- Cisza! - krzyknęła Mitarashi, wchodząc do klasy w towarzystwie Hatake tuz
za Sasuke i Sakurą. - Wszyscy członkowie drużyny koszykarskiej idą z Kakashim
na specjalny trening przed weekendowym meczem z Suną - powiedziała głośno i
wyraźnie, w międzyczasie zatrzymując kruczowłosego, który nawet nie miał po co
wchodzić w głąb klasy.
Sasuke westchnął lekko, a
następnie posłał Sakurze oczko na pożegnanie.
Ayumi,
korzystając z okazji, czym prędzej chwyciła za swoją torbę i schylona popędziła
ku swojej dawnej ławce, którą od jakiegoś czasu zajmował jej kuzyn.
Nie
minęła nawet minuta, a wszyscy członkowie drużyny koszykarskiej Konoha opuścili
klasę.
- Hamasaki, jeśli usłyszę, jak odzywasz się do Sakury bądź też otwierasz
swoje usta, wierz mi, od razu wracasz na swoje poprzednie miejsce -
zakomunikowała ostrym tonem, gdy tylko ujrzała, jak nastolatka przesiada się.
Sakura
natomiast, unikając wzroku wściekłej Karin, czym prędzej zajęła swoje miejsce,
domyślając się, dlaczego jej przyjaciółka zmieniła miejsce w tak ekspresowym
tempie. Gdy tylko usiadła, wyrwała skromny kawałek kartki ze swojego zeszytu i
nie spuszczając wzroku z nauczycielki zaczęła na nim pisać, a gdy skończyła
rzuciła przez ramię karteczkę wprost na ławkę koleżanki.
- Wiem co powiesz - przeczytała Ayumi, wiedząc, że Sakura myliła się
w tej chwili. Nie było takiej możliwość, by Haruno to wiedziała, gdyż ona sama
nie wiedziała, co ma powiedzieć. Zabrakło jej słów. Ayumi dłuższą chwilę
myślała, co może odpisać przyjaciółce, ani nie wydzierając się na nią, ani też
nie prawiąc jej żadnych kazań. Nie była aż tak bardzo zaskoczona faktem, że jej
kuzyn zszedł się z Sakurą, gdyż przeczuwała to od jakiegoś czasu, ale
czemu akurat teraz? Kątem oka spojrzała ponownie na Ino, która siedziała przy
swojej ławce cała spięta z ponurym wyrazem twarzy. Ayumi chwyciła za swój
długopis i napisała krótkie zdanie na tej samej kartce i gdy tylko Mitarashi
nie patrzyła, poddała karteczkę dyskretnie pod ławką Sakurze.
- Ino cię zamorduje! Pakt! - przeczytała różowowłosa, po czym z
przerażeniem spojrzała na Yamanakę. Kompletnie wypadł jej z głowy! Gdy tylko
wsiadła z rana do samochodu Uchihy, nie myślała o niczym innym jak o
wyjaśnieniu kilku rzeczy, a że sprawy potoczyły się, jak się potoczyły, to tego
sama nie była w stanie przewidzieć.
Nagle
Ayumi poczuła jak jej telefon wibruje w kieszeni, dyskretnie wyjeła go pod
ławką i zaczęła czytać wiadomość od swojej mamy, parskając cicho pod nosem.
Pośpiesznie oderwała róg kartki i napisała kolejną wiadomość do przyjaciółki.
- Moja mama zaprasza cię na obiad. Dziś. Prosto po lekcjach.
