Monday 1 July 2013

46. Hokkaido.


- To nie fair! - krzyknęła Sakura, widząc, jak jej samochodzik na szklanym ekranie został zepchnięty do rowu przez nabuzowanego Deidare, co spowodowało krakse z drzewem. - Zrobiłeś to specjalnie! - dodała, odstawiając swój joystick na stół, wiedząc, że gra dla niej się skończyła.
- No ba! - powiedział podekscytowany blondyn, próbujący dojechać pojazdem do mety. Jednak tuż przed przekroczeniem mety ciemnozielony samodzik uderzył w jego auto.
- Ej! - krzyknął Deidara, gromiąc przyjaciela wzrokiem.
- Dajesz, Sasori! - wtrąciła Sakura, uśmiechając się szeroko podczas kibicowania czerwonowłosemu.
I po chwili, to właśnie rozpędzony zielony samochodzik przekroczył linię mety jako pierwszy.
- Ej, dzieciaki, nie macie co robić, tylko męczyć gry? - spytał Itachi, pojawiając się niespodziewanie w salonie i stając przed telewizorem jak rodzic, zasłaniając obraz rozwydrzonym dzieciakom.
Haruno odsłoniła kawałek rekawa, spoglądając na zegarek.
- Na mnie już pora, muszę upewnić się, że mam wszystko na wycieczkę - powiedziała, wstając z kanapy, na której siedziała pomiędzy przyjaciółmi.
- O której macie wylot? - spytał Sasori, wstając tuż po niej.
Sakura westchnęła ciężko, wiedząc, że nikt w klasie nie był zadowolony z godziny, o której odlatywał ich samolot. Wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że to zbyt wcześnie, aczkolwiek nic nie można było już z tym zrobić. Miejsca w samolocie już dawno zostały zabukowane przez dyrekcję Liścia.
- O szóstej mamy być na lotnisku, wylot jest o wpół do ósmej - mruknęła z niechęcia pod nosem.
Widziała, jak Sasori otwiera usta, chcąc powiedzieć coś więcej, ale Itachi zdążył go uprzedzić.
- Jeśli nie będziesz mieć jak się zabrać, daj znać, to podrzucę cię na lotnisko - wtrącił Uchiha, po czym ponownie wyszedł z salonu w stronę swego skromnego gabinetu, w którym spędził większość wieczoru. Przez dłuższy czas pobytu tutaj, zastanawiała się, co takiego Itachi robi zamknięty w czterech ścianach, a co najważniejsze, nadal nie poznała odpowiedzi na pytanie,  dlaczego Itachi ni stąd, ni z owąd zamierza wraz z nią zjawić się na świątecznym obiedzie w rezydencji Uchiha. Miała bardzo złe przeczucia co do tego wieczoru. Wiedziała, że posiłek na pewno nie odbędzie się w spokojnej, rodzinnej atmosferze, jak to powinno być.
To będzie katastrofa, pomyślała, przeczesując dłonią gęste włosy. Sasuke prawdopodobnie ponownie będzie targać złość, gdy tylko ujrzy brata. Wielką niewiadomą dla niej nadal pozostowały napięte relację pomiędzy nimi i czemu tak bardzo Sasuke nie chce mieć nic wspólnego z Itachim. Jak do tej pory żaden z braci nie był skory do rozmowy na ten temat, a ona wolała nie naciskać.
- To ja idę do siebie - powiedziała, obdarzając uśmiechem znajomych. - Jutro zapowiada się ciężki dzień - dopowiedziała, podnosząc torbę z kąta mieszkania Itachiego.
- Uważaj na siebie - usłyszała głos Sasoriego, gdy naciskała klamkę.
Zatrzymała się i spojrzała na niego przez ramię. Przez jej myśli zaczęły przalatywać przeróżne rozmowy z Sasuke, Ayumi i Gaarą na jego temat. Nie chciała tego tak zostawiać, nie chciała dawać mu żadnej nadziei.
- Możemy porozmawiać na korytarzu? - spytała niepewnie, chcąc zakończyć wszystkie spekulacje osób trzecich.
Dostrzegła zaskoczenie na twarzy czerwonowłosego, wyraźnie niespodziewającego się jej prośby, aczkolwiek wstał bez słowa i wyszedł tuż za nią z mieszkania Itachiego.
