Wednesday 19 June 2013

42. Rodzinne tajemnice.

- Yukino.
          Sasuke widział przerażenie w oczach ciotki, gdy tylko wypowiedziała imię kobiety, które nic mu nie mówiło. Akane Uchiha była skrytą osobą, pozbawioną przyjaciół z zewnątrz. Czasami kruczowłosemu wydawało się, że sama ich wszystkich odseparowała. Nigdy nie pytał o przeszłość ciotki, a ona sama również nie rozpoczynała tego tematu. Ayumi natomiast mówiła niewiele. A w jeszcze większym był szoku, gdy pani domu powiedziała, iż zabiła ową kobietę. Ona nie była do tego zdolna, był tego święcie przekonany.
- Yukino? - Spytał mając nadzieję, że ciotka od razu udzieli mu więcej informacji na temat nieznanej kobiety.
- Zabiłam ją. - Powtórzyła w histerii i coraz więcej łez zaczęło spływać po jej polikach, jeszcze bardziej rozmazując jej niegdyś idealny makijaż. - Pilnuj jej. - Powiedziała nagle, łapiąc bratanka męża mocno za koszulę. - Nie pozwól by coś jej się stało! - Dodała podniesionym głosem.
          Sasuke zmarszczył swe brwi, nie mając zielonego pojęcia, co właśnie do niego zostało powiedziane. Kogo ma pilnować? Komu ma nie pozwolić by coś się stało? Zbyt dużo pytań chaotycznie plątało się po jego głowie. Na dodatek niedostrzegał ani jednej odpowiedzi. Ciężkie westchnięcie wydobyło się z jego krtani. Widząc w jakim stanie znajduje się jego prawna opiekunka, bez najmniejszego zawachania wziął upojoną alkoholem kobietę na ręce.
- Koniec tego dobrego. - Mruknął pod nosem, niosąc ciotkę ku jej sypialni. To nie była pora na rozmowy, zwłaszcza jeśli wiąźć pod uwagę stan nietrzeźwości w jakim znajdowała się jego ciotka.
          Jednak ona nie zamierzała siedzieć cicho.
- Obiecaj mi to. - Powiedziała zaostrzonym tonem, któremu nigdy się nie odmawiało.
- Co? - Spytał wchodząc po schodach.
- Że ją będziesz pilnował. - Odparła, a Sasuke nadal wyczuwał w jej głosie barwy przerażenia. - Nie pozwól by i jej coś zrobił. - Zaznaczyła a jej dłonie całe się trzęsły.
          Uchiha czując odór alkoholu odchylił lekko swą głowę w bok.
- Kogo? - Spytał tym razem nieco znudzonym głosem. Od kilku minut mama Ayumi, powtarzała w kółko niemalże to samo, aczkolwiek bez jakichkolwiek informacji o kim dokładnie mówi. Nie sądził by mówiła zwykłe brednie, to nie było w jej stylu. To nie byłaby ona. - O kim ciągle mówisz? - Zapytał, mając nadzieję, że może tym razem zyska jakąś sensowną odpowiedź.
- O niej! - Krzyknęła, a następnie zrzuciła nogą drogą wazę prosto na drewnianą podłogę.
          Sasuke przewrócił swymi oczami lakonicznie, więdząc że gdy tylko pani domu dojdzie do siebie nie będzie zadowolona ze swoich szkód. - Świetnie, to zawęża grono poszukiwanych. - Mruknął mało zadowolony pod nosem, nie ukrywając swego sarkazmu.
- Ooo moja waza. - Powiedziała zasmuconym głosem.
          Niespodziewanie drzwi do sypialni Ayumi otworzyły się od środka. Zaspana nastolatka wyszła ze swojego pokoju, wyraźnie zbudzona hałas dochodzący z zewnątrz.
- Co tu się dzieje? - Spytała zakrywając swe usta przed ziewnięciem. Jednak gdy tylko dostrzegła Sasuke, który w swych ramionach zastygła w bezruchu. - Mama?
- Jest i moja córka. - Powiedziała kobieta, a następnie dostała czkawki.
- Czy ona jest...? - Urwała nie wiedząc zbytnio co powiedzieć. Ani razu nie widziała wcześniej swojej matki w tak opłakanym stanie. Jakby była zupełnie inną osobą.
- Pijana? - Dokończył za nią Sasuke z brwiami uniesionymi wysoko. - Owszem. - Odparł wznawiając chód.
          Zaskoczona Ayumi zaczęła iść niepewnym krokiem tuż za nim, obawiając się o matkę. Miała przeczucie, że to z jej winy się tak upiła, dlategoteż ogromne poczucie winy zaczęło ją ogarniać. Będąc blisko sypialni państwa domu, wyprzedziła swego kuzyna otwierając pośpiesznie drzwi przed nim. Następnie podeszła do dużego łoża, odkrywając kołdrę i ściagając większość ilość poduszek dekoracyjnych.
