Wednesday 19 June 2013

34. Serce a rozum.

          Kończyła właśnie nakładać maskarę, gdy nagle Ayumi zaczęła dobijać się do łazienki.
 - Ino! - krzyknęła Hamasaki. - Długo jeszcze? Ja tu jestem zdesperowana! - krzyczała wściekłym tonem.
          Blondynka wzruszyła jedynie ramionami, nic nie odpowiadając. Kilka razy przeciągnęła szczoteczka przez rzęsy, a następnie uśmiechnęła się do własnego odbicia, będąc zadowolona z efektu końcowego.
          Ayumi znów uderzyła w drzwi zaciśniętą pięścią. Yamanaka westchnęła ciężko, nie wiedząc, skąd ten pośpiech. Chwyciła za swoją kosmetyczkę, a następnie opuściła łazienkę.
 - Wreszcie! - krzyknęła czerwona na twarzy Ayumi i nie zwlekając ani chwili dłużej, weszła do łazienki, głośno zatrzaskując za sobą drzwi.
 - Pali się czy co? - zapytała Ino Hinaty, która właśnie konsumowała swój poranny posiłek. - Mamy przecież jeszcze sporo czasu.
 - Ona potrzebowała skorzystać z ubikacji, a nie zacząć się malować - stwierdziła Hyuga, gdy tylko przełknęła kęs ciepłej pannini.
 - Dobra, gdzie Sakura? Trzeba z nią omówić pakt - powiedziała z szyderczym uśmiechem Ino.
          Hinata spojrzała się niepewnie na przyjaciółkę, a następnie powiedziała:
  - Wyszła, gdy zajmowałaś łazienkę. Musiała coś pilnie załatwić przed szkołą.
          Na twarzy Ino pojawiło się zdziwienie.
 - Co? - spytała niedowierzając. - Ale mieliśmy... - zaczęła.
 - Mieliśmy rozmawiać wczoraj wieczorem, a ty zasnęłaś na kanapie - powiedziała Hinata rozkładając ręce, wiedząc, że dalsze drążenie tego tematu nie będzie pomocne Sakurze.

          Stała w windzie, która zjeżdżała od kilku sekund, nerwowo wykręcając palce. Nie miała wyboru - musiała załatwić sprawę z Sasuke jak najszybciej, gdyż Ayumi dała jej do zrozumienia, że jeśli nie wyjaśni kilku spraw z jej kuzynem, to sama ją do niego zaciągnie, a przy okazji powie o wszystkim Ino. Ten drobny szantaż podziałał od razu. Gdy sama, z własnej nie przymuszonej woli, pocałowała go wtedy w szatni, ku jej zdziwieniu nie chciał z nią o tym rozmawiać, aczkolwiek teraz coś się zmieniło. Nawet mogła się domyślić co -  mama Ayumi wkroczyła do akcji.
          Gdy tylko wyszła z windy, a następnie z budynku, zasunęła pod szyję bluzę. Jesień ostatnimi dniami dawała się we znaki. Sasuke czekał już na nią w samochodzie, zaparkowanym niedaleko wejścia. Wzięła głęboki wdech, poprawiając torbę na swoim ramieniu i pewnym krokiem skierowała się ku samochodowi, do którego po chwili wsiadła.
 - Hej - mruknęła przyciszonym głosem.       
          Sasuke skinął głową, również się z nią witając, po czym wyjechał z podziemnego parkingu prosto na drogę.
          Oboje zbierali w sobie słowa, które powinni sobie powiedzieć i myśli, które nie były ani trochę klarowne. Według Sakury Sasuke bardziej skupiał się na tym, co dzieje się w okolicy niż na tym, o czym jeszcze wczoraj był tak skory z nią rozmawiać.
Byli już w połowie drogi do Konohy, a nie zamienili ze sobą ani słowa. Głowa Sakury cały ten czas była oparta o szybę, a jej tęczówki uważnie lustrowały miejski krajobraz. Po kilku kolejnych minutach zaczęła stukać paznokciami o tapicerkę, ale nawet to nie zwróciło uwagi szatyna. Trochę sfrustrowana zaczęła wtykać palce w radio, co chwilę zmieniając stację i głośność muzyki. Wszystko po to, by mu nieco podnieść ciśnienie, ale nawet to nie pomogło. Kątem oka spojrzała na swojego rówieśnika, po czym westchnęła.