Sakura stanęła przy barierce, spoglądając szmaragdowymi tęczówkami w dół, gdzie nie widziała niczego innego oprócz schodów. Nie wiedziała zbytnio, jak powinna zacząć tę rozmowę, która, musiała przyznać, nie będzie najprostsza. Splatając dłonie zacisnęła je mocno, chcąc w ten sposób się odstresować chociaż odrobinę.
- Powiedz mi, to prawda co mówią wszyscy wkoło? - spytała nieco zmieszana. Rozpoczęcie tej konwersacji nie było czymś prostym i zdecydowanie nie przyszło jej z łatwością, aczkolwiek chciała wiedzieć czy rzeczywiście jest na tyle ślepa, by nie zauważać, że Sasori pała do niej czymś więcej niż zwykłą koleżeńską sympatią.
- Co masz na myśli? - zapytał z niekrytą ciekawością.
Ciężkie westchnięcie wydobyło się z jej krtani. O wiele łatwiej byłoby gdyby Sasori był w stanie czytać w jej myślach. Dzięki temu oszczędziłaby jakże żenujacej rozmowy.
- Co ludzie mówią? - dopytywał, spoglądając na Haruno, która wyraźnie starała się uniknąć jego wzroku.
Sakura wzięła głęboki wdech.
- Twierdzą, że czujesz do mnie coś więcej niż tylko przyjaźń - powiedziała na jednym oddechu z przymkniętymi oczami. Nie chciała widzieć jego reakcji, wręcz obawiając się jej dalej stała opierając się o barierkę nie spoglądając na niego. Pierwszy raz zmusiła się na taką bezpośredniość, ale wiedziała, że jeśli zwlekałaby dłużej z rozpoczęciem tej jakże ważnej konwersacji, wszystko mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej niż tego chciała. A przecież chciała dobrze.
Słyszała jak Sasori wypuszcza z płuc większą ilość wdychanego powietrza.
- Nie będę kłamał... - zaczął, a ona od razu była w stanie wyczuć niepewność w tonie jakiego używał. - ...mówią prawdę - powiedział, a jej serce stanęło na kilka sekund.
Pomimo iż wszyscy twierdzili swoje, to ona zawsze zaprzeczała, nie przypuszczając, że Sasori oprócz zwykłej koleżanki może widzieć w niej kogoś więcej. A teraz, jak gdyby nigdy nic, on przyznaje im całkowitą racje. Nie wiedząc, co ma odpowiedzieć, dłonie zacisnęła jeszcze bardziej, a powieki zamknęła, nie zamierzając ich prędko otwierać.
- Sakura spokojnie - usłyszała jego głos, w którym kryła się radość. - Wiem, że go kochasz, więc trzymam się na dystans, ale w razie kłopotów zawsze możesz do mnie przyjść - powiedział, dotykając delikatnie jej ramienia. Domyślał się, że nie takiej odpowiedzi się spodziewała, ale z drugiej strony nie chciał jej okłamywać. Nie spodziewał się tylko, że uczucia jakimi dażył różowowłosą są aż tak bardzo widoczne. Od dziś będzie musiał bardziej uważać na to, co robi i mówi. Zdawał sobie sprawę, że Itachi jako pierwszy rozgrył jego uczucia do dziewczyny Sasuke. Prawdopodobnie również dlatego wtrącił mu się kilka minut temu w zdanie, gdy to on sam pragnął zaproponować Sakurze poranny transport na lotnisko. Jednak Itachi był szybszy.
Haruno po dłuższej chwili odwróciła się w jego stronę, obdarowując go czułym uśmiechem.
- Dziękuje, że odpowiedziałeś - powiedziała, nadal najwyraźniej zszokowana jego wyznaniem. - Ale... Ja naprawdę go kocham - dopowiedziała  nawet nie wiedząc kiedy.
Sasori uśmiechnął się.
- Wiem. Nie bój się, nie zamierzam ingerować w wasz związek. I pamiętaj, żeby słuchać się serca, nawet gdy może być to bolesne - odparł, po czym niespodziewanie rozczochrał jej włosy.
- Ej! - krzyknęła zbulwersowana, próbując ułożyć swoją czuprynę. - Tak się nie bawię - fuknęła niezadowolona pod nosem.
- Nie mogłem się powstrzymać - powiedział, wzruszając ramionami. - A teraz wracam, by skopać Deidarze tyłek za podsłuchiwanie - dopowiedział, po czym od razu zza drzwi dało się usłyszeć głośny huk. Najwyraźniej Deidara, próbując się ratować, zamierzał jak najszybciej oddalić się od “miejsca zbrodni”.
