Wednesday 19 June 2013

38. Hokus Pokus.

Wszedł do swojego pokoju pogrążonego w ciemnościach, a na jego twarzy widniał uśmiech zadowolenia. Rzucił plecak na zaścielone łóżko, po czym zasiadł na jego krańcu, włączając nocną lampkę. Z małej kieszonki plecaka wyciągnął drobne zawiniątko. Nim zdążył je otworzyć, Ayumi bez pukania wparowała do jego sypialni niczym huragan.
- Strzeż się mojej matki! - powiedziała poważnym tonem, gdy tylko dokładnie zamknęła za sobą drzwi.
          Sasuke uniósł swe brwi wysoko, spoglądając na nią pytającym wzrokiem, a zawiniątko schował z powrotem do plecaka tak, by jego kuzynka niczego nie dostrzegła. Bo wtedy przez najbliższe kilka dni, nie dałaby mu spokoju.
- Wyciągnęła ze mnie, że jesteś z Sakurą! - powiedziała z przerażeniem. Wiedzaiała, że Sasuke nieźle się wkurzy, gdy się o wszystkim dowie, ale z drugiej strony wolała powiedzieć mu o tym sama, zanim dowiedziałby się przez zwykły przypadek.Ten jednak wzruszył jedynie ramionami, jakby w ogóle go to nie obchodziło.
          Ayumi zamrugała kilka razy, zastanawiając się, czy czasami nie straciła właśnie słuchu, jednak widząc, jak jego usta w ogóle nie poruszają się, odrzuciła ową myśl.
- Nic nie powiesz? - zapytała zszokowanym tonem, czekając na jakąkolwiek reakcję z jego strony.
- A co mam ci powiedzieć? - spytał, opierając się dłońmi o materac.
          Hamasaki spoglądała mu w prosto w oczy z myślą, iż totalnie postradał zmysły.
- Może jakieś pretensje? - zapytała zdawkowo, siadając na jego skórzanym fotelu.
- Dlaczego?
          Ayumi złapała swą twarz w dłonie, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie ma miejsce.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz!? Powiedziałam ci, że moja matka wie o tobie i Sakurze! Gdzie jakieś pretensje do mnie, jakieś wyrzuty? - krzyczała zdenerwowana. Przyszła tu jak na skazanie, a tu kompletnie nic.
- Wzięłaś leki? - zapytał.
          Nastolatka wypuściła zalegające powietrze w swych płucach, po czym dodała:
- Nie zmieniaj tematu! - wtrąciła ostro, w gniewie marszcząc brwi.
          Sasuke westchnął ciężko, przewracając lakonicznie oczyma.
- Nic ci nie powiem, bo nie ma tematu. Skoro wie, to wie, nic na to nie poradze.
          Jej usta rozchyliły się lekko, nie dowierzając.
- Ale filozofujesz - stwierdziła bez najmniejszych ogródek. - Naprawdę ci na niej zależy - dodała z szatańskim uśmiechem. Jednak szybko zniknął z jej twarzy, gdyż Uchiha rzucił w nią poduszką.
- Ej! - krzyknęła i już zamierzała coś dodać, gdy po pokoju rozsedł się odgłos pukania, a następnie Madara wkroczył do sypialni swego bratanka.
- Muszę z tobą chwilę porozmawiać - powiedział oficjalnym tonem, zwracając się bezprośrednio do Sasuke. Ayumi w tej samej chwili zaczęła obracać się na fotelu, udając, że jej tu wcale nie ma. - Na osobności - dodał, widząc, jak Hamasaki nie ma zamiaru się ruszyć.
          Sasuke leniwie wstał z łóżka i zaczął kierować się w stronę wyjścia, by móc porozmawiać z wujem na spokojnie. Przechodząc koło kuzynki, rozczochrał jej włosy, dodając, by poszła i wzięła wreszcie swoje lekarstwa.
          Po chwili wszedł z wujem do jego gabinetu.
- Przejdę od razu do rzeczy. Chcę, byś zmienił szkołę - powiedział, siadając za swoim biurkiem.  - Konoha to nie jest miejsce dla ciebie.
