Thursday 20 June 2013

45. Rodzina

45. Rodzina.
          Dla uczniów Liścia ostatni miesiąc zleciał w zastraszająco szybkim tempie. Nim zdążyli się obejrzeć, nastał ostatni dzień tuż przed wyjazdem ostatniej klasy na wycieczkę do Hokkaido, ale gdzie dokładnie nikt prócz nauczycieli nie był do końca pewny. Wszyscy plotkowali, zastanawiając się, gdzie dokładnie Anko z Kakashim planują ich zabrać. Mimo iż większość propozycji przedstawionych przez uczniów odbiegała znacznie od siebie, to w jednym prawie wszyscy byli zgodni. Będzie luksusowo i ekstrawagancko. Przynajmniej według nich.
          Związek Sasuke i Sakury również rozkwitł jeszcze bardziej, powodując, iż para stała się prawie nierozłączna. Sasuke nadal nie podobało się, że jego dziewczyna stała się z dnia na dzień sąsiadką jego brata, co pogarszał jeszcze fakt, że niestety był zmuszony do mijania brata na korytarzu czy w windzie. Nie poszedł za radą ciotki i nie pogodził się z Itachim. Na pewno prędko tego nie uczyni. Ku jego zaskoczeniu wuj nieco zmienił nastawienie do Sakury, nalegając coraz to bardziej na rodzinne spotkanie z nią.
Jednak Haruno jak do tej pory udało się skutecznie unikać Madary. Gdy tylko Sasuke bądź Ayumi pytali ją o spędznego wspólnie czasu w posiadłości Uchiha, Sakura od razu miała przygotowaną wymówkę praktyk w szpitalu. W rzeczywistości spędzała czas w towarzystwie swego sąsiada i jego znajomych, byle tylko Sasuke i Ayumi jej nie dostrzegli. Tsunade również maczała we wszystkim palce, zwłaszcza, gdy młodszy z braci Uchiha postanowił bez zapowiedzi odebrać Sakurę z praktyk.
Sasuke natomiast zamierzał spełnić prośbę swej kuzynki i nie puścić pary z ust na temat jej choroby przy różowowłosej. Wierzył, że Ayumi zrobi tak jak powiedziała - ujawni wszystko tuż po ich powrocie z wycieczki.
Jednak Nakatsu nie był z tego za bardzo zadowolony - tak jak Sasuke chciał, by Sakura dowiedziała się jak najszybciej. Dlatego też nie był zadowolony z decyzji kruczowłosego. Ale z drugiej strony, nie miał zamiaru wyręczać Ayumi w powiedzeniu przyjaciółce prawdy. Wiedział za to, że im dłużej zwlekała, tym ciężej będzie jej w wyjawieniu tego drastycznego słowa: “umieram”.