Pomimo iż perspektywa podłuschującego blondyna nie za bardzo przypadła do jej gustu, perslisty śmiech wydobył się z jej gardła. Sasori również nie potrafił powstrzymać się od krótkiego śmiechu. Stojąc przy drzwiach, raz jeszcze spojrzał na dziewczynę przez ramię, mówiąc na odchodne: - Następne tygodnie będą dla waszej dwójki trudne, ale skoro się kochacie to przetrwacie tę próbę czasu.
Sakura zmarszczyła brwi, a na usta cisnęło się wiele pytań, które już miała wypowiedzieć, gdy ten zniknął za drzwiami od mieszkania Itachiego.
No nic pomyślała i zaczęła wygrzebywać z torebki klucze do własnego mieszkania, gdy nagle jej telefon zaczął dzwonić. Spoglądać na wyświetlacz, oba kąciki jej ust uniosły się wysoko do góry. Bez najmniejszego zawachania odebrała, kładąc telefon na ramieniu i przyciskając go do ucha, gdy w między czasie jej dłonie nadal błądziły po torebce w poszukiwaniu kluczy.
- Heeeeej - powiedziała uwodzicielsko. - Mam pewien pomysł - dodała radośnie, nim ten zdążył cokolwiek powiedzieć.
- Widzę, że humor ci dopisuje - usłyszała i wiedziała, że uśmiecha się do niej przez słuchawkę. - A więc słucham, na jaki pomysł wpadła moja dziewczyna.
- Właśnie wchodzę do domu i co ty na to, byś przyjechał do mnie z Ayumi i u mnie spędzili noc, a rano ode mnie byśmy pojechali na lotnisko. Stąd jest bliżej. - Wyjaśniła swój jakże genialny pomysł, a czując klucze w ręku nie potrafiła powstrzymać się od krótkiego: - mam!
- Co żeś znalazła? - spytał, chwilowo ignorując jej wcześniejszą wypowiedź.
- Klucze - odparła, i na momencie usłyszała śmiech z drugiej strony słuchawki.
- Kobiety i ich torebki, które są niczym czarna dziura - podsumował nie potrafiąc powstrzymać się od drobnego sarkazmu.
- Hahaha - burknęła niezadowolona z jego komentarza, który jednak był trafny. - Lepiej mów co sądzisz o tym, co powiedziałam przed chwilą - powiedziała dość rozkazującym tonem, wreszcie wchodząc do mieszkania.
- Zdajesz sobie sprawę, jak bardzo kusisz w tej chwili? - spytał na co Sakura zaśmiała się cicho.
- Nie zapominaj, że Ayumi też zapraszam - wtrąciła rozbawiona, domyślając się, co chodzi w tej chwili po jego głowie.
Sasuke odchrząknął.
- Ayumi nie jest wstanie przyjechać - powiedział dość szybko. Zbyt szybko.
Tym razem różowowłosa nie tłumiła w sobie gromkiego śmiechu, który po chwili rozniósł się echem po jej mieszkaniu.
- Uchiha, dokładnie wiem co ci chodzi po głowie - skwitowała, pomiędzy salwami śmiechu. - A niby czemu ona nie jest wstanie przyjechać? Jeśli mówisz tak tylko dlatego, aby spędzić ze mną noc sam na sam, to wierz mi sama do niej zadzwonię.
To nie tak, że nie chciała tej nocy spędzić tylko z nim, jednak nie chciała porzucać przyjaciółki, wiedząc, że i tak i tak w trójkę jadą na tą wycieczkę. Chociaż musiała przyznać, że perspektywa spędzenia z nim kolejnej nocy, była dość kusząca.
- Pohamuj swoje konie Sakura. Ayumi śpi już od kilku godzin, źle się czuje. Ponoć matka natura do niej przyszła - wytłumaczył ze stoickim spokojem.
- Uuu - powiedziała Haruno, domyślając się, iż jej przyjaciółka najprawdopodbniej jutro będzie cały dzień nie dość, że zdychać to jeszcze marudzić. Miała przeczucie, że półtora godzinny lot, będzie dłużył się całej klasie nieubłaganie, a wszystko przez Hamasaki, której raczej nikt nie będzie w stanie uspokoić. No chyba, że ktoś odważy się na krok uśpienia jej.