          Sasuke parsknął pod nosem.
- Ale ja nie chcę - odparł ze stoickim spokojem, splatając ze sobą ramiona na klatce piersiowej. Nie poszedł w ślady wuja i nie usiadł, jedyne, co zrobił, to oparł się o jeden z dwóch filarów, jakie znajdowały się w owym pomieszczeniu.        
          Madara oparł się wygodnie o oparcie fotela, przypatrując się uważnie bratankowi.
- Przez dziewczynę? - spytał wprost, domyślając się, co się święci.
- Nie tylko. Powiedzmy że znowu się tam zaklimatyzowałem - odparł z drwiną, a kącik jego ust uniósł się delikatnie, powodując diabelski uśmieszek. Nie zamierzał w tej sprawie ustępować, zamierzał pozostać w Liściu do samego końca, który zbliżał się powolnymi krokami. Postanowił, że ukończy swoją licealną edukację w swej dawnej szkole i nie zamierzał zmieniać swojej decyzji. Głównie przez to, że nie zamierzał jej ponownie zostawiać, jak to uczynił w przeszłości. Gdyby to zrobił, wiedział, ze oberwałby dziesięć razy mocniej niż to było na imprezie u Suigetsu. Chociaż może to była zwykła głupia wymówka, może po prostu nie chciał raz jeszcze popełniać tego samego błędu.
- Nie będę się powtarzać, zmieniasz liceum i to jest moje ostatnie zdanie na ten temat - powiedział dominującym tonem.
- Nie - powiedział krótko i wyraźnie, sprzeciwiając się wujowi. - Zostaje w Konoha i to jest moje ostatnie słowo - dopowiedział w złości.
          Madara zaczął się śmiać z goryczą.
- Jeszcze niedawno zrobiłbyś wszystko, żeby tylko nie być w tej szkole. A więc jednak ta dziewczyna coś zmieniła. Jesteś naiwny, nawet więcej niż naiwny.
- Oboje dobrze wiemy, że żadna z pozostałyh elitarnych liceum mnie nie przyjmnie. Nie chcą nikogo z klanu Uchiha, a do podrzędnego liceum nie mam zamiaru iść. Zostaje w Konoha - warknął ostro, mając nadzieję, że to zakończy ich rozmowę, jednak mylił się, gdyż Madara wyszedł zza swojego biurka z niezadowoleniem wypisanym na swej twarzy.
- Słuchaj no gówniarzu - powiedział w złości, łapiąc bratanka za koszulę.
          Sasuke stał niewzruszony.
- Nigdzie się nie przenoszę - warknął. - Nawet jeśli chodzi o dziewczynę, to nie twój interes.
- Póki mieszkasz pod moim dachem to również mój interes - wrzasnął wściekły.
- Nie zapominaj, że ja również mam nad nim piecze - wtrąciła nagle pani Uchiha, która zjawiła się niespodziewanie w gabinecie męża. Oboje spojrzeli na nią ze zdziwieniem, aczkolwiek Madare szybko ponownie ogarnęła złość.
- Ale za to ty nie masz pieczy nad Ayumi - kontynuowała, wchodząc w głąb pokoju. - Zostaw go. Jest prawie dorosły. Niech robi, co uważa za słuszne.
- Akane - wycedził przez zaciśnięte zęby, puszczając koszule bratanka.
- Znam swoje imię - odparła ze stoickim spokojem. - Sasuke zostaw nas samych - poprosiła go z czułym uśmiechem.
          Sasuke wiedział, że jego ciotkę nie łatwo było zdenerwować, a gdy już się komuś to udało - tak jak w tej chwili Madarze -, to nie potrafiła odpuścić. Zdawał sobie również sprawę z tego, iż gdy tylko opuści gabinet, jej miły ton głosu zniknie, jakby wcale go nie posiadała. Taka była właśnie prawdziwa Akane Uchiha.
- Nie spodziewaj się mnie na śniadaniu - powiedział chłodno, opuszczając gabinet i tłumiąc w sobie negatywne emocje.