- Ej, ej, ziemia do Sakury - powiedziała zaczepnie Ayumi, machając dłonią tuż przed oczami przyjaciółki, chcąc zwrócić na siebie jej uwagę. Haruno ocknęła się z chwilowego zamyślenia i spojrzała na czerwonowłosą z uśmiechem, prosząc tym samym, by kontynuowała to, co chciała tak bardzo jej powiedzieć
- To jak? Zostajesz u nas dziś na noc i rano pojedziemy we trójkę na lotnisko? - spytała energicznie panna Hamasaki. - Mama byłaby w siódmym niebie - dopowiedziała pośpiesznie, chcąc namówić przyjaciółkę na nocleg u siebie.
Sakura westchnęła ciężko. Sasuke rozmawiał z nią o tym, gdy jechali do szkoły i chętnie by się zgodziła, gdyby nie fakt, że jego wuj cały czas był w domu. Przeklinała w myślach swą ciekawość i to, że ubłagała Itachiego, by wyjawił jej, dlaczego ma unikać Madary. Z drugiej strony miałaby idealną okazję do poznania informacji, których rząda od niej Gaara. Jak do tej pory uczeń Suny nie ponaglał jej, ale wiedziała, że jej czas pomału dobiega końca. Gaara dał jej czas do końca roku, co oznaczało że zostały niecałe trzy tygodnie. Gdy tylko pomyślała o tym, co ma zrobić, przeszły ją ciarki. A co jeśli zostanie przyłapana i to wszystko okaże się w rzeczywistości nic nie warte? Nie chciała tego robić, tak bardzo chciała stawić czoła kuzynowi Sasoriego i powiedzieć, że nie zrobi mu tej małej przysługi. Ale z drugiej strony miała przeczucie, że jeśli Sasuke dowie się, że go okłamała odnośnie Itachiego, będzie źle. Nie mogła ominąć jakże ważnego faktu, że Gaara wie coś o jej rodzicach, czego nikt nie chce jej powiedzieć.
- Nie dam rady, ale spotkamy się rano na lotnisku - powiedziała obdarowywując przyjaciółkę ciepłym uśmiechem.
- Znowu praktyki? - spytała przybitym głosem.
Sakura w odpowiedzi przytaknęła. Nie chciała ciągnąć w nieskończoność tego unikania posiadłości Uchiha, a zwłaszcza Madary. Pragnęła jak najszybciej rozwiązać tę sprawę. Ale nie wszystko było tak proste, jakby się wydawało.
- Geez, nie mam pojęcia jak ty dajesz radę dziewczyno. Niedługo będziesz spać w tym szpitalu! - powiedziała przejęta Hamasaki. - I kto będzie wychowywał małego Sasuke albo małą Sakurę?
Różowowłosa przystanęła w miejscu i z rozszerzonymi tęczówkami spoglądała na przyjaciółkę.
- Ayumi! - warknęła zła, rozglądając się po korytarzu, czy czasami ktoś tego przez przypadek nie usłyszał.
          Głośny śmiech wydobył się z krtani czerwonowłosej.
- Żartowałam - powiedziała, a śmiech przepełniał jej głos. - Żebyś widziała swój wyraz twarzy! - Kolejna salwa śmiechu.
- To wcale nie jest śmieszne... - mruknęła mało zadowolona Sakura.
          Ayumi otarła łzy z kącików oczu.
- Ale ze szpitalem to nie żartowałam. Naprawdę za kilka lat będziesz w nim nocować, jak tak dalej pójdzie - powiedziała ze spokojem.
- W końcu taki wybrałam sobie zawód – odparła, wzruszając ramionami.
- Słyszałaś już coś od zagranicznych uczelni? - spytała radośnie, mając nadzieję, że Sakura dostanie się na wymarzone studia za granicą, które nie byłyby możliwe, gdyby nie pomoc ze strony Tsunade.
          Różowowłosa pokręciła przecząco głową.
- Jeszcze nie - odpowiedziała, po czym wypuściła ze świstem większą ilość powietrza z płuc. - Tylko nie wiem, jak mam powiedzieć Sasuke o tym, że złożyłam te cholerne aplikacje - warknęła poprawiając w międzyczasie torbę na ramieniu.