- To jak twoja propozycja nadal aktualna? Przywiózłbym kolacje po drodze. Na co masz ochote?
Sakura uderzyła się w czoło otwartą dłonią, przypominając sobie, iż po raz kolejny jej zawartość lodówki jest niezadowalająca. Zresztą nie zaopatrzała się w dużo smakołyków, nie chcąc, żeby się zepsuło podczas jej tygodniowej nieobecności.
- Hmm... pizza? Zamówie ją przez telefon, a ty przyjeżdżaj - powiedziała uśmiechając się od ucha do ucha. Po krótkim pożegnaniu, oboje rozłaczyli się. Sakura jednak nie traciła czasu i czym prędzej wybiła numer do lokalnej pizzerii, z której zazwyczaj zamawiała pizze wraz z Ayumi. Wysłała również krótką wiadomość do swego sąsiada, by rano się nie kłopotał, gdyż na lotnisko zabierze się z Sasuke. Wiedząc, że ma jeszcze trochę czasu przed przyjazdem Sasuke a także zamówioną pizzą, wskoczyła pośpiesznie pod prysznic, doprowadzając się do porządku. Wychodząc po kilku minutach spod gorącego strumienia wody, zarzuciła na swoje mokre ciało puszysty ręcznik, a włosy zawiązała w kolejny. Akurat gdy założyła bieliznę, po jej mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwoniącego domofonu. Czym prędzej podbiegła do drzwi, dostrzegając w kamerce stojącego kruczowłosego nastolatka z walizką, uśmiechnęła się po raz kolejny i  nacisnęła odpowiedni przycisk, wpuszczając go tym samym do budynku. Nie chcąc, by ponownie ujrzał ją w samym ręczniku, w pośpiechu zarzuciła na siebie niebieskie szorty i podkoszulek na ramiączkach. W biegu założyła na nogi swoje futrzaste bambosze i potykając się o własne stopy z hukiem otworzyła drzwi Sasuke, klęcząc na podłodze i dłońmi trzymając się klamki. Ręcznik zsuną się z jej głowy, ukazając tym samym mokre kosmyki włosów.
- Hej - mruknęła speszona całym zajściem.
Widząc klęczącą przed nim różowowłosą, rozszerzył w zdziwieniu swe źrenice, nie spodziewając się takiego powitania z jej strony. Wyciągnął dłoń, a następnie pomógł jej wstać z chłodnej posadzki.
- Czyżbyś coś insynuowała? - spytał pół-żartem, pół-serio, nie mogąc powstrzymać się od zadziornego komentarza.
- Haha, bardzo śmieszne Uchiha - odparła wystawiając mu język.
Sasuke wszedł wgłąb mieszkania dziewczyny, odstawiając czarną walizkę na bok. Chwycił Haruno delikatnie za nadgarstek, a następnie przyciągnął ją ku sobie. Przez dłuższą chwilę, spoglądali sobie nawzajem w oczy, delektując się tą chwilą samotności.
Mimowolnie zbliżyła się jeszcze bardziej do niego, składając drobny pocałunek, który już po chwili pogłębił się rozpoczynając tym samym swe igraszki.
Uchiha chwycił ją za biodra, unosząc do góry i usadawiając ją na oparciu kanapy, nie przerywając swych łakomych pocałunków, jakimi cały czas ją obdarowywał. Gorące pocałunki, przeniósł na delikatną skóre jej szyi, muskając co chwilę o dolną część ucha. Ciało dziewczyny naprężyło się w jego ramionach, swoje dłonie wsunął pod jej podkoszulek i tuż po chwili, poczuł pod palcami, jak gęsia skórka pojawiła się na jej ciele. Z przymkniętymi powiekami, odchyliła głowę znacząco do tyłu, dając mu tym samym większe pole do popisu. On korzystając z okazji, zaczął zjeżdzać z pocałunkami, coraz to niżej i niżej. Oboje mogli by delektować się tą chwilę w nieskończoność i  żadno z nich nie chciało przerywać rozkoszy, wręcz przeciwnie chcieli więcej. Pragnęli siebie nawzajem. Pragnęli zachałannych pocałunków, pieszczot, które powodowały, iż ich ciała zamieniały się w wulkan emocji.
- Sasuke... - szepneła w rozkoszy, powodując, iż on jeszcze bardziej przyparł do niej. - ...jedzenie zaraz będzie - dopowiedziała drżącym, ledwo słyszalnym głosem.
