Dźwięk
elektronicznego budzika rozszedł się właśnie po skromnym mieszaniu,
wynajmowanym przez różowowłosą uczennicę jednego z tokijskich liceum. Jej dłoń
powędrowała na to urzędzenie, znajdujace się na parapecie. Nacisnęła największy
guzik, uciszając tym samym uciążliwy budzik, który podarowała jej Hamasaki
pierwszegodnia ich znajomości. Liczby koloru czerwieni wskazywały, że przed
chwilą minęły dwie minuty po godzinie siódmej. Usiadła na swym jednoosobowym
łóżku, po czym dłonią przeczesała swe gęste włosy. Jej usta rozszerzyły się
szeroko, wydając z siebie głośne ziewnięcie. Nie wyspała się. Zresztą mogła już
to stwierdzić od razu, gdy jej powieki uniosły się ku górze. Tak to już jest,
gdy wraca się o niewiadomo której godzinie do domu. W duchu dziękowała, że
ponownie wczorajszego wieczoru spotkała Sasoriego. Gdyby nie on, prawdopodobnie
spędziłaby o wiele więcej czasu z kruczowłosym. Na samo jego wspomnienie,
chwyciła za poduszkę, którą następnie przyłożyła do swej twarzy. Głośny krzyk
wydobył się z jej krtani, który skutecznie został stłumiony przez poduszkę. Tak
bardzo nie chciała go juz nigdy spotkać, a stało się to w najmniej oczekiwanym
miejscu, jak i momencie. Nigdy by nie przypuszczała, że Uchiha okaże się
kuzynem Ayumi. Widać życie potrafi być pełne niespodzianek. Westchnęła ciężko,
po czym spojrzała na swój nadgarstek. Przyzywczaiła się do bransoletki, którą
jeszcze posiadała kilka godzin temu. Jednak straciła ją przez chwilę głupoty.
Dała się ponieść zbyt bardzo emocjom tamtej chwili. Jednak, mimo wszystko, jest
także plus w owym zajściu. Pozbyła sie ostatniej rzeczy, która przypominała jej
o nim. Nosiła ją tak długo na swym nadgarstku, tylko dlatego, że był to
prezent. Prezent, który podarował jej wraz z blondynem na ich ostatnie wspólne
święta spędzone w trójkę. Ponownie spojrzała w stronę budzika. Leniwie wstała z
łóżka, wiedziała, że musi się pośpieszyć, jeśli nie chce spóźnić się pierwszego
dnia do szkoły, który zarazem był najważniejszym, przez początkowe egzaminy,
jakie były coroczną japońską tradycją. Wyjrzała za roletę, chcąc wiedzieć, co
jest odpowiednie na dziejszą pogodę, po czym podeszła z szafy, szukając
cieplejszych ubrań, gdyż grube chmury kłębiły się na stolicą tego kraju.
Zważywszy na to, że jej szkoła nie należała do elity, pozwolano na noszenie
każdego rodzaju ciuchów, nie mundurków, jak było w pięciu głównych szkołach,
które uznano już dawno za chlubę Tokio. Z szafy wyciągnęła jasne jeansy do
kolan, jak i szarą bluzę zakładaną przez głowę. Nie zwlekając ani chwili
dłużej, ubrała je na siebie, a już po chwili założyła czarne trampki, które
niedługo przydałoby się wymienić, na swe stopy. Chwytając czapkę z daszkiem,
jak i swoją torbę, wyszła po kilku minutach zęmieszkania. Torbę przerzuciła
przez ramię, natomiast czapkę założyła na głowe, wcześniej związując swe różowe
włosy w kucyk. Niespodziewanie przystanęła. Wewnętrzną częścią dłoni uderzyła
sie prosto w czoło. Dopiero teraz zorientowała się, że zostawiła swój telefon,
najprawdopodobniej w domu jednego ze znajomych Sasuke. Przeklęła pod nosem. Nie
ma innego wyboru, będzie musiała wyskrobać kilka drobniaków ze portfela i
skorzystać z budki telefonicznej, by móc skontaktować się z przyjaciółką.
