Grobowa cisza panowała w
posiadłości Hozuki’ch, w której jeszcze chwilę temu grała głośna muzyka. Osoby,
które jeszcze przed chwilą znajdowały się na zewnątrz, również zjawiły się w
środku. Nikt nie wiedział, co się właśnie wydarzyło. Widząc przewodniczącego
samorządu uczniowskiego jak i kapitana drużyny piłkarskiej, który leżał właśnie
na połamanym stole w stercie jedzenia i potłuczonych półmisków, przeżyli szok.
Wszystkie tęczówki w tej chwili były skierowane na dwójkę nastolatków.
Większość nie miała pojęcia kim jest dziewczyna, którą widzą po raz pierwszy.
Jego kare oczy były wpatrzone w starą znajomą, nie wiedział skąd się tu wzięła,
przecież jest nie letnia, nie mogli jej wypuścić z sierocińca od tak! Był
zdziwiony jak jeszcze nigdy a zwłaszcza fakt, że został przez nią uderzony jak
na ringu bokserskim. Cała szczęka bolała go niemiłosiernie, jednak nie przejął
się tym, tak samo jak krwią, która spływa z rozwalonej wargi. W ciągu kilku
sekund widział jak się zmieniła, nie jest już tą samą płaczliwą dziewczynką z
którą spędzał czas kilka lat temu, wtedy nie odważyłaby się podnieść na niego
ręki, a teraz? Jeden silny cios, bez zawahania był w stanie powalić go. Pewność
w tej chwili była jej mocna stroną. Widziała jak się przypatrywał jej ze
zdziwieniem – jakby spoglądał na ducha. Domyśliła się, że nie spodziewał się jej
spotkać, zwłaszcza w takim miejscu jak to, nie kryła że i ona nie przywidywała
takiego spotkania, jednak los potrafi płatać figle. Niespodziewanie poczuła jak
ktoś chwyta ją niepewnie za przedramię. Kątem oka spojrzała na przyjaciółkę,
która była równie zdziwiona jak wszyscy w koło.
- Sakura... - usłyszała głos,
który był dla niej martwy od paru lat. Nadal miał taką samą zimna barwę. Nie
spojrzała na niego po raz kolejny, chwyciła czerwonowłosą za rękę, po czym
przeciskając się przez tłum zaczęła kierować się w stronę wyjścia.
- Co się stało? - zapytała zdekoncentrowana
Ayumi. Pierwszy raz widziała by jakakolwiek dziewczyna, prócz niej uderzyła
Sasuke, jeszcze tak mocno, jak przed chwilą uczyniła to Haruno.
- Nic takiego, wracam do
domu. Przepraszam, zepsułam Ci cały wieczór. - powiedziała dłonią przeczesując
swoje różowe włosy.
- Nic się nie stało. Co ten
debil Ci zrobił? - spytała tym razem nieco zaniepokojona.
- Stare czasy. - odparła
opierając się o framugę drzwi.
- Znasz mojego kuzyna? - Sakura załamała się na te słowa.
- On jest twoim kuzynem? -
Ayumi pokiwała twierdząco, po czym różowowłosa westchnęła. - To idź się nim
zająć, ja na prawdę idę do domu. - Powiedziała chcąc odejście, lecz po raz
kolejny czerwonowłosa złapała ją za dłoń.
- Czekaj, nie będziesz
przecież wracać sama, zaraz ktoś Cię odwiezie. - dodała, zaglądając do środka,
szukając osoby która jeszcze nie spożyła alkoholu.
- Nie, wezmę autobus albo
złapię taksówkę. W razie czego masz mój numer, dzwoń. Muszę pobyć trochę sama,
przemyśleć wszystko. Widzimy się jutro w pracy. - odpowiedziała, przytulając ją
na pożegnanie i wychodząc z domu. Ayumi posłała jej czuły uśmiech. Nie
wiedziała, co się dokładnie wydarzyło pomiędzy nimi i skąd się znają, jednak z
czasem wyciągnie to z niej, a jeśli będzie nie ugięta, pozostanie jeszcze
kochany kuzynek. Niespodziewanie usłyszała dziewczęcy pisk jaki rozległ się po
całym pomieszczeniu, doskonale znała ten głos. Na samą myśl, że i ona została tu
zaproszona przeszły ją zimne dreszcze. Z powrotem skierowała się do środka,
gdzie owe piski coraz bardziej się nasilały.