- Yhm - odparł w ogóle nie przejmując się faktem, że lada moment po całym mieszkaniu może rozejść się dźwięk domofonu. W tej chwili żałował, że sam nie odebrał jedzenia, jadąc do niej. W końcu fast foody i take away’e, roiły się niemalże na każdym rogu, nie wspominając już o meksykańskiej knajpce naprzeciwko apartamentowca Sakury. Ale nie, ona chciała zamówić pizze.
Sakura zaśmiała się cicho, a następnie pociągnęła go za swoją koszulę, lądując niekontrolowanie na kanapie. Skoro on nie przejmuje się, tym, iż lada moment ktoś może im przeszkodzić, to czemu ona powinna? Zresztą miała nadzieję, że dostawca się spóźni, bądź też zabłądzi po drodze. Nie wiedziała nawet kiedy, jej dłonie również znalazły się pod jego sportową koszulką, jednak ona od razu ją z niego ściągnęła, uśmiechając się tym samym do niego uwodzicielsko. Nie ukrywał, po raz kolejny panna Haruno go zaskoczyła, tak samo jak i przy pierwszej nocy jaką ze sobą spędzili. W pozytywmym tego słowa znaczeniu. On jednak swymi chłodnymi dłońmi gładził jej rozgrzane ciało, pod skąpym podkoszulkiem, podziwiając delikatność jej skóry. Prawą dłonią, ścisnął nieco mocniej jej pierś, a jęk rozkoszy wydobył się z jej krtani. Ponownie zaczął odbarzać karmazynowe usta, czułym pocałunkami, nie zaprzestając pieścić jej ciała.
Gdy poddał się pokusie ściągnięcia z niej białej koszulki, po pomieszczeniu rozległ się dźwięk domofonu. Srogie przeklęcie wydobyło się z jego usta, a Sakura zaśmiała się perliście.
Sasuke nie wyglądał na zadowolonego pojawieniem się dostawcy pizzy w takiej a nie innej chwili.
- Ostrzegałam - powiedziała nie potrafiąc powstrzymać się od jakże trafnego komentarza.
Karooki wstał z Haruno i z grymasem na twarzy podszedł do domofonu, naciskając guzik, który pozwolił dostawcy na wejście do budynku.
- Tak, tak - mruknął, opierając się w samych jeansach o drzwi w oczekiwaniu na pizze. - Następnym razem, sam odbiorę jedzenie - dopowiedział z kącikim ust uniesionym wysoko, który spowodował nieziemski widok dla szmaragdowych tęczówek.
Sakura głośno przełknęła śline, bacznie przyglądając się zbudowanemu ciału siedemnastolatka, który jak gdyby nic bez koszulki czekał na dostawce pizzerii. I na dodatek ten szatański uśmieszek, który nie schodził z jego twarzy. Wszystko idealnie się ze sobą komponowało. W jej głowie zaczynały się pojawiać się zbereźne myśli, na które od razu zalała się szerokim rumieńcem.
Sasuke dostrzegając jej reakcję, zaśmiał się pod nosem.
- Co chodzi po tej twojej główce, hę? - spytał zadziornie.
Szmaragdowe tęczówki, spojrzały na niego w przerażeniu jak i zażenowaniu, że ich właścicielka została właśnie przyłapana na sprośnych myślach.
- Nic takiego - odpowiedziała zmieszanym tonem, chowając twarz w mokrawych jeszcze włosach. Z pogłębiającą się konsternacją, wstała z kanapy i skierowała się do szkolnej torby, z której zaczęła wygrzebywać portfel.
Sasuke przeczuwając jej zamiary, przekręcił lakonicznie swymi oczyma - nawet nie waż mi się tego wyciągać. Sam zapłace - powiedział, uważnie analizując każdy jej ruch.
- Nic z tego. Nie będziesz za mnie za każdym razem płacił. Zamówiłam to zapłace - odparła cały czas poszukując swej portmonetki.
- Sakura, nie wygłupiaj się. Ja płacę - tym razem warknął.
Haruno znajdując portfel, wstała z klęczek i skierowała się ku niemu. Zmarszczyła brwi, czując jak kolejny argument wisi tuż nad nimi. - O nie panie Uchiha, dziś ja płacę - odparła ostro, stukając po jego klatce piersiowej ów przedmiotem.
