Widziała jak Sakura wraz z Ayumi wchodzą do szkolnej stołówki, nie
dostrzegając ich i skierowały się prosto do stoiska z jedzeniem. Ino chwyciła
za swój widelec i zaczęła nienawistnie wbijąc go w pierś z kurczaka, jaka
znajdowała się na jej talerzu. Dzisiejszy dzień nie tak miał wyglądać.
- Ino, uspokój się, proszę - powiedziała spokojnym głosem Hinata,
która również konsumowała swój posiłek. - Sakura to nie Karin.
- Wiem. Dlatego jestem zła - mruknęła z przekąsem. - Na Karin od razu
bym się rzuciła - dodała, zaciskając mocniej dłoń ze sztućcem i uderzając nim o
blat okrągłego stołu. - A tak to muszę jakoś to przełknąć. - Ciężkie
westchnięcie, wydobyło się z jej krtani.
Hyuga
przytaknęła, obdarzając przyjaciółkę uśmiechem.
- Mogła przynajmniej coś powiedzieć, a
nie przystawać na pakt, którego nie zamierzała dotrzymać - fuknęła mało zadowolona
Ino. Wszystko mogłoby potoczyć się całkowicie inaczej, gdyby Sakura nie
ukrywała prawdy. Musiała jednak przyznać, że woli to niż afiszowanie się z ich
zwiazkiem. W końcu po szkole od początku chodziły pogłoski, które nie były
wywołane przez Karin, a przez uczniów, którzy sami widzieli, jak Sasuke całuje
Sakurę na środku korytarza, za co zreszta oberwał. To nie była jej wina, że
Sasuke wybrał akurat ją, a nie kogoś innego, więc nie mogła mieć do niej
żadnych pretensji.
- Wydaje mi się, że ona sama nie wiedziała, że nie będzie w stanie
dotrzymać słowa... - powiedziała Hinata, która doskonale wiedziała, jak to
wszystko wyglądało. Możliwe, że Ino również by o wszystkim wiedziała, gdyby nie
to, że zasnęła na kanapie, a dziś rano każdy obawiał się ją poinformować o tym,
że Sakura spotyka się przed szkołą z Sasuke. Ino sama z nim wcześniej była i
dobrze wiedziała, że jeśli Sasuke czegoś chce, to albo to dostanie, albo sam
sobie weźmie.
- Ty coś wiesz - zauważyła Yamanaka, lustrując
przyjaciółkę z przymróżonymi oczyma.
Hinata
otwierała usta i z powrotem je zamykała, próbując dobrać odpowiednie słowa. Nie
chciała, by Ino miała do Sakury jakiegoś żalu, bo przeciez to nie różowowłosa
zawiniła.
Niespodziewanie
od kogoś siedzącego przy pobliskim stoliku zaczęły dochodzić głośne dziewczęce
rozmowy, które wcale im się nie podobały.
Ino
ze spuszczoną głową wstała z krzesła, a następnie z poważnym wyrazem odwróciła
się do stolika za nimi.
- Ej, ty, ruda - warknęła, dokładnie lustrując wzrokiem Karin, której
właśnie przerwała konwersację. - Co właśnie powiedziałaś o mojej znajomej? -
zapytała, podpierając się dłońmi o boki. Wiedziała, że Karin w tej chwili
przekroczyła nieodwrotnie niewidzialną granicę.
Czerwonowłosa
i jej przyjaciółki zaśmiały się głośno.
- Powiedziałyśmy, że jest puszczalska - odparła Uzumaki z zadziornym
uśmieszkiem na swojej twarzy. - Coś nie tak? - dodała prowokującym tonem.
Yamanaka
zacisnęła pięści spuszczone wzdłuż tułowia i z wyraźnym zniesmaczeniem zaczęła mówić,
biorąc jedną ręką talerz ze swoim jedzeniem.
- Nie lubię ani ciebie, ani twoich koleżanek. Od pierwszego dnia prosisz
się o to, by ktoś ci porządnie wpieprzył. - Zrobiła kilka kroków w stronę “wrogiego” stolika.
- Jesteś wredną, tępą plotkarką, która uwielbia opowiadać opowieści wyssane z
palca. Mam tego definitywnie dość i nie pozwolę, byś wymyślała ohydne kłamstwa
na temat Sakury - powiedziała, a następnie, nie licząc się z jakimikolwiek
konsekwencjami, wyrzuciła całą zawartość swego talerza na twarz Karin.
