Wednesday 19 June 2013

40. Szantaż.

- Gdzie Ayumi? - spytała Ino, ujrzawszy Sakurę, przechodzącą przez bramę szkoły.
Haruno ze zdziwienia przystanęła w miejscu. Z tego, co wiedziała, Hamasaki miała przyjechać z Sasuke, którego samochód dostrzegała nieopodal. Mimowolnie zmarszczyła brwi, i wzruszyła ramionami, nie mając pojęcia, gdzie podziewa się ich przyjaciółka.
Ino westchnęła ciężko, a następnie wręczyła Sakurze gruby plik ulotek, nad którymi pracowały dwa ostatnie dni. Większość roboty i tak leżało na głowie Ayumi, Hinaty i Sakury, gdyż rodzice Ino ani na chwilę nie odpuścili ze szlabanem. Tak więc jedynym zadaniem Yamanaki było  oddanie ostatecznej wersji do druku. Miały jednak szczęście, że rodzice Ino byli na tyle pobłażliwi, iż pozwolili jej przyjść na dzisiejszy mecz Konohy z Suną, oczywiście pod warunkiem, że zaraz po ostatnim gwizdku wróci do domu.
          - Zaraz się zjawi - powiedziała Hinata z optymizmem.
          - Pewnie tak - stwierdziła blondynka z uśmiechem na twarzy. - A więc do roboty - dodała, rozpoczynając rozdawanie ulotek wśród uczniów Liścia, którzy pomału zaczynali schodzić się na mecz. Z każdą minutą przez główną bramę Konohy zaczynało wchodzić coraz więcej uczniów w niemalże każdym przedziale wiekowym. Przychodzili nawet dorośli z dziećmi, co nieco utrudniało dziewczynom rozdawanie ulotek. Na dodatek musiały odrróżnić uczniów Suny od swoich, gdyż impreza była tylko i wyłącznie dla osób uczęszczających do Liścia.
          - Piasek jest dobry? - spytała nagle Sakura, widząc, jak większa grupka fanów tejże  drużyny przeciska się właśnie przez bramę, niosąc duże transparenty.
          - Nie są najgorsi, ale mają jednego ostrego gracza, który uwielbia zagrywać tak zwaną czarną piłkę - odpowiedziała Ino z widocznym niesmakiem. - Radziałabym, żeby twój chłopak uważał na niego, ale on to doskonale wie, zresztą tak jak reszta. - dopowiedziała, gdy grupka fanów Suny minęła ich.
          Brew różowowłosej uniosła się delikatnie.
- Co masz na myśli? - spytała z małą obawą, jednak tym razem to nie Ino jej odpowiedziała, a Hyuga.
          - Módlmy się, by nie było kolejnej bójki. - powiedziała bez zbędnych ogródek.
          Sakura westchnęła ciężko, pytając samą siebie w duchu, czy tak wyglądał każdy mecz, w którym brała udział Konoha. Póki co właśnie tak to dla niej wszystko wyglądało. Wystraczyło tylko połączyć Sasuke, Naruto i Nakatsu, a bójka była niemalże gwarantowana. Ku jej zdziwieniu przez bramę wjechał samochód z dobrze znaną rejestracją.
- A ten co tu robi?... - szepnęła pod nosem, a jej szmaragdowy wzrok śledził parkujący właśnie pojazd. Gdy po chwili Sasori opuścił samochód, miała całkowitą pewność, że to on. Chłopak, ujrzawszy ją, pomachał z drugiego końca parkingu. Sakura z uśmiechem na twarzy odwzajemniła gest, jednak gdy ujrzała, z jakim zdziwieniem spoglądają na nią jej przyjaciółki, opuściła niepewnie dłoń.
          - Co? - zapytała poważnym tonem, gdyż ich wzrok mówił jedno - coś było nie tak.
          - Znasz go? - spytała przejęta Yamanaka przyciszonym głosem.
          Zdezorientowana Haruno przytaknęła jakby nigdy nic, na co Ino wydała z siebie stłumiony pisk, opadając teatralnie w ramiona Hinaty.
- Ino co się dzieje? - zapytała ostrożnie Sakura, wyciągając ku niej dłoń.
          - Ze mną wszystko w porządku, w przeciwieństwie do ciebie! - krzyknęła, co spodowałp, iż Sakura zamarła.
- Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę, kim on jest? - spytała głosem przepełnionym obsesją.
          - Sasori - odparła spokojnie, co spowodowało, iż Ino zaczęła zachowywać się jeszcze bardziej teatralnie. Sakura zdawała sobie sprawę również z tego, że mężczyzna należał do Akatsuki, jednak była przekonana, iż reakcja Ino była spowodowana czymś zupełnie innym.
          - Tylko?! - krzyknęła na cały parking.
