Wednesday 19 June 2013

5. Wiadomość.

Grobowa cisza panowała w posiadłości Hozuki’ch, w której jeszcze chwilę temu grała głośna muzyka. Osoby, które jeszcze przed chwilą znajdowały się na zewnątrz, również zjawiły się w środku. Nikt nie wiedział, co się właśnie wydarzyło. Widząc przewodniczącego samorządu uczniowskiego jak i kapitana drużyny piłkarskiej, który leżał właśnie na połamanym stole w stercie jedzenia i potłuczonych półmisków, przeżyli szok. Wszystkie tęczówki w tej chwili były skierowane na dwójkę nastolatków. Większość nie miała pojęcia kim jest dziewczyna, którą widzą po raz pierwszy. Jego kare oczy były wpatrzone w starą znajomą, nie wiedział skąd się tu wzięła, przecież jest nie letnia, nie mogli jej wypuścić z sierocińca od tak! Był zdziwiony jak jeszcze nigdy a zwłaszcza fakt, że został przez nią uderzony jak na ringu bokserskim. Cała szczęka bolała go niemiłosiernie, jednak nie przejął się tym, tak samo jak krwią, która spływa z rozwalonej wargi. W ciągu kilku sekund widział jak się zmieniła, nie jest już tą samą płaczliwą dziewczynką z którą spędzał czas kilka lat temu, wtedy nie odważyłaby się podnieść na niego ręki, a teraz? Jeden silny cios, bez zawahania był w stanie powalić go. Pewność w tej chwili była jej mocna stroną. Widziała jak się przypatrywał jej ze zdziwieniem – jakby spoglądał na ducha. Domyśliła się, że nie spodziewał się jej spotkać, zwłaszcza w takim miejscu jak to, nie kryła że i ona nie przywidywała takiego spotkania, jednak los potrafi płatać figle. Niespodziewanie poczuła jak ktoś chwyta ją niepewnie za przedramię. Kątem oka spojrzała na przyjaciółkę, która była równie zdziwiona jak wszyscy w koło.
- Sakura... - usłyszała głos, który był dla niej martwy od paru lat. Nadal miał taką samą zimna barwę. Nie spojrzała na niego po raz kolejny, chwyciła czerwonowłosą za rękę, po czym przeciskając się przez tłum zaczęła kierować się w stronę wyjścia.
- Co się stało? - zapytała zdekoncentrowana Ayumi. Pierwszy raz widziała by jakakolwiek dziewczyna, prócz niej uderzyła Sasuke, jeszcze tak mocno, jak przed chwilą uczyniła to Haruno.
- Nic takiego, wracam do domu. Przepraszam, zepsułam Ci cały wieczór. - powiedziała dłonią przeczesując swoje różowe włosy.
- Nic się nie stało. Co ten debil Ci zrobił? - spytała tym razem nieco zaniepokojona.
- Stare czasy. - odparła opierając się o framugę drzwi.
- Znasz mojego kuzyna? - Sakura załamała się na te słowa.
- On jest twoim kuzynem? - Ayumi pokiwała twierdząco, po czym różowowłosa westchnęła. - To idź się nim zająć, ja na prawdę idę do domu. - Powiedziała chcąc odejście, lecz po raz kolejny czerwonowłosa złapała ją za dłoń.
- Czekaj, nie będziesz przecież wracać sama, zaraz ktoś Cię odwiezie. - dodała, zaglądając do środka, szukając osoby która jeszcze nie spożyła alkoholu.
- Nie, wezmę autobus albo złapię taksówkę. W razie czego masz mój numer, dzwoń. Muszę pobyć trochę sama, przemyśleć wszystko. Widzimy się jutro w pracy. - odpowiedziała, przytulając ją na pożegnanie i wychodząc z domu. Ayumi posłała jej czuły uśmiech. Nie wiedziała, co się dokładnie wydarzyło pomiędzy nimi i skąd się znają, jednak z czasem wyciągnie to z niej, a jeśli będzie nie ugięta, pozostanie jeszcze kochany kuzynek. Niespodziewanie usłyszała dziewczęcy pisk jaki rozległ się po całym pomieszczeniu, doskonale znała ten głos. Na samą myśl, że i ona została tu zaproszona przeszły ją zimne dreszcze. Z powrotem skierowała się do środka, gdzie owe piski coraz bardziej się nasilały.