 - Powiesz mi wreszcie, o czym dokładnie chciałeś ze mną rozmawiać, czy nie? - mruknęła lekko znudzonym tonem, zdając sobie sprawę z tego, że za pięc minut będą znajdować się już na szkolnym parkingu.
          O dziwo, tym razem Sasuke zwrócił na nią uwagę
 - O tym, co wydarzyło się wczoraj? - zapytał z wyraźnym  i nie dość odpowiednim sarkazmem, co akurat jej się nie spodobało.
 - Ayumi już mnie poinformowała, że przez najbliższe kilka dni nie opędzę się od jej matki. Coś jeszcze masz do dodania? - fuknęła poddenerwowana, co ją jeszcze bardziej irytowało. To jego miała wyprowadzić z równowagi, nie siebie, jednak on, jak to miał w swoim zwyczaju, przybrał maskę całkowitego spokoju i opanowania.
 - Powiedziałaś jej? - spytał, spoglądając na nią kątem oka z uniesioną brwią.
 - Wiedziała o wszystkim, zanim zdążyłam przekroczyć próg domu – wytłumaczyła ostrym tonem.
 - Mogłem się tego spodziewać… - mruknął pod nosem, przekręcając w między czasie kierownice i wjeżdżając na szkolny parking.
 - Powiedz mi, czego ty tak naprawdę ode mnie chcesz? – spytała, gdy ten zgasił silnik samochodu.
          Sasuke westchnął lekko i spojrzał na nią kątem oka. Wzrok miał chłodny, niemal urażony.
 - Tak trudno się domyślić? - spytał, nie spuszczając z niej wzroku. - Poza tym wiem, że też tego chcesz - dodał, bezwarunkowo unosząc kącik ust.
          Sakura zmarszczyła brwi.
 - Skąd niby wiesz, czego chce?’ – oburzyła się z zaostrzonym wyrazem twarzy.
 - Gdyby było inaczej, nie przyszłabyś wtedy do szatni. A przede wszystkim nie pocałowałabyś mnie sama z siebie - wyrecytował, jakby już od dawna miał tą wypowiedź ułożoną od dawna.
          Odpięła swój pas i odwróciła się ciałem do niego, unosząc jeden palec do góry, który jednak szybko schowała.
 - To... - zaczęła, jednak nie potrafiła skończyć, wiedząc, iż nie posiada żadnych argumentów przeciwko temu, co właśnie powiedział. Musiała przyznać mu racje i nie mogła nic na to poradzić.
          Widząc jej reakcje, przekręcił lakonicznie oczami, po czym wyciągnął ku niej dłoń, która zatrzymała się w połowie odległości od niej.
 - To jak będzie?
          Pobladła, a słowa utknęły w jej gardle. Doskonale wiedziała, o co teraz pyta, nie musiał nawet mówić tego wprost. Milion myśli przelatywało w tej chwili przez jej głowę. Jeszcze wczoraj pałała do niego niechęcia ze względu na słowa Karin, które szybko okazały się zwykłym nieporozumieniem. A teraz wahała się nad tak poniekąd banalną odpowiedzią. Główne pytanie, jakie nasuwało jej się w tej chwili na myśl, było: czy to jest coś, czego chce? Jej serce rwało się, by powiedzieć ‘tak’. Gdyby to sercem się kierowała, już dawno położyłaby swą dłoń na jego, jednak jej rozum walczył, twierdząc, że to nie do końca dobry pomysł, zachowując resztki zdroworozsądkowego myślenia. Oczami przeszłości przypomniała sobie jego chłód, jego wyraz twarzy, gdy kilka nocy wcześniej przyszedł do Konan, chcąc zapisać się na walki. Ta osoba nie siedziała w tej chwili z nią w samochodzie. Wreszcie przełknęła wszystkie słowa, których nie wypowiedziała i pewnie nie wypowie i zaostrzyła swoje brwi.
 - Chyba z tym to powinieneś zwrócić się do Karin. Wczoraj wszystkich poinformowała, iż to ty jesteś jej chłopakiem - odparła szorstko.
          Sasuke parsknął cicho pod nosem, próbując się jednak nie zaśmiać.