          - Ino, ciszej - upomniała ją Hinata. - Ona chyba nie wie, kim on był. - powiedziała, broniąc Sakury, która nie miała pojęcia, co się właśnie dzieje, a, co najgorsze, Sasori zaczął kierować się w ich stronę. Jednak dopiero teraz były wstanie dostrzec, iż mężczyzna nie przyjechał sam -  tuż obok niego kroczył kolejny czerwonowłosy chłopak.
          - Gaara - powiedziały chórkiem, wymieniając się spojrzeniami.
          - Jego też znasz? - spytała Ino przez zaciśnięte zęby, gdyż ci znajdowali się zbyt blisko nich. Pomimo tego w jej głosie znajdowała się nadal ta mała nutka, świadcząca o niczym innym jak o obsesji.
          - Niezupełnie - odparła Sakura w ten samym sposób.
          - Drogie panie, co za miłe spotkanie... - powiedział Sasori, witając się z nimi, na co różowowłosa usmiechnęła się.
          - Gdzie twój stary towarzysz? - spytała ze śmiechem, nie mogąc nigdzie dostrzec Deidary.
          - Miał coś do załatwienia - odpowiedział, również uśmiechając się do niej. - Nie przedstawisz mnie swoim znajomym? - spytał, przenosząc swój wzrok na Ino i Hinatę.
          Sakura dostrzegła, jak obie dziewczyny drętwieją, aczkolwiek nadal nie potrafiła zrozumieć, dlaczego się tak zachowują. Miała ochotę głośno się zaśmiać i przewrócić wszystko w żart, jednak przenikający wzrok Gaary nie pozwalał jej na to.
          - To jest Ino i Hinata. Dziewczyny, to jest Sasori - zaczęła z nieschodzącym z twarzy uśmiechem. - Teraz chyba twoja kolej. - zaczepiła znajomego, widząc, jak jego towarzysz stoi z grobową tuż obok. Jednak gdy tylko to powiedziała, poczuła, jak Yamanaka wbiła jej łokieć w żebra.
          - Przecież jego nie trzeba przedstawia. - syknęła Ino, spoglądając bezpośrednio na Haruno z wielkimi oczyma, chcąc jej coś w ten sposób powiedzieć, wiedząc, że nie może wypowiedzieć tych słów na głos.
          - Kultura wypadała by mu się przedstawić. - odpowiedziała zadziornie.
          Gaara parsknął śmiechem pod nosem.
- Ktoś tu ma niewyparzony język. - zauważył z przekąsem. - Śpieszę się na mecz, panno Uchiha. - dopowiedział, unosząc kącik swych ust wysoko, a następnie oddalił się w stronę budynku.
          Twarz Sakury momentalnie poczerwieniała.
          - Nie przejmuj się moim kuzynem - powiedział Sasori, próbując nieco uspokoić Haruno.
          - Twoim kuzynem? - wycedziła przez zęby.
          - Nic na to nie poradzę. Rodziny się nie wybiera. - odparł, wzruszając ramionami. - Widzimy się w środku?
          Sakura skinęła głową, po czym mężczyzna jedynie obdarzył ją ciepłym uśmiechem i zaczął podążać za swym kuzynem. Gdy tylko zniknął w głębi budynku, odwróciła się do swoich przyjaciółek, nadal nie potrafiąc zrozumieć ich zachowania.
          - Dobra, co to było? - spytała, kładąc mimowolnie prawą rękę na boku.
          - Sasori i Gaara - powiedziała spokojnie Hinata.
          - Iiiii?
          Ino w rozpaczy przejechała dłonią po długich blond włosach.
- Sasori za swoich czasów był w Sunie megagwiazdą koszykówki! Był o krok od podpisania kontraktu z pierwszą ligą! - niemal krzyczała z fascynacją.
          Usta różowowłosej rozchyliły się lekko. Nie miała zielonego pojęcia o tym, że w przeszłości Sasori grał w koszykówkę, a z tego, co właśnie się dowiedziała, nie był on zwykłym przeciętnym zawodnikiem. Jednak nie wiedziała o wielu rzeczach dotyczących członków Akatsuki i nie była pewna, czy chciała wchodzić na to terytorium. Pomimo iż byli dla niej mili, czasami ją przerażali, a zwłaszcza Itachi.
- A Gaara to ten, o którym ci mówiłyśmy przed chwilą. Ten od czarnej piłki! - wtrąciła Hinata.
- Akurat to jakoś mnie nie dziwi - odparła Sakura z niesmakiem, przypominając sobie tę dziwną aurę, która otaczała nastolatka.
- To co wchodzimy do środka? - spytała, na co przyjaciółki odpowiedziały uśmiechem.