          Sasuke położył pół przytomną ciotkę w zimnej pościeli i Ayumi niemalże od razu przykryła ją grubą kołdrą.
          Jednak pani domu, chwyciła bratanka męża za nadgarstek.
- Obiecaj. - Powiedziała lekko przyciszonym głosem, lecz jej powieki były przymknięte.
- Porozmawiamy rano. - Odparł na spokojnie Uchiha.
- Nie. - Wtrąciła zaostrzając swój ron. - Teraz. Obiecaj mi to teraz.
          Ayumi spojrzała na Sasuke pytającym wzrokiem, ale ten tylko wzruszył ramionami nie mając do końca pojęcia o co dokładnie chodzi Akane Uchiha.
          Sasuke westchnął. - Obiecuję. - Powiedział, choć w rzeczywistości nie wiedział, co tak naprawdę obiecuję. Rano będzie musiał porozmawiać z ciotką w cztery oczy, co ma na myśli, a przede wszystkim kim jest Yukino. Wszystko to jednak zależało czy kobieta będzie cokolwiek pamiętać następnego dnia.
          Uścisk pani Uchiha rozluźnił się na dłoni chłopaka, a następnie całkowicie zniknął.
          Sasuke wraz z Ayumi w ciszy opuścili główną sypialnię i nie odzywając się do siebie kroczyli przyciemnionym korytarzem. Nastolatek widząc zbitą wazę, ominął ją szerokim łukiem. Ani on, ani Ayumi nie mieli siły czy też ochoty na jakiekolwiek sprzątanie.
          Zbliżając się małymi krokami ku sypialni dziewczyny, Sasuke postanowił przerwać milczenie.
- To prawda co powiedziała twoja matka? - Spytał.
Hamasaki spojrzała na niego kątem oka. - O chorobie? - Zapytała, mając przeczucie, że to właśnie ten temat Sasuke zamierzał właśnie poruszyć.
Przytaknęła, a następnie zatrzymała się i oparła o najbliższą ścianę, spoglądajac prosto w kare tęczówki kuzyna.
- Nawet nie próbuj zmienić mojego zdania. - Ostrzegła go, wypowiadając każde słowo przez zaciśnięte zęby. - Podjęłam już decyzję. - Wycedziła.
Sasuke wziął głęboki wdech.
- Nie zamierzam tego robić, bo wiem, że i tak bym niczego nie wskórał. - Odparł spokojnym głosem.
Musiała przyznać, że tego się nie spodziewała. Sądziła, że on najbardziej będzie nalegał by kontynowała leczenie, nawet jeśli to oznaczałoby przeciągnięcie tego co było nieubłagane. W końcu to on oprócz jej rodzicielki towarzyszył jej na niemalże każdych badaniach, pilnował by regularnie przyjmowała leki.
- Nie zamierzasz? - Spytała z niedowierzaniem. Spodziewała się pretensji, zapewnień, że jeszcze da radę, że będzie dobrzę, pomimo iż było to już niemożliwe.
- Wspierałem cię w chorobie od początku i napewno w tym momencie nie będę odwracał się do ciebie plecami. To ty decydujesz czego chcesz. - Zapewnił ją. Kilka lat temu, gdy Ayumi została zdiagnozowana obiecał sobie, że jeśli nadajedzie moment jak ten, nie sprzeciwi się jej, bo od teraz będzie potrzebować dwa razy więcej wsparcia niż wcześniej. I na pewno nie zamierza kwestionować jej decyzji, którą wiedział nie podjęła z łatwością. Jednak był mały szczegół, który musiał uwzględnić. - Ale muszę postawić jeden warunek. - Powiedział niespodziewanie.
Ayumi zmarszczyła delikatnie brwi. - Jaki warunek? - Spytała niepewnie.
- Powiesz Sakurze. - Odparł stanowczo.
Słysząc to zamarła w miejscu. Nie chciała by ktokolwiek się dowiedział, nie chciała współczucia i nie ustannego zainteresowania osób trzecich.
- Nie. - Powiedziała ostro, wiedząc że nie uda jej się dotrzymać warunku postanowionego przez kuzyna.
- Jeśli jej nie powiesz, sam to zrobię. - Zagroził.
Nie wierzyła w to co słyszy. - Dlaczego?
- Nie chcę być później osądzany o kłamstwo. -  Odparł chłodno.
- Nie kłamiesz. - Stwierdziła zuchwale.
- Ale ukrywam przed nią prawdę, że jej najlepsza przyjaciółka umiera i to w szybkim tempie.-  Warknął, pomału tracąc cierpliwość do kuzynki. Nie chciał codziennie okłamywać Sakury, zapewniać jej, że z Ayumi jest wszystko wporządku. Prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw i wie, że Sakura będzie miała mu za złe, bo niczego jej nie powiedział. Wolał jednak by dowiedziała się teraz, niż gdy Ayumi wyląduje nie odwrotnie w szpitalu, bądź też zasłabnie na szkolnym korytarzu.