Nagle w stołówce
zaponowała grobowa cisza, a wszyscy z zaciekawieniem zwrócili całą swoją uwagę
na uczennicę z ostatniej klasy.
Karin otworzyła szeroko
usta, nie wierząc, że Ino odważyła się zrobić cos takiego.
Zszokowanej Hinacie zabrakło
słów. Wiedziała, że jej przyjaciółka nie lubi, gdy ktoś sobie pogrywa
tak, jak zrobiła to Karin, ale nigdy nie sądziła, że byłaby zdolna do
obrzucenia kogoś jedzeniem.
- Pożałujesz tego... - warknęła, kipiąc złością.
Ino uniosła kącik ust,
tworząc tym samym zadziorny uśmiech, a następnie, nie pytając Hinaty o zdanie,
zabrała jej talerz sprzed nosa.
- Bring it on. - powiedziała do Karin i nie czekając na jej reakcję, rzuciła w nią
kolejnym talerzem. - Żadna z was nie będzie nazywać Sakury puszczalską! - krzyknęła
zirytowana, po czym dodała - Kiedy wszyscy wiemy, że to ty sie puszczasz,
ździro.
Karin ściągnęła makaron z
twarzy, nadal nie mogąc uwierzyć w to, że zostaje właśnie obrzucana jedzeniem.
Nie chcąc czekać ani chwili dłużej, chwyciła za własny posiłek i rzuciła nim w
Ino, która odchyliła się w samą porę, unikając “pocisku”.
Jedzenie wylądowało na bluzce Hinaty, która mocno
zacisnęła powieki.
- Celować we mnie to sobie możesz, ale nie pozwolę, byś obrzucała Hinate -
dodała z oburzeniem podniesionym tonem, po czym chwyciła za kolejny posiłek,
który skończył tak samo jak poprzednie.
Karin miała dosyć
zaistniałej sytuacji. Wzięła głęboki oddech, a następnie rzuciła się na Ino, co
spowodowało, iż obie runęły na posadzkę, ciągnąc się za włosy i okładając
pięściami, tarzając się po jedzeniu, które spadło na podłogę.
Ino nagle poczuła, jak dwie
pary rąk próbują odciągnąć ją od Karin, ale i tak nie zamierzała tak łatwo
odpuścić. Nie obejrzała się nawet, kto próbuje je rozdzielić.
- Ino, puść ją - powiedziała w pośpiechu Sakura.
- Cokolwiek by zrobiła, nie warto - dodała Ayumi, tym samym tonem co
Haruno.
- Zamierzam obciąć ten jej parszywy jęzor! - krzyknęła wściekła Yamanaka, w
której z minuty na minutę złoś tylko wzrastała. - Tym razem zaczęła rozpowiadać,
że Sakura się puszcza! - dodała, chcąc nieco usprawiedliwić swoje czyny.
- Co?! - krzyknęła Ayumi, puszczając od razu blondynkę i również rzuciła
się na Karin, smarując ją kawałkiem ciasta.
- Hinata, pomóż mi! - powiedziała przerażona Sakura, która robiła, co w jej
mocy, by odciągnąć Ino od Karin, ale na dwa fronty już sobie nie poradziła. Nie
obchodzi, ją co Karin rozpowiada, miała to w głębokim poważaniu. Miły jednak
okazał się fakt, że Ino wstawiła się za nią i nie pozwoliła, by Karin źle o
niej mówiła. Te kilka dni zmieniło także ją, gdyż jeszcze niedawno blondynka
również nie pałała do niej specjalnie pozytywnymi oczuciami.
- Tak - odparła Hyuga, która nadal nie za bardzo wiedziała, co się dzieje,
aczkolwiek szybko zjawiła się przy Sakurze, próbując odciągnąć Ayumi.
Niespodziewanie obie poczuły jak Akane i Emiko -
koleżanki Karin, rzucają się na nie i obrzucają je jedzeniem różnego
pochodzenia - od ciastka przez zupy do głównego dania, jakim był kurczak.
Wokół nich zebrała się większa liczba osób, która
uważnie przyglądała się “kociemu” starciu. Nikt nawet nie próbował się wmieszać
aż do momentu, w którym większa część drużyny koszykarskiej wkroczyła do
pomieszczenia. Panowie od razu skierowali się w stronę, z której dochodziły
dziewczęce krzyki i piski, a także fanfary obserwujących. To, co zobaczyli,
zaskoczyło ich wszystkich.
