Wszedł do swojego pokoju pogrążonego w ciemnościach, a na jego twarzy
widniał uśmiech zadowolenia. Rzucił plecak na zaścielone łóżko, po czym zasiadł
na jego krańcu, włączając nocną lampkę. Z małej kieszonki plecaka wyciągnął
drobne zawiniątko. Nim zdążył je otworzyć, Ayumi bez pukania wparowała do jego
sypialni niczym huragan.
- Strzeż się mojej matki! - powiedziała poważnym tonem, gdy tylko dokładnie
zamknęła za sobą drzwi.
Sasuke uniósł swe brwi
wysoko, spoglądając na nią pytającym wzrokiem, a zawiniątko schował z powrotem
do plecaka tak, by jego kuzynka niczego nie dostrzegła. Bo wtedy przez
najbliższe kilka dni, nie dałaby mu spokoju.
- Wyciągnęła ze mnie, że jesteś z Sakurą! - powiedziała z przerażeniem.
Wiedzaiała, że Sasuke nieźle się wkurzy, gdy się o wszystkim dowie, ale z
drugiej strony wolała powiedzieć mu o tym sama, zanim dowiedziałby się przez
zwykły przypadek.Ten jednak wzruszył jedynie ramionami, jakby w ogóle go to nie
obchodziło.
Ayumi zamrugała kilka razy,
zastanawiając się, czy czasami nie straciła właśnie słuchu, jednak widząc, jak
jego usta w ogóle nie poruszają się, odrzuciła ową myśl.
- Nic nie powiesz? - zapytała zszokowanym tonem, czekając na jakąkolwiek
reakcję z jego strony.
- A co mam ci powiedzieć? - spytał, opierając się dłońmi o materac.
Hamasaki spoglądała mu w
prosto w oczy z myślą, iż totalnie postradał zmysły.
- Może jakieś pretensje? - zapytała zdawkowo, siadając na jego skórzanym
fotelu.
- Dlaczego?
Ayumi złapała swą twarz w
dłonie, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie ma miejsce.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz!? Powiedziałam ci, że moja matka wie o tobie
i Sakurze! Gdzie jakieś pretensje do mnie, jakieś wyrzuty? - krzyczała
zdenerwowana. Przyszła tu jak na skazanie, a tu kompletnie nic.
- Wzięłaś leki? - zapytał.
Nastolatka wypuściła
zalegające powietrze w swych płucach, po czym dodała:
- Nie zmieniaj tematu! - wtrąciła ostro, w gniewie marszcząc brwi.
Sasuke westchnął ciężko,
przewracając lakonicznie oczyma.
- Nic ci nie powiem, bo nie ma tematu. Skoro wie, to wie, nic na to nie
poradze.
Jej usta rozchyliły się
lekko, nie dowierzając.
- Ale filozofujesz - stwierdziła bez najmniejszych ogródek. - Naprawdę ci
na niej zależy - dodała z szatańskim uśmiechem. Jednak szybko zniknął z jej
twarzy, gdyż Uchiha rzucił w nią poduszką.
- Ej! - krzyknęła i już zamierzała coś dodać, gdy po pokoju rozsedł się
odgłos pukania, a następnie Madara wkroczył do sypialni swego bratanka.
- Muszę z tobą chwilę porozmawiać - powiedział oficjalnym tonem, zwracając
się bezprośrednio do Sasuke. Ayumi w tej samej chwili zaczęła obracać się na
fotelu, udając, że jej tu wcale nie ma. - Na osobności - dodał, widząc, jak
Hamasaki nie ma zamiaru się ruszyć.
Sasuke leniwie wstał z łóżka
i zaczął kierować się w stronę wyjścia, by móc porozmawiać z wujem na
spokojnie. Przechodząc koło kuzynki, rozczochrał jej włosy, dodając, by poszła
i wzięła wreszcie swoje lekarstwa.
Po chwili wszedł z wujem do
jego gabinetu.
- Przejdę od razu do rzeczy. Chcę, byś zmienił szkołę - powiedział,
siadając za swoim biurkiem. - Konoha to nie jest miejsce dla ciebie.
Sasuke parsknął pod nosem.