Gdy tylko Sakura to przeczytała, spojrzała przez ramię na
przyjaciółkę kątem oka, nie za bardzo wiedząc, co może odpisać i nie dlatego,
że ostatni posiłek, jaki zjadła w tamtym domu źle się skończył, a z powodu
Itachiego. Wiedziała, że nie dotrzymała słowa, ale nie potrafiła się trzymać z
daleka od Sasuke, pomimo iż przeczuwała, że to będzie błąd. Pamiętała
dokładnie, jak Konan ostrzegła ją przed Madarą Uchihą. Sakura nie chciała się
dopytywać przyjaciółki, czy jej ojczym jest dziś w domu, czy po raz kolejny
wyjechał za granicę więc jedynym wyjściem z tej sytuacji jest wymyślenie
dobrej, porządnej wymówki. Chcąc zmienić temat, postanowiła spytać się Ayumi o
zdjęcie, które ujrzała kilkanaście minut temu.
- Nie wiedziałam że dyrektor ma żonę i dziecko - napisała i podała
kartkę Ayumi.
Hamasaki
zmarszczyła ze sobą swe brwi, i od razu odpisała jej.
- On jest kawalerem. Skąd ci to przyszło do głowy?
Nim Sakura zdążyła odpisać, dzwonek rozszedł się po
całej szkole. Oznaczało to dla niej nieprzyjemną konfrontację z Ino.
Cała
drużyna koszykarska poddała się rozgrzewce, którą przeprowadzał Kakashi wraz z
Gai’em. Również Naruto uczestniczył w ćwiczeniach rozgrzewających mieśnie, co
jeszcze nie gwarantowało tego że wystąpi w sobotnim meczu. Owa decyzja należała
tylko i wyłącznie od jego lekarza, który jak do tej pory milczał.
- Jeszcze trzy okrążenia - zakomunikował Hatake, zaprzestając swoich
ćwiczeń i skierował się w stronę dużego wózka, w którym znajdowało się
dwadzieścia piłek. Pilne oko Kakashiego obserwowało, jak cała grupa wykonała
jego polecenie, a następnie zagwizdał gwizdkiem.
- Gai, twoja kolej - zwrócił się do znajomego.
- Brać piłki i zaczynamy! - krzyknął podekscytowany Gai, aczkolwiek jego
entuzjazmu nie podzielali uczniowie.
Kakashi
odchrząknął cicho, po czym ponownie się odezwał
- Zapomniałem dodać, że to, kto wystąpi w pierwszym składzie na mecz z
Suną, zostanie zadecydowane na podstawie dzisiejszego treningu.
Słysząc
słowa jednego z trenerów, na twarzy Naruto pojawił się szeroki uśmiech, ale tak
szybko jak się pojawił, tak i zanikł, gdyż Kakashi dopowiedział bardzo ważne
zdanie.
- To nie ja decyduje czy zagrasz, Naruto. - Najwidoczniej Hatake wyczuł
nadzieję, która nagle zaczęła emanować z nastolatka.
- To nie fair! - wrzasnął w akcie zdesperowania. Ominął go już mecz
towarzyski z nieistniejącym już Otto. Mecz z Suną nie mógł ot tak sobie
odpuścić.
- On - wskazał palcem na Sasuke. – ostatnim razem został wywalony z boiska
za niesportowe zachowanie, więc czemu to ja mam znowu siedzieć na ławce?!
Kakashi
pokręcił głową z dezaprobatą. Mógł się spodziewać, że to wcale nie będzie łatwy
poranek. Reszta drużyny, łącznie z Sasuke i drugim trenerem, nie zamierzali się
wtrącać. Póki co.
- Ponieważ zaledwie kilka tygodni temu doznałeś wstrząśnięcia mózgu na
wskutek upadku. - Ni stąd, ni z owąd głos dyrektora Konohy rozległ się po
boisku.
Wszyscy,
wliczając Naruto, spojrzeli się w stronę trybun, skąd dobiegł ich głos
Namikaze. Dyrektor siedział w ostatnim rzędzie, z ramionami splecionymi na
swojej klatce piersiowej.
- Ale już mi nic nie jest! - zaargumentował ostro Uzumaki. Zamierzał zrobić
wszystko, co było w jego mocy, by zagrać w sobotnim meczu, nawet jeżeli
znaczyło to konfrontacje z dyrektorem. - Chcę zagrać i zagram!