- Powiesz mu, jak się dostaniesz - powiedziała jak gdyby nigdy nic Ayumi. - Zrozumie - dopowiedziała, będąc pewną swych słów. Inna opcja nawet nie wchodziła w grę. Przecież nie będzie na nią zły, prawda? Nie może.
- Oby - odparła z niepokojem Sakura, jednak nie była w stanie zmusić się do powiedzenia mu tego teraz. A co jeśli się nie dostanie? Wtedy nawet nie musiałaby poruszać z nim rozmowy na ten temat.  
          Wchodząc do stołówki, ujrzały siedzącą nieopodal Ino wraz z Hinatą. Yamanaka, dostrzegając je, pomachała w ich stronę. Dziewczyny z uśmiechem na twarzy skierowały się w stronę przyjaciółek.
- Spakowane? - spytała radośnie Ino.
- Można tak powiedzieć - odpowiedziała Sakura, siadając przy stoliku. - Chociaż prawdopodobnie i tak zacznę przepakowywać się w środku nocy - dodała ze śmiechem.
- Kakashi i Anko niczego nam nie ułatwiają, ukrywając przed nami, gdzie dokładnie jedziemy - wtrąciła Hinata, która także miała problem ze zdecydowaniem się, jaką garderobę ze sobą zabrać.
- Hokkaido to ogromna wyspa, ale nie sądzę, żeby zabrali nas poza Sapporo. W końcu mamy zimę, a, jak wiadomo, akurat tam jest ona sroga - powiedziała Ayumi. - Ale mimo wszystko radzę wziąć dużo ciepłych ubrań. Z naciskiem na dużo i ciepłych. Ani z Anko ani z Kakashim nigdy nic nie wiadomo – dopowiedziała, drapiąc się po głowie.
- Karin puściła plotę, że zostajemy w jakimś luksusowym kurorcie - wtrąciła Ino, po czym wszystkie zaczęły się śmiać.
- Jej marzenia - odparła Hamasaki.
- Nie sądzę, by byli aż tacy pobłażliwi - skwitowała różowowłosa.
- Chociaż może? - spytała Hinata. - W końcu jesteśmy ostatnią klasą, za pół roku o tej porze będziemy oficjalnie absolwentami Konohy. Mój kuzyn niestety nie chciał zdradzić mi, gdzie oni zostali zabrani w zeszłym roku. Powiedział jedynie, że sami zobaczymy.
          Czwórka licealistek zamyśliła się głęboko, nadal próbując rozgryźć, gdzie dokładnie jadą na wycieczkę.
          Niespodziewanie Ayumi poderwała się ze swojego miejca.
- Ta niewiedza doprowadzi mnie zaraz do szaleństwa! - krzyknęła na całą stołówkę, powodując, iż wszyscy uczniowie spojrzeli się na nią pytająco.
- Siadaj, narwańcu - mruknęła Sakura, łapiąc przyjaciółkę za ramię i sadzając ją ponownie na krześle. - Jutro się wszystkiego dowiemy - dodała uspokojająco.
- A co jeśli rzucą nas rekinom na pożarcie? - spytała pośpiesznie przejęta Ayumi.
          Przyjaciółki westchnęły ciężko.
- Zaczyna jej odbijać - stwierdziła bez najmniejszych ogródek Yamanaka.
- A mi się wydaje, że ma zbyt duży poziom cukru, od miesiąca nic nie je tylko słodycze - dopowiedziała Hinata.
- To wyjaśnia wszystko - skwitowała Sakura.
          Ayumi spojrzała na nie wymownie.
- No wiecie co… - burknęła cicho pod nosem, opierając twarz na dłoni.
          Drzwi do stołówki ponownie się otworzyły, a do obszernego pomieszczenia weszła szkolna drużyna koszykówki prosto z wyczerpującego treningu. Wyglądali, jakby ktoś wydobył z nich resztki energii.
          Zasapany Naruto usiadł tuż obok Hinaty i od razu położył głowę na stole.
- Jak ja się cieszę, że to ostatni trening przed feriami - powiedział pod nosem ledwo słyszalnym tonem.
          Przyjaciele parsknęli śmiechem.
- Aż tak źle? - spytała Sakura swego chłopaka, tuż po tym jak odbarował ją czułym całusem na przywitanie.
- Ten młotek przesadza. Zresztą jak zawsze - odparł ze swoim charakterystycznym spokojem.