- Nie chcę by wiedziała! Nie chcę by ktokolwiek wiedział! - Powiedziała podnosząc swój głos niekontrolowanie.
- A ja nie chcę dłużej ukrywać przed nią prawdy! - Wybuchnął, mocno zaciskając swe dłonie w pięści. - Nie rozumiesz, że ona mi nigdy nie wybaczy jeśli się dowie że o wszystkim wiedziałem! - Znał Sakurę nie od dziś, dlatego mógł z łatwością przewidzieć reakcję różowowłosej, której tak bardzo się obawiał.
Ayumi przygryzła dolną wargę, a oczy zaszkliły się. Stała pomiędzy młotem a kowadłem. Nie chciała powiedzieć przyjaciółce o swojej chorobie dla jej dobra, nie chciała by martwiła się o nią dzień w dzień. Z drugiej strony był jakże słuszny argument wyciągnięty przez Sasuke, a nie chciała by przez nią jego związek z Sakurą rozpadł się, jakby w ogóle go nie było.
- Daj mi trochę czasu. - Powiedziała po dłuższej chwili przyciszonym głosem i weszła do swojej sypialni.


          Gdy tylko otworzyła swe oczy, miała wrażenie jakby jej głowa miała zaraz eksplodować. Potarła dłonią twarz, a następnie przeczasała palcami swe gęste kasztanowe włosy. Nie miała zielonego pojęcia, w jaki sposób znalazła się w sypialni, a co najważniejsze we własnym łóżku. Spojrzała na swoje ciuchy z odrazą, nie wiedząc czemu nawet je wczoraj założyła, to było tylko smutne przypomnienie jej nie kolorowej przeszłości. Westchnęła ciężko, a następnie zwlekła swe obolałe ciało z łóżka i skierowała się ku własnej łazience. Chłodny prysznic to było coś co było jej teraz bardzo potrzebne. Po ukończonej porannej toalecie, przyszła pora na poranną kawę, jednak idąc szerokim korytarzem ku schodom, ujrzała swoją ulubioną wazę stłuczoną na kilkaset kawałaków.
- Jeśli to moja sprawka, muszę to przeboleć. - Szepnęła pod nosem, mało zadowolona z owej straty.
          Ale to było nic w porównaniu z tym, co dostrzegła schodząc z piętra. Takiego bałaganu dawno nie widziała i wątpiła, że to była sprawka Ayumi, bądź też Sasuke. Oni znając konsekwencje od razu by po sobie zaczęli sprzątać. A tak to dom wygląda jakby przeszło przez nie tornado. Ciężkie westchnięcie wydobyło się z jej krtani. A w duchu dziękowała, że Madara wyjechał i prawdopodobnie wróci dopiero w następnym tygodniu. Omijając sterte opakowań po słodyczach jak i butelki po przeróżnych alkoholach, skierowała się do kuchni. Gdy tylko kawa da jej siłę i energię, zacznie sprzątać cały harmider.
          Doznała jednak zdziwienia, gdy wchodząc do kuchni, zastała Sasuke siedzącego przy kuchennym stole, z kubkiem gorącego napoju.
- Widzę, że bardzo narozrabiałam wczoraj. - Powiedziała zażenowana swym wcześniejszym zachowaniem, aczkolwiek nie pamiętała zbyt wiele, to stan domu uświadczył ją w tym przekonaniu. Weszła w głąb kuchni i do dużego kubka wlała świeżo zaparzoną kawę.
          Sasuke uniósł swą głowę i spoglądnął do ciotkę. - Tylko trochę. Waza to była twoja sprawka. - Odparł spokojnie.
          Akane przewróciła lakoncznie oczami. - Miałam takie przeczucie. - Mruknęła z niezadowoleniem, po czym zajęła miejsce tuż obok bratanka. - Cokolwiek zrobiłam wczoraj przepraszam, nie mam pojęcia co mnie napadło. - Powiedziała a następnie upiła mały łyk kawy.
          Kruczowłosy spojrzał na kobietę z sympatią w oczach. - Po decyzji Ayumi to zrozumiałe.
          Pani Uchiha przytaknęła niechętnie. Nikt nie był w stanie zmienić decyzji Ayumi, a ona nie zamierzała zmuszać jej do czegoś, czego nie chciała. Ale mały żal nadal pozostawał, w końcu już za kilka miesięcy może stracić swoją jedyną córkę. Przymknęła na chwilę swe powieki, chcąc zatrzymać łzy. Tak bardzo nie chciała stracić i jej. Otwierając ponownie swe oczy, chwyciła obiema dłońmi kubek i przystawiła go do ust, by upić kolejny łyk, gdy niespodziewanie pytanie wydobyło się z ust Sasuke.
- Kim jest Yukino?