- Przestań wrzeszczeć Karin!
Bembenki mi zaraz pękną! - wydarła się prosto do ucha dziewczyny, która właśnie
wisiała na szyi Sasuke. Posiadaczka okularów odwróciła się za siebie,
spoglądając z obrzydzeniem w stronę Hamasaki.
- Przerywasz nam! - warknęła,
po czym poczuła jak jej dłonie zostają ściągnięte, przez rozwścieczonego
Uchihę.
- Gdzie ona jest?! - zapytał
ostro, chwytając mocno Ayumi za ramię. Muzyka w tym czasie ponownie zaczęła
grać, a imprezowicze ponownie zaczęli się bawić, jednak szepty na temat tego, co
przed chwilą miało miejsce nie ustały. Jedno było pewne, od jutra w liceum Otto będą
krążyć nowe plotki. Sasuke słysząc muzykę, wyciągnął kuzynkę na taras. - Gdzie
ona jest?! - Powtórzył tym samym tonem.
- Aj, to boli! - warknęła
próbując uwolnić się z jego szczelnego uścisku. Już dawno nie pamiętała, by był
tak brutalny w stosunku do niej.
- Mów! - ponaglił.
- Do domu poszła! - krzyknęła. - Skąd się znacie? - Zapytała ciekawskim tonem, knując pomału mały spisek w swej
głowie. Niespodziewanie w ich kierunku biegł seledynowowłosy.
- Sasuke, Akatsuki jest pod
domem! - powiedział szybko, zatrzymując się w ostatniej chwili na krawędzi
basenu. Uchiha przeklął siarczyście pod nosem. Jakby nie miał teraz innych
zmartwień, tylko zajmowaniem się grupą debili, którzy od jakiegoś czasu nie
chcą dać mu spokoju. Puścił kuzynkę i biegiem zaczął kierować się na przód
domu, zostawiając ową dwójkę sam na sam. Suigetsu objął czerwonowłosą
ramieniem.
- To może tak teraz małe
randez-vous? - zapytał bez ogródek. Ayumi westchnęła.
- A chcesz jeszcze raz oberwać?
Jednak tym razem powtórzę cios Sakury, jaki oddała Sasuke. - powiedziała z
diabolicznym uśmiechem na twarzy. Hozuki automatycznie ściągnął dłoń z jej
ramienia.
- Właśnie, czemu mu
przywaliła? W końcu on nie jest typem faceta, który podrywa bezmyślnie
dziewczyny, po czym dostaje od nich łomot. - dodał.
- On nie, ale ty tak. - odparła splatając ręce na swojej klatce piersiowej.
- Jesteś nie miła, już
zapomniałaś jak to było rok temu. - wyszeptał jej do ucha. Hamasaki słysząc jego
głos dostała gęsiej skórki, a na jej czole pojawiła się żyłka, której on
niestety nie dostrzegł. Był zdecydowanie za blisko. Jednym ruchem ręki,
popchnęła go, czego skutkiem było wpadnięcie do basenu.
- Nie! - wrzasnęła, po czym
odwróciła się na pięcie, kierując się w stronę w którą poszedł Sasuke.
Kilka minut temu dwa,
czarne samochody podjechały pod dużej wielkości dom, który znajdował się na
obrzeżach Tokio. Osoby znajdujące się w pojazdach nie miały podejmować żadnych
działań, jedynie obserwować całą imprezę. Wysiedli z aut. Kobieta zasiadła na
masce a reszta oparła się o karoserię.
- Nie uważacie, że tu jest
zbyt cicho jak na imprezę przygotowaną przez Otto? - zapytała Konan, w stronę
męskiej części bandy. Ci jednogłośnie przytaknęli.