- Przestań wrzeszczeć Karin! Bembenki mi zaraz pękną! - wydarła się prosto do ucha dziewczyny, która właśnie wisiała na szyi Sasuke. Posiadaczka okularów odwróciła się za siebie, spoglądając z obrzydzeniem w stronę Hamasaki.
- Przerywasz nam! - warknęła, po czym poczuła jak jej dłonie zostają ściągnięte, przez rozwścieczonego Uchihę.
- Gdzie ona jest?! - zapytał ostro, chwytając mocno Ayumi za ramię. Muzyka w tym czasie ponownie zaczęła grać, a imprezowicze ponownie zaczęli się bawić, jednak szepty na temat tego, co przed chwilą miało miejsce nie ustały. Jedno było pewne, od jutra w liceum Otto będą krążyć nowe plotki. Sasuke słysząc muzykę, wyciągnął kuzynkę na taras. - Gdzie ona jest?! - Powtórzył tym samym tonem.
- Aj, to boli! - warknęła próbując uwolnić się z jego szczelnego uścisku. Już dawno nie pamiętała, by był tak brutalny w stosunku do niej.
- Mów! - ponaglił.
- Do domu poszła! - krzyknęła. - Skąd się znacie? - Zapytała ciekawskim tonem, knując pomału mały spisek w swej głowie. Niespodziewanie w ich kierunku biegł seledynowowłosy.
- Sasuke, Akatsuki jest pod domem! - powiedział szybko, zatrzymując się w ostatniej chwili na krawędzi basenu. Uchiha przeklął siarczyście pod nosem. Jakby nie miał teraz innych zmartwień, tylko zajmowaniem się grupą debili, którzy od jakiegoś czasu nie chcą dać mu spokoju. Puścił kuzynkę i biegiem zaczął kierować się na przód domu, zostawiając ową dwójkę sam na sam. Suigetsu objął czerwonowłosą ramieniem.
- To może tak teraz małe randez-vous? - zapytał bez ogródek. Ayumi westchnęła.
- A chcesz jeszcze raz oberwać? Jednak tym razem powtórzę cios Sakury, jaki oddała Sasuke. - powiedziała z diabolicznym uśmiechem na twarzy. Hozuki automatycznie ściągnął dłoń z jej ramienia.
- Właśnie, czemu mu przywaliła? W końcu on nie jest typem faceta, który podrywa bezmyślnie dziewczyny, po czym dostaje od nich łomot. - dodał.
- On nie, ale ty tak. - odparła splatając ręce na swojej klatce piersiowej.
- Jesteś nie miła, już zapomniałaś jak to było rok temu. - wyszeptał jej do ucha. Hamasaki słysząc jego głos dostała gęsiej skórki, a na jej czole pojawiła się żyłka, której on niestety nie dostrzegł. Był zdecydowanie za blisko. Jednym ruchem ręki, popchnęła go, czego skutkiem było wpadnięcie do basenu.
- Nie! - wrzasnęła, po czym odwróciła się na pięcie, kierując się w stronę w którą poszedł Sasuke.
Kilka minut temu dwa, czarne samochody podjechały pod dużej wielkości dom, który znajdował się na obrzeżach Tokio. Osoby znajdujące się w pojazdach nie miały podejmować żadnych działań, jedynie obserwować całą imprezę. Wysiedli z aut. Kobieta zasiadła na masce a reszta oparła się o karoserię.
- Nie uważacie, że tu jest zbyt cicho jak na imprezę przygotowaną przez Otto? - zapytała Konan, w stronę męskiej części bandy. Ci jednogłośnie przytaknęli.