- Chyba sobie żartujecie... - skomentował Nakatsu z na wpół otwartymi
ustami.
Naruto zaczął trzeć oczy.
- No nie, powiedzcie mi, że nie mam zwidów!
- Nie wiem, czy chcę wiedzieć, co tu się stało - dopowiedział Suigetsu,
który obejrzał się przez ramię, chcąc sprawdzić, czy Sasuke z Juugo już idą.
Tylko ich tu brakowało.
- Czemu musiały się bić akurat teraz? Nie miały nic lepszego do roboty? -
mruknął Shikamaru, któremu mało podobało się szumne wydarzenie.
- A tak to tylko zmarnowały jedzenie - dodał Choiji.
- Chyba wypada interweniować, nim któryś z nauczycieli się pokaże -
powiedział Kiba, drapiąc się po głowie.
- Kiba ma racje. Pora je rozdzielić - wtrącił Nara, wypuszczając powietrze
z ust.
Członkowie drużyny zgodzili się z nim, a następnie
wszyscy w tym samym tempie zaczeli rozdzielać dziewczęta.
Choiji chwycił za Akane, Kiba za Emiko, Nakatsu za
Ayumi, Naruto za Hinatę, Suigetsu za Sakurę, a gdy Shikamaru wyciągnął swoją
dłoń, by chwycić Ino - ktoś go uprzedził. Nara zmarszczył brwi, widząc,
jak uczeń z prywatnym nauczaniem wręcz odrywa Yamanakę od Karin. Chcąc, by to
jak najszybciej się skończyło, Shikamaru chwycił za Karin.
Każda szarpała się, próbując przekrzyczeć się
nawzajem. Żadna nawet nie reagowała na prośby kolegów, by się uspokoiły -
zachowywały się tak, jakby w ogóle nie zauważyły, że zostały od siebie
oderwane.
- Co tu się dzieje?! - donośny głos Mitarashi rozległ się po całej
kantynie.
- Rozejść się - dopowiedział poważnym tonem Asuma.
Dwoje nauczycieli rozgoniło grupkę, która
przyglądała się wszystkiemu, a następnie stanęli jak słupy soli, nie
dowierzając temu, co widzą. Kilka sekund zajęło im pojęcie tego, co się stało.
Ogrom jedzenia na podłodze i na ciałach nastolatek była przerażająca, a na
dodatek żadna nie wyglądała, by się całkowicie uspokoiła.
- Wszystkie do gabinetu dyrektora! Ale już! - wrzasnęła Mitarashi, a na jej
czole pojawiła się mała żyłka, która niebezpiecznie zaczęła pulsować. - I to
wszystkie z mojej klasy, nie wierzę - warknęła pod nosem ze złością.
Chłopcy puścili dziewczęta, które ze zmieszanymi
wyrazami twarzy zaczęły iść za Anko prosto na dywanik Minato Namikaze.
Spojrzeli krytycznie na swoje ubrania, które również nie pozostały czyste.
- Chyba będę musiał wystawić komuś rachunek za pranie. - dodał Suigetsu,
próbując zetrzeć ze swojej koszuli ślady jedzenia.
Żadna nie odezwała się słowem. Ino, Hinata, Ayumi i
Sakura spoglądały na siebie co chwilę, jakby chciały się zapytać, co dokładnie
się stało, a przede wszystkim jak do tego doszło.
Sakura poczuła, jak ktoś łapie ją za ramię, tym
samym zatrzymując ją. Spojrzała w bok i dostrzegła Sasuke. Na jego twarzy
malowało się zdumienie a także pewnego rodzaju obawa. Tuż obok niego stał
Juugo, który również spoglądał na nią pytająco.
- Co się stało? - spytał, ściągając z jej włosów kawałek czekoladowego
ciasta.
- Oj, chyba nie chcesz wiedzieć - odpowiedziała zażenowana, czując jak się
czerwieni na twarzy.
- Haruno! Do dyrektora ale już! - wrzasnęła Anko, widząc, jak Sakura
zatrzymała się przy czarnowłosym.
Dziewczyna spojrzała na
Sasuke przepraszająco i skierowała się w stronę gabinetu dyrektora.