          Większość przerwy obiadowej spędzili na rozmowie i śmiechach, obgadując jutrzejszą wycieczkę. Nie mogli uwierzyć, jak czas mógł zlecieć tak szybko. Nim zdążą się obejrzeć, nadejdzie koniec roku szkolnego.
          Sasuke nagle złapał różowowłosą za rękę pod stołem, po czym spojrzał na nią kątem oka. Sakura domyślała się, co takiego chodzi chłopakowi po głowie i musiała przyznać, że jej też owa myśl zaświtała. Uśmiechnęła się do niego czule w odpowiedzi, a następnie wstali od stolika, tymczasowo żegnając się z przyjaciółmi.
- A wy gdzie? - krzyknął Naruto za nimi, jednak obszedł się bez odpowiedzi ze strony pary.
- Nie interesuj się - odparła odważnie Hinata, uciszając tym samym nie tylko blondyna, ale także i wszystkich przy stole.
          Sasuke wraz z dziewczyną opuścili pomieszczenie bez słowa i usadowili się w niezatłoczonej części szkolnego korytarza. Różowowłosa usiadła na szerokim parapecie, kątem oka zerkając na zaśnieżony parking Liścia.
- Na pewno nie uda ci się wcześniej wyrwać z tych praktyk? - spytał spokojnie, przysiadając się na parapecie tuż naprzeciwko niej.
          Sakura westchnęła ciężko, po czym obdarzyła go czułym uśmiechem - postaram się, ale niczego nie mogę obiecać – odparła, wzruszając ramionami. Nie chciała go okłamywać, ale nie wiedziała, co innego mogła mu powiedzieć. Wyznanie prawdy póki co nie wchodziło nawet w grę, a gdyby dowiedział się, że cały ten czas spędza w mieszkaniu Itachiego, czuła, że wpadłby w istną furię. Dobrze pamiętała jego reakcję po tym, jak dostrzegł go po raz pierwszy. Nie było to miłe pierwsze spotkanie po latach.
- Nie rozumiem, czemu teraz spędzasz tam tyle czasu. W końcu jeszcze się nasiedzisz w szpitalu - skwitował, będąc mało zadowolonym z odpowiedzi, jaką właśnie usłyszał. Od kilku dni miał zaplanowany ten wieczór na ostatni guzik, ale nie, panna Haruno przekuła niewidzialną igłą jego plany niczym bańkę mydlaną.
- Zawszę mogę cię odebrać ze szpitala i zabrać do nas - skwitował, splatając swe ramiona na klatce piersiowej.
- Nie kombinuj. Nawet nie mam pojęcia, o której kończę - odpowiedziała, a szeroki uśmiech, jaki przed chwilą widniał na jej twarzy niemal w całości zniknął.
- Nie sądzisz, że zaczynasz przesadzać z tym szpitalem ostatnimi dniami? - spytał w złości, spoglądając na nią swym chłodnym wzrokiem.
          Sakura zrobiła naburmuszoną minę.
- Chcę zostać lekarzem! Potrzebuję praktyk, do jasnej cholery! A skoro Tsunade mi to umożliwia, to chcę to wykorzystać najlepiej, jak potrafię! Nie jestem tak dziana jak ty, muszę radzić sobie sama w życiu i korzystać z tego, co los mi da! - Nie potrafiła się powstrzymać od podniesienia głosu. Niby ona przesadza? Jak tak bardzo chce, to zaraz sama mu wygarnie kilka spraw, w których to on to robi. Według niej fakt, że jest nadal obrażony na brata bez żadnego poważnego wytłumaczenia mówi sam za siebie, że to on musi się zastanowić nad tym, kto tak naprawdę ma z tym problem.
- Dobra, dobra. Nie bulwersuj się tak - burknął pod nosem.
          Nastolatka w odpowiedzi prychnęła pod nosem.
- Według mnie to ty przesadzasz - warknęła srogo. Oj nie, nie zamierzała trzymać języka za zębami.
          Sasuke uniósł brew z lekkim zdziwieniu.
- Niby w czym?
- Z Itachim - powiedziała z głową uniesioną wysoko. - Nie sądzisz, że to ty przesadzasz?
          Dostrzegła, jak w jego karych tęczówkach pojawiły się niebezpieczne ogniki. Wystarczyło jedno zdanie, by wprowadzić go w furię. Jego ciało było całe napięte.
- Sakura - warknął przez zaciśnięte zęby, próbując opanować swą złość. - Nie...
- Nie przesadzam - wtrąciła hardo, będąc pewna swych słów. - Nie sądzisz, że teraz to ty przesadzasz? - spytała zacięcie.
          Sasuke nie odpowiedział nic dziewczynie, zamiast tego oparł głowę o szybę i zaczął przyglądać się widokowi na zewnątrz. Wiedział, że jeśli odezwie się teraz, tylko spowoduje, że Sakura do końca dnia nie odezwie się do niego słowem. Dlatego też wolał przemilczeć jej wypowiedź. Przynajmniej dopóki będzie w stanie normalnie dobierać słowa, tak by nie powiedział przez przypadek o kilka słów za dużo.
          Różowowłosa, widząc jak jej chłopak milczy dłuższą chwilę, chwyciła za swoją torbę, chcąc wrócić z powrotem do przyjaciół siedzących w stołówce, gdy poczuła, jak Sasuke złapał ją delikatnie za ramię.
- Zostań - powiedział spokojnie. - Nie chcę się kłócić, a zwłaszcza nie o Itachiego - powoli odwrócił głowę z zimnej szyby, chcąc spojrzeć w szmaragdowe oczy swej dziewczyny. - Usiądź - poprosił.
          Sakura wypuściła z płuc większą ilość powietrza, po czym odłożyła torbę z powrotem na parapet. Czemu nie potrafiła już się na niego złościć dłużej niż kilka minut? - Zaraz wracam - powiedziała i od razu ujrzała jego pytające spojrzenie. - Idę do łazienki. - Mruknęła, domyślając się, iż jakakolwiek inna odpowiedź by go nie przekonała do puszczenia jej ręki.
          Kącik ust Uchihy uniósł się delikatnie, powodując zadziorny uśmiech, po czym przytaknął i zabrał swą dłoń z jej ramienia.
          Sakura wolnym krokiem oddalała się od karookiego w stronę damskiej toalety, gdy niespodziewanie zza rogu wyszła para starszych ludzi, w których o mało co nie wpadła.
- Przepraszam – powiedziała, uśmiechając się ciepło.
- Nie szkodzi młoda damo - odparł nieznany jej mężczyzna. - Mogłabyś wskazać nam drogę do gabinetu dyrektora? - spytał, na co uczennica od razu skinęła głową.
- Wystarczy iść prosto, aż dojdą państwo do szerokich schodów i po nich prosto na ostatnie piętro - wyjaśniła, wskazując im, w którą stronę powinni się kierować.
- Dziękuję - powiedziała tym razem kobieta. - Mam nadzieję, że się nie obrazisz moim pytaniem, ale jak masz dziewczyno na imię?
          Zielonooka nie miała czemu się obrażać, była raczej nieco zdziwiona tym pytaniem, ale nie zamierzała zostawiać staruszków bez odpowiedzi.
- Haruno Sakura, proszę pani. I wybaczcie mi moje zachowanie, ale pilnie potrzebuję skorzystać z łazienki.