- Deidera, Sasori. Zobaczcie co się tam dzieje. - rozporządził Pein. Owa dwójka bez słowa ruszyła przed siebie w stronę posiadłości. Jednak czerwonowłosy przystanął w pewnej chwili widząc sylwetkę dziewczyny, którą poznał jakiś czas temu, przez przypadek w centrum handlowym. O dziwo ona też się zatrzymała, uśmiechając się do niego. Niespodziewanie zmieniła swój kierunek i zwróciła się w jego stronę. Zdezorientowany blondyn również przystanął, w tym samym momencie, mocne bity ponownie wypłynęły z domowych głośników.
- Raz jeszcze dzięki za oddanie zguby. - powiedziała na wstępie, nie bacząc na wcześniejsze przestrogi przyjaciółki.
- Nie ma za co. Sasori jestem. - odparł wyciągając do niej rękę,
- Sakura. - dodała, odwzajemniając owy gest dłoni. 
- Chodzisz do Otto? - zapytał nieco zawiedzionym tonem.
- Nie, przyszłam jedynie z Ayumi na imprezę ale już z niej wychodzę. Minęła mi ochota na zabawę. - wytłumaczyła spokojnie.
- A czy to nie była tylko impreza dla Otto? - wtrącił blondyn, który cały czas bacznie przyglądał się ich rozmowie, a także lustrował sylwetkę dziewczyny swymi tęczówkami.
- Niby tak, zresztą to długa historia. A ty to kto? - zapytała.
- Deidera, do usług. - odpowiedział aktorsko. Sakura zaśmiała się pod nosem.
- Patrzcie kto idzie! - krzyknął szaro włosy do nich. Sakura wraz z dwójką z którą rozmawiała odwróciła się do tyłu. Na jej twarzy pojawił się grymas, widząc, że to właśnie Sasuke zmierza w ich stronę, z miną jakby miał ochotę wybić połowę populacji Japonii. Pozostała trójka, która znajdowała się przy autach w szybkim tempie również podeszła do nich. - Co się stało Uchiha, czyżby ktoś złoił Ci manto? - Spytał ironicznie.
- Zamknij mordę Hidan! To prywatny teren i impreza tylko dla wybranych więc radzę się wam stąd wynosić! - krzyknął w ich stronę, ścierając krew która nadal ściekała mu z wargi. - A ty idziesz ze mną! - Warknął w stronę różowowłosej, chwytając ją mocno za nadgarstek i ciągnąc w swoją stronę.
- Nigdzie z tobą nie idę! - odpowiedziała podniesionym tonem, lecz on jej nie puścił.
- Nie słyszałeś, co powiedziała? Nie ma ochoty z tobą rozmawiać i z tobą iść. - wtrącił spokojnie Sasori, chwytając dłoń kruczowłosego, która była mocno zakleszczona na ręce Haruno.
- Pilnuj swojego nosa! To sprawa tylko między mną a nią! - zripostował Uchiha, koło którego pojawił się muskularny przyjaciel jak i Ayumi, za którą biegł cały zmoczony seledynowowłosy. Hamasaki posłała przyjaciółce błagające spojrzenie, by w tej chwili się opamiętała.
- Z tego, co wiem oddałeś już jej portfel, nie musisz jej więcej nękać. - wtrąciła czerwonowłosa ostrym tonem, ściągając dłoń Sasoriego jak i kuzyna z nadgarstka Sakury. - Ona nie jest kartą przetargową! - Warknęła do nich obojga, odciągając różowowłosą od nich.
- Ayumi ma rację, ona potrafi zadecydować sama o sobie. - dodała Konan, którą całe to zajście zaintrygowało.
- Nie jesteśmy tu by wszczynać kolejną bójkę Sasuke. - powiedział Pein, kładąc dłoń na ramieniu Sasori’ego, by się uspokoił.
- My też mamy lepsze rzeczy do robienia, więc powiem raz jeszcze, odjedźcie stąd. - dopowiedział kruczowłosy.