          Odkąd wróciła do domu siedziała niczym zaklęta skulona pod kocem na sofie w swoim salonie. Wreszcie wiedziała, kim byli jej rodzice, a przynajmniej czym się zajmowali. Kilka łez spłynęło po jej policzkach, zostawiając na nich mokre ślady. Na samą myśl o tym przysunęła swe kolana bliżej brody. Nagle jej telefon zaczął wibrować na szklanym stole. Kątem oka zerknęła na świecący wyświetlacz, nie kryjąc swojego zdziwienia, kto do niej właśnie dzwoni. Odebrała bez zastanowienia, ocierając poliki z łez.
- Tak, Ino? - spytała nieco przygnębionym głosem.
- Mam zaledwie chwilkę. Jeśli rodzice mnie przyłapią, że używam telefonu, to już po mnie. Mam szlaban do odwołonia - powiedziała pośpiesznie Yamanaka z nutką dramatyzmu.  
- Dzięki za wstawiennictwo w mojej stronie, ale nie musiałaś być... - zaczęła spokojnie, gdy Ino nagle jej przerwała.
- Inaczej by się czerwona małpa nie odczepiła, a tak ma za swoje - powiedziała z upartością i Sakura wiedziała, że nie ma się co z nią na ten temat kłócić, bo i tak przegra. - Ale powinnam cię przeprosić za moje zachowanie - dodała nagle, czego różowowłosa zupełnie się nie spodziewała. W końcu ona nie była dla niej równie wredna jak Karin, ale z drugiej strony poniekąd rozumiała Ino, zwłaszcza, że to ona wcześniej była związana z Sasuke.
- Zero urazy - odparła, a skromny uśmiech zawitał na jej twarzy po raz pierwszy, odkąd wróciła do domu.
- Tak w ogóle to, skoro jestem uziemiona, potrzebuje pomocy przy ulotkach na Halloween Party. Zwerbuj Ayumi w szeregi, jeśli możesz - powiedziała wesołym tonem.
- Ulotki na co? - spytała zdziwiona Haruno.
- Na imprezę z okazji Halloween! Urwałaś się z choinki? - krzyknęła przez telefon. Sakura z grymasem potarła ucho. - Przecież to standardowa impreza, na której trzeba być. Powtarzam:  trzeba! - dodała tą samą tonacja, co spowodowało, iż Sakura oddaliła telefon od ucha.
- Rozumiem, rozumiem - powiedziała pośpiesznie, włączając na głośnomówiący, gdyby przez przypadek Ino ponownie zachciało się krzyczeć.
          Niespodziewanie usłyszała szum po drugiej stronie słuchawki.
- Aaaaa! Rodzice idą, muszę kończyć! Do jutra! - Powiedziała przejętym głosem, po czym od razu się rozłączyła.
          Owa krótka rozmowa ze znajomą, poprawiła jej humor, czego się zupełnie niespodziewała. Sakura ze śmiechem pokręciła głową wstając z kanapy, i kierując się w stronę aneksu kuchennego. Włączyła regionalne radio, gdy tylko nastawiła wodę na herbatę, a następnie na kuchennej wysepce wyciągnęła ze szkolnej torby, aplikacje które z rana dał jej Minato wraz z Tsunade. Usłyszała jak woda zaczyna się gotować w czajniku, i po nie krótkiej chwili przez dziubek zaczęła wylatywać gorąca para. Wiedząc że urządzenie się zaraz wyłączy, otworzyła szafkę, wyciągając z niej kubek i torebeczke zielonej herbaty. Gdy tylko wsadziła saszetkę do jej ulubionego czerwonego kubka z misiem puchatkiem, czajnik wyłączył się. Zalała esencję gorącą wodą, po czym zabrała się za zrobienie kilku kanapek na kolację. Pomimo dość późnej godziny, nie była senna, dlategoteż postanowiła spędzić trochę czasu nad książkami. Talerz z kanapki wraz z gorącą jeszcze herbatą postawiła na wysepce, po czym zajęła miejsce na wysokim krzesełku, i jedząc swoją kolacje zaczęła najpierw przeglądać z wierzchu aplikacje na studia. Pokręciła nosem w zamyślaniu. Kończąc drugą kanapkę, chwyciła za gruby plik papierów, a następnie zaniosła je do sypialni, zostawiając decyzje na później. Postanowiła iż pomyśli nad wszystkim w weekend, gdy będzie mieć chwilę dla siebie. A decyzję podejmnie po praktykach gdy zaciągnie opini Shizunę. Ledwo co ponownie usiadła przy kuchennej wysepce, gdy po całym domu rozszedł się dźwięk domofonu. Ściągnęła swoje brwi w zamyśleniu, zastanawiając się kto to może być. Kątem oka ujrzała że na zegarku widnieje już kwadrans po dziesiątej. Słysząc jak częstość dzwonienia domofonu nasila się, mimowolnie wstała i podeszła do frontowych drzwi, odbierając słuchawkę.