 - A więc to cię wczoraj gryzło… - powiedział półśmiechem. - Czyżbyś była zazdrosna?
          Niezadowolona, iż została rozszyfrowana, czym prędzej chciała opuścić samochód, jednak gdy tylko nacisnęła klamkę, drzwi się nie otworzyły. Jeszcze bardziej niezadowolona, odwróciła się i spoglądała na niego z furią, przypominając sobie, jak kiedyś już zamknął ją w samochodzie i woził po całym Tokio.
 - Zablokowane od środka - wytłumaczył pośpiesznie i nim ta zdążyła cokolwiek dodać, Sasuke wyszedł z samochodu, okrążając go.
          Różowowłosa uważnie go obserwowała w lusterku, aż wreszcie znalazł się obok jej drzwi, otwierając je na oścież.
 - Nie lepiej byłoby je odblokować? - fuknęła wychodząc z auta. Nie znała się zbyt dobrze na samochodach, ale wiedziała, że skoro da się je zablokować za pomocą jednego przycisku, to tak samo da się je odblokować.
 - Nie. Chciałem zobaczyć twoją reakcje. Po za tym domyśliłem się, że w pewnym momencie zechcesz mi uciec - powiedział, po czym trzasnął drzwiami.
          Pomimo iż chciała zakończyć tę rozmowę, czując się nieco speszona, to jej nogi nie potrafiły się poruszyć. Nie zwracając uwagi na jakikolwiek zdrowy rozsądek i to, co właśnie on jej w tej chwili podpowiadał, oparła się o srebrne Audii Uchihy, znając oby poprawną odpowiedź.
 - Nie uciekam, zapragnęłam tylko świeżego powietrza - mruknęła.
          Sasuke zaśmiał się ponownie pod nosem, a następnie również oparł się o swój samochód tuż obok niej.
 - A więc powiadasz że jesteś zazdrosna o Karin… - zaczął zadziornym tonem.
 - Wcale tego nie powiedziałam - zaprotestowała.
 - Ale gdy tylko to powiedziałem, zapragnęłaś uciec. Ponownie.
 - Dążysz do czegoś konkretnego czy do zwykłych spekulacji? - zapytała Sakura, kątem oka spoglądając na kruczowłosego.
 - To pierwsze. - odparł. - Ah, nie ma to jak zwykła kobieca zazdrość. Ale przyznam się, że nie sądziłem, że kiedykolwiek będziesz zazdrosna.
 - Wcale nie... - urwała, widząc jego wzrok, który mówił jedno: nie było najmniejszej szansy, by jej wierzył. Mogła sobie o tym pomarzyć.
 - Niech ci będzie - powiedziała lekko poddenerwowana. – Tak, byłam zazdrosna - dodała przez zaciśnięte zęby.
 - Byłaś czy jesteś? - spytał, ponownie półśmiechem.
 - Nie przeginaj, Uchiha - fuknęła. - Mogę już iść? - zapytała, wiedząc że jeżeli zacznie oddalać się z własnej woli, ten nie pozwoli jej pójść. Zawsze tak było.
 - Nie skończyliśmy. I mamy jeszcze sporo czasu do rozpoczęcia zajęć - powiedział, odchylając się od samochodu i stając naprzeciwko niej.
 - Słuchaj mnie uważnie, bo nie mam zamiaru się powtarzać – zaczął poważniej, a gdy naprawdę skupia się na tym, co ma zamiar powiedzieć, kontynuował. – To, co Karin rozpowiada, to jest tylko i wyłącznie jej głupie gadanie. Nie interesuje mnie to, bo to nie ona mnie obchodzi, tylko ty. Ty ze swoim zawziętym i upartym charakterem. I to z tobą chcę być i się spotykać, nie z nią, nie z nikim innym. Spójrz prawdzie w oczy, Sakura. Spytam się jeszcze raz: chcesz tego?
 - Spójrz prawdzie w oczy… - powtórzyła za nim przyciszonym głosem, spoglądając prosto na niego. Ponownie dzisiejszego poranka słowa utknęły w jej gardle, a przysłowiowa prawda aż ja kolała. Przymknęła na sekundę powieki i przełknęła zalegająca ślinę.
 - Niech ci będzie. Zgadzam się - powiedziała i wraz z jej słowami, kącik jego ust uniósł się. I ona również uśmiechnęła się do niego.