Uchiha, nie wiedząc, co przed chwilą zaszło, wszedł
do stołówki z uśmiechem na twarzy. Gdy tylko przypomniał sobie wygląd
zarumienionej Sakury całej w cieście i jedzeniu, chciało mu się śmiać. Musiał
przyznać, że tylko raz widział ją tak zawstydzoną - gdy w sierocińcu wręczyli
jej z Naruto bransoletkę, którą następnie pod koniec wakacji wyrzuciła przez
okno z jego winy. Westchnął lekko, przypomniając sobie tamto zajście. Nagle
jego oczy dostrzegły jedzenie porozrzucane po podłodze. Dzięki bitej śmietanie,
która także znajdowała się na ziemi, mógł zobaczyć odciski różnych części
ciała.
- Co tu się stało? - spytał zdumiony Sasuke z uśmiechem na twarzy, gdy
tylko podszedł do Suigetsu stojącego z Naruto i Nakatsu. Nie wierzył własnym
oczom.
- Nie mamy pojęcia! Wchodzimy, a one leją się na podłodze i rzucają
jedzeniem - odpowiedział Nakatsu, któremu również zebrało się na uśmiech.
- Ledwo daliśmy radę je rozdzielić - dodał Suigetsu.
- Jejku, nawet Hinaty nie dało się uspokoić. Akane o mało co włosów
wszystkim nie wyrwała - mruknął zaniepokojony Naruto, drapiąc się po głowie.
- No to coś nieźle musiało je wkurzyć - powiedział Juugo.
- Rozwiązanie jest proste.
Głos obcego im chłopaka doszedł ich z niedaleka.
Cała piątka odwróciła się, by dostrzec, kto dokładnie do nich mówi. Chłopak,
opierał się o niedaleki pilar, z ramionami splecionymi na swojej klatce.
- Ino usłyszała, jak Karin mówi dość nieprzyjemne
rzeczy o Sakurze, to się trochę wkurzyła. Później Ayumi z Sakurą próbowały je
rozdzielić, ale gdy Ayumi dowiedziała się, co mówiła Karin, to dołączyła do
Ino. Hinata chciała pomóc Sakurze, a wtedy koleżaneczki Karin wkroczyły do
akcji - wyjaśnił czarnowłosy chłopak.
- Kim jesteś? - spytał warknięciem Naruto, w ogóle go nie poznając. W tym
samym czasie Nakatsu szturchnął go łokciem.
- To ten z indywidualnym nauczaniem - szepnął do niego Otsuri.
- Jestem Sai - odpowiedział na pytanie Naruto.
- Co takiego mówiła o Sakurze? - zapytał Sasuke tym samym tonem co Naruto,
a jego brew niebezpiecznie zaczęła drżeć. Znał Ino już jakiś czas i wiedział,
że nie tak łatwo jej zmienić stronę, chyba że ma bardzo dobry powód ku temu.
- Jakby to ująć w lekkie słowa... - zamyślił się na chwilę. - Karin zaczęła
mówić, że twoja dziewczyna... Się puszcza - dokończył spokojnym tonem.
Uśmiech od razu zszedł z
twarzy Sasuke. Spoważniał, spoglądając na Saia z błyszczącą w oczach złością.
- Co ta czerwona małpa powiedziała!? - wrzasnął Naruto, zaciskając dłonie w
dwie niemal żelazne pięści.
- Chyba ktoś tu przegiął - mruknął Suigetsu nieco zniesmaczony całą
sytuacją. - Ayumi biła się jak wściekły kociak. Nigdy jej takiej nie widziałem.
Nawet jak z nią byłem.
- Chodziłeś z Ayumi? - spytał zaciekawiony Nakatsu, na co Hozuki
przytaknął.
- Nie zmieniajcie tematu! - krzyknął Naruto. - Jak spotkam tą czerwoną... -
przestał, gdy tylko poczuł, że Sasuke ściska go mocno za bark.
- Załatwie to sam - odparł chłodno. - A teraz ja chcę z tobą porozmawiać -
dodał tym samym tonem, odciągając go na bok, by nikt nie słyszał ich rozmowy. Z
oddali dało się słyszeć, jak Nakatsu z Suigetsu wypytują się Sai’a o szczegóły
i to, skąd tyle wie na temat zajścia.
- Znowu chcesz mi skoczyć do gardła? - fuknął Naruto, spoglądając na
przyjaciela złowrogo.