- Śpisz? - ciche mruknięcie, a raczej fuknięcie wydobyło się z drugiej strony.
- Sasuke? - spytała zdziwiona. - Co tu robisz o tej porze?
          Cisza.
- Wpuścisz mnie czy mam tu stać jak ten kołek? - kolejne warknięcie. - Robi się coraz zimniej.
Sakura przekręciła swymi oczyma w irytacji, po czym bez słowa nacisnęła przycisk, który otwierał drzwi do budynku, a następnie rzuciła słuchawką. Nim się oddaliła od drzwi, przekręciła klucz w zamku, by mógł wejść.
- A tego znowu coś ugryzło - fuknęła pod nosem, kierując się spowrotem do kuchennej wysepki. Gdy tylko się tam znalazła otworzyła książki i zaczęła czytać. Nie zamierzała na niego czekać przy drzwiach i witać go z otwartymi rękoma po tym, jak się przed chwilą zaczął się do niej odzywać.
          Po kilku minutach drzwi do jej mieszkania otworzyły się i naburmuszony Uchiha zawitał w jej czterech kątach. Sakura dostrzegła w jego ręku małą czarną torbę z logiem Nike, którą rzucił w pierwszy lepszy kąt; a także swój szkolny plecak, który podzielił los kolegi.
          Sasuke wolnym krokiem zaczął podchodzić do dziewczyny, znajdując się w aneksie kuchennym wyciągnął swą ręką chcąc chwycić za ostatnią kanapkę jaka znajdowała się na talerzu, aczkolwiek różowowłosa uderzyła go swoją dłonią.
- Nie tak prędko, Uchiha. Zrób sobie swoje - powiedziała, prostując się.
          Chłopak prychnął pod nosem, a kącik jego ust uniósł się delikatnie.
          Sakura widząc jego reakcje, ponownie zmarszczyła ze sobą swoje brwi.
- Niech cię to tak nie bawi. Chcesz jeść, to lodówkę masz tam. - Wskazała na duże urządzenie elektryczne, które znajdowało się w rogu po jej prawej stronie - ale nie sądzę, że znajdziesz tam coś sensownego - powiedziała, co było prawdą, gdyż to, co znajdowało się na jej kanapkach było ostatkami. Przez całe dzisiejsze zamieszanie zapomniała zrobić zakupy.
          Tym razem to Uchiha uniósł swe brwi do góry w zdziwieniu, a następnie skierował się do lodówki.
- Czy ty wyczarowałaś to co masz na talerzu? - spytał z niekrytym zdziwieniem, spoglądając we wnętrze niemalże pustej lodówki, w której znajdowało się zaledwie masło i dwa jajka. Sasuke z niedowierzeniem zamknął urządzenie i odwrócił się do dziewczyny, która ponownie miała nos w książkach.
- To moje resztki - mruknęła cicho.
          Sasuke pokręcił głową, jakby nadal do niego nie dochodziła obecna sytuacja.
- Co zamierzasz jeść rano? - spytał.
- Jedzenie - odparła, nie spoglądając nawet na niego.
- Jakie? - zadrwił, opierając się łokciami o czarny blat. Widząc brak jakiegokolwiek zainteresowania z jej strony. Chwycił za podręcznik i przesunął go w swoją stronę.
- Ej! - powiedziała podniesionym głosem. - Chce się pouczyć.
- Wstawaj, wychodzimy - powiedział rozkazującym tonem, zamykając książke i odkładając ją na wysoką szafkę.