- Nie bądź dziecinna Sakura. To facet stawia. Zawsze - powiedział hardo, naciskając na ostatnie słowo, mało przejęty faktem, iż portmonetka dziewczyny bez przerwy w niego uderzała.
Haruno parsknęła pod nosem.
- To ja cię tu zaprosiłam, więc ja stawiam - warknęła, spoglądając w jego kare tęczówki z wyraźną zaciętością.
Z ust Sasuke wydobył się cichy śmiech, po czym szybkim ruchem dłoni wyrwał dziewczynie portfel z ręki i uniósł dłoń wysoko, tak by nie mogła sięgnąć.
- Ej, oddawaj! - powiedziała pół-krzykiem, próbując odzyskać swój potrfel.
- Oddam, jak zapłacę z własnych funduszy - skwitował, spoglądając na nią z rozbawieniem. W końcu skacząca Sakura, próbująca dosięgnąć i wyrwać mu, jej własność była nie lada widokiem.
- Sasuke Uchiha oddawaj! - ryknęła, chcąc jak najszybciej odzyskać portmonetkę.
Ten jednak nie zamierzał spełniać jej jakże wygórowanych próśb, zamiast tego po raz kolejny uśmiechnął się do niej łobuzersko, a następnie chwycił wolną ręką za jej oba nadgarstki, które wykręcił do tyłu, unieruchamiając ją tym samym. Nachylił się nad nią i kantem portfela odchylił kilka kosmyków jej włosów, chowając je za ucho.
- A gdzie słowo proszę? - spytał ze śmiechem i nim Sakura zdążyła odpowiedzieć na zaczepkę, dostawca pizzy zapukał do drzwi. Sasuke puścił dziewczyne i otworzył dostawcy. Jednak widząc Nakatsu, stanął jak wryty. Kątem oka spojrzał na Haruno, która nerwowo masowała swe nadgarstki, posyłając mu mordercze spojrzenie, jeszcze nie dostrzegając znajomego z klasy.
- Hej Sak... - urwał Otsuri, gdy oprócz Sakury w piżamie dostrzegł również na wpół ubranego Uchihę. - Sasuke? - spytał ze zdziwieniem.
- Oo, Nakatsu! - powiedziała z szokiem różowowłosa. - Myślałam, że już skończyłeś pracę, ze względu na wycieczkę - wyjaśniła nieco zmieszana, całym zajściem. Najpierw Itachi ich nakrył, teraz Nakatsu, musiała przyznać, że zaczynało robić się ciekawie. Zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę jakże ważny fakt, że za każdym razem Sasuke stał na wpół ubrany, a jej ubiór także mówił sam za siebie.
- Nie, znaczy to moja ostatania dostawa i wracam do domu - powiedział oniemiały. - Ayumi też jest? - spytał niespodziewanie.
Sakura w zażenowaniu zmierzwiła włosy. O wiele lepiej byłoby gdyby czerwonowłosa, była obecana, jednak ona dawno spała w swoim ciepłym łóżeczku, a jej i Sasuke w tym czasie zachciało się igraszek.
- Ayumi jest w domu - odpowiedział Sasuke. - Ile za tą pizze? - spytał, od razu zmieniając temat rozmowy. Doskonale wiedział, że Nakatsu już spekuluje w główce nad jego związkiem z Sakurą. Jednak miał nadzieję, że swoje konkluzję pozostawi tylko i wyłącznie dla siebie samego. W końcu to nie jest ani jego sprawa, ani kogoś innego że od jakiegoś czasu sypia z Sakurą.
- Emm... - Nakatsu otworzył grzewczą torbę, z jakiej wyciągnął dwa pudełka z pizzą i spojrzał uważnie na naklejkę z ceną. - Dwatysiące piećset pięć yenów* - odparł, wyrywając się z chwilowego amoku.
Sasuke wyciągnął z tylniej kieszeni gruby portfel i ignorując ból w żebrach, spowodowany przez Sakurę, wyciągnął banknoty podając je znajomemu.
- Skoro to twój ostatni kurs, może zjesz z nami? - zaproponowała radośnie różowowłosa, dobrze wiedząc, że to pytanie nie spodoba się Sasuke. I miała rację, jego wściekły wzrok, mówił sam za siebie. Kątem oka zerkała na niego, posyłając mu zadziorne spojrzenie, które jeszcze bardziej zaczynało podsycać jego żądze.