          Widząc uśmiech na jej twarzy, Sasuke położył na niej swoją dłoń i kciukiem zaczął przejeżdżać po jej policzku. Ich twarze pomału zaczęły się stykać ze sobą, gdy nagle ktoś za nimi odchrząknął. Uchiha oderwał się od Sakury, by zobaczyć jak Tsunade uważnie  ich obserwuje.
 - Nie będę wam przeszkadzać - powiedziała oficjalnym tonem. - Sakuro, chciałabym cię widzieć przed zajęciami w gabinecie dyrektora - dodała, zwracając się bezpośrednio do zażenowanej uczennicy, a następnie zaczęła się oddalać.
 - Zaraz przyjdę! - krzyknęła za kobietą.
 - Najpierw ciotka, teraz ona, jak myślisz, kto następny? - zadrwił Sasuke autentycznie niezadowolony  z faktu, że ktoś znowu im przerwał.
 - To nie pora na żarty. Od niedawna jest moim opiekunem zamiast kuratora - mruknęła pod nosem.
          Źrenice Sasuke rozszerzyły się w zdziwieniu. Było widać, iż tego się nie spodziewał.
 - Teraz już rozumiem, dlaczego nikt nie wie, kto jest twoim opiekunem - powiedział lekko zmieszany.
 - I nikt ma się nie dowiedzieć - nalegała. Nigdy wcześniej nie obawiała się rozmowy ze swoją opiekunką, jak w tej chwili. Czuła się niezręcznie, że członkini rady Konohy przyłapała ją na niemal pocałunku.
          Sasuke widząc jej minę, przewrócił tylko lakonicznie oczami, domyślając się, co jej chodzi po głowie.
 - Masz prawie osiemnaście lat, to byłoby głupie z jej strony, gdyby dała ci reprymendę za ten prawie-pocałunek - stwierdził bez ogródek, jednak ona tylko pokiwała głową, nie wiedząc, co o tym wszystkim ma sądzić.
 - Idę z nią porozmawiać. Wolę to mieć za sobą – powiedziała, poprawiając torbę na ramieniu.
          Sasuke zaczął podążać za nią
 - Ty chyba nie sądzisz, że będziesz przy tej rozmowie? - fuknęła, czując, że jeśliby to zrobił, byłby to kompletny brak poszanowania jej prywatności z jego strony.
          Słysząc jej pytanie, prychnął pod nosem.
 - Nawet mi to nie przyszło przez myśl - powiedział. - Ale póki nikogo jeszcze nie ma w szkole oprócz nas i nauczycieli, równie dobrze mogę na ciebie poczekać - dodał, na co uśmiechnęła się do niego, jakby jego odpowiedź całkowicie ją usatysfakcjonowała.

          Gdy tylko weszła do gabinetu dyrektora, Minato Namikaze obdarzył ją szczerym uśmiechem.
 - Tsunade prosiła, bym przyszła - powiedziała.
 - Tak, tak. Siadaj na fotelu, ona zaraz przyjdzie. Wykonuje w tej chwili ważny telefon - powiedział dyrektor, a uśmiech nie schodził z jego twarzy.
          Sakura przytaknęła i przyklapnęła na pierwszym lepszym fotelu. Swymi tęczówkami zaczęła uważnie oglądać gabinet, w którym znajdowała się już kilka razy, aczkolwiek dopiero teraz mogła mu się dokładnie przyjrzeć. Nigdy wcześniej jednak nie widziała na biurku dyrektora ramki ze zdjęciem kobiety w zaawansowanej ciąży. Nie przypominała sobie, by Ayumi czy ktokolwiek wspominał, by dyrektor był żonaty, jednak po co mu zdjęcie kobiety, jeśli jest kawalerem? Gdy pogrążała się bardziej w swoich myślach, drzwi do gabinetu ponownie się otworzyły i weszła przez nie Tsunade.
 - Nie sądziłam, że tak szybko przyjdziesz, ale cieszy mnie to, że się zjawiłaś - powiedziała nadal swym poważnym tonem, opierając się o biurko dyrektora. - Nim przyszłaś, powiedziałam dyrektorowi o twoim pierwszym dniu praktyk - zaznaczyła. - Mam nadzieję, że podzielasz zdanie Shizune, z którą wczoraj spędziłaś dość dużo czasu.