- Ale ja nie chcę - odparł ze stoickim spokojem, splatając ze sobą ramiona
na klatce piersiowej. Nie poszedł w ślady wuja i nie usiadł, jedyne, co zrobił,
to oparł się o jeden z dwóch filarów, jakie znajdowały się w owym
pomieszczeniu.
Madara oparł się wygodnie o
oparcie fotela, przypatrując się uważnie bratankowi.
- Przez dziewczynę? - spytał wprost, domyślając się, co się święci.
- Nie tylko. Powiedzmy że znowu się tam zaklimatyzowałem - odparł z drwiną,
a kącik jego ust uniósł się delikatnie, powodując diabelski uśmieszek. Nie
zamierzał w tej sprawie ustępować, zamierzał pozostać w Liściu do samego końca,
który zbliżał się powolnymi krokami. Postanowił, że ukończy swoją licealną
edukację w swej dawnej szkole i nie zamierzał zmieniać swojej decyzji. Głównie
przez to, że nie zamierzał jej ponownie zostawiać, jak to uczynił w
przeszłości. Gdyby to zrobił, wiedział, ze oberwałby dziesięć razy mocniej niż
to było na imprezie u Suigetsu. Chociaż może to była zwykła głupia wymówka,
może po prostu nie chciał raz jeszcze popełniać tego samego błędu.
- Nie będę się powtarzać, zmieniasz liceum i to jest moje ostatnie zdanie
na ten temat - powiedział dominującym tonem.
- Nie - powiedział krótko i wyraźnie, sprzeciwiając się wujowi. - Zostaje w
Konoha i to jest moje ostatnie słowo - dopowiedział w złości.
Madara zaczął się śmiać z
goryczą.
- Jeszcze niedawno zrobiłbyś wszystko, żeby tylko nie być w tej szkole. A
więc jednak ta dziewczyna coś zmieniła. Jesteś naiwny, nawet więcej niż naiwny.
- Oboje dobrze wiemy, że żadna z pozostałyh elitarnych liceum mnie nie
przyjmnie. Nie chcą nikogo z klanu Uchiha, a do podrzędnego liceum nie mam
zamiaru iść. Zostaje w Konoha - warknął ostro, mając nadzieję, że to zakończy
ich rozmowę, jednak mylił się, gdyż Madara wyszedł zza swojego biurka z
niezadowoleniem wypisanym na swej twarzy.
- Słuchaj no gówniarzu - powiedział w złości, łapiąc bratanka za koszulę.
Sasuke stał niewzruszony.
- Nigdzie się nie przenoszę - warknął. - Nawet jeśli chodzi o dziewczynę,
to nie twój interes.
- Póki mieszkasz pod moim dachem to również mój interes - wrzasnął
wściekły.
- Nie zapominaj, że ja również mam nad nim piecze - wtrąciła nagle pani
Uchiha, która zjawiła się niespodziewanie w gabinecie męża. Oboje spojrzeli na
nią ze zdziwieniem, aczkolwiek Madare szybko ponownie ogarnęła złość.
- Ale za to ty nie masz pieczy nad Ayumi - kontynuowała, wchodząc w głąb
pokoju. - Zostaw go. Jest prawie dorosły. Niech robi, co uważa za słuszne.
- Akane - wycedził przez zaciśnięte zęby, puszczając koszule bratanka.
- Znam swoje imię - odparła ze stoickim spokojem. - Sasuke zostaw nas
samych - poprosiła go z czułym uśmiechem.
Sasuke wiedział, że jego
ciotkę nie łatwo było zdenerwować, a gdy już się komuś to udało - tak jak w tej
chwili Madarze -, to nie potrafiła odpuścić. Zdawał sobie również sprawę z
tego, iż gdy tylko opuści gabinet, jej miły ton głosu zniknie, jakby wcale go
nie posiadała. Taka była właśnie prawdziwa Akane Uchiha.
- Nie spodziewaj się mnie na śniadaniu - powiedział chłodno, opuszczając
gabinet i tłumiąc w sobie negatywne emocje.