- Jest prawie jedynasta w nocy, gdzie ty znowu chcesz iść? - spytała pół krzykiem. - Oddaj mi ją! - dodała poddenerwowana.
- Wstawaj, jedziemy po jedzenie - warknął, splatając ręce na klatce piersiowej.
          Sakura spojrzała na niego wymownie.
- Sklepy są zamknięte - powiedziała dobitnie, sądząc, iż to zakończy ich konwersację, ale myliła się.
- Sklepy może tak, ale stacje benzynowe nie. Ku twojemu i mojemu zdziwieniu są dość dobrze zaopatrzone i teraz zaczynam rozumieć dlaczego - odparł złośliwie, uśmiechając się do niej z zadziornym uśmiechem.
- Wielki pan Uchiha jak zwykle wpada bez zapowiedzi i rozkazuje wszystkim - fuknęła pod nosem. Wiedząc, że jest na przegranej pozycji, wstała z krzesła, chwyciła za bluzę, która leżała na kanapie i była gotowa do wyjścia.
         
          Najbliższa stacja benzynowa znajdowała się niedaleko miejsca jej zamieszkania, ale mimo to Sasuke i tak uparł się, by jechać samochodem ze względu bezpieczeństwo. Jak dla niej, to nie chciało mu się po prostu nieść zakupów. Będąc w małym sklepiku, Sakura złapała za metalowy koszyk i zaczęła wrzucać do niego najpotrzebniejsze rzeczy.
- Tylko tyle? - spytał Sasuke, widząc, jak jego dziewczyna kieruje się w stronę kasy.
          Sakura przytaknęła, będąc zadowolona ze swoich zakupów, jednak Sasuke nie podzielał jej entuzjazmu.
- Jesteś gorsza niż Naruto, który jadłby tylko ramen - stwierdził.
          Usta Haruno otworzyły się lekko w szoku.
- Ej, co ci się znowu nie podoba? - fuknęła, nie porafiąc go zrozumieć.
          Sasuke przewrócił oczami.
- Daj ten koszyk - powiedział spokojnie, nie chcąc dalej komentować zawartości koszyka Sakury, wiedząc, że może się to dla niego źle skończyć. Dlatego też wolał sam wymienić jego całą zawartość. Wszystkie produkty, jakie wybrała odłożył na półkę, a następnie zaczął zapełniać go własnymi. Zdawał sobie sprawę, że gdyby nie liczne zakupy z mamą Ayumi, pewnie jego koszyk wyglądałby jeszcze skromniej i byłby wypełniony samymi mrożonkami, ale teraz sytuacja wyglądała zupełnie inaczej.
- Ty chyba sobie żartujesz - stwierdziła Sakura, widząc koszyk wypełniony przeróżnymi produktami, których nawet wcześniej nie widziała. - Ja tego nie zjem - dodała uparcie, ale mimo to Sasuke położył koszyk wypełniony jedzeniem przy kasie.
- Powiedz mi, co ty w ogóle jadasz, odkąd mieszkasz sama? - zapytał, gdy kasjerka zaczęła kasować ich zakupy.
- Jedzenie - odparła, powtarzając swoją wypowiedź sprzed zaledwie kilkunastu minut.
- Chyba to wyczarowane. Mogę się założyć, że ciągnęłaś prawie na samych fast foodach - powiedział ze stoickim spokojem.
          Na twarzy Sakury zawitał grymas.
- I co z tego? Nie jestem kucharką - mruknęła oburzona. - Ale jak sam powiedziałeś jestem magikiem. Czary mary, hokus pokus. - powiedziała gestykulując dłońmi, jak widziała czasami w filmach o czarownicach.
          Sasuke zaśmiał się pod nosem.
- Przyszła pani doktor nie ma pojęcia, jak się zdrowo odżywiać.
- Bardzo śmieszne - burknęła cicho, wyciągając portfel z kieszeni.
- Co robisz? - spytał Sasuke, unosząc lekko brwi.
- Zamierzam zapłacić za “moje” zakupy - powiedziała, podając kasjerce gotówke, jednak nagle Uchiha chwycił ją za nadgarstek i podał kobiecie zza kasy swoją kartę.