- Jeśli mnie znowu wkurzysz, to czemu nie - odparł zadziornie, siadając
przy stoliku.
- A więc czego ty teraz chcesz? - mruknął Uzumaki, udającm że niechętnie
zajmuje miejsce na przeciw szatyna.
- Wydaje mi się, że dobrze pamiętasz nasz pobyt w sierocińcu - zaczął
Sasuke, na co Naruto skinął jedynie głową. - Pamiętasz bransoletkę?
Zamyślił się, chcąc wyszukać
w pamięci przedmiotu, o którym właśnie wspomniał kruczowłosy.
- Tę, którą zrobiliśmy dla Sakury? - spytał, chcąc upewnić się, że to
właśnie o nią chodzi.
- Tak. A więc teraz słuchaj - powiedział, zmuszając Uzumakiego do
słuchania.
- Zadam kilka pytań i każda z was odpowie na nie z osobna bez przekrzykiwania
- zaczął Minato, który opierał się o front swojego biura, lustrując uważnie
uczennice. - O co poszło? Karin?
Uzumaki spojrzała kątem oka
na resztę. Wszystkie siedziały po jej lewej stronie w rządku tak, jak sam ich
rozsadził.
- Ino rzuciła się na mnie bez powodu - odparła, poprawiając okulary.
- Ty... - wtrąciła nagle Yamanaka, jednak szybko została uciszona przez
Anko, która posłała jej karcące spojrzenie.
Minato wskazał kolejną
dziewczynę, którą była Emiko. Ta potwierdziła wersje Karin. Akane również.
- Ino, teraz ty możesz się wypowiedzieć - powiedział Minato, który próbował
dojść do sedna sprawy.
- To prawda, że się na nią rzuciłam - przyznała się i nie sprawiło jej to
żadnego kłopotu. - Pierwsza obrzuciłam ją jedzeniem, ale miałam ku temu bardzo
dobry powód - dodała tym samym poważnym tonem.
Dyrektor pokazał dłonią, by
kontunowała.
- Jakby nie wymyślała obrzydliwych i wyssanych z palca rzeczy na temat
Sakury, to do niczego by nie doszło - odparła z podniesioną głową. Wcale nie
żałowała tego, co zrobiła. Wręcz przeciwnie - miała z tego pełną
satysfakcję, bo wreszcie utarła Karin nosa. Dosłownie.
- Jakich? - spytał dyrektor razem z Mitarashi.
- Między innymi tego, że jest puszczalska. I nie zamierzam jej przepraszać
za to, co zrobiłam. Należało się jej. Zresztą wszyscy w stołówce słyszeli, co
mówiła, więc mam mnóstwo świadków - powiedziała dumnym tonem.
Minato pokręcił tylko głową,
niedowierzając, a następnie wskazał na Ayumi, by teraz ona coś powiedziała.
- Rzuciłam się na Karin po tym, jak usłyszałam, co mówiła o Sakurze -
powiedziała bez ogródek, nie mając nic więcej do dodania.
Dyrektor westchnął ciężko,
po czym przyłożył dłoń do czoła i zaczął je marszczyć palcami.
- Hinata, twoja kolej. Nie wierzę, że ty też brałaś w tym udział.
- Emm... - zaczęła niepewnie Hyuga. - No ja próbowałam odciągnąć Ayumi od
Karin, ale później Akane się na mnie rzuciła - powiedziała nieco zawstydzona. -
A Sakura próbowała oderwać Ino od Karin, ale Emiko się na nią rzuciła - dodała,
chcąc obronić Sakurę, gdyż całe zajście dotyczyło właśnie niej.
-To prawda, co powiedziała Hinata? - spytał Sakury.
Ta w odpowiedzi przytaknęła.
- Chcesz coś dodać?
Tym razem pokręciła
przecząco głową.
Kolejne westchnięcie
wydobyło się z krtani Namikaze. Po chwili wyprostował się i, cały czas kręcąc
głową, usiadł na skórzanym fotelu za biurkiem.
- W naszej szkole nigdy nie doszło do takiej sytuacji, nie wliczając
kilka scesji z Naruto, ale to zupełnie inna historia. Z tego, co
powiedziałyście, wynika, że zaszła reakcja łańcuchowa - powiedział, spoglądając
kątem oka na Anko. - Chyba karanie ich wszystkich nie będzie koniecznie, co ty
na to?
- Nie sądzę - odpowiedziała nauczycielka.