          Kubek z gorąca kawą wyleciał z jej rąk, a  źrenice rozszerzyły się w przerażeniu, gdy tylko usłyszała tak dobrze znane sobie żeńskie imię.
          Sasuke przeklnął ostro i od razu podbiegł po ręcznik papierowy, chcąc jak najszybciej wytrzeć substancję z drewnianego stołu. Kobieta ocknąwszy się z letargu, również zaczęła wycierać kawę.
- Przepraszam. - Mruknęła, wiedząc, że jej zachowanie wzbudziło jego podejrzenia.
- Kim ona była? - Spytał nieco spokojniej.
          Akane westchnęła ciężko ponownie siadając.
- Co takiego o niej mówiłam? - Zapytał, chcąc stanąć twarzą w twarz ze swoją wczorajszą głupotą.
          Sasuke spoglądał na nią niepewnym wzrokiem, nie będąc pewnym czy powinien mówić to co usłyszał.
- Powiedziałaś, że ją zabiłaś. - Powiedział ostrożnie. - Ale to pewnie takie pijane gadanie. - Dodał szybko, nie chcąc od razu posądzać jej o coś co powiedziała będąc odurzona alkoholem.
          Pokręciła głową w niedowierzaniu, pytając samą siebie w głębi jak mogłabyć tak głupia by powiedzieć przy nim takie słowa. Zwłaszcza przy nim.
- Yukino zginęła w wypadku wraz ze swoim mężem kilkanaście lat temu. A ja nie powinnam pozwolić im wtedy wsiąść do samochodu. - Odparła, wiedząc, że i tak powiedziała mu zbyt wiele, jak na tą chwilę.
- Kazałaś mi także coś sobie obiecać. - Wtrącił Sasuke, chcąc poznać jeszcze odpowiedź na następne pytanie, które kotłowało się w jego głowie.
          Mama Ayumi uniosła swe brwi w zdziwieniu. W końcu co takiego mogła chcieć od niego?
- Co takiego? - Spytała będąc sama ciekawa, co takiego przyniosła jej ślina na język wczorajszej nocy.
- Mówiłaś bym nie pozwolił by “jej” coś się stało i bym przed kimś ją chronił. Teraz pytanie z mojej strony o kim mówiłaś? Bo napewno nie o Ayumi.
          Akane przeklnęła w myślach swoją głupotę jak i długi język, który zaczął rozplątywać się po alkoholu. Obiecała sobie, że pewne rzeczy pozostaną w przeszłości i nie będzie do nich wracać, ale od kilku miesięcy ciężko było jej siedzieć cicho.
- Nie mam pojęcia o kogo mogło mi chodzić. - Skłamała, nie chcąc odpowiadać na to pytanie dla jego własnego dobra. Za kilka miesięcy prawdopoodbnie pozna prawde, ale póki co jest zbyt wcześnie na mówienie czegokolwiek więcej.
          Sasuke westchnął cicho, miał wrażenie, że ciotka ukrywała coś przed nim, ale pewności nie miał. Gdy tylko chciał powiedzieć coś jeszcze, niespodziewanie jego telefon zaczął dzwonić. Spojrzawszy na wyświetlacz, przekręcił lakonicznie oczami. Nie miał zielonego pojęcia jak odkręcić to, co wczoraj powiedział Suigetsu Naruto.
- Nie odbierzesz? - Spytała żona Madary w zdziwieniu, wiedząc, że Sasuke nie miał w zwyczaju ignorowania znajomych.
          Uchiha niechętnie odebrał telefon, czuł w kościach, że to będzie długa i męcząca rozmowa.
- Jak ja cię spotkam...! - Zaczął nabuzowany Naruto. - Gdzie ty się wczoraj pałętałeś?! Walki?! Jakie znowu walki do jasnej cholery?!
- Możesz nie wydzierać się z rana? - Spytał znudzonym głosem.
          Jednak żadna z próśb Sasuke nie była w stanie podziałać na blondyna i spowodować by ściszył swój ton.
- Chce znać prawdę! - Wrzasnął Uzumaki przez słuchawkę. - Jakie walki?!
- Normalne. - Odparł Sasuke spokojenie kątem oka spoglądając na ciotkę, która wstała z krzesła i zaczęła krzątać się po kuchni przygotowując posiłek.
- Ha! A jednak! - Wtrącił. - Czyli zostawiłeś Sakurę dla walk?!
- Widzę, że twoja główka zabardzo z rana się rozkręca, nikogo nie zostawiłem. - Syknął mając dość fałszywych oskarżeń Naruto.
- Jak to nie? Miałeś się z nią spotkać i dać jej bransoletkę, a ty wybrałeś walki! Nic dziwnego, że jak u niej byłem wyglądała na przybitą! - Argumentował, będąc przekonanym o swoich racjach.
- Nie wiń mnie za coś czego nie zrobiłem. - Warknął poddenerwowany. - A bransoletkę dam jej dzisiaj.