          Wszyscy członkowie drużyny koszykarskiej Konohy znajdowali się w szkolnej szatni, będąc już w strojach sportowych. Każdy z nich siedział w skupienieniu, przygotowując się mentalnie do nadchodzącego mecz. Był to pierwszy mecz sezonu, w którym toczyli już walkę o punkty. Wcześniejszy mecz rozgrywany z nieistniejącym już Otto to była jedynie rozgrzewka, teraz jednak trzeba było wszystko wziąć na poważnie. Co więcej, zostali uprzedzeni na wczorajszym treningu przez samego dyrektora, że jeśli któryś członek drużyny ponownie wda się w bójkę, rada nadzorcza nie zawaha się rozwiazać drużyny i przeznaczyć pieniądze na inne rzeczy. Oznaczało to, że pewna trójka musiała powstrzymywać swe nerwy na wodzy, co nie było aż takim prostym zadaniem.
          Suigetsu przesiadł się, zajmując miejsce tuż koło Sasuke, który znajdował się w niemalże niewidzialnym kącie. Szturchnął znajomego. Oczy Uchihy otworzyły się gwałtownie, jednak widząc, kto siedzi obok niego, ściągnął z uszu duże słuchawki.
          - Co jest? - spytał spokojnie.
          Hozuki wyciągnał z kieszeni swój telefon, pokazując mu wiadomość tekstową.
- Dostałem to rano.
          Sasuke uniósł brwi, nie sądząc, że kiedykolwiek zostaną poinformowani o walkach bezpośrednio - zazwyczaj musieli dowiadywać się wszystkiego z drugiej ręki, nie wspominając już o problemach związanych z zapisaniem się, gdyż ostatnim razem Konan nie była zbyt przychylna.
          - Kiedy? - zapytał, jednak tym razem w jego głosie można było wyczuć chłód.
          - Dziś o siódmej.
          Sasuke przeklął pod nosem i uderzył potylicą o metalową szafkę tuż za nim. Wiedział, że Naruto go zabije, jeśli znowu przełoży to, co miał zrobić. Nie miał jednak większego wyboru. Cieszył się jedynie, że blondyn nie pisnął jeszcze słowa Sakurze, gdyż ciężko byłoby mu się wtedy wywinąć.
          Hozuki, widząc reakcję przyjaciela, spytał:
- Nie pasuje ci?
          Z ust kruczowłosego wydobyło się lekkie westchnięcie.
- Pasuje. Odpisz jej, że będę. - powiedział, wstając i skierował się ku blondynowi, który rozmawiał z resztą drużyny. Gdy ich tęczówki spotkały się ze sobą, Sasuke zrobił gest głową, świadczący o tym, że chce z nim porozmawiać w cztery oczy. Naruto przerwał w połowie zdania, a następnie wyszedł za Uchihą, ignorując pytające spojrzenia reszty drużyny.
          - Jutro to zrobię - wypalił.
          Naruto zamrugał kilka razy, zastanawiając się przez dłuższą chwilę, o co mu chodzi.
          Kruczowłosy przewrócił lakonicznie oczami.
- Chodzi o bransoletkę, inteligencie - mruknął.
          - Ej! Znowu przekładasz! - powiedział poirytowany Uzumaki. - Zgodziłem się, żebyś dał jej ją sam, bo w końcu przez ciebie wyrzuciła poprzednią, ale miałeś jej dać ją od razu! A tu mija trzeci dzień a ty nadal nic - kwestionował oburzonym tonem.
          - Przestań się wydzierać. Dam jej ją, ale nie dziś - odparł. - Po prostu mam coś do zrobienia później. Jutro się z nią spotkam. - dodał, chcąc nieco uspokoić Naruto i jego nadpobudliwość, ale tym razem nie wyglądało, jakby miało to przynieśc jakieś widoczne skutki.
          Naruto spoglądał na przyjaciela, uważnie go lustrując. Nie podobało mu się, że od kilku dni przekładał to, co miał zrobić niemalże od razu. Najpierw się tłumaczyl, iż kompletnie o tym zapomniał, a później, że nie było okazji. Teraz natomiast coś mu wypadło! Myślał, że sfiksuje i to przed takim meczem!
          - Jak zwykle! - krzyknął Uzumaki, po czym wrócił do szatni, trzaskając drzwiami.
          Sasuke westchnął ciężko. Miał już pójść w ślady blondyna, gdy usłyszał nagle kobiecy głos. Gdy odwrócił się, jego kare tęczówki dostrzegły Haruno.
          - A jemu co znowu nie pasuje? - spytała z uśmiechem, idąc w jego stronę.
          - Słyszałaś go? - zmarszczył brwi, modląc się, by przez przypadek nie usłyszała ich całej konwersacji.
          Melodyjny śmiech wydobył się z jej krtani.