Westchnęła ze zrezygnowaniem, po czym schodami zaczęła schodzić pomału na
parter. Do szkoły ma prawie godzinę jazdy zatłoczonym metrem. Fakt, mieszkała
daleko od miejsca swej edukacji, ale tylko tu udało jej się znaleść mieszkanie,
które jest w stanie opłacić z własnej kieszeni. Wychodząc z budynku, ponownie
przystanęła. Niespodziewała się ujrzeć g, pod miejscem swego zamieszkania. Była
zdekoncentrowana. Wznowiła swój chód.
‘Co
ty tu robisz?’ Spytała zmieszanym głosem.
‘Mam
zamiar podwieść Cię do szkoły.’ Opowiedział chłopak, opierający się o ciemne
auto.
‘Emmm...
nie trzeba, na prawdę. Zawsze jeżdżę metrem.’ Wtrąciła, spoglądając prosto w
jego oczy.
‘Nie
kłóć się, to wina tego pacana, który przez pół nocy trzymał Cię w samochodzie
wożąc po całym mieście.’ Odparł otwierając jej drzwi. ‘Wchodź, jeszcze zdążymy
przed największymi korkami.’ Ponaglił ją.
‘Dzięki,
Sasori.’ Powiedziała, wchodząc do pojazdu. Na jej twarzy pojawił się uśmiech.
Nie sądziła, że go dziś ujrzy ,a ten jego gest uznała za bardzo miły i czuły. W
końcu sam nie spał zbyt długo. Była mu bardzo wdzięczna w tej chwili. Po
krótkiej chwili czerwonowłosy zasiadł za kierownicą, po czym odpalił silnik.
Sakura spojrzała na niego niepewnie. Wyczuł to.
‘Co?’
Zapytał niewiedząc o co chodzi.
‘Mógłbys
poż,yczyc mi na chwilkę swój telefon? Muszę z kimś się skontaktować a swoja
grata zgubiłam.’ Odpowiedziała robiąc lekko zniesmaczoną minkę. Sasori zaśmiał
się, po czym wręczył jej swoją komórkę. Haruno szturchnęła go lekko w ramię, by
przestał sie śmiać i zabrał się za prowadzenie auta.
Tymczasem
w dużej posiadłości znajdującej się na obrzeżach miasta, czerwonowłosa
nastolatka zeszła właśnie do jadalnii, ziewając szeroko. Miała na sobie już
szkolny mundurek, jednak włosy były w całkowitym nieładzie. Kosmyki jej włosów
były skierowane we wszystkie strony świata, a pod oczami miała lekkie sińce. Zdecydowanie
zbyt mało snu. Matka widząc ją, pokręciła z dezaprobatą głową.
‘Sama
chciałaś imprezować.’ Powiedziała, gdy córka zasiadła przy stole tuż obok niej,
opierając swą twarz na wewnętrzej części dłoni. Ayumi machnęła jedynie drugą
ręką, marząc jedynie o powrocie do swego miękkiego, ciepłego łóżka.
‘Co
na śniadanie?’ Spytała zaspanym głosem, zaglądając pod srebre przykrywki. Jej
usta wykrzywiły się. Akurat tego posiłku nie lubiła. Chwyciła do ręki
przekrojone bułki i zaczęła smarować je masłem. Po chwili w pomieszczeniu
pojawił się także kruczowłosy nastolatek, który o dziwo wyglądał na
wypoczątego, pomijając siniak na jego twarzy
oraz
rozciętą wargę. Dorosła kobieta widząc go w takim stanie, zamarła na chwilę.
‘Mój
Boże, Sasuke, wdałeś się w bijatykę?!’ Spytała podniesionym tonem, odkładając
sztućce na bok. Martwiła się o bratanka swego męża.
‘To
nic takiego.’ Odparł siadając przy stole.
‘Jak
to nic poważnego, pokaż to!’ Powiedziała, nadal zmartwionym tonem, podchodząc
do niego i chwytając go za twarz.
‘Mamo
spokojnie, wczoraj już mu obmyłam tą ranę, zresztą siniak, jak siniak, zniknie
za kilka dni.’ Wtrąciła Ayumi, nieco znudzonym głosem. Kobieta westchnęła,
jednak nadal spoglądała na twarz Uchihy.
‘Nie
wiem, o co chodzi, ale jeśli o jakąś dziewczynę to przemyśl sobie, czy
rzeczywiście jest warta twych starań.’ Odparła, wracając na swoje miejsce. Czerwonowłosa
parsknęła pod nosem, słysząc słowa wypowiedziane przez matkę, która nawet nie
zdawała sobie sprawy, że to właśnie dziewczyna urządziła tak kruczowłosego.