- No ja myślę. - Odparł tym razem nieco spokojniej Naruto. - Ale następnym razem idę z tobą na walki. - Dopowiedział z zaciętością w głosie.
          Sasuke prychnął pod nosem, ale musiał przyznać, że tego się nie spodziewał. - Chyba sobie kpisz. - Odpowiedział pół-śmiechem.
- Jeśli ty możesz to ja też. - Powiedział Naruto w złości, a następnie rozłączył się bez jakiegokolwiek ostrzeżenia. Sasuke odłożył telefon na bok i nagle Ayumi wbiegła do kuchni jakby nigdy nic. Pośpiesznie wyciągnęła z chlebaka dwie kromki pieczywa i wrzuciła go do tostera. Z lodówki wyciągnęła karton soku pomarańczowego i zaczęła pić go z gwinta.
          Akane wraz z Sasuke spoglądali na nią z brwiami uniesionymi wysoko.
          Gdy tylko grzanki wyskoczyła chwyciła za nie i krzycząc, że wychodzi, wybiegła z domu.
- A tej co? - Spytała pod nosem pani Uchiha.
- Unika mnie. - Odparł Sasuke wstając od stołu z pustym kubkiem w dłoni.
- Czemu? - Spytała Akane nieco zdziwiona. Odkąd kuzynostwo się poznało, ani razu się nie unikali, nawet po większej kłótni, do których dość często pomiędzy nimi dochodziło.
- Powiedziałem, że jeśli nie powie Sakurze o chorobie, sam to zrobię.
          Kobieta zastygnęła w bezruchu, uważnie lustrując twarz kruczowłosego.
- Rozumiem. - Mruknęła pogrążając się w chwilę zadumania. - Wiem, że Sakura będzie zła na ciebie, na mnie pewnie też. Przeież nikt jej nie powiedział o tak ważnej sprawie, ale nie naciskaj na Ayumi zbyt mocno, Sakura w końcu zrozumie. - Powiedziała uspokakającym tonem, spoglądając na niego z sympatią.
- Nie byłbym tego taki pewny. - Odparł, wkładając kubek do zmywarki. Znał Sakurę o wiele dłużej niż jego ciotka i wiedział, że to będzie istny armagedon, gdy Haruno pozna prawdę. Kierując się ku wyjściu z kuchni, doszedł go jeszcze głos pani Uchiha.
- Tak z czystej ciekawości... - Zaczęła spokojnie.
          Sasuke przystanął i spojrzał się na nią przez ramię.
- ...obiecałeś mi to o czym wczoraj mówiłam, czy nie? - Spytała zaprzestając swych czynności i również na niego spoglądając.
          Zaskoczyła go.
- Obiecałem.
          Na twarzy Akane pojawił się po raz kolejny czuły uśmiech, a następnie przytaknęła.


- Nawet nie ma dziesiątej. - Zaprotestowała zaspana Sakura, otwierając drzwi swojej przyjaciółce, która pojawiła się u niej bez jakiejkolwiek zapowiedzi.
- Szkoda dnia! - Odparła podekscytowana Ayumi wchodząc w głąb mieszkania. - Jakie masz plany na dziś? - Spytała energetycznie.
- Planowałam się wyspać. - Burknęła pod nosem. - Po za tym muszę dokończyć aplikacje na uniwerytety. - Powiedziała siadając na kanapie.
- Ach to. Pomogę ci. Gdzie one są? W końcu czas cię goni i niedługo mija termin jakichkolwiek zgłoszeń. - wypowiedziała niczym katarynka.
          Sakura spoglądała na przyjaciółkę z szeroko otwartymi oczami.
- Dziewczyno zwolnij, pół nocy spać nie mogłam. Daj mi się chociaż obudzić. - Mruknęła wyczerpanym głosem. W nocy nie potrafiła ani na chwilę zmrużyć oka, zbyt wiele pytań kłębiło się w jej głowie. Nie tylko Gaara i jego słowa zaprzątały jej myśli, ale i Sasuke również. - Em... co tam u Sasuke? - Dopiero po wypowiedzeniu tych słów, doszło do niej jak bardzo głupie pytanie zadała.
          Ayumi spoglądała na nią jakby ta urwała się co najmniej z choinki.
- To ja powinnam się ciebie o to spytać, dwa razy więcej czasu spędza z tobą niż w domu. - Odparła czerwonowłosa.
- Fakt. - Przytaknęła z grymasem. - A widziałaś się z nim chociaż wieczorem? Wyglądał normalnie?
          Hamasaki podrapała się po głowie. - Wyglądał bardzo normalnie. - Odparła, na co Sakura odetchnęła z ulgą. Dobrze pamiętała jak skończyła się poprzednia walka Sasuke, cieszyła się, że tym razem nie oberwał zbyt mocno. - A teraz mów skąd te pytania. Nigdy nie miałaś w zwyczaju wypytywać mnie o niego, zazwyczaj to było na odwrót.