          Minato na ostatnią chwilę przeglądał wszystkie papiery odnośnie jutrzejszej wycieczki ostatniej klasy. Widząc cały plan podróży, jaki zaplanowała Anko wraz z Kakashim, mógł bez problemu stwierdzić, że w tym roku posunęli się jeszcze dalej niż rok wcześniej. Na samą myśl, co czeka licealistów, zaśmiał się pod nosem. Słysząc dzwoniący telefon, odebrał, opierając słuchawkę na swym ramieniu.
- Ma pan gości - usłyszał głos sekretarki.
- Kto taki? – spytał, dalej przeglądając wszystkie dokonane formalności z biurem podróży, by mieć pewność, że wszystko jest przygotowane. Z tego, co było mu wiadome, to nie spodziewał się żadnych gości.
- Przedstawili się jako państwo Uzumaki.
          Namikaze wypuścił słuchawkę z ręki. Orientując się, że zaraz zderzy się z podłogą, złapał za pokręcony kabel, w ostatniej chwili ratując słuchawkę przed upadkiem. Przełknął głośno zalegającą ślinę. Nigdy by nie przypuszczał, że kiedykolwiek rodzice Kushiny przyjdą do niego z własnej woli. Jeśli po tylu latach zjawili się, to oznacza tylko i wyłącznie, że dowiedzieli się skrywanej przed nimi prawdy.
- Wprowadź ich - powiedział niepewnie, biorąc głęboki wdech.
          Odłożywszy słuchawkę, zaczął pośpiesznie porządkować papiery rozrzucone po jego biurku. Nie znosił takich niezapowiedzianych wizyt. Zresztą przed rodzicami żony nigdy nie wypadł dobrze. Teraz nie będzie inaczej.
          Po niekrótkiej chwili drzwi do jego gabinetu otworzyły się, a do środka weszli tak dobrze znani mu ludzie z głowami uniesionymi wysoko. Musiał przyznać, że przez te osiemnaście lat postarzeli się bardziej, niż mógłby sobie wyobrazić.
- Kimiko, Naoki... – zaczął, witając się z nimi.
- Nie spoufalaj się, chłopcze. Przyszliśmy zobaczyć się z wnukiem - odparł srogo starszy mężczyzna. - Wiemy, że tu jest - dopowiedział poważnym głosem.
          Minato poluzował kołnierz  koszuli, po czym opadł na swe skórzane krzesło.
- Tak, jest - mruknął mało zadowolony z tej rozmowy. - Ale nie wiem, czy to odpowiedni moment na rozmowę z nim – powiedział, uważnie przyglądając się teściom.
- A to niby czemu? - spytała poddenerwowana Kimiko. - Wydaje mi się, że czekaliśmy wystarczająco długo, by wreszcie go spotkać.
          Namikaze uderzył dłonią o blat biurka.
- Zamiast się nim zająć po narodzinach, oddaliście go do sierocińca! - powiedział ostro, podnosząc głos. - Przez was, wyciągając go stamtąd, nie miałem nawet odwagi przyznać mu się, że jestem jego ojcem! - warknął poirytowany.
- Czy to znaczy, że on nadal myśli, że jest sierotą? - spytał Naoki, a w jego tonie można było wyczuć niedowierzanie.
- Sierotą kochającym swych przyjaciół. Wyrósł na dobrego chłopaka, charakter odziedziczył po waszej córce - odpowiedział nieco spokojniejszym głosem, przepełnionym czystą ojcowską dumą.
- Kto w takim razie jest jego opiekunem? - dopytywała skrupulatnie starsza kobieta.
          Kącik ust Namikaze uniósł się. Wiedział, że odpowiedź nie przypadnie do gustu, jego teściom.
- Prawnie Jiraya.
- Ten zboczeniec? - spytała z oburzeniem Kimiko.
- Nie sądzę, by spodobało mu się to określenie - odparł zaczepnie Minato.
- To nie zmienia faktu, iż nie wyjdziemy stąd, dopóki nie spotkamy się z wnukiem - wtrącił ostro ojciec Kushiny, podchodząc bliżej dyrektora Liścia.
          Minato oparł twarz na otwartej dłoni, pogrążając się w chwilowym zamyśleniu. Nie chciał w taki sposób informować Naruto, że w rzeczywistości jego ojciec był cały czas na wyciągnięcie ręki. A jednak był uznawany przez większość za sierotę bez rodziców. Z drugiej strony, lepszej okazji do wyjawienia mu prawdy raczej nie będzie mieć.
- Zgodzę się. - Powiedział po dłuższej chwili. - Ale najpierw sam z nim porozmawiam.
          Rodzice Kushiny wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami, po czym skinęli, zgadzając się na propozycję zięcia.
          Minato chwycił za słuchawkę telefonu, chcąc połączyć się ze sekretarką, gdy niespodziewanie usłyszał pytanie ze strony teściowej.
- Zanim po niego poślesz, powiedz mi, czy dziewczyna nazywająca się Haruno Sakura, to córka Yukino?
          Blondwłosy mężczyzna zamarł w bezruchu. Domyślił się, że musieli spotkać uczennicę w drodze do jego gabinetu, a Kimiko rozpoznała w niej kopię przyjaciółki Kushiny, która tak dużo czasu spędzała w ich własnych domu. Wypuścił z płuc większą ilość powietrza. Przytaknął.