- Trudno było go nie słyszeć. Tak samo jak tego trzaśnięcia drzwiami. - powiedziała stając kilka centymetrów od niego. - A więc o co tym razem poszło? - spytała.
          Kącik jego ust się.
- O nic takiego - odparł, robiąc krok do przodu z zadziornym uśmechem. Delikatnie chwycił ją za podbródek, unosząc go delikatnie. Całował ją czule, a ona bez zawahania zaczęła odwzajemniać jego pocałunki. Po chwili pieszczot oderwali się od siebie, a uśmiechy nie schodziły z ich twarzy.
          - To tak na szczęście. Taka zachęta do wygrania. - powiedziała Sakura, a szczęście przepełniało jej głos.
          Sasuke przytaknął ze śmiechem.
- Rozumiem że jak wygramy, to też będzie jakaś nagroda, co? - spytał zadziornie.
          - Pomyślę nad tym. - odparł, po czym ponownie go pocałowała, wymownie popychając go na ścianę.
          - Muszę zaraz iść - mruknął, wiedzą,c że zostało zaledwie kilka minut do rozpoczęcia meczu i pewnie lada moment drzwi do szatni otworzą się, a ich drużyna zacznie kroczyć dumnie na boisko.
          - Wiem - powiedziała, robiąc krok w tył. - Tak w ogóle to wiesz, gdzie jest Ayumi? Nigdzie nie możemy jej znaleźć.
          Sasuke przeklnął w myślach kuzynkę, która nie powiadomiła przyjaciółek o swej nieobecnośći i przez to był zmuszony do kłamstwa.Okłamanie Sakury nie przychodziło mu z lekkością. Gdy tylko wróci do domu, będzie musiał wyjaśnić sobie kilka spraw z kuzynką, a przede wszystkim postawić granicę odnośnie jej nie tak słodkiej tajemnicy. Prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw i zdawał sobie sprawę, że wtedy Sakura będzie miała do niego pretensje.
          - Miała coś pilnego do załatwienia z mamą. Widocznie nie miała jak was poinformować - stwierdził, jednak wzrok miał skierowany ponad jej głową, nie potrafiąc w tej chwili spojrzeć jej prosto w oczy. Nie chciał jej okłamywa, w tak paskudny sposób.
I tak jak przed chwilą przewidział, nagle drzwi od szatni otworzyły się i drużyna z Kakashim i Gay’iem na czele zaczęli wychodzić w stronę boiska.
          - Sasuke, już czas - powiedział Hatake przechodząc tuż obok nastolatków.
          - Już idę - odpowiedział, na co nauczyciel przytaknął porozumiewawczo.
          - Powodzenia - rzuciła Sakura, całując go w policzek na pożegnanie. - Po meczu będę czekać na parkingu.
          - Później odbiorę swoją nagrodę. - rzucił przez ramię z diabelskim uśmieszkiem.
          Śmiech wydobył się z krtani nastolatki.
- Najpierw wygrajcie. Trzymam kciuki. - powiedziała i pozwoliła, by drużyna w spokoju wyszła na boisko. Gdy zniknęli za rogiem, Naruto wybiegł z szatni niemalże wpadając na nią. Zrobił unik w ostatniej chwili.
          - Wybacz Sakura, śpieszę się! - krzyknął w biegu i po sekundzie on również zniknął.


          Shikamaru wraz z Kibą, Choijim, Juugo i Suigetsu stali twarzą w twarz z drużyną Suny, która najwyraźniej chciała ich nastraszyć samą siłą spojrzenia.
          - To jakieś kpiny? - zadrwił Gaara, wskazując na trójkę graczy siedzącą na ławce.
          - Coś nie pasuje? - spytał Inuzuka z zadziornym uśmiechem.
          - Nam wszystko odpowiada - powiedział Choiji.
          - Im także - wtrącił Suigetsu, popierając przedmówców.
          Gracze Piasku prychnęli tylko śmiechem.
- To będzie łatwiejsze niż nam się wydawało - mruknął jeden z nich.
          - Zobaczymy - skwitował Nara, po czym wykonał krok ku centralnemu punktowi boiska, skąd będzie wybijana piłka. Po chwili Gaara dołączył do niego.
I tak wraz z gwizdkiem sędzia podrzucił  piłkę w górę, co poderwało z parkietu Shikamaru i Gaarę. Piłka powędrowała w ręce Piasku, jednak wtedy tuż przed ich nosem pojawił się Juugo, wybijając mu piłkę z rąk i podając do Choijiego.
          Nakatsu wraz z Naruto uważnie przyglądali się temu, co dzieje się na boisku, a gdy pierwsze punkty poszły dla nich, oboje poderwali się z ławki, skacząc sobie wzajemnie w ramiona.  
          - To dopiero dwa punkty - warknął zdenerwowany Sasuke, który siedział naburmuszony na ławce.