          Sakura uniosła swe brwi. - Wypy..
- Nie zmieniaj tematu. - Przerwała jej Ayumi. - Tylko mów o co chodzi.
- To nic takiego. - Odpowiedziała drapiąc się po głowie, mogła przewidzieć, że po zadanym pytaniu nie uniknie setki pytań ze strony przyjaciółki.
          Ayumi spojrzała na nią wątpliwie.
- No dobra. - Powiedziała pod naciskiem jej spojrzenia. - Ale jak tylko powiesz mu, że ci powiedziałam to obiecuję, że ukatrupię cię. - Syknęła splatając ramiona na klatce piersiowej.
- Mów, mów. - Powiedziała z wyraźną ekscytacją w głosie.
- Od jakiegoś czasu bierze udział w walkach organizowanych przez Akatsuki.
          To nie było coś, czego spodziewała się usłyszeć. Hamasaki pobladła.
- Ale jak? Po co? - Zapytała niedowierzając.
          Sakura wzruszyła ramionami, nie wiedząc jak odpowiedzieć na zadane właśnie pytania.
- A ty jak się dowiedziałaś?
- To długa historia, ale głównie przez czysty przypadek. - Odpowiedziała, przypominając sobie moment, w którym Sasuke z kolegami przyszedł do Konan, chcąc zapisać się na pierwsze walki.
- Niech ja go tylko dorwę, to dam mu takie walki, że się chłopczyk nie pozbiera. - Powiedziała przez zaciśnięte zęby wymachując pięśćmi.
- Oj nie, nic mu nie powiesz. - Wtrąciła ostro Sakura, od razu całkowicie się rozbudzając. - Inaczej nic już ci nie powiem. - Zagroziła.
          Ayumi poskromiła swoje emocje, wzdychając ciężko. - No dobra, ale obiecaj mi, że kiedyś mnie tam zabierzasz.
          Sakura przytaknęła, na to mogła przystanąć. Tak długo jak Sasuke ich nie dostrzerze, nie widziała żadnego problemu.
- No to co, pomogę ci wypełniać aplikacje, a później kierunek centrum handlowe? - Spytała ponownie emanując ekscytacją.
- Pewnie! - Powiedziała podzielając humor przyjaciółki,
- Wracając do Sasuke, powiedziałaś mu, że składasz aplikację za granice?
          Sakura schowała twarz w dłoniach i zaczęła kiwać negatywnie głową. - Powiem mu jakoś. - Mruknęła, nie wiedząc nawet jak zacząc rozmowę z chłopakiem na ten temat. - Ale pewnie i tak się nie dostanę. - Dopowiedziała markotnie z małą nadzieją, że jeśli się nie dostanie, nie będzie musiała mówić Sasuke o zagranicznej edukacji.
- Ty się nie dostaniesz? - Spytała sarkastycznie, i dopiero teraz doszło do niej w jakim błędnym kole cała trójką się znajdują. Ona nie chce powiedzieć Sakurze o chorobie, Sakura natomiast będzie zwlekać ile będzie mogła z poinformowaniem Sasuke o złożeniu aplikacji za granice i o ewentualnym przyjęciu. Zdawała sobie również sprawę, że Sasuke też żadnym świętym nie był i że on też skrywał jakąś tajemnice, przed nimi obiema. - Dobra przynoś aplikację, nie ma czasu do stracenia. - Pośpieszyła Ayumi, chcąc jak najszybciej iść na zakupy.


          Trzęsącymi się dłońmi wrzuciała kilkanaście dużych kopert do skrzynki pocztowej w największym w Tokio, centrum handlowym.
- Zrobiłam to. - Powiedziała z niedowierzaniem.
- No i teraz możemy poszukać jakiś ciuchów na halloween. - Wtrąciła Ayumi zadowolonym głosem i zaczęła ciągać przyjaciółkę po sklepach.
          Błądziły od butiku do butiku w poszukiwaniu czegoś, co zadowoli gust panny Hamasaki. Ale ta ciągle tylko wybrzydzała, zaczynając pomału doprowadzać Sakurę do szaleństwa. To prawdopodobnie były jej najdłuższe zakupy, z tym problemem, że po czterech godzinach nie udało im sie nic kupić.
- Zabijesz mnie któregoś dnia. - Powiedziała Haruno zasiadając na drewnianej ławce, tuż koło fontanny, upijając łyk zimnej kawy prosto ze Starbucks’a. - Ja już dawno bym coś wybrała. - Mruknęła, co było czystą prawdą, gdyż w niemalże w każdym sklepie do którego weszły widziała coś, co jej się podobało. Ale Ayumi od razu odkładała wszystko na półki i mówiła “nie ma mowy”.