Sasuke automatycznie spiorunował ją wzrokiem. Niespodziewanie po pomieszczeniu
rozległ się dziwny dźwięk dzwonka do drzwi.
‘To
mój!’ Powiedziała szybko Hamasaki, wyciągając ze stanika swój telefon
komórkowy.
‘Nie
masz gdzie chować telefonu? Na dodatek mogłabyś zmienić ten dźwięk. Jest
irytujący.’ Wtrąciła kobieta.
‘Nie
moja wina, że w mundurkach nie ma kieszeni ,a ten dźwięk mi się podoba i go nie
zmienię.’ Odparła, wystawiając język w stronę matki i otwierając wiadomość
tekstową. To było od Sakury. Czytając sms’a zmarszczyła lekko swe brwi. Będzie
musiała z nią porozmawiać, najlepiej jeszcze dziś.
‘A
właśnie Ayumi, wczoraj znalazłam zastępstwo dla ciebie i dla Sakury w kawiarnii
na dni robocze, tak jak się umawiałyśmy.’ Powiedziała po chwili żona Madary. Sasuke
słysząc imię starej znajomej zaczął krztusić się jedzeniem. Z ust
czerwonowłosej ponownie wydobył się śmiech, widząc jak łapczywie popija wodą
śniadanie, które gdzieś stanęło mu w gardle.
‘Sasuke,
nic Ci nie jest?’ Spytała kobieta. Uchiha pokręcił przecząco głową, spoglądając
na obie panie pytającym wzrokiem. Czy jej osoba będzie mnie prześladować do
końca?! Krzyczał w myślach.
‘Mamo,
nie przejmuj się, poprostu Sakura tak już na niego działa.’ Wtrąciła Hamasaki,
chcąc nieco podroczyć się z kuzynem, po czym wstała z krzesła kierując się w
stronę wyjścia.
‘Ooo,
naprawdę? Przyznam, że polubiłam ją od naszego pierwszego spotkania. Powiedz
Sasuke, to o nią się pobiłeś?’ Spytała ciekawskim tonem. Kruczowłosy zacisnął
dłoń mocniej na szklance, a następnie jak oparzony wstał ze swego miejsca i
zaczął podążać za kuzynką.
‘Nie.’
Rzucił na odchodne do swej ciotki, której wiele zawdzięczał. Gdyby nie ona, po
dzień dzisiejszy prawdopodobnie znajdowałby się w sierocińcu, bez rodziny,
przyszłości...
Gdy
znalazł się przed domem, ujrzał czerwonowłosą siedzącą w jego aucie. Zmarszczył
gniewnie swe brwi.
‘Pośpiesz
się!’ Krzyknęła w jego stronę, wychylając się.
‘Co
ty tam robisz?! Nie jestem taxi!’ Wrzasnął, podchodząc w jej stronę.
‘Nie
marudź, ten raz Cię nie zbawi. Zresztą mam coś ważnego do załatwienia w szkole.’
Powiedziała już nieco spokojniej, widząc go tuż obok siebie.
‘Ale
ta aluzja, co do Sakury przy stole, nie podobała mi się.’ Odparł, kierując się
w stronę siedzenia dla kierowcy.
‘Ciesz
się, że nie powiedziałam że to ona jest sprawczynią tego siniaka i rozcięcia.’
Powiedziała rozbawionym nieco tonem, układając nadal swe rozczochrane włosy w
małym lusterku. ‘No pośpiesz się.’ Ponagliła go, widząc jak leniwie wklada
kluczyki do stacyjki.
‘Gdzie
Ci się tak śpieszy? W szkole prawdopodobnie nie ma jeszcze nikogo, prócz
nauczycieli.’ Odparł, przygotowując się do cofania.