- Lekarz zadecyduje, a nie ty - odparł ze stoickim spokojem Minato, po czym
swoje spojrzenie przerzucił z Naruto na wejście do szatni, przez które weszła
właśnie młoda kobieta. - Jeśli Shizune wyrazi zgodę na twój udział w
dzisiejszym treningu, to będzie to też twoja nadzieja na występ w meczu
przeciwko Sunie. Ale nie zapominaj, że wtedy będziesz musiał pokonać kolegów,
by dostać się do pierwszego składu - powiedział z uśmiechem. -
Natomiast jeśli Shizune stwierdzi, że twój stan zdrowia nie nadaje się do
niepotrzebnego wysiłku, wracasz prosto do klasy - dodał poważnym tonem,
aczkolwiek uśmiech nadal tkwił na jego twarzy.
W
międzyczasie Gai gwizdnął, przywracając uwagę reszty drużyny.
- Dobra, wszyscy oprócz Naruto chwytać za piłki. Wracamy do treningu, który
zakończy się wraz z dzwonkiem na przerwę obiadową – powiedział, emanując
zbytnim entuzjazmem, który wcale nie udzielał się innym.
- On chyba sobie żartuje - mruknął mało zadowolony Suigetsu.
- Radzę się przyzwyczaić. Tak jest zawsze, dlatego nie chciałem należeć do
drużyny nawet jako rezerwa - powiedział Choiji, po tym jak usłyszał byłego
członka drużyny Otto.
Uzumaki,
nie chcąc tracić ani chwili dłużej, podbiegł do lekarki, by jak najszybciej
mieć to z głowy i móc wrócić do treningu. Piętnaście minut - tyle spędził z
lekarką, którą sprowadził dla niego dyrektor. I po pietnastu minutach jego los
w dzisiejszym treningu, a także w meczu został zadecydowany. Dla Naruto nadal
pozostawał on pod znakiem zapytania. Gdy tylko wyszedł ponownie na sale
sportową z lekarką, ta pokazała dyrektorowi kciuk do góry, co spowodowało iż
ten zaśmiał się pod nosem. Minato Namikaze wstał z plastikowej ławki, i podszadł
do barierki.
- Kakashi, Gai - zawołał do nauczycieli. - Naruto Uzumaki ma pozwolenie
lekarskie na uczestnictwo w treningu, a jeśli się spisze to nawet i w meczu.
Naruto,
gdy tylko usłyszał „ma pozwolenie”, pośpiesznie podbiegł ku koszowi z piłkami
i chwycił za pierwszą lepszą, a następnie dołączył do drużyny, nie spuszczając
oka z Sasuke, który znajdował się po drugiej stronie boiska. Miał z nim do
wyjaśnienia kilka spraw i gdyby nie przymusowe badania możliwe, że miałby to
już za sobą, a tak musi czekać.
Wreszcie,
pomyślała Sakura, gdy tylko usłyszała dźwięk dzwonka na przerwę obiadową. Ku
jej i Ayumi zdziwieniu poprzednie dwie przerwy nie były aż tak tragiczne, jak
przypuszczały. Ino siedziała cicho, co było dużym zaskoczeniem, ale unikała
Sakury na każdym kroku, natomiast Karin… Jak to Karin. Jej zachowanie nie było
zaskoczeniem dla nikogo.
- Ciekawe czy zostaną wypuszczeni na obiad - zaczęła Ayumi, gdy tylko
wyszła z Sakurą z klasy.
Haruno
w odpowiedzi wzruszyła obojtętnie ramionami.
- No co? - Ayumi szturchnęła ją lekko. - Nie mów mi, że nie chcesz spotkać
się ze swoim chłopakiem - dodała żartobliwie.