          Nastolatkowie wymienili się zdezorientowanymi spojrzeniami, gdyż jeszcze przed chwilą był w dobrym humorze. A tu nagle zmiana o sto osiemdziesiąt stopni! Z powrotem usiedli, spoglądając kątem oka na siedzącego w środku Uchihę.
          - Ej  Sasuke... - zaczął niepewnie Naruto, chcąc dowiedzieć się, co tym razem wstąpiło w przyjaciela.
          - Zamknij się, młotku - fuknął przez zaciśnięte zęby, splatając swe ramiona na klatce piersiowej.
          Uzumaki wraz z Nakatsu nadal spoglądali na niego pytającymi spojrzeniami, lecz ten kompletnie ich ignorował i wpatrywał się w trybuny naprzeciw. Ci, próbując podążać za jego wzrokiem, zaczęli szukać powodu, który w mgnieniu oka zmienił humor Uchihy. Nie było to trudne - tuż po chwili ujrzeli śmiejącą się Sakurę, koło której siedziały Ino wraz z Hinatą. Towarzyszył im jednak absolwent Suny, który to rozśmieszał właśnie całe towarzystwo.
          Nakatsu zaśmiał się cicho pod nosem.
- Ktoś tu jest zazdrosny.
          - Hinata się śmieje - stwierdził niespodziewanie Uzumaki z grymasem na twarzy. - A przy mnie nawet słowa nie powie.
          Otsuri uderzył się otwartą dłonią w czoło.
- Następny - mruknął pod nosem.
          - Gdyby Ayumi też tam siedziała, zrozumiałbyś. - wtrącił Sasuke, co spowodowało, iż ten otworzył szeroko usta.
- Nie jestem ani głupi, ani ślepy - dodał, czując na sobie pytające spojrzenie Nakatsu. - Ale uważaj, bo Suigetsu nadal ma zamiar o nią walczyć. - uprzedził go, jednak wiedział, że jego słowa powinny zabrzmieć inaczej. Nadal miał nadzieję, że gdy wróci dziś do domu, wszystko będzie dobrze.
          - Jak myślisz, o czym rozmawiają? - wtrącił Naruto, nie spuszczając z trybun lazurowych oczu.
          Sasuke wzruszył ramionami. Czuł ogarniającą go frustrację. Widzieli, jak dziewczyny dobrze się bawią w towarzystwie Sasoriego i chyba to drażniło ich nabardziej.
          Wskazówki zegara poruszały się nieubłaganie. Połowa meczu. Przeciwna drużyna wykonała już sporo zmian, natomiast Konoha nadal grała w tym samym składzie.
          - Yo, przygotowujcie się. Wchodzicie. - powiedział niespodziewanie Kakashi, który znalazł się przy nich niewiadomo skąd.
          Cała trójka odruchowo spojrzała na tablicę z wynikiem.
          - Trzydzieści pięć do czterdziestu jeden - mruknął Uchiha, wstając z ławki i zaczynając rozgrzewać mięśnie.
          - Kto schodzi? - spytał Nakatsu trenera.
          - Choiji, Kiba i Juugo. Wyglądają na pożądnie zmęczonych, ale mimo to dają z siebie wszystko - odpowiedział Hatake, po czym skierował swe kroki ku jednemu z sędziów, który znajdował się tuż przy nich.
          Po skończonej akcji, w której Shikamaru zyskał kolejne dwa punkty dla Liścia, sędzia dmuchnął w gwizdek. Na średniej wielkości telebimie ukazały się numery wymienianych zawodników i ich nazwiska.
          - Nareszcie - powiedział Choiji przeciągając owe słowo do niemalże nieskończoności.
          Podczas wymiany każdy z zawodników bratersko klepnął się w ramię.
          Wraz z kolejnym gwizdkiem piłka należąca do Suny wpadła perfekcyjnie do kosza.
          Gaara z zadziornym uśmieszkiem na twarzy podał ją Sasuke, by ten wykonał rzut zza lini.
          - Czyżby mój kuzyn odbijał ci dziewczynę? - rzucił na zaczepkę, chcąc go nieco sprowokować.
          Na czole kruczowłosego pojawiła się drobna żyłka, ale nie odpowiedział nic. Ppo jednym słowie z jego strony, mogło by dojść do rękoczynów, a wtedy rada nadzorcza nie zawaha się rozwiązać drużyny. Będąc za linią od razu rzucił piłkę w stronę Nakatsu, który natychmiast zaczął ją kozłować.
          - Kryj Gaarę - szepnął do niego Nara. Kącik ust Sasuke uniósł się. Nie mógł prosić o nic lepszego.