Nakatsu widząc relację pomiędzy kochankami, zaśmiał się pod nosem, po czym wręczył Sasuke dwa duże pudełka.
- Nie będę wam przeszkadzał, zresztą i tak musze jeszcze się rozliczyć, a później wyspać przed wycieczką. Papa gołąbeczki, bawcie się dobrze.
- Jakby się zgodził, to miałabyś przekichane - powiedział zadziornie Sasuke, gdy tylko zamknął z powrotem drzwi.
Cichy chichot wydobył się z krtani dziewczyny.
- Oj byłoby ciekawie nie powiem. Musiałbyś powstrzymać swe żądze, na dłużej niż tylko posiłek - powiedziała, zabierając od niego pudełka z ciepłym jedzeniem i kierując się z nimi ku sofie. Odłożyła kartony na szklany stolik i otworzyła wieko jednego z nich. Przymknęła powieki, delektując się jakże kuszącym zapachem ciepłej pizzy. Poczuła jak Sasuke zachodzi od tyłu kanapy i siada na jego oparciu, przerzucając nogi na drugą stronę i kładąc dłonie na jej nagich ramionach. Nachylił się nad nią, a oddechem zaczynając drażnić skóre jej szyji.
- Nie wolisz zimnej pizzy? - spytał uwodzicielsko.
- Panie Uchiha, umieram z głodu - odparła biorąc kawałek hawajskiej pizzy, a po chwili wgryzła się w niego zachłannie. Gdy przełknęła pierwszy kęs, dodała: - siadaj i jedz, mamy całą noc na igraszki i tym razem nikt nam nie przeszkodzi.
Nie mogła się powstrzymać od zalotnego spojrzenia w jego stronę.
Sasuke złożył pocałunek na jej szyi, po czym przysiadł się tuż obok niej i także zaczął delektować się pizzą. Portfel dziewczyny odłożył na stolik.
Nim się zorientował po skończonym posiłku rozsiedli się na wygodnej kanapie, ogladając jakiś nocny program telewizji, który nie miał ani składu ani ładu. Nie wiedział kto może oglądać takie talk show. Czy ludzie rozumu nie mają? Spytał sam siebie, dostrzegając jak ludzie zaczynają kłócić się, a także rzucać wzajemnie ostrymi przekleństwami na wizji. Spojrzał w dół na Sakurę, która ułożyła głowę jakiś czas temu na jego nogach. Delikatnie pogłodził jej prawie suche już włosy. Dostrzegając jak dziewczyna zasnęła, uśmiechnął się sam do siebie. Próbując jej nie zbudzić, delikatnie wsunął ramiona pod jej kolana i plecy, a następnie wstał z kanapy, kierując się z nią ku sypialni. Przechodząc przez rozsuwane drzwi, od razu w jego oczy rzuciła się na wpół spakowana walizka dziewczyny. Parsknął śmiechem, przeczuwając, że z rana Sakura będzie latać po całym mieszkaniu, dopakowywać na ostatnią chwilę walizkę. Położył śpiącą Haruno na wygodnym łóżku. Dziewczyna zamlaskała przez sen, po czym wtuliła się w poduszkę wypełnioną pierzem. Przykrył ją kołdrą, a sam ułożył się po drugiej stronie łóżka. Na dobranoc uraczył ją czułym pocałunkiem w czoło, a następnie i on oddał się objęciom Morfeusza.


Irytujący dźwięk budzika spowodował, iż w szoku usiadła na łóżku, spodziewając się dostrzec trzecią wojnę światową za oknem. Jednak jedyne co dostrzegały jej szmaragdowe tęczówki, było ciemno granatowe sklepienie niebieskie, wypełnione licznymi gwiazdami. Zamkniętą dłonią przeterała zaspane oczy i ziewnęła szeroko, cały czas zastanawiając się po jakie licho jej budzik zadzwonił równo o czwartej rano. Już po chwili jej spojrzenie spoczęło na budzącym się właśnie Sasuke, który przyglądał się jej spod pół przymkniętych powiek. Haruno ponownie ułożyła głowę na poduszce, tuż obok niego.
- Naprawdę jesteś irytującą kobietą - mruknął zaspany przyciągając ją bliżej siebie.
Sakura położyła chłodną dłoń na jego poliku, uśmiechając się do niego czule. Całkowicie zignorowała słowa irytającą kobieta, gdyż dobrze wiedziała czemu ją tak nazwał. Zasnęła. Zasnęła, pomimo iż kilka minut przed niechybnym zaśnięciem zapewniała go, a wręcz kusiła, iż spędzą ze sobą kolejną namiętną noc.