- Jeszcze tylko przekażę Ci pewną wiadomość. - dodał rudowłosy, na co Uchiha jak i jego towarzysze zaciekawili się. - On niedługo wróci. - Powiedział, po czym wraz z resztą Aka zaczął kierować się w stronę aut, które zostały zaparkowane po drugiej stronie ulicy. Sasuke na te słowa zacisnął mocno pięść. Nie potrzebował długo myśleć, by wiedzieć o kim była mowa. Hamasaki spojrzała w stronę kuzyna z pewną obawą. Doskonale pamięta jak reaguje na wieści o bracie. Nagle odwrócił się w jej stronę, podchodząc coraz to bliżej. Wyciągnął swą dłoń, lecz zamiast niej, ponownie chwycił za Sakurę, która stała obok.
- A my pogadamy na osobności! - warknął kierując się w nią w stronę auta.
- Nie mam zamiaru z tobą gadać! - krzyknęła, wyrywając się z jego uścisku. Nie był grzeczny, to ona też nie zamierzała być.
- Sasuke, uspokój się! - wtrąciła Ayumi, której nie podobała się ta sytuacja.
- Ej, co mu się stało? - zapytał seledynowowłosy w stronę Juugo, ściągając z siebie całą przemoczoną koszulę i wykręcając ją.
- To samo pytanie można by było zadać tobie. - odparł bezinteresownie.
- Ayumi nie wtrącaj się w nie swoje sprawy! - powiedział półkrzykiem, łapiąc mocniej Haruno.
- Puszczaj mnie! - krzyki wydobyły się z krtani różowowłosej, lecz on jej nie słuchał.
- Jeśli nie chce z tobą iść to, to uszanuj! - dodała czerwonowłosa, łapiąc go za rękę. Z łatwością wyrwał się jej, po czym odepchnął ją prosto na półnagiego seledynowowłosego. Gdy zorientowała się w czyich ramionach się znajduje, szybko się ocknęła. - Zostaw mnie zboczeńcu! - Krzyknęła, odklejając się od niego. W tej samej chwili Uchiha otwierał drzwi od strony pasażera w swoim aucie.
- Właź! - warknął wpychając ją siłą do środka, zatrzaskując drzwi od zewnątrz by czasami nie zapragnęła uciec, gdy on będzie wsiadał na miejsce kierowcy.
- Sasuke opanuj się! Nie wiem, co między wami zaszło ale takim zachowaniem nic nie wskórasz! - krzyczała zdesperowana czerwonowłosa, próbując jakoś odwieść kuzyna od decyzji jaką podjął.
- Zamknij się! - wrzasnął. Niespodziewanie z wnętrza domu, wybiegła dziewczyna o jasno czerwonym kolorze włosów.
- Sasuke-kun! Wszędzie Cię szukałam!

- Jeszcze jej tu tylko brakowało. - fuknęła pod nosem Ayumi. - Nie widzisz idiotko, że jesteśmy zajęci! Wracaj lepiej do środka! - Warknęła, mierząc ją od stóp do głów. Uchiha natomiast zignorował pojawienie się czterookiej, w tej chwili bardziej interesowała go osoba siedząca w jego aucie, która dłońmi uderzała o szybę. Karin spojrzała przez ramię Hamasaki, widząc, że kruczowłosy wsiada do auta w którym siedzi osoba, ośmielająca się podnosić na niego rękę, ciśnienie zaczęło się podnosić. - Ah tak, jak sama widzisz Sasuke właśnie zamierza porwać dziewczynę i odjechać z nią w siną dal. - Dodała, formując w tej chwili pewną aluzję, która nie spodobała się Karin. - Wybacz mam lepsze zajęcie. - Powiedziała siadając na trawie, po czym wyciągnęła telefon z kieszeni swych rybaczek, wybijając numer do różowowłosej. Nagle przysiadł się do niej Hozuki, czując jak jego ramię, ponownie oplata ją w pasie, na jej czole pojawiła się żyłka, pulsująca w niebezpiecznym tempie. 

No comments:

Post a Comment