          - Z przyjemnością - odparł i już po chwili znajdował się przy kapitanie przeciwnej drużyny, który już szykował się do odebrania piłki Nakatsu, aczkolwiek pojawienie się Uchihy przeszkodziło mu w tym. Gaara przeklnął ostro. Kolejne dwa punkty powędrowały na konto Liścia.
          Kolejne minuty pomiędzy dwoma drużynami było dojść zacięte i ku zdziwieniu wszystkich, nikt nie mógł ponownie rzucić do kosza, gdyż zazwyczaj ni stąd ni z owąd pojawiał się wypoczęty Naruto wraz z Nakatsu, którzy z łatwością wybijali kolejne piłki z rąk przeciwników. Wynik był nadal trzydzieści dziewięć do czterdziestu trzech na korzyść Piasku, a minut nie zostało już za wiele.
          Sasuke stał twarzą w twarz z Gaarą, który nie chciał mu pozwolić na kolejny rzut. By Konoha wygrała, potrzebowali jeszcze pięciu punktów, które w mecz z Suną nigdy nie były łatwe do zdobycia.
          - Wiesz, Sasori duzo mi o niej mówi. - wtrącił nagle czerwonowłosy. - Radziłbym na nią uważać, ma duże branie. A on jest chętny na o wiele więcej niż tylko słodkie pogaduszki.
          Uchiha ostro zmarszczył brwi, a czarne jak noc oczy rzucały iskry. Co jakiś czas zerknął na siedząca na trybunach Haruno. Nie śmiała się już, a jej szmaragdowe tęczówki uważnie przypatrywały się mu z najwyższa uwagą. Widząc to, kącik jego ust uniósł się delikatnie.
          - Dostanę tą nagrodę - mruknął pod nosem. - A z Sasorim rozmówię się późnie. - warknął o wiele ostrzej i, korzystając z chwili zamyślenia ze strony Gaary, wyminał go, pilnując, by piłka była jak najdalej od niego. Czując jednak jego oddech na karku, podał piłkę Suigetsu, który wsadem trafił za dwa punkty.
          Uczniowie Konohy byli w euforii. Wiedzieli, że pomimo ostatniej minuty mieli jeszcze szansę na wygraną. Wystarczył rzut za trzy punkty i dopilowanie, by Suna w międz czasie nie zdążyła rzucić.
          Niespodziewanie Kakashi poprosił o przerwę. Zegar stanął na pięćdziesięciu dziewięciu sekundach.
          - Teoretycznie ten czas wystarczyłby nam na trzy celne rzuty, ale z Suną wszystko jest możliwe. Wszyscy wiecie, czego nam w tej chwili potrzeba. - Cała drużyna Liścia skinęła, potwierdzając przypuszczenia trenera.
- Sasuke, czego Gaara ciągle od ciebie chce? - spytał, gdyż nie umknęło jego uwadzę, że przy każdej styczności pomiędzy rywalami następuje krótka wymiana zdań, którą zawsze zaczyna gracz Piasku.
          - Wyprowadzić mnie z równowag  - odparł bez ogródek.
          - Typowe - mruknął Naruto.
          - Trzymaj fason i nie daj się ponieść nerwom. Zostało pięćdziesiąt dziewięt sekund - podkreślił Kakashi. - A więc do roboty. Wierzę w was, chłopaki. - powiedział zachęcająco.
          Po chwili sędzia odgwizdał koniec przerwy i piłkę wybił w podskoku Naruto, prowadząc ją prosto w ręce Shikamaru. Będąc oblężonym przez przeciwników, podał piłkę dalej, jednak tym razem została ona przejęta przez Sunę. Widząc tykający zegar, Nakatsu zaryzykował i odebrał piłkę przeciwnikowi w chamski, lecz przepisowy sposób. Nie chcąc tracić ani jednej sekundy, podał piłkę prosto do Sasuke, który był ustawiony w idealnym miejscu do rzutu za trzy punkty. Uchiha złapał piłkę w locie, a następnie zza pół okrągłej lini wyrzuciłją z rąk, celując do kosza. W tej samej chwili poczuł ostre uderzenie w żebra i upadł bezwładnie na drewniane deski. Sędzie zagwizdał gwałtownie i krzyknął głośne ‘faul’.  
          Leżąc na ziemi, spojrzał na dużą cyfrową tablicę, która właśnie dodała trzy dodatkowe punkty Liściowi. Trafił. Jednak zegar zatrzymał się, pozostawiając pietnaście sekund do końca.
          - Nic ci nie jest? - spytał sędzia, nachylając się nad nim.
          - Będę żył - odparł sucho, podnosząc się. Kątem oka dojrzał bladą Sakurę, która aż poderwała się z miejsca. Znał bardzo dobrze spojrzenie, jakim obdarzała go w tej chwili. Martwiła się. Machnął dłonią w jej stronę, chcąc dać jej znać, że wszystko wporządku. Widział, jak jej ramiona rozluźniają się.