‘Muszę
coś załatwić, nim rozpoczną się egzaminy.’ Wtrąciła szybko, spoglądając na
zegarek. Wiedziała, że gdy uczniowie zaczną zbierać się w szkole, jej zadanie
ulegnie w gruzach. Po krótkich modłach, srebrne Audi wyjechało z podjazdu
wprost na szeroką ulicę. Sunęli tokijskimi drogami wprost pod Konoha Gauken’A,
właśnie, pamiętasz, jak w nocy powiedziałeś, że nie mieszka w zaciekawej
okolicy?’ Spytała niepewnie, na co on pokiwał twierdząco głową, nie chcąc
odrywać wzroku od jezdni przed sobą. ‘Tak sobie później nad tym myślałam i to
raczej nie był jej dom, tylko jej przybranej babci.’ Skłamała na prośbę
różowowłosej, która doskonale zdawała sobie sprawę, że Uchiha śledził ją i
Sasori’ego w nocy. Jednak Sasuke wzruszył jedynie ramionami, spychając całą
sprawę na boczny tor, nie chciał myśleć już o tym, co zaszło kilka godzin temu,
jak i o samej Haruno. Po kilkunastu minutach kruczowłosy zatrzymał się przed
dużym budynkiem należącym do Liceum Liścia. ‘Dzięki!’ Rzuciła przez ramię,
wychodząc pośpiesznie z auta i biegnąc w stronę wejścia swojej szkoły. Uchiha
patrzył na nią, jak na wariatkę. Nie wiedział, od kiedy tak bardzo śpieszy się
jego kuzynce do szkoły, jednak widać, że naprawdę ma coś ważnego do
załatwienia. Westchnął, po czym ruszył w kierunku domu brązowowłosego, jemu ,w
przeciwieństwie do nastolatki, nie śpieszyło się aż tak bardzo do szkoły.
Biegła
pustym szkolnym korytarzem w kierunku gabinetu dyrektora. Mimo iż nie kwapiło
jej się być pierwszą osobą w szkole już pierwszego dnia, nie miała wyboru. Musi
odbyć pewną ważną rozmowę z głową tej instytucji. Miała tylko nadzieję, że
dyrektor już jest. Jego gabinet znajdował się na ostatnim trzecim piętrze
budynku ze specjalnym aneksem przeznaczonym dla sekretarki. Zostało jej jeszcze
tylko parę stopni. Wreszcie po chwili znajdowała się przed biurkiem sekretarki.
Blond włosa kobieta spojrzała na nią ze zdziwieniem.
‘Ayumi,
do rozpoczęcia egzaminów masz jeszcze ponad godzinę, co robisz tak wcześnie w
szkole?’ Spytała zdziwiona, porządkując dokumenty na swoim biurku.
‘Ja
do dyrektora, błagam powiedz, że jest.’ Powiedziała szybkim, lecz zdyszanym
tonem. Brązowe tęczówki kobiety, spoczęły na nastolatce.
‘Jeszcze
go nie ma.’ Odparła. ‘Coś się stało?’ Spytała lekko zaniepokojonym tonem. Na
twarzy czerwonowłosej pojawił się grymas niezadowolenia, po czym przygryzła na
chwilę dolną wargę.
‘Akira,
wiesz może, kiedy przyjdzie?’ Zapytała, ignorując jej wcześniejsze pytanie. Gdy
usta kobiety już się otwierały, ktoś ją uprzedził.
‘Hamasaki,
co tu robisz o tak wczesnej godzinie?’ Męski głos wydobył się zza sylwetki
nastolatki. Ayumi odwróciła się szybko w stronę dyrektora - kamień spadł jej z
serca, gdy usłyszała jego ton.
‘Minato-sensei,
musimy porozmawiać.’ Powiedziała od razu. Namikaze zlustrował ją uważnie.
‘Po
egzaminach.’ Odparł, biorąc kilka teczek od sekretarki i kierując się w stronę
swego gabinetu.
‘Ale
wtedy to będzie za późno. To jest bardzo pilne.’ Nalegała. Akira wraz z
blondynem, dokładnie przyjrzeli się nastolatce i jej twarzy, która była dla
nich niezrozumiała. Dyrektor westchnął, po czm otworzył drzwi.
‘Wchodź.’ Powiedział ze
zrezygnowaniem. Wiedział, że jest zbyt miękki i łaskawy dla uczniów Liceum
Liscia. Jednak nigdy nie widział wcześniej, by Ayumi nalegała na coś tak bardzo
jak teraz i jeszcze biorąc pod uwagę wczesną godzinę poranną, to nie ukrywał,
że był zaciekawiony o czym tak bardzo chce rozmawiać. Czerwonowłosa odetchnęła
z ulgą i z uśmiechem zadowolenia na twarzy weszła do jego gabinetu. Teraz
pozostało jej najtrudniejsze.
No comments:
Post a Comment