Odkąd wróciła do domu
siedziała niczym zaklęta skulona pod kocem na sofie w swoim salonie. Wreszcie
wiedziała, kim byli jej rodzice, a przynajmniej czym się zajmowali. Kilka łez
spłynęło po jej policzkach, zostawiając na nich mokre ślady. Na samą myśl o tym
przysunęła swe kolana bliżej brody. Nagle jej telefon zaczął wibrować na
szklanym stole. Kątem oka zerknęła na świecący wyświetlacz, nie kryjąc swojego
zdziwienia, kto do niej właśnie dzwoni. Odebrała bez zastanowienia, ocierając
poliki z łez.
- Tak, Ino? - spytała nieco przygnębionym głosem.
- Mam zaledwie chwilkę. Jeśli rodzice mnie przyłapią, że używam telefonu,
to już po mnie. Mam szlaban do odwołonia - powiedziała pośpiesznie Yamanaka z
nutką dramatyzmu.
- Dzięki za wstawiennictwo w mojej stronie, ale nie musiałaś być... -
zaczęła spokojnie, gdy Ino nagle jej przerwała.
- Inaczej by się czerwona małpa nie odczepiła, a tak ma za swoje -
powiedziała z upartością i Sakura wiedziała, że nie ma się co z nią na ten
temat kłócić, bo i tak przegra. - Ale powinnam cię przeprosić za moje
zachowanie - dodała nagle, czego różowowłosa zupełnie się nie spodziewała. W
końcu ona nie była dla niej równie wredna jak Karin, ale z drugiej strony
poniekąd rozumiała Ino, zwłaszcza, że to ona wcześniej była związana z Sasuke.
- Zero urazy - odparła, a skromny uśmiech zawitał na jej twarzy po raz
pierwszy, odkąd wróciła do domu.
- Tak w ogóle to, skoro jestem uziemiona, potrzebuje pomocy przy ulotkach
na Halloween Party. Zwerbuj Ayumi w szeregi, jeśli możesz - powiedziała wesołym
tonem.
- Ulotki na co? - spytała zdziwiona Haruno.
- Na imprezę z okazji Halloween! Urwałaś się z choinki? - krzyknęła przez
telefon. Sakura z grymasem potarła ucho. - Przecież to standardowa impreza, na
której trzeba być. Powtarzam: trzeba! - dodała tą samą tonacja, co
spowodowało, iż Sakura oddaliła telefon od ucha.
- Rozumiem, rozumiem - powiedziała pośpiesznie, włączając na głośnomówiący,
gdyby przez przypadek Ino ponownie zachciało się krzyczeć.
Niespodziewanie usłyszała
szum po drugiej stronie słuchawki.
- Aaaaa! Rodzice idą, muszę kończyć! Do jutra! - Powiedziała przejętym
głosem, po czym od razu się rozłączyła.
Owa krótka rozmowa ze
znajomą, poprawiła jej humor, czego się zupełnie niespodziewała. Sakura ze
śmiechem pokręciła głową wstając z kanapy, i kierując się w stronę aneksu
kuchennego. Włączyła regionalne radio, gdy tylko nastawiła wodę na herbatę, a
następnie na kuchennej wysepce wyciągnęła ze szkolnej torby, aplikacje które z
rana dał jej Minato wraz z Tsunade. Usłyszała jak woda zaczyna się gotować w
czajniku, i po nie krótkiej chwili przez dziubek zaczęła wylatywać gorąca para.
Wiedząc że urządzenie się zaraz wyłączy, otworzyła szafkę, wyciągając z niej
kubek i torebeczke zielonej herbaty. Gdy tylko wsadziła saszetkę do jej
ulubionego czerwonego kubka z misiem puchatkiem, czajnik wyłączył się. Zalała
esencję gorącą wodą, po czym zabrała się za zrobienie kilku kanapek na kolację.
Pomimo dość późnej godziny, nie była senna, dlategoteż postanowiła spędzić
trochę czasu nad książkami. Talerz z kanapki wraz z gorącą jeszcze herbatą
postawiła na wysepce, po czym zajęła miejsce na wysokim krzesełku, i jedząc
swoją kolacje zaczęła najpierw przeglądać z wierzchu aplikacje na studia.
Pokręciła nosem w zamyślaniu. Kończąc drugą kanapkę, chwyciła za gruby plik
papierów, a następnie zaniosła je do sypialni, zostawiając decyzje na później.