- Deidera, Sasori. Zobaczcie
co się tam dzieje. - rozporządził Pein. Owa dwójka bez słowa ruszyła przed
siebie w stronę posiadłości. Jednak czerwonowłosy przystanął w pewnej chwili
widząc sylwetkę dziewczyny, którą poznał jakiś czas temu, przez przypadek w
centrum handlowym. O dziwo ona też się zatrzymała, uśmiechając się do niego.
Niespodziewanie zmieniła swój kierunek i zwróciła się w jego stronę.
Zdezorientowany blondyn również przystanął, w tym samym momencie, mocne bity
ponownie wypłynęły z domowych głośników.
- Raz jeszcze dzięki za
oddanie zguby. - powiedziała na wstępie, nie bacząc na wcześniejsze przestrogi
przyjaciółki.
- Nie ma za co. Sasori
jestem. - odparł wyciągając do niej rękę,
- Sakura. - dodała,
odwzajemniając owy gest dłoni.
- Chodzisz do Otto? - zapytał nieco zawiedzionym tonem.
- Chodzisz do Otto? - zapytał nieco zawiedzionym tonem.
- Nie, przyszłam jedynie z
Ayumi na imprezę ale już z niej wychodzę. Minęła mi ochota na zabawę. - wytłumaczyła spokojnie.
- A czy to nie była tylko
impreza dla Otto? - wtrącił blondyn, który cały czas bacznie przyglądał się ich
rozmowie, a także lustrował sylwetkę dziewczyny swymi tęczówkami.
- Niby tak, zresztą to długa
historia. A ty to kto? - zapytała.
- Deidera, do usług. - odpowiedział aktorsko. Sakura zaśmiała się pod nosem.
- Patrzcie kto idzie! - krzyknął szaro włosy do nich. Sakura wraz z dwójką z którą rozmawiała odwróciła
się do tyłu. Na jej twarzy pojawił się grymas, widząc, że to właśnie Sasuke
zmierza w ich stronę, z miną jakby miał ochotę wybić połowę populacji Japonii.
Pozostała trójka, która znajdowała się przy autach w szybkim tempie również
podeszła do nich. - Co się stało Uchiha, czyżby ktoś złoił Ci manto? - Spytał
ironicznie.
- Zamknij mordę Hidan! To
prywatny teren i impreza tylko dla wybranych więc radzę się wam stąd wynosić! - krzyknął w ich stronę, ścierając krew która nadal ściekała mu z wargi. - A ty
idziesz ze mną! - Warknął w stronę różowowłosej, chwytając ją mocno za
nadgarstek i ciągnąc w swoją stronę.
- Nigdzie z tobą nie idę! - odpowiedziała podniesionym tonem, lecz on jej nie puścił.
- Nie słyszałeś, co
powiedziała? Nie ma ochoty z tobą rozmawiać i z tobą iść. - wtrącił spokojnie
Sasori, chwytając dłoń kruczowłosego, która była mocno zakleszczona na ręce
Haruno.
- Pilnuj swojego nosa! To
sprawa tylko między mną a nią! - zripostował Uchiha, koło którego pojawił się
muskularny przyjaciel jak i Ayumi, za którą biegł cały zmoczony
seledynowowłosy. Hamasaki posłała przyjaciółce błagające spojrzenie, by w tej
chwili się opamiętała.
- Z tego, co wiem oddałeś już
jej portfel, nie musisz jej więcej nękać. - wtrąciła czerwonowłosa ostrym tonem,
ściągając dłoń Sasoriego jak i kuzyna z nadgarstka Sakury. - Ona nie jest kartą
przetargową! - Warknęła do nich obojga, odciągając różowowłosą od nich.
- Ayumi ma rację, ona
potrafi zadecydować sama o sobie. - dodała Konan, którą całe to zajście
zaintrygowało.
- Nie jesteśmy tu by
wszczynać kolejną bójkę Sasuke. - powiedział Pein, kładąc dłoń na ramieniu
Sasori’ego, by się uspokoił.
- My też mamy lepsze rzeczy
do robienia, więc powiem raz jeszcze, odjedźcie stąd. - dopowiedział
kruczowłosy.