Sakura
westchnęła cicho. Dopiero teraz zaczynało do niej dochodzić na co tak naprawdę
się zgodziła. I dopiero po fakcie zdała sobie sprawę z tego iż Konan jak i
Itachi dadzą jej mały wykład. Jednak bardziej obawiała się brata Sasuke. Z
drugiej strony, postąpiła tak jak podpowiadało jej serce, pomijając fakt, że
jej rozum kierował się zupełnie innym torem.
- Wracając do propozycji obiadu, przekaż mamie, że nie mogę - powiedziała,
spoglądając na przyjaciółkę kątem oka.
- Oj nie, ona nie będzie zadowolona, no chyba, że masz jakąś dobrą wymówkę
- odpowiedziała Ayumi z uśmiechem wymalowanym na twarzy. – Ostrzegałam, że tak
będzie, skoro was przyłapała. - Puściła jej oczko.
- Tak, wiem, wiem… - przytaknęła. W prawdzie nie miała nic przeciw matce
przyjaciółki, a nawet wręcz przeciwnie - bardzo ją lubiła, ale przynajmniej tej
rady Konan postanowiła się trzymać pomimo, iż nie za bardzo wiedziała, o co
może chodzić.
- Ale naprawdę nie mogę. Mam już coś w planach.
Kłamstwo, czyste kłamstwo. Sakura wiedziała, iż
ostatnimi dniami coraz więcej kłamała, ale nie sądziła, że Ayumi przyjmnie
wszystko tak lekko jak i ona. Gdy dowie się wszystkiego, wtedy postara się
wyjaśnić jej wszystko od początku. A póki co sama nie zdawała sobie sprawy,
gdzie jest początek tego wszystkiego, a gdzie koniec. Dzisiaj zamierza zacząć
początek swojego śledztwa.
- Muszę ci coś jeszcze powiedzieć - powiedziała nieco ciszej, gdyż było to
przeznaczone tylko i wyłącznie dla przyjaciółki.
Ayumi
spojrzała w zaciekawieniem na Haruno.
- Tsunade i dyrektor dali mi aplikacje i broszury do zagranicznych uczelni
- powiedziała niemalże szeptem.
Czerwonowałosa
przystanęła na środku korytarza.
- Żartujesz? - zapytała z niedowierzaniem. Jednak Sakura nie wiedziała, czy
była zadowolona czy też zawiedziona.
- Nie. Mam je tu - powiedziała, uchylając lekko swoją torbę, pokazując tym
samym przyjaciółce plik broszur.
- To świetna wiadomość! - Prawie że krzyknęła. - Powinnaś to zrobić. To
twoja szansa! - mówiła z podekscytowaniem. - Tylko nie wiem, czy Sasuke się to
spodoba... - dodała ze śmiechem, wystawiając przyjaciółce język.
- Jesteśmy ze sobą zaledwie kilka godzin, więc nie musi o wszystkim
wiedzieć. Zwłaszcza, że sama jeszcze nie wiem, co mam zrobić - powiedziała, po
czym otworzyła drzwi do stołówki.
- Na dziś koniec! - krzyknął Gai, gdy tylko dźwięk dzwonku na przerwe
obiadową ucichł.
- Nareszcie - mruknął Kiba padając na drewniany parkiet.
- A myślałem, że treningi Kabuto były tyranią - dopowiedział Suigetsu,
kładąc się obok Inuzuki.
- Teraz znasz mój ból - wtrącił Choiji.
- Cisza, cisza - powiedział nagle Kakashi. – Tak, jak powiedziałem, tak też
zrobię. W sobotę przeciwko Sunie w pierwszym składzie zagrają… - Jego
wzrok zawisł na wszystkich członkach drużyny. Pomimo iż w koszykówce gracze
często się zmieniali i każdy gracz się liczył - nie ważne czy na boisku, czy na
ławce, to dla uczniów Konohy zawsze pierwsza piątka liczyła się najbardziej.
- Juugo, Suigetsu, Choiji, Kiba, Shikamaru.
- CO?! - krzyknął Naruto razem z Nakatsu.
