszcze do biura, więc mógłbyś mnie wyręczyć.
I tak szybko jak się pojawiła, tak samo
wyszła.
Znudzona Ayumi przerzucała kanały telewizyjne w oczekiwaniu
na Sakurę w międzyczasie, gdy Ino spała na kanapie, a Hinata czytała książkę
przy stole kuchennym. Obecna cisza jak najbardziej jej odpowiadała -
przynajmniej nie musiała słuchać już planów zemsty Ino. To wszystko zaczynało
przeradzać się w komedię, ale nie protestowała.
Nagle jej telefon na stole zaczął wibrować i nim zdążyło to
rozbudzić Ino, Hamasaki chwyciła za komórkę, po czym odebrała połączenie od
matki.
- Coś się stało, ze tak późno dzwonisz? -
spytała lekko zaniepokojona.
- Nie,
ale czy Sakura wróciła już z praktyk?
Ayumi zamilkła na chwilę, zastanawiając się nad pytaniem,
jakie właśnie zostało jej zadane.
- A skąd wiesz, że jej jeszcze nie ma i że
jest w szpitalu? - zapytała, będąc całkowicie zbitą z tropu.
- Bo ją
tam spotkałam, gdy ściągnęłam Sasuke na badania. Mówiłam ci, że to planuje.
- odpowiedziała.
- Ale nie powiedziałaś mi, że zaciągniesz go
do szpitalu Konohy, zresztą Madara się nieźle wkurzy, jak się dowie, że
zabrałaś go właśnie tam - powiedziała nieco rozbawiona, gdy tylko wyobraźiła
sobie reakcję ojczyma.
- Oj,
nim się nie przejmuj. A co do Sakury, to czy Sasuke już ją przyprowadził?
- Sasuke miał ją przywieźć? - spytała, już
zupełnie nie mogąc zrozumieć tego, co mama chce jej w tej chwili powiedzieć. -
Uświadomisz mnie, co się takiego stało w szpitalu, bo mam wrażenie, że mijasz
się z tym wątkiem - powiedziała, wstając z fotela. Nie wiedziała, czemu to
zrobiła, ale z jakiegoś powodu nie chciała być przy śpiącej Ino, gdy mama
udzieli jej odpowiedzi na jej pytanie.
Ayumi usłyszała jak jej mama wzdycha po drugiej stronie
słuchawki.
- Sakura
musiała przeprowadzić i dopilnować badań Sasuke. - zaczęła lekko niepewnym
głosem.
- Czemu mam złe przeczucie? - spytała,
zajmując miejsce koło Hinaty, która cały czas spoglądała na nią pytającym
wzrokiem.
- Ale jak wróciłam, to chyba im nieco przerwałam, bo... - urwała,
jakby zastanawiała się, czy na pewno powiedzieć to córce.
- Mamo! Bo co? - spytała, będąc już nieco
poirytowaną. Czasami wydawało jej się, że nie rozmawia z własną matką, ale z
osobą młodszą od siebie.
- Bo się całowali.
Ayumi z niedowierzeniem spoglądała na Hinate. Co raz
bardziej gubiła się w relacjach Sasuke z Sakurą i na odwrót.
- To chyba
znaczy, że są ze sobą. - dodała.
- Oj, mamo, nie koloryzuj już, oni już wcześniej się
całowali - wypaliła, lecz dopiero zdała sobie sprawę ze swoich słów po tym, jak
je wypowiedziała. - Jak się czegoś dowiem, to ci powiem. A teraz kończę, bo
słyszę jak Sakura wraca. Pa! - powiedziała i nim jej mama zdążyła odpowiedzieć,
Ayumi już dawno się rozłączyła.
- Coś się stało? - spytała Hinata. A w oddali
można było usłyszeć dźwięk otwieranych drzwi. Sakura wróciła.
- Jeszcze nie - odpowiedziała, po czym chwyciła
za gazetę i zaczęłą się nią wachlować. Dobrze wiedziała, co teraz będzie się
działo, jak jej mama przyłapała Sasuke i Sakurę na pocałunku, chociaż nawet nie
wiedziała, skąd im się to wzięło, gdyż jeszcze rano Sakura nie pałała do niego
zbytnią sympatią.
Po chwili Haruno zjawiła się w kuchni z torebką z
McDonalda.
- Widzę, że Ino padła. I chyba ja zaraz pójdę
za jej przykładem. Ktoś ma ochotę na Big Maca? Wzięłam kilka - powiedziała
wyraźnie zmęczonym głosem. Jednak jej wzrok spoczął na Ayumi, która wyraźnie
chciała coś powiedzieć z tym, że nie wiedziała jak i ona nawet domyślała się o
co chodzi.
- Czemu mam wrażenie, że rozmawiałaś z mamą? -
spytała z lekkim grymasem.
- Bo właśnie skończyłam z nią rozmawiać -
odpowiedziała. - I wierz mi, w przeciągu kilku następnych dni nie odpędzisz się
od mojej mamy. Zawsze tak jest i było, gdy sądziła, że ja albo Sasuke chodzimy
z kimś.
- Chodzisz z Sasuke? - spytała Hinata, unosząc
brwi.
- Nie - odpowiedziała szybko Sakura. - Od
jutra trzymam się od niego z daleka.
- Według mojej mamy całowanie się w sali
szpitalnej to jest dowód na to, że ze sobą chodzicie - stwierdziła Ayumi,
rozkładając ramiona. - I potrzebujesz cudu, by sądziła inaczej.
Sakura położyła głowę na stół i zaczęła lekko nią uderzać o
blat.
- Gorzej nie mogło być - mruknęła.
- Mogło - wtrąciła Hyuga, próbując pocieszyć
znajomą. - Naruto sądzi, że jestem właśnie na randce - wyjaśniła, widząc
pytające spojrzenia.
Ayumi prychnęła śmiechem wraz z Sakurą.
- No to obie jesteście w nieciekawych
sytuacjach - podsumowała Hamasaki. - Chociaż ta osoba… - Wskazała na śpiącą
blondynkę - …zrobi niezłą awanturę, gdy się dowie o całej sytuacji, zwłaszcza
biorąc pod uwagę dzisiejszy pakt.
- To nie jest mój tydzień - stwierdziła
zrezygnowanym tonem.
- A ten tydzień właśnie się zaczął - zauważyła
Hinata, która tym razem nie zdołała pocieszyć Sakury.
Nagle z kieszeni różowowłosej rozległ się jeden pojedynczy
sygnał, który świadczył o sms’ie. Haruno odruchowo chwyciła za komórkę, by
odczytać wiadomość, a gdy to zrobiła, to zaczęła żałować, że nie wyłączyła
telefonu.
- On chyba sobie żartuje - mruknęła, po czym
podała telefon Ayumi i Hinacie. - Ino mnie zabije - dodała.
- Przyjadę po Ciebie rano. Musimy pogadać. S.
- przeczytała na głos Hamasaki.
No comments:
Post a Comment