Postanowiła iż pomyśli nad wszystkim w weekend, gdy będzie mieć chwilę dla siebie.
A decyzję podejmnie po praktykach gdy zaciągnie opini Shizunę. Ledwo co
ponownie usiadła przy kuchennej wysepce, gdy po całym domu rozszedł się dźwięk
domofonu. Ściągnęła swoje brwi w zamyśleniu, zastanawiając się kto to może być.
Kątem oka ujrzała że na zegarku widnieje już kwadrans po dziesiątej. Słysząc
jak częstość dzwonienia domofonu nasila się, mimowolnie wstała i podeszła do
frontowych drzwi, odbierając słuchawkę.
- Śpisz? - ciche mruknięcie, a raczej fuknięcie wydobyło się z drugiej
strony.
- Sasuke? - spytała zdziwiona. - Co tu robisz o tej porze?
Cisza.
- Wpuścisz mnie czy mam tu stać jak ten kołek? - kolejne warknięcie. - Robi
się coraz zimniej.
Sakura przekręciła swymi oczyma w irytacji, po czym bez słowa nacisnęła
przycisk, który otwierał drzwi do budynku, a następnie rzuciła słuchawką. Nim
się oddaliła od drzwi, przekręciła klucz w zamku, by mógł wejść.
- A tego znowu coś ugryzło - fuknęła pod nosem, kierując się spowrotem do
kuchennej wysepki. Gdy tylko się tam znalazła otworzyła książki i zaczęła
czytać. Nie zamierzała na niego czekać przy drzwiach i witać go z otwartymi
rękoma po tym, jak się przed chwilą zaczął się do niej odzywać.
Po kilku minutach drzwi do
jej mieszkania otworzyły się i naburmuszony Uchiha zawitał w jej czterech kątach.
Sakura dostrzegła w jego ręku małą czarną torbę z logiem Nike, którą rzucił w
pierwszy lepszy kąt; a także swój szkolny plecak, który podzielił los kolegi.
Sasuke wolnym krokiem zaczął
podchodzić do dziewczyny, znajdując się w aneksie kuchennym wyciągnął swą ręką
chcąc chwycić za ostatnią kanapkę jaka znajdowała się na talerzu, aczkolwiek
różowowłosa uderzyła go swoją dłonią.
- Nie tak prędko, Uchiha. Zrób sobie swoje - powiedziała, prostując się.
Chłopak prychnął pod nosem,
a kącik jego ust uniósł się delikatnie.
Sakura widząc jego reakcje,
ponownie zmarszczyła ze sobą swoje brwi.
- Niech cię to tak nie bawi. Chcesz jeść, to lodówkę masz tam. - Wskazała
na duże urządzenie elektryczne, które znajdowało się w rogu po jej prawej
stronie - ale nie sądzę, że znajdziesz tam coś sensownego - powiedziała, co
było prawdą, gdyż to, co znajdowało się na jej kanapkach było ostatkami. Przez
całe dzisiejsze zamieszanie zapomniała zrobić zakupy.
Tym razem to Uchiha uniósł
swe brwi do góry w zdziwieniu, a następnie skierował się do lodówki.
- Czy ty wyczarowałaś to co masz na talerzu? - spytał z niekrytym
zdziwieniem, spoglądając we wnętrze niemalże pustej lodówki, w której
znajdowało się zaledwie masło i dwa jajka. Sasuke z niedowierzeniem zamknął
urządzenie i odwrócił się do dziewczyny, która ponownie miała nos w książkach.
- To moje resztki - mruknęła cicho.
Sasuke pokręcił głową, jakby
nadal do niego nie dochodziła obecna sytuacja.
- Co zamierzasz jeść rano? - spytał.
- Jedzenie - odparła, nie spoglądając nawet na niego.
- Jakie? - zadrwił, opierając się łokciami o czarny blat. Widząc brak
jakiegokolwiek zainteresowania z jej strony. Chwycił za podręcznik i przesunął
go w swoją stronę.
- Ej! - powiedziała podniesionym głosem. - Chce się pouczyć.
- Wstawaj, wychodzimy - powiedział rozkazującym tonem, zamykając książke i
odkładając ją na wysoką szafkę.