          Upewniając się, że nikt za nią nie idzie, czym prędzej weszła do swojego apartamentowca, wiedząc, że jeśli Sasuke by ją teraz zobaczył, musiałaby się ostro tłumaczyć czemu nie jest w drodze na praktyki. Z wymowną miną weszła do windy, a gdy tylko znalazła się na swoim piętrze, podeszła do drzwi sąsiada i bez pukania otworzyła drzwi.
- Mam tego dość - krzyknęła zdenerwowana, rzucając przy okazji torbę z książkami w najbliższy kąt.
- Możesz sprecyzować? - spytał Uchiha, wychylając się z kuchni w ciemnogranatowym fartuszku.
- Oho, czyżby ktoś ci nadepnął na odcisk? - wtrącił ze śmiechem Sasori, wychodząc z salonu.
- Pewnie kolejna miłosna sprzeczka - dopowiedział Deidara, pojawiając się znikąd i zajadając się przy okazji chipsami.
- Ej! Obiad zaraz będzie - warknął poddenerwowany Itachi, widząc, co je jego przyjaciel.
- Czy oni nie mają własnego domu? - spytała sarkastycznie Sakura, wchodząc w głąb mieszkania Itachiego.
- Też się nad tym czasami zastanawiam – odparł, wzruszając ramionami, w trakcie smażenia kotletów. - Znowu powiedziałaś mu, że masz praktyki? – spytał, spoglądając na nią kątem oka.
- A myślisz, że czego mam dość? – fuknęła, zasiadając na wysokim krześle. - Mam cholernie dość tego ciągłego unikania jego domu i waszego wuja. Jak mam mu udowodnić, że nie mam nic po rodzicach? - spytała w rozpaczy.
          Itachi wyłączył palnik, odstawiając rozgrzaną patelnię na bok, wstrzymując tymczasowo gotowanie obiadu. Oparł się o kuchenny blat i uważnie przyglądał się dziewczynie Sasuke.
- Jutro wyjeżdżacie na tę tygodniową wycieczkę, tam na pewno go nie spotkasz. Po powrocie są święta...
- Właśnie, święta! - wtrąciła mu się w zdanie z przejęciem. - Co chcesz pod choinkę? - spytała.
- Ja też chcę! - usłyszała krzyk Deidary z salonu.
- Nie zapomnij o mnie! - dopowiedział Sasori.
          Na czole Itachiego pojawiła się mała żyłka, która niebezpiecznie zaczęła pulsować.
- Próbuje z nią porozmawiać, do jasnej cholery! - wrzasnął na cały dom, ustawiając tym samym przyjaciół do pionu. - Wracając do naszej rozmowy... - kontynuował ze spokojem, poprawiając swój fartuszek. - Gdy wrócicie, lada dzień będą święta. I wierz mi albo nie, ale na pewno zostaniesz zaproszona. - Sakura pobladła, a w głowie próbowała wymyśleć wymówkę, jaka by przekonała Sasuke do tego, że nie może się pojawić, gdy niespodziewanie Itachi dokończył swą wypowiedź:
- Zgodzisz się i pójdziesz tam.
- Co? - spytała zdezorientowana Haruno. - Raz mówisz „nie idź”, a teraz każesz mi tam iść?
- Dokładnie - odpowiedział z uśmiechem.
- Dlaczego? - zapytała zbulwersowana. Równie dobrze zamiast dzisiaj sprawiać Sasuke kolejną z rzędu przykrość, mogła po prostu do niego jechać. Zastanawiała się, czemu nie powiedział jej tego wcześniej.
- Bo pojadę tam z tobą.