- Sakura i Hinata, możecie opuścić gabinet. Wy nie zostaniecie ukarane, ale
jeszcze jeden taki wybryk, a inaczej się to skończy - upomniał Minato,
spoglądając z uśmiechem na dwie nastolatki. - Idźcie się umyć, a potem prosto
na następną lekcje. I nie czekajcie na Ayumi i Ino, gdyż one mają jeszcze coś
do zrobienia - dodał, domyślając się, że chciały poczekać na znajome po drugiej
stronie drzwi.
Ani Ino, ani Ayumi nie
wróciły na żadną lekcję. To samo tyczyło się Karin i jej koleżanek. Od przerwy
obiadowej nikt ich nie widział. Ostatni dzwonek zadzwonił, gdy zegar wybił
godzinę pietnastą. Sakura wiedziała, że gdy tylko ponownie spotka przyjaciółke,
ta po raz kolejny wspomni o zaproszeniu od jej mamy, a jedyna dobra wymówka,
jaka przychodziła jej do głowy to praktyki. Ku jej szczęściu Sasuke nie
zachowywał się, jakby wiedział cokolwiek o tej propozycji.
- Masz jeszcze trochę sosu na włosach - powiedział ze śmiechem, gdy tylko
dzwonek ucichł.
Sakura w odpowiedzi posłała
mu wściekłe spojrzenie. Odkąd tylko wyszła z gabinetu dyrektora, cały czas jej
docinał, ale ani razu nie spytał o powód bójki. Wstając zza łąwki, chwyciła
ksiązki i zaczęła kierować się w stronę wyjścia z klasy. Nagle poczuła, jak
Sasuke podchodzi do niej i zarzuca rękę przez jej ramiona.
- Jeszcze jedno słowo, na temat jedzenia na moim ciele albo we włosach, to
szlag mnie trafi - warknęła przez zaciśnięte zęby, uprzedzając jakiekolwiek
uwagi z jego strony.
- Oj, nie bulwersuj się aż tak. - odparł usmiechnięty. - Tylko żartuję -
wzruszył ramionami.
- Sakura - powiedziała Hinata, która nagle podbiegła do nich. - Nie wiesz
może, czemu dziewczyny jeszcze nie wróciły?
Haruno przecząco pokręciła
głową.
- Nie mam pojęcia.
- Zaraz się dowiemy - wtrącił Sasuke, wskazując na zbliżającą się do nich
Ayumi. Była wściekła.
- Musiałyśmy szorować całą stołówkę! - wrzasnęła oburzona. - Na dodatek hrabina
od sześciu boleści zaczęła udawać, że mdleje. Dosłownie komedia! - kontynuowała
tym samym tonem. - Uchiha zawozisz mnie do domu! - dodała, w ogóle nie zniżając
swojego głosu.
- Niestety jestem już zajęty - odparł, szczerząc się do niej.
Ayumi przymrużyła swoje oczy
i uważnie zlustrowała przyjaciółkę i jej nowego chłopaka.
- Wy coś knujecie - powiedziała zadziornie. - Mama wam nie daruje, jak nie
zjawicie się na obiedzie. A ja nie mam zamiaru was kryć - odparła nadal lekko
oburzona.
- Ale ja od początku mówiłam, że się na to nie piszę, bo jestem zajęta -
mruknęła Sakura, spoglądając kątem oka na Sasuke, który również się jej
przyglądał. - I moje plany wcale nie obejmują ciebie - dodała w jego stronę.
- Moje ciebie też nie - odpowiedział spokojnie, ale z uśmiechem. Gdy tylko
ujrzał na horyzoncie blond czuprynę, od razu krzyknął:
- Ej, matole, spotykamy się na parkingu.
- Jeszcze raz nazwiesz mnie matołem, a skopię ci tyłek! - warknął Naruto, a
następnie zniknął za rogiem.
- Hinata, rodzice zabrali Ino do domu. Mam dziwne wrażenie, że dyrcio
wykonał kilka telefonów... - powiedziała Ayumi mało zadowolona. Wiedziała, że
jeśli jej mama dowiedziała się o całym zajściu, to dzisiejszy obiad
zamieni się w pole bitwy.