- Jest prawie jedynasta w nocy, gdzie ty znowu chcesz iść? - spytała pół
krzykiem. - Oddaj mi ją! - dodała poddenerwowana.
- Wstawaj, jedziemy po jedzenie - warknął, splatając ręce na klatce
piersiowej.
Sakura spojrzała na niego
wymownie.
- Sklepy są zamknięte - powiedziała dobitnie, sądząc, iż to zakończy ich
konwersację, ale myliła się.
- Sklepy może tak, ale stacje benzynowe nie. Ku twojemu i mojemu zdziwieniu
są dość dobrze zaopatrzone i teraz zaczynam rozumieć dlaczego - odparł
złośliwie, uśmiechając się do niej z zadziornym uśmiechem.
- Wielki pan Uchiha jak zwykle wpada bez zapowiedzi i rozkazuje wszystkim -
fuknęła pod nosem. Wiedząc, że jest na przegranej pozycji, wstała z krzesła,
chwyciła za bluzę, która leżała na kanapie i była gotowa do wyjścia.
Najbliższa stacja benzynowa
znajdowała się niedaleko miejsca jej zamieszkania, ale mimo to Sasuke i tak
uparł się, by jechać samochodem ze względu bezpieczeństwo. Jak dla niej, to nie
chciało mu się po prostu nieść zakupów. Będąc w małym sklepiku, Sakura złapała
za metalowy koszyk i zaczęła wrzucać do niego najpotrzebniejsze rzeczy.
- Tylko tyle? - spytał Sasuke, widząc, jak jego dziewczyna kieruje się w
stronę kasy.
Sakura przytaknęła, będąc
zadowolona ze swoich zakupów, jednak Sasuke nie podzielał jej entuzjazmu.
- Jesteś gorsza niż Naruto, który jadłby tylko ramen - stwierdził.
Usta Haruno otworzyły się
lekko w szoku.
- Ej, co ci się znowu nie podoba? - fuknęła, nie porafiąc go zrozumieć.
Sasuke przewrócił oczami.
- Daj ten koszyk - powiedział spokojnie, nie chcąc dalej komentować
zawartości koszyka Sakury, wiedząc, że może się to dla niego źle skończyć.
Dlatego też wolał sam wymienić jego całą zawartość. Wszystkie produkty, jakie
wybrała odłożył na półkę, a następnie zaczął zapełniać go własnymi. Zdawał
sobie sprawę, że gdyby nie liczne zakupy z mamą Ayumi, pewnie jego koszyk
wyglądałby jeszcze skromniej i byłby wypełniony samymi mrożonkami, ale teraz
sytuacja wyglądała zupełnie inaczej.
- Ty chyba sobie żartujesz - stwierdziła Sakura, widząc koszyk wypełniony
przeróżnymi produktami, których nawet wcześniej nie widziała. - Ja tego nie
zjem - dodała uparcie, ale mimo to Sasuke położył koszyk wypełniony jedzeniem
przy kasie.
- Powiedz mi, co ty w ogóle jadasz, odkąd mieszkasz sama? - zapytał, gdy
kasjerka zaczęła kasować ich zakupy.
- Jedzenie - odparła, powtarzając swoją wypowiedź sprzed zaledwie
kilkunastu minut.
- Chyba to wyczarowane. Mogę się założyć, że ciągnęłaś prawie na samych
fast foodach - powiedział ze stoickim spokojem.
Na twarzy Sakury zawitał
grymas.
- I co z tego? Nie jestem kucharką - mruknęła oburzona. - Ale jak sam
powiedziałeś jestem magikiem. Czary mary, hokus pokus. - powiedziała
gestykulując dłońmi, jak widziała czasami w filmach o czarownicach.
Sasuke zaśmiał się pod
nosem.
- Przyszła pani doktor nie ma pojęcia, jak się zdrowo odżywiać.
- Bardzo śmieszne - burknęła cicho, wyciągając portfel z kieszeni.
- Co robisz? - spytał Sasuke, unosząc lekko brwi.
- Zamierzam zapłacić za “moje” zakupy - powiedziała, podając kasjerce
gotówke, jednak nagle Uchiha chwycił ją za nadgarstek i podał kobiecie zza kasy
swoją kartę.