Od Autorki: Zdaję sobie sprawę że rozdział jest dość spokojny, ale cóż nie dało się inaczej ;) W następnym rozdziale będzie już wyciczka i powinno się coś dziać ;] 
Jak sami widzicie przeniosłam bloga z Onetu na Blogspot, wybaczcie że wszystko jest jeszcze takie białe ale nie chciałam dłużej zwlekać z publikacją tego rozdziału ;) Szablon jest już zamówiony ;)

17 comments:

  1. Po przeczytaniu tego rozdziału, nie przychodzi mi do głowy nic innego jak 'więceeeeeeeeeeeeeeeeej, chce więceeeeeej".
    Rozdział naprawdę świetny, sama siebie zadziwiłam szybkością z jaką go przeczytałam. Czuje zdecydowany niedosyt XD
    Jestem bardzo ciekawa co Anko i Kakashi przygotowali, i czy w końcu Sasuke i Itachi pogodzą się, więc mam cichą nadzieję że nowa notka pojawi się szybko ;3

    ReplyDelete
  2. Tak kończysz?! Tyle pytań zostawiasz w mojej głowie! Rozdział jak zwykle świetny i nie mogę się doczekać tego, w jakiej atmosferze przeminą im te święta :)
    Pozdrawiam ;*

    ReplyDelete
  3. Kurcze,dosłownie ostatnie zdanie mnie zaciekawiło.Jak zareaguje Madara na widok Itachiego we własnym domu?Haha...ta ostatnia scenka mi przypominała jakiś serial-Itachi w granatowym fartuszku!Hahaha...od teraz jestem fanką granatowych fartuszków!

    ReplyDelete
  4. Notka jak zawsze super.... no no no nowe postacie się pojawiają a akcja sie rozkręca ciekawe co Itachi kombinuje =))) pozdrawiam i czekam na kolejna notkę =))

    ReplyDelete
  5. Oh... nie wytrzymam do następnej! Jak tak możesz nas katować? :D

    ReplyDelete
  6. Tym chodzeniem do Itachiego i spedzaniem z nic wiecej czasu niz z Sasuke zniszczy swoj zwiazek. Powinna trzymac sie Sasa w koncu to jej chlopak

    ReplyDelete
  7. Itachi w fartuszku hahaha :D nie mogę!
    Zmienny to on jest, święta u nich w domu. nie mogę się doczekać. :D

    ReplyDelete
  8. W sumie to zgadzam się ze Smerfettka, powinna trzymać się Sasuke, a nie ciągle przesiadywać u jego brata a nie jest tam częściej niż u siebie i ma pretensje do Sasuke, że jest na nią zły bo nie chce do niego pojechać.