Sasuke
nie krzyknął, ale ze zmarszczonymi brwiami spoglądał na dwóch trenerów. Ta
decyzja była dla niego zadziwiająca tak samo jak dla Naruto i Nakatsu. Gdy
tylko trening się zaczął wydawało mu się, że skład pierwszej piątki jest dobrze
znany.
- Ale to nie może być prawda. - mruknął załamany Choiji, który był święcie
przekonany, iż wszystkie mecze do końca roku przesiedzi na ławce.
- Decyzja jst nieodwołalna. Kolejny trening jutro po zajęciach - powiedział
Kakashi i wraz z Gai’em opuścił salę gimnastyczną pomimo protestów uczniów.
- Sasuke, czemu to my gramy, a nie ty? - spytał Suigetsu.
- To trochę nie fair - wtrącił Juugo.
- Kakashi jak zwykle coś knuje – dodał, wzruszając ramionami, udając, że
sprawa mało go interesuje. W rzeczywistości zaś wyglądało to zupełnie inaczej.
Sasuke zaczął kierować się w stronę szatni, gdy nagle po jego prawej stronie
zaczął iść wściekły Uzumaki.
- Twoje złości na nic się nie zdadzą - powiedział przyciszonym głosem,
kątem oka spoglądając na blondyna.
- Muszę z tobą porozmawiać. Tu i teraz - odpowiedział, również spoglądając
na niego kątem oka.
- A więc słucham - powiedział poważnym tonem.
Naruto
przystanął w miejscu i chwycił Sasuke za przed ramię, chcąc go zatrzymać.
Niedaleko nich dostrzegł, jak Nakatsu zbliża się pomału ku nim z pytającym
spojrzeniem.
- Jeśli znowu zamierzasz ją zranić, to odpuść - powiedział poważnym tonem,
nadal trzymając dawnego przyjaciela za ramię. Dobrze wiedział, jak bardzo
skrzywdził wcześniej Sakurę. On, w przeciwieństwie do Uchihy, odzywał się do
niej raz na jakiś czas.
- Mówisz o Sakurze? – spytał z niekontrolowanym parsknięciem.
- No na pewno nie o Karin - fuknął poddenerwowany Naruto.
- Ani ona, ani ja nie jesteśmy już dziećmi, więc nie panikuj - odparł
upartym tonem Uchiha.
- Może i nie, ale znam cię na tyle dobrze by wiedzieć, czego mogę się
spodziewać - warknął Naruto, który nie tylko był zaniepokojony faktem, że
Sakura niespodziewanie zeszła się z Sasuke, ale i denerwował go fakt, iż nie
znalazł się w pierwszej piątce na mecz z Suną.
Teraz
to Sasuke puściły nerwy. Szybkiem ruchem dłoni wyrwał się Naruto i chwycił go
za bezrękawnik i przyszpilił do ściany.
- Hej, hej! - krzyknął nagle Nakatsu, który podbiegł do nich, gdy tylko
zauważył, co się dzieje. – Odpuście – warknął, rozdzielając ich.
- Zawsze chciała z tobą być i nikt jej tego nie może zabronić, ale jeśli
ponownie ją zostawisz bez słowa tak, jak wtedy, to wierz mi, że nie ręczę za
siebie - mówił. - To ja ją wtedy odwiedzałem w szpitalu, gdy ty wyparowałeś! Ja
widziałem, w jakim była w stanie i kolejny raz nie chce jej takiej widzieć!
Sasuke
warknął zdenerwowany.
- Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy - po czym wyrwał się Nakatsu i wszedł
do szatni.
Gdy
tylko Sasuke zniknął za drzwiami szatni, Nakatsu puścił Naruto.
- Czy mi się wydaje, czy poszło o Sakurę - spytał ze zdziwieniem Otsuri.
- Niech tylko znowu coś jej zrobi, a pożałuje.
No comments:
Post a Comment