- Proszę przyjąć moją zapłate i doliczyć paliwo z dwójki - powiedział, jednak swego wzroku nie spuszczał z naburmuszonej jeszcze bardziej Sakury. - Jakbyś sama wybrała to, co chcesz, wtedy byś zapłaciła, a że ja ci wszystko wpakowałem do koszyka, to ja to zrobię - wyjaśnił pokrótce, jednak nawet to nie pomogło. Westchnął ciężko, a następnie poczochrał jej włosy.
- Czy ty musisz mnie jeszcze bardziej denerwować? - fuknęła nieco zirytowana.
- Lubię, jak się złościsz i ty to wiesz - powiedział, na co Sakura przewróciła tylko oczyma.
- Tak, tak. Powtarzasz się - odpowiedziała już spokojniej, chwytając za dwie reklamówki, natomiast Sasuke złapał za kolejne dwie. Nie miała pojęcia, po co jest jej tyle jedzenia, ale w tej kwestii czuła, iż nie wygra z upratym Uchihą. Wychodząc ze stacji benzynowej od razu skierowali się ku samochodowi należącego do Sasuke, jednak będąc przy pojeździe nagle do ich uszu doszła zaczepka, która była zwrócona do nich.
- No, no, no. Kogo ja tu widzę?
Uchiha doskonale znając ową tonację, obrócił się zza siebie, gdzie dostrzegł czerwnowłosego ucznia Suny.
- Gaara - powiedział ze stoickim spokojem, aczkolwiek Sakura dostrzegła, jak jego dłonie bladną, ściskając coraz mocniej reklamówki z jedzeniem.
- Słyszałem, że wróciłeś na stare śmieci - powiedział nieznajomy dla Haruno chłopak.
- Słuch cię nie mylił - odparł nadal ze spokojem. - Jak widzisz, jestem zajęty - dodał, chcąc go jak najszybciej zbyć.
          Chłopak o imieniu Gaara spojrzał na Sakurę swym chłodnym spojrzeniem, co nie umknęło Sasuke.
- Zobaczymy się podczas meczu - powiedział Uchiha, otwierając drzwi do samochodu po stronie kierowcy. Jednak nie wszedł, dopóki nie miał pewności, iż Sakura znalazła się w środku.
- Kto to był? - zapytała, gdy Sasuke wyjechał ze stacji, co chwilę zerkając w tylnie lusterko.
- Gaara z Piasku - powiedział spokojnie, ale jego wyraz twarzy pokazywał co innego. - Uczeń Suny, mieliśmy z Naruto z nim kilka spięć w przeszłości. Ale ten inteligent jakoś się z nim dogadał. Ja mam natomiast co do niego mieszane uczucia - dopowiedział.
          Sakura przytaknęła, nie chcąc wnikać w zbyt duże szczegóły.


          Po zaledwie pięciu minutach dojechali pod jej apartamentowiec w ciszy, która ani jej, ani jemu nieprzeszkadzała.
- Poradzę sobie już z tymi zakupami, ty możesz jechać do domu - powiedziała z uśmiechem na twarzy, widząc, jak Sasuke odpina swój pas.
          Ten natomiast przeklnął w myślach, uświadamiając sobie, że zapomniał poinformować ją o jednej bardzo ważnej rzeczy. Gdyby jej powiedział o tym teraz, czuł, że byłby zmuszony do spędzenia nocy w samochodzie, a do tego nie miał zamiaru dopuścić.
- Pomogę ci z nimi i tak muszę ci coś jeszcze powiedzieć, ale to dopiero jak będziemy u ciebie.
          Sakura nie zaprotestowała. Również w ciszy, skierowali się do jej mieszkania.
- A więc co chciałeś mi powiedzieć? - zapytała, gdy odstawili reklamówki na kuchennym blacie.
          Sasuke zawahał się, nie za bardzo wiedząc, jak zareaguje Sakura, jednak siadając po chwili na kanapie powiedział:

- To, że przywłaszczam sobie na noc twój salon, a raczej kanape.

No comments:

Post a Comment