- Jeszcze tylko przekażę Ci
pewną wiadomość. - dodał rudowłosy, na co Uchiha jak i jego towarzysze
zaciekawili się. - On niedługo wróci. - Powiedział, po czym wraz z resztą Aka
zaczął kierować się w stronę aut, które zostały zaparkowane po drugiej stronie
ulicy. Sasuke na te słowa zacisnął mocno pięść. Nie potrzebował długo myśleć,
by wiedzieć o kim była mowa. Hamasaki spojrzała w stronę kuzyna z pewną obawą.
Doskonale pamięta jak reaguje na wieści o bracie. Nagle odwrócił się w jej
stronę, podchodząc coraz to bliżej. Wyciągnął swą dłoń, lecz zamiast niej,
ponownie chwycił za Sakurę, która stała obok.
- A my pogadamy na
osobności! - warknął kierując się w nią w stronę auta.
- Nie mam zamiaru z tobą
gadać! - krzyknęła, wyrywając się z jego uścisku. Nie był grzeczny, to ona też
nie zamierzała być.
- Sasuke, uspokój się! - wtrąciła Ayumi, której nie podobała się ta sytuacja.
- Ej, co mu się stało? - zapytał seledynowowłosy w stronę Juugo, ściągając z siebie całą przemoczoną
koszulę i wykręcając ją.
- To samo pytanie można by
było zadać tobie. - odparł bezinteresownie.
- Ayumi nie wtrącaj się w
nie swoje sprawy! - powiedział półkrzykiem, łapiąc mocniej Haruno.
- Puszczaj mnie! - krzyki
wydobyły się z krtani różowowłosej, lecz on jej nie słuchał.
- Jeśli nie chce z tobą iść
to, to uszanuj! - dodała czerwonowłosa, łapiąc go za rękę. Z łatwością wyrwał
się jej, po czym odepchnął ją prosto na półnagiego seledynowowłosego. Gdy
zorientowała się w czyich ramionach się znajduje, szybko się ocknęła. - Zostaw
mnie zboczeńcu! - Krzyknęła, odklejając się od niego. W tej samej chwili Uchiha
otwierał drzwi od strony pasażera w swoim aucie.
- Właź! - warknął wpychając
ją siłą do środka, zatrzaskując drzwi od zewnątrz by czasami nie zapragnęła
uciec, gdy on będzie wsiadał na miejsce kierowcy.
- Sasuke opanuj się! Nie
wiem, co między wami zaszło ale takim zachowaniem nic nie wskórasz! - krzyczała
zdesperowana czerwonowłosa, próbując jakoś odwieść kuzyna od decyzji jaką
podjął.
- Zamknij się! - wrzasnął.
Niespodziewanie z wnętrza domu, wybiegła dziewczyna o jasno czerwonym kolorze
włosów.
- Sasuke-kun! Wszędzie Cię
szukałam!
- Jeszcze jej tu tylko
brakowało. - fuknęła pod nosem Ayumi. - Nie widzisz idiotko, że jesteśmy zajęci!
Wracaj lepiej do środka! - Warknęła, mierząc ją od stóp do głów. Uchiha natomiast
zignorował pojawienie się czterookiej, w tej chwili bardziej interesowała go
osoba siedząca w jego aucie, która dłońmi uderzała o szybę. Karin spojrzała
przez ramię Hamasaki, widząc, że kruczowłosy wsiada do auta w którym siedzi
osoba, ośmielająca się podnosić na niego rękę, ciśnienie zaczęło się podnosić. - Ah tak, jak sama widzisz Sasuke właśnie zamierza porwać dziewczynę i odjechać
z nią w siną dal. - Dodała, formując w tej chwili pewną aluzję, która nie
spodobała się Karin. - Wybacz mam lepsze zajęcie. - Powiedziała siadając na
trawie, po czym wyciągnęła telefon z kieszeni swych rybaczek, wybijając numer
do różowowłosej. Nagle przysiadł się do niej Hozuki, czując jak jego ramię,
ponownie oplata ją w pasie, na jej czole pojawiła się żyłka, pulsująca w niebezpiecznym
tempie.
No comments:
Post a Comment