- Wiem! - dodała, szczerząc się do Hyugi. - Pojedziemy do ciebie, umyjesz
się, a później pójdziemy do mnie, by zjeść miły obiad z moją rodziną -
powiedziała bezgranicznie zadowolona i, nie czekając na reakcje dziewczyny,
chwyciła ją za ramię, Skierowała się w stronę wyjścia, bezwzględnie ciągnąc za
sobą granatowowłosą, bez słowa pożegnania pozostawiając Sasuke i Sakurę samych.
- To jakie masz plany na
dzisiaj? - zapytał Sasuke, gdy skierowali się ku wyjściu, będącym
ciekawym, czy dziewczyna rzeczywiście zamierza coś dziś robić, czy też to zwykła
wymówka, by uniknać pytań jego ciotki.
Sakura prychnęła pod nosem.
- A czy ty mi powiesz, co takiego zamierzasz robić? - spytała, majac
przeczucie, że doskonale zna odpowiedź na to pytanie.
- Nie ma mowy. Nie mogę Ci powiedzieć - odparł.
- No i doszliśmy do porozumienia - skomentowała Sakura, zadowolonym tonem.
Nie zamierzała mu mówić, co planuje na dzisiejsze popołudnie, gdyż wiedziała,
że zdanie typu “Idę do Konan by pogadać o Itachim” wywołałoby nieciekawą
reakcję. W najlepszym wypadku ponownie wrzuciłby ją do swojego samochodu i
zaczął wozić po całym mieście.
Po chwili znajdowali się na
parkingu i z oddali dało się dostrzec, jak Naruto czeka już na Sasuke.
- Podwieźć cię? - spytał.
- Dam sobie radę sama - odparła. - Jeszcze Naruto zdradzi mi wasz sekret na
dziś - dodała pół żartem. Ona również była ciekawa jego dzisiejszych poczynań.
Będąc koło samochodu
pożegnali się czułym pocałunkiem, po czym Sakura oddaliłą się w stronę
przystanku autobusowego.
Gdy tylko przeszła przez
bramę, wyciągnęła z torby telefon, a następnie wybrała numer z kontaktów. Nie
musiała czekać długo aż osoba, do której dzwoni, odbierze.
- Hej. Mam do ciebie ogromną prośbę - zaczęła rozmowę ze znajomym. -
Przyjechałbyś po mnie za godzinę i zawiózł do Konan? Chcę z nią porozmawiać, a
dojazd do niej publicznym transportem zajmie mi pół dnia.
Sasuke śledził swym
wzrokiem, oddalającą się Sakurę, którą stracił z wzroku, gdy wyszła za bramę.
- Zaraz pojedziemy, ale najpierw chcę się z kimś rozmówić - powiedział,
opierając się o maskę swojego Audi.
Naruto zaśmiał się pod
nosem, domyślając się, na kogo chce zaczekać.
- Ponoć jeszcze nie opuściła murów Liścia w przeciwieństwie do reszty.
Nie musieli czekać długo. Po
dwóch minutach Karin wyszła ze szkoły. Gdy tylko Sasuke ją zobaczył, zaczął iść
w jej stronę, a tuż obok niego kroczył Naruto.
- W tym nie jesteś mi potrzebny - mruknął Sasuke.
- Nie zabronisz mi powiedzieć jej kilka słów - wtrącił Uzumaki poważnym
tonem.
Kruczowłosy wzruszył jedynie
ramionami, zdając sobie sprawę z tego, że ciężko mu będzie powstrzymać
znajomego. A oliwy do ognia nie zamierzał dolewać.
- Karin - powiedział spokojnie do dziewczyny, która dopiero teraz ich
dostrzegła.
- Sasuke-kun - powiedziała zadowolona z uśmiechem. - I Naruto -
mruknęła, nie będąc już w tak dobrym humorze.
- Nie rozczulaj się specjalnie. Jeżeli jeszcze raz usłyszę, że mówisz coś
takiego o Sakurze, wierz mi, skończy się to gorzej niż na czyszczeniu kantyny -
jego tonacja była ostra, a zarazem lodowacie zimna.
- I tak, to jest groźba - wtrącił Naruto, splatając ręcę na klatce
piersiowej. - Jeszcze raz obrazisz Sakurę, będziesz miała do czynienia także ze
mną - dodał, uderzając się pięścią w klatke piersiową.
- Karin, nie zapominaj kim jestem i jakie mam z tobą powiązania - dopowiedział
Sasuke, zupełnie ignorując Naruto.
Pobladła wyraźnie
przestraszona.
No comments:
Post a Comment