- Spokojnie coś kupimy. - Wtrąciła zapewniającym tonem. - Oo. - Dodała nagle, gdy tylko jej tęczówki dojrzały dwójkę znajomych nieopodal. Ayumi czym prędzej chwyciła przyjaciółkę za ramię i wskazała jej na stoisko, które serwowało ramen. - Nie wierzę. -  Wymamrotała.
          Sakura spojrzała w miejsce wskazywane przez Hamasaki i musiała przyznać, że sama nie dowierzała temu, co widzi.
- Naruto i Hinata? - Spytała szeptem, spoglądając na przyjaciółkę ze zdziwieniem.
- Razem? - Dopowiedziała Ayumi.
          Żadna z nich nie dowierzała własnym oczom, owy obrazek był zbyt surrealistyczny żeby mógł być prawdziwy, a jednak... Pomału zaczęły zbliżać się do nich, ale cały czas starały się by nie zostały zauważone.
- Sakura, Ayumi! - Krzyknął niespodziewanie Naruto dostrzegając koleżanki z klasy.
          Nastolatki od razu się wyprostowały, wychodząc ze zmieszanymi minami zza palmy. Wiedziały, że właśnie zostały przyłapane na próbie szpiegowani.
- Co tu robicie? - Spytała Hamasaki jak gdyby nigdy nic.
- Jemy ramen i zaraz idziemy do kina. - Odpowiedział Naruto, na co Hinata od razu zaczęła się czerwienić.
- Może pójdziecie z nami? - Wtrąciła Hyuga lekko przyciszonym głosem.
- Nie będziemy wam przeszkadzać. - Odparła Sakura spoglądając z uśmiechem na twarzy na granatowowłosą.
- No nie skądże, zbierzemy zaraz większą grupkę i pójdziemy razem. Sakura zadzwoń po Sasuke. - Powiedział podekscytowany Uzumaki.
          Niespodziewanie różowowłosa poczuła jak telefon w jej kieszeni zaczyna wibrować. - O wilku mowa. - Powiedziała, a następnie oddaliła się od przyjaciół i odebrała telefon od chłopaka.
- Gdzie jesteś? - Usłyszała niemalże od razu jego chłodny ton.
- Ayumi wyciągnęła mnie na zakupy. Chodzimy kilka godzin po centrum, ale nic jej się nie podoba. - Odparła mało zadowolonym głosem.
          Usłyszała jak Sasuke wzdycha. - O której planujesz być w domu? - Spytał spokojnie, ale wyraźnie kontrulującym tonem..
- Nie wiem. Naruto ciągnie nas do kina i aktualnie to kazał mi cię tu ściągnąć.
- W którym centrum jesteście? - Usłyszała.
- W tym koło Shibuyi.
- Zaraz będę. - Odparł, a następnie rozłączył się.
          Sakura przeklnęła pod nosem, kultura Sasuke przez telefon zaczynała pomału ją drażnić. Zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę, że to była w miarę norma w ich związku. Z podniesionym ciśnieniem wrzuciła telefon do torebki i wróciła do znajomych, informując ich o decyzji Sasuke.
          W ciągu następnej pół godziny w centrum handlowym zaczęła zbierać się większa grupka uczniów Konohy, w celach rekreacyjnych. Przyszła Ino, której rodzice chwilowo zapomnieli o karze jaką odbywała. Była także reszta drużyny koszykarskiej Liścia, łącznie z Uchihą.
- To na co idziemy? - Spytała Yamanaka. - Tylko nie horror. -  Zaznaczyła od razu.
          Sasuke natomiast chwycił Haruno w pasie i odciągnął w ten sposób od znajomych, którzy właśnie zaczęli debatować nad wyborem filmu. Co w rzeczywistości nie było aż tak prostym zadaniem, gdyż każdy chciał iść na coś innego.
- Co jest? - Spytał kruczowłosy.
- Zmienisz wreszcie swój ton rozmawiając ze mną przez telefon? - Syknęła poddenerwowana.
          Sasuke uniósł swe brwi do góry niespodziewając się, że usłyszy właśnie to.
- Jaki ton? - Warknął chłodno.
- Taki jak teraz. - Odparła ostro. - Jestem twoją dziewczyną, czy cholernym akwizytorem, który jest niemile widziany? - Fuknęła.
          Chłopak wypuścił powietrze ze swych ust, a następnie przeczesał dłonią gęste krucze włosy.
- Sakura... - Zaczął  o wiele spokojniej, zdając sobie sprawę, że mógł być nieco niemiły, zwłaszcza dzisiaj. Jednak te wszystkie emocje, które targały nim dzięki jego kuzynce, nie pozwalały mu się kontrolować, tak jak tego chciał. Gdy chciał dokończyć zaczęte zdanie, Naruto pojawił się z nikąd, biorąc Sakurę za przed ramię i ciagnąc za sobą.
- Sakura zadecyduj ty, bo oni nie potrafią. - Powiedział tracąc cierpliwość.