    ReplyDelete
  9. Sis .... Miałaś mi powiedzieć kiedy będzie bonds ;> ;> Musiałam sama sprawdzić ;> Jakoś Ci wybaczę :P Teraz muszę poprawić wszystkie Twoje linki, skoro je przeniosłaś na spota. Co do samego rozdziału...
    Wcale nie był spokojny :P Sasuke z Sakurą prawie się pogryźli, Minato był bliski podwójnego zawału a nasza Sakura już ma wszystkiego dość. Co by nie zrobiła, będzie źle. Ma na głowie Garę i jego szantaż, upierdliwego Madarę, który knuje przeciwko niej, choć jeszcze jej nie widział , Saska mającego dość jej ciągłych praktyk oraz Itasia, który raz mówi jedno a raz drugie.. Wszystko się komplikuje w jej życiu... Biedna. Mam dziwne przeczucie że w święta wybuchnie wojna w domu Uchiha ... Naruto też pewnie eksploduje, gdy Minato powie mu prawdę... Już się doczekać nie mogę :D :D Buźka Sis i czekam na NEXT !!!!!!!

    ReplyDelete
  10. Świetny blog! Każdy rozdział coraz lepszy. Z każdym słowem chcę więcej i więcej! Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! Pozdrawiam i weny życzę ;p

    ReplyDelete
  11. jest po 1 w nocy a ja ślęczę nad twoim blogiem tylko po to by nadrobić wszystkie notki. Boże dziewczyno, jak ty piszesz! Jestem wniebowzięta, do przeczytania miałam ok. 20 rozdziałów, najśmieszniejsze jest to, że podczas czytania na przemian wzdychałam ze słodkości relacji SasuSaku, wydawałam piski zachwytu gdy jakiś ważny fakt został ujawniony i delikatnie się zdołowałam na myśli o chorobie Ayumi. Tyle uczuć, przez jedno opowiadanie. Dziękuje ci za to z całego serducha <3
    Pozdrawiam :*

    ReplyDelete
    Replies
    1. ps. mam jakieś dziwne przeczucie, że to opowiadanie nie będzie miało happy end'u...

      Delete
    2. Mam nadzieje, że to tylko przeczucie :D

      Delete
    3. Widzę że już rozkminiacie jak się skończy ;D Powiem że epilog mam już prawie napisany, ale dopiero pewnie ukaże się on z 60 rozdziałem, albo coś koło tego ;)

      Delete
  12. Ach, ach, ach. Zdecydowanie za mało Sasuke i Sakury i Itachiego i Sakury. No, nie chodzi mi o trójkącik, ale sceny z udziałem tych połączeń są genialne! Nie mam już siły chwalić, bo pomyślisz, że w ogóle nie patrzę głębiej na Twoje opowiadania, a laniem wody staram się zapełnić pole komentarza. No, cóż. Masz świetne pomysły, których wprost nie mogę się doczekać! Pisz, Kochana i koniecznie bądź ze mną w kontakcie! :*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Będzie ich coraz więcej wraz z nowymi rozdziałami! Wierz mi ;)
      Oczywiście że będę z tobą w kontakcie! ;*
      Zresztą myślałam o jakiejś głębszej pogawędce z tobą, przez e-maile bo zauważyłam że napisałaś iż twoja obecność na gg to rzadkość... ;) Co ty na to? ;*

      Delete
  13. Boże, dziewczyno jak ja cie kocham . Natknęłam się na tego bloga przez przypadek i nie żałuje. Już czekam z utęsknieniem na kolejny rozdział, a jak narazie biorę się za twoje inne blogi. Strasznie sie ciesze że Sasuke i Sakura są razem. Za to bardzo martwię sie o Ayumii.
    Haha, jestem strasznie ciekawa jak zakończy się ta akcja Itachi kontra wigilia u Uchihów. Nie wiem ile jeszcze pociągnę z tą niewiedzą . Achh uratuj mnie, potrzebuje nowego rozdziału do życia. nie no, nie będę robić z siebie głupka. ano i jeszcze dodam jedno, bardzo lubię te proste sceny, bo nieraz te zagmatwane są dziwne. Dlatego też cenię sb twojego bloga, ktorego już dodałam do zakładek . Życze dalej takiej twórczości .
    ~Yumiiko

    a ty jeszcze dorzucę linka, do mojego nowego bloga, wszystkich chętnych bardzo, bardzo gorąco zapraszam http://destiny-sasusaku-yumiiko.blogspot.com/2013_02_26_archive.html

    ReplyDelete