 - Tak, Shizune dużo mi pokazała,i wyjaśniła kilka istotnych rzeczy, jeśli chodzi o zawód lekarza - powiedziała ze szczerym uśmiechem.
 - Cieszę się - odpowiedziała Tsunade, spuszczając ze swego oficjalnego tonu. - Jeśli chodzi o twoja przyszłość, to zastanawiałam się czy wypełniłaś już aplikacje na studia? - zapytała.
 - Większość tak, zostały mi jeszcze dwa do wypełnienia - powiedziała, bijąc się w myślach, że mogła to zrobić o wiele wcześniej, a nie zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę.
 - A gdzie postanowiłaś składać aplikacje? - Tym razem to pytanie zadał dyrektor.
 - Nagoya, Chiba, Okayama, Niigata, Kwansei Gakuin, Hiroshima, Tokyo metropolitan, University of Tokyo, Kyoto... - zaczęła wymieniać i jej lista ciągła by się o wiele dłużej, gdyby Tsunade jej nie przeszkodziła.
 - Zamierzasz składać aplikacje tylko w Japonii, czy w twojej liście znajduje się też jakiś zagraniczny uniwersytet? - spytała stoicko właścicielka szpitala Konohy.
 - Tylko w Japonii - odpowiedziała, zastanawiając się, do czego ta rozmowa dąży. Podczas wybierania uniwersytetu nigdy nie przyszło jej do głowy składanie aplikacji za granicą. Głównym aspektem był brak funduszy.
          Tsunade wymieniła się z Minato porozumiewawczym spojrzeniem, które nie umknęło jej uwadze.
 - Rozumiem, że twoja decyzja została podjęta na podstawie sytuacji, w której się znajdujesz - zauważył Minato.  
 - Po porannej rozmowie z Shizune stwierdziłam, że jeśli bardzo ci zależy na byciu dobrym i zasłużonym lekarzem, powinnaś studiować u najlepszych - zaczęła ze spokojem Tsunade. - Wiele uniwersytetów w stanach, Anglii i Austaralii mają przygotowane specjalne programy stypendialne dla uczniów z mniej zamożnych rodzin. Jeśli będziesz mieć oceny - dostaniesz stypendium. Kwestią będzie tylko bilet, w której wiem, że dojdziemy do porozumienia.
          Po raz kolejny zaniemówiła, jednak tym razem nie z powodu Sasuke.
 - Ważne jest, byś rozważyła tę propozycje, gdyż nikt cię do niczego nie zmusza - podkreślił Minato, a następnie wstał ze swego fotela i z grubą teczką podszedł do uczennicy.
 - Tu masz listę, aplikacje i broszury instytucji, które takie programy prowadzą - dodał, nadal ze swoim promieniującym spojrzeniem.
 - Rozważę tę propozycję - powiedziała szczerze, chowając teczkę do torby.
  - Tsunade, ja chciałam się spytać o tę wycieczkę do Hokkaido - dodała, przypominając sobie, iż jej opiekunka nie tylko wyraziła zgodę na nią, a także za nią zapłaciła.
 - To był mój obowiązek jako twojego opiekuna, bym opłaciła ten szkolny wyjazd. Gdyby to był wyjazd tylko i wyłącznie ze znajomymi, sama musiałabyś zdobyć fundusze. Póki nie osiągniesz osiemnastego roku życia, każdy twój wydatek związany ze szkołą zostanie przeze mnie opłacony - wyjaśniła, powracając do swojego oficjalnego głosu.
 - Rozumiem - odpowiedziała Sakura, której nadal perspektywa wycieczki na wyspę Hokkaido nie pocieszała. Nie wiedziała czemu, ale nie chciała tam jechać.
 - To tyle Sakuro, możesz już wyjść. Po za tym niedługo rozpoczną się lekcje - wtrącił Minato.
          Haruno wstała z fotela i zaczęła kierować się ku wyjściu, lecz gdy jej dłoń znajdowała się na klamce, głos Tsunade zatrzymał ją na chwilę.
 - Nie chcę i nie zamierzam wtrącać się w twoje prywatne życie, ale proszę, uważaj - powiedziała z nutką obawy w swym głosie.
 - Będę i dziękuję - odpowiedziała, po czym opuściła gabinet dyrektora.