          Sędzia podał mu rękę, pomagając mu wstać.
- Rzut wolny dla Konohy! Jedynka Suny schodzi z boiska! - krzyknął, co nie spodobało się ani zawodnikom Piasku, ani ich kibicom, zwłaszcza, że zawodnikiem z numerem pierwszym był Gaara.
- Trzeba było nie faulować -stwierdził bez ogródek, widząc pretensję.
          Cała drużyny Konohy łącznie z odpoczywającą trójką na ławce stanęła w kółku, chcąc podjąć decyzję o tym, kto będzie rzucał.
          - Zostało pietnaście sekund - powiedział Kakashi, wiedząc, że wolne odbywają się przy zatrzymanym czasie, a ponad to Sasuke trafił celnie. Oznaczało to, że należał im się tylko jeden rzut, a gdy piłka wyleci z siatki zegar ponownie ruszy na kolejne pietnaście sekund, więc Suna cały czas może jeszcze wygrać.
          - Niech Naruto rzuca - powiedział niespodziewanie Sasuke, który nadal trzymał się za żebra. - Ja schodzę. - dopowiedział stanowczo, zdając sobie sprawę, iż Gaara uderzył go w miejsce, w które najbardziej oberwał podczas ostatniej walki. Najwidoczniej obrzęk nie zagoił sie całkowicie. Na domiar złego dzisiaj odbywały się kolejne walki.
          - Ktoś się nie zgadza? - spytał Hatake, a w odpowiedzi wszyscyprzecząco pokręcili głowami. - Kiba, wchodzisz na Sasuke.
          Uchiha usiadł na ławce, przyglądając się uważnie następnym kilku sekundom meczu. Naruto w skupieniu stanął na linii, przygotowując się do rzutu wolnego. Rzucił. Piłka zaczęła kręcić się po poręczy, powodując, iż na trybunach zapanowała grobowa cisza. Nagle jednak wpadła ona do środka, co spowodowało krzyki i piski ze strony uczniów Liścia. Kiba przejął wypadającą piłkę i od razu podał ją do Suigetsu, który nie był kryty. Zegar odliczał ostatnie sekundy, a drużyna z Konohy robiła co mogła, by utrzymać swoją dwupunktową przewagę. Gdy tylko gwizdek zwiastujący zakończenie meczu rozszedł się po całej hali, Liść od razu zaczął świętować swe pierwsze zwycięstwo sezonu.


          Sakura czekała na parkingu przy samochodzie Sasuke, aż ten wyjdzie z szatni. Wiedziała, że jest zmuszona trochę poczekać. Ino wraz z Hinatą rozeszły się do swoich domów. Sasori również gdzieś zniknął. Swymi szmaragdowymi tęczówki lustrowała, jak kibicie obu drużyn opuszczają teren Konohy. Czując ogarniający ją chłód, potarła dłońmi swe ramiona i, nie chcąc dłużej marznąć, skierowała swe kroki z powrotem do budynku. Będąc w środku przystanęła przy dużym oknie, wyglądając na zewnątrz. Nagle poczuła, jak ktoś łapie ją za przedramię. Odwróciła pośpiesznie głowę, a jej tęczówki spoczęły na Gaarze, który nadal znajdował się w przepoconym stroju.
          - Cześć skarbie, chodź ze mną - powiedział udawanym przesłodzonym głosem, po czym zaczął ciągnąć ją za sobą w głąb jednego z wielu korytarzy.
          Sakura zaczęła się szarpać, chcąc wyrwać swoje ramię z jego uścisku, jednak ten był nie do przełamania. Będąc z dala od wejścia głównego, przycisnął ją własnym ciałem do ściany. Nie podobało jej się to. Był zdecydowanie zbyt blisko niej. Czuła jego oddech na swym ciele, co powodowało dreszcze rozchodzące sie po całym ciele.
          - Zostaw mnie - powiedziała ostrym, lecz chwiejnym głosem.
          - Czyżbyś już nie była taka zadziorna? - spytał, a kącik jego ust uniósł się cwaniacko.
          - Powiedziałam, żebyś mnie zostawił - powtórzyła, tym razem bardziej stanowczym tonem.
          Gaara chwycił ją za podbródek w niemalże identyczny sposób, jak to uczynił Sasuke tuż przed meczem. Nastolatka zamarła, nie potrafiąc się poruszyć.
          - Sasuke... - zaczęła niepewnie, lecz przerwał jej.
          - Sasuke nie prędko się zjawi, bo póki co siedzi w szatni.
          Haruno przełknęła zalegającą w gardle ślinę.
          - Czego chcesz? - spytała, mając przeczucie, że ten nie odpuści, dopóki nie dostanie tego, po co przyszedł.