          Haruno kątem oka spojrzała na Sasuke, który również pomału zaczynał tracić cierpliwość. Tym bardziej, że jego wypowiedź została przerwana jak zwykle przez tego samego osobnika.
- Mi to obojętnie. -  Odpowiedziała. - Ale najlepiej zagłosować. - Dopowiedziała, na co wszyscy się zgodzili. I takim oto to sposobem został wybrany film Iron Man 3.
          Wchodząc do pomieszczenia gdzie miał odbyć się seans, szkolni przyjaciele zaczęli zajmować miejsca w środku sali. Gdy Sakura miała wejść tuż za Ayumi do rzędu, poczuła jak Sasuke chwyta ją za rękę i prowadzi dalej.
- My siadamy z tyłu. - Powiedział do przyjaciół. - Sami. - Dopowiedział pośpiesznie, dostrzegając jak jego kuzynka zamierza iść za nimi, jednak słysząc go od razu przystanęła i spojrzała na kruczowłosego błagającym wzrokiem.
          Ayumi miała przeczucie, że Sasuke zaraz powie Sakurze o wszystkim. Ale nie sądziła by ten zrobił to w taki sposób i to w miejscu publicznym. Nie mówiąc nic usiadła obok Ino, a po jej drugiej stronie zasiadł Nakatsu.
          Sasuke w między czasie zaprowadził Haruno do ostatniego rzędu.
- Czemu tu? - Spytała siadając po środku rzędu.
- Zobaczysz. - Odparł spokojnie podając dziewczynie popcorn.
          Sakura westchnęła jedynie i oparła twarz na dłoni.
          Po kilku minutach światło na sali zaczęło delikatnie się przyciemniać, aż wreszcie zapanowała ciemność, która była jedynie rozświetlana przez światło ekranu.
          Niespodziewanie Sasuke objął dziewczynę ramieniem, czego ta zupełnie się nie spodziewała.
- Przepraszam, wiem zachowałem się jak dupek. - Wyszeptał jej czule do ucha, aż ciary przeszły po jej ciele. A następnie wyciągnął z kieszeni srebrną bransoletkę z kilkoma kryształkami, którą bez pytania założył na jej nadgarstek.
          Sakura spoglądała z rozchylonymi ustami na delikatną biżuterię, która w przeciągu kilku sekund znajdowała się już na jej dłoni.
- Poprzednią wyrzuciłaś przeze mnie, więc z Naruto postanowiliśmy sprawić ci nową. - Wyjaśnił szeptem, nie chcąc zakłócać spokoju reszty widzów.
          Dziewczyna zaniemówiła, ale po chwili pocała Sasuke czule w usta, tym samym dziękując mu.


          Wiedziała, że minie jeszcze sporo czasu, nim reszta domowników zjawi się w domu. Jej córka poinformowała ją krótką wiadomością tekstową o wyjściu do kina ze znajomymi. Zdawała sobie sprawę, że Sasuke również znajduje się z nimi. Spokojnym krokiem zaczęła wchodzić po wąskich schodach na poddasze willi, będące wypełnione stertą kartonów sprzed lat i ogromną ilością kurzu. Akane Uchiha pierwsze co zrobiła, to otworzyło okno by przewietrzyć pomieszczenie, do którego nikt od lat nie zaglądał. Ona sama ostatni raz tu była, gdy się wprowadzili. Zbyt wiele jej rzeczy przypominającyh o przeszłości się tu znajdowało. Jednak dzisiejszego dnia coś ją natchnęło by tu ponownie zajrzeć. Pomimo upływu lat doskonale pamiętała, co gdzie się znajdowało. Niepewnym krokiem zaczęła kierować się w stronę kąta, który przyciągał ją do siebie niczym magnez. Ściągła kilka większych kartonów, które blokowały wieko starej, antycznej skrzyni. Dłonią starła kurz, a następnie otworzyła solidne wieko.
          Tęczówkami uważnie lustrowała jej zawartość i niemalże od razu dostrzegła zdjęcie, które miało ponad dwadzieścia lat. Niepewnie wyciągła je spod sterty papierów. Kciukiem przejechała po starej fotografii, na którą spłynęła łza.

- Przepraszam. - Wyszeptała dławiącym się łzami głosem. - To była moja wina. - Dopowiedziała spoglądając na siebie i dwie przyjaciółki. Z osób na zdjęciu tylko ona żyła. Palcami zaczęła błądzić po zdjęciu, najpierw przejechała po nastolatce z długimi krwisto czerwonymi włosami, która zmarła przy porodzie kilka lat później. Następnie jej palce zatrzymały się na dziewczynie, która była tego samego wzrostu co ona, jednak jej krótkie różowe włosy wyróżniały ją spośrod ich wszystkich. - Yukino. - Powiedziała łamiącym się głosem, po czym upadła kolanami na drewniane deski. 

No comments:

Post a Comment