          Ayumi wkroczyła do klasy wraz z Hinatą i Ino, sądząc, iż zastanie tam swą przyjaciółkę, aczkolwiek myliła się, gdyż nie było po niej śladu. Co dziwne, w klasie brakowało tylko i wyłącznie Sakury i Sasuke. Nie wiedziała czemu, ale miała dziwne przeczucie, że jak się pojawią, to w całej klasie wybuchnie burza. Nie po to Sasuke miał ją odebrać wcześniej, by teraz oboje mieli się spóźnić na zajęcia. Jednak nie zamierzała wydzwaniać do nich. Jeśli by im przeszkodziła w rozmowie albo czymkolwiek innym, zdawała sobie sprawę z tego, że Sasuke by ją rozszarpał na kawałki.
          Pewnym siebie tonem, skierowała się ku ławce Suigetsu i Juugo.
 - Cześć, piękna - powiedział zadowolony z siebie Suigetsu.
 - Podeszłam tu tylko i wyłącznie dlatego, że mam pytanie do was, a nie dlatego, że chciałam - podkreśliła poważnym tonem, splatając swe ramiona na klatce piersiowej.
 - Wal - powiedział spokojnie Juugo.
 - Widzieliście tego głupka? – zapytała, wskazując na miejsce kuzyna.
 - Nie, ale jego samochód jest na parkingu, więc się gdzieś spewnie szlaja po kątach - wyjaśnił ponownie Juugo, nie dając nawet dojść Suigetsu do słowa.
          Ayumi pokręciła głową z dezaprobatą, coraz bardziej utwierdzając się w swoim przeczuciu odnośnie nadchodzącej burzy.
 - Ayumi, gdzie Sakura? - spytał Nakatsu, zjawiając się tuż przed nią.
 - Zajęta, zaraz przyjdzie - powiedziała, a następnie usiadła na swoim miejscu. Kątem oka spojrzała na Hinatę, którą wręcz musiała dziś z Ino przyciągnąć do szkoły, ze względu iż obawiała się stawić czoła Naruto. Hamasaki oparła się ścianę, która znajdowała się tuż przy jej ławce i zlokalizowała blondynka.
 - Ej, Naruto, chodź no! Mam ważną sprawę - krzyknęła na całą klasę.
          Hyuuga, gdy tylko usłyszała, jak Ayumi woła Naruto, spojrzała na koleżankę z klasy z przerażeniem wymalowanym na twarzy. Jednak Hamasaki w odpowiedzi posłała jej ciepły uśmiech.
 - Siadaj - warknęła Ayumi do Naruto, którego stałe miejsce znajdowało się tuż przed nią.
 - Przerażasz mnie w tej chwili - powiedział Uzumaki, siadając.
          Ayumi rozejrzała się czy czasami nikt w pobliżu nie podsłuchuje.
 - A teraz posłuchaj mnie, idioto. Albo wreszcie zrobisz pierwszy ruch do Hinaty, albo wsadzę twoją tępą blond czuprynę do śmietnika w stołówce - zagroziła przyciszonym głosem tak, by tylko on to słyszał. - A więc wykorzystaj okazję - powiedziała nieco zbulwersowana.
 - Ale Hinatka wcale nie jest zainteresowana - powiedział nieco zdołowanym tonem. - Wczoraj szła na randkę, sam ją odprowadziłem na autobus - zaargumentował.
 - Odprowadziłeś ją na autobus, gdy jechała, by spotkać się z Sakurą, mną i Ino - wytłumaczyła przez zaciśnięte zęby, tracąc powoli cierpliwość.  - Normalnie gorzej niż Sakura i Sasuke. Ci też nie mogą się zdecydować, czego chcą - dopowiedziała i w tym samym momencie śmiech różowowłosej rozszedł się do klasie. Ayumi uniosła swój wzrok, by ujrzeć jak jej kuzyn wszedł do Sali, obejmując Haruno ramieniem, żartując sobie pod nosem.
 - A jednak, dogadali się – powiedziała, niedowierzając, jednak w momencie, gdy to powiedziała, uświadomiła sobie jedną ważną rzecz.
Pakt.

Jej wzrok czym prędzej skierował się ku Yamanace, która wręcz gotowała się z wściekłości. 

No comments:

Post a Comment