          - Nieładnie to tak flirtować z moim kuzynem na oczach własnego chłopaka - zaczął zadziornie.
          Nastolatka zmarszczyła brwi niebezpiecznie.
          - Nikt z nikim nie flirtuje - syknęła wściekła.
          - Nie tak to wyglądało i z miny Sasuke można było wywnioskować, że też mało mu się to podobało. Wykorzystujesz biednego Sasoriego, który wyraźnie się w tobie zadurzył. - Tym razem Sakura rozszerzyła swe tęczówki w zdziwieniu. Sasori... w niej? Nie było nawet o tym mowy.
- Nie bądź aż taka zdziwiona. Można to z niego wyczytać jak z otwartej ksiązki. - dopowiedziałł, widząc wyraz jej twarzy. - Poza tym nie wspominajmy o twoich konszachtach z Akatsuki.
          - Chyba źle dobierasz słowa - warknęła przez zaciśnięte zęby.
          - To jak nazwiesz swoje relacje z Itachim? I to za plecami Sasuke... - powiedział pewny siebie.
          Zamarła.
          - Nie chciałabyś zapewne, żeby się o tym dowiedział, co? No przecież jakby zareagował, wiedząc, że jego dziewczyna ma regularny kontakt z jego znienawidzonym bratem, z którym nie chce mieć nic wspólnego?
          Gaara miał zupełną rację. Nie chciała tego, bo wiedziała, jak to się skończy. Itachi natomiast zwlekał z owym spotkaniem, aczkolwiek wiedział, że ten moment nadejdzie prędzej czy później. Sakura miała przeczucie, że i w ich relacjach palce macza Madara, tak jak to było w jej przypadku.
          - Czego ode mnie chcesz? - spytała ponownie, przymykając swe powieki na chwilę. Jej głos niekontrolowanie trząsł się w obawie.
          - Zależy mi na zwykłej wymianie interesów - Zaczął tajemniczo. - Jeśli ty uzyskasz dla mnie potrzebne informacje, ja zachowam dla siebie kilka twoich tajemnic. A oboje wiemy, że jest ich o wiele więcej niż te, które przed chwilą powiedziałem. Zresztą jesteś Haruno, a oni nigdy nie lubili się z rodem Uchiha. Chociaż ty najwyraźniej jesteś wyjątkiem.
          - Słucham? - spytała na wpół słyszalnym głosem, gdy tylko dotarły do niej ostatnie zdania wypowiedziane przez ucznia Suny.
          Gaara pomachał jej wskazującym palcem przed oczyma.
- Ten temat zostawimy na później. Najpierw musisz dowiedzieć się dla mnie kilku ważnych informacji - odparł spokojnie.
          - Ale jaki temat? - zapytała zdezorientowana, nie potrafiąc poukładać w sobie jego słów.
          - Temat twoich rodziców, o których ty nie wiesz nic, a ja  sporo.
          - Czego mam się dowiedzieć? - spytała pośpiesznie, a łzy zaczęły napływać do jej oczu. Była w stanie zrobić wszystko, co było w jej mocy, by uzyskać kilka faktów na temat swoich rodziców, po których nie miała nawet zdjęcia
          Gaara uśmiechnął się zadziornie, wiedząc, że przełamał Haruno. Nachylił się delikatnie nad nią, odgarniając włosy z jej lewego ucha.
- Madara... - wyszeptał. Na samo jego imię po jej ciele przeszły dreszcze. Stali tak dłuższą chwilę, a Gaara ani na chwilę nie przestał mówić, tłumacząc jej powoli to, czego od niej żąda. Sakura uważnie wsłuchiwała się w każde słowo.
- I lepiej będzie dla nas obojga, jeśli nikt się o tym nie dowie - powiedział na koniec chłodnym tonem.
          Sakura przytaknęła zgadzając się ze wszystkim, a gdy tylko ujrzała, kto stoi za czerwonowłosym, była w szoku.
          Uchiha chwycił chłopaka za ramię i szarpnął, brutalnie odciągając od swojej dziewczyny.
          - Trzymaj się od niej z daleka - warknął wściekły, ledwo nad sobą panując. Jego zaciśnięte pięści przybrały kolor kartki papieru. Z odrazą i wstrętem spoglądał na ucznia Suny.
- Chodźmy stąd - powiedziała spokojnym, lecz nadal roztrzęsionym głosem, gdy poczuł jej chłodną dłoń na ramieniu. - Nie warto.
Spojrzał przez ramię na bladą Sakurę, nadal nie mogąc ukoić swoich nerwów po tym, co ujrzał. Gdyby nie ona, nie wytrzymałby i doszłoby do tradycyjnej zresztą bójki.
          Czerwonowłosy spojrzał hardo wprost w oczy Uchihy. Po chwili nie było po nim nawet śladu.

No comments:

Post a Comment