- Proszę przyjąć moją zapłate i doliczyć paliwo z dwójki - powiedział,
jednak swego wzroku nie spuszczał z naburmuszonej jeszcze bardziej Sakury. -
Jakbyś sama wybrała to, co chcesz, wtedy byś zapłaciła, a że ja ci wszystko
wpakowałem do koszyka, to ja to zrobię - wyjaśnił pokrótce, jednak nawet to nie
pomogło. Westchnął ciężko, a następnie poczochrał jej włosy.
- Czy ty musisz mnie jeszcze bardziej denerwować? - fuknęła nieco
zirytowana.
- Lubię, jak się złościsz i ty to wiesz - powiedział, na co Sakura
przewróciła tylko oczyma.
- Tak, tak. Powtarzasz się - odpowiedziała już spokojniej, chwytając za
dwie reklamówki, natomiast Sasuke złapał za kolejne dwie. Nie miała pojęcia, po
co jest jej tyle jedzenia, ale w tej kwestii czuła, iż nie wygra z upratym
Uchihą. Wychodząc ze stacji benzynowej od razu skierowali się ku samochodowi
należącego do Sasuke, jednak będąc przy pojeździe nagle do ich uszu doszła
zaczepka, która była zwrócona do nich.
- No, no, no. Kogo ja tu widzę?
Uchiha doskonale znając ową tonację, obrócił się
zza siebie, gdzie dostrzegł czerwnowłosego ucznia Suny.
- Gaara - powiedział ze stoickim spokojem, aczkolwiek Sakura dostrzegła,
jak jego dłonie bladną, ściskając coraz mocniej reklamówki z jedzeniem.
- Słyszałem, że wróciłeś na stare śmieci - powiedział nieznajomy dla Haruno
chłopak.
- Słuch cię nie mylił - odparł nadal ze spokojem. - Jak widzisz, jestem
zajęty - dodał, chcąc go jak najszybciej zbyć.
Chłopak o imieniu Gaara
spojrzał na Sakurę swym chłodnym spojrzeniem, co nie umknęło Sasuke.
- Zobaczymy się podczas meczu - powiedział Uchiha, otwierając drzwi do
samochodu po stronie kierowcy. Jednak nie wszedł, dopóki nie miał pewności, iż
Sakura znalazła się w środku.
- Kto to był? - zapytała, gdy Sasuke wyjechał ze stacji, co chwilę zerkając
w tylnie lusterko.
- Gaara z Piasku - powiedział spokojnie, ale jego wyraz twarzy pokazywał co
innego. - Uczeń Suny, mieliśmy z Naruto z nim kilka spięć w przeszłości. Ale
ten inteligent jakoś się z nim dogadał. Ja mam natomiast co do niego mieszane
uczucia - dopowiedział.
Sakura przytaknęła, nie
chcąc wnikać w zbyt duże szczegóły.
Po zaledwie pięciu minutach
dojechali pod jej apartamentowiec w ciszy, która ani jej, ani jemu
nieprzeszkadzała.
- Poradzę sobie już z tymi zakupami, ty możesz jechać do domu - powiedziała
z uśmiechem na twarzy, widząc, jak Sasuke odpina swój pas.
Ten natomiast przeklnął w
myślach, uświadamiając sobie, że zapomniał poinformować ją o jednej bardzo
ważnej rzeczy. Gdyby jej powiedział o tym teraz, czuł, że byłby zmuszony do
spędzenia nocy w samochodzie, a do tego nie miał zamiaru dopuścić.
- Pomogę ci z nimi i tak muszę ci coś jeszcze powiedzieć, ale to dopiero
jak będziemy u ciebie.
Sakura nie zaprotestowała.
Również w ciszy, skierowali się do jej mieszkania.
- A więc co chciałeś mi powiedzieć? - zapytała, gdy odstawili reklamówki na
kuchennym blacie.
Sasuke zawahał się, nie za
bardzo wiedząc, jak zareaguje Sakura, jednak siadając po chwili na kanapie
powiedział:
- To, że przywłaszczam sobie na noc twój salon, a raczej kanape.
No comments:
Post a Comment