- Wiem -  odparła i nie tracąc jakże ważnych sekund wpiła się w jego lekko spierzchnięte usta.
Sasuke bez najmniejszego zawachania, zaczął oddawać jej łapczywe pocałunki, który z kolejną chwilą zaczęły jeszcze bardziej się pogłębiać. Po raz kolejny jego dłonie znalazły się pod jej podkoszulkiem, pieszcząc jej piersi i zniżając się ze swoimi pocałunkami coraz to bliżej dekoldu dziewczyny. Jednak po chwili ocknął się z tego jakże miłosnego amoku i zaprzestał swych ruchów, gdy przypomniał sobie o jakże ważnej rzeczy.
- Nie jesteś spakowana - stwierdził, a w jego głosie dało się wyczuć rozdrażnienie z tego powodu.
Kącik ust nastolatki, uniósł się, ukazując tym samym jej zawiadiacki uśmiech.
- A właśnie, że jestem. Brakuje jedynie kosmetyczki - powiedziała rozbawiona i od razu ujrzała jak kruczowłosy unosi się na łokciu, spoglądając na walizkę, która wcale nie imponowała mu jej zawartością. Swój zdezorientowany wzrok przeniósł z powrotem na Haruno.
- Żartujesz sobie ze mnie? - spytał, nie do końca jej wierząc.
- Wzięłam najpotrzebniejsze, ciepłe rzeczy. Zresztą moja zawartość garderoby na pewno nie jest tak imponująca jak u Ino czy Ayumi i Hinaty, więc odpuść sobie - burknęła, czując się nieco urażona jego komentarzem.
Z krtani Sasuke wydobył się cichy śmiech.
- Mogłem się tego po tobie spodziewać - odpowiedział, a już po chwili na jego twarzy zawitał łobuzerski uśmiech. - Po za tym lepiej dla nas. Zawsze ten czas można wykorzystać w inny sposób.
Nie mogła się powstrzymać od kolejnej salwy śmiechu.
- Zbereźnik - skwitowała i momentalnie poczuła jak wpija się w jej słodkie usta. Nie protestowała, wręcz przeciwnie - podobał jej się taki poranek. Nie obraziłaby się, gdyby z czasem, stały się one systematyczne. W końcu, która po przebudzeniu nie chciałaby obudzić się w ramionach karookiego, bądź też w jednym łóżku z nim. Wiedziała, że jest cholerną szczęściarą. Jednak z drugiej strony, nie znali się od wczoraj. Mieli długą przeszłość za sobą i miała nadzieję, że czeka ich jeszcze dłuższa przyszłość.
Poczuła jak Sasuke chwyta ją za biodra, a następnie usadawia ją na swoim kroczu. Dłonią pośpiesznie przerzuciła włosy na jedną stronę, nie chcąc, by na każdym kroku wchodziły jej w drogę, po czym nachyliła się i tym razem to ona zaczęła obdarowywać gorącymi pocałunkami jego szyję, schodząc nieco niżej. Paznokciami delikatnie zaczęła przejerzać po jego ramionach, które po zaledwie kilku sekundach znalazły się ponownie pod jej skąpą koszulką. Jego duże dłonie masowały jej dorobne piersi, ściskając co rusz którąś z nich. Chcąc wspomóc go, chwyciła za krańce bluzki, ściągając ją bez najmniejszego zawachania.



Siedziała na miejscu pasażera, ze stopami zarzuconymi na tapicerkę. Palcami rytmicznie uderzała w kolana, w rytm muzyki lecącej z lokalnej stacji radiowej. Akane, co chwilę rzuciała w jej stronę zaniepokojone spojrzenia, ze względu na wczorajszy wieczór. Jednak na nic się zdały jej tłumaczenia, że to przez zwykły okres tak paskudnie się czuje, aczkolwiek Sasuke nie wyglądał jakby wątpił w jej słowa. Kuzyn poinformował ją o kolejnej zmianie planów na wieczór. Wiedziała, że także jest zaproszona, aczkolwiek wolała dać mu wolną rękę. domyślając się, iż potrzebują czasu sam na sam. Od jakiegoś czasu zauważała, że Sasuke co raz więcej nocy spędza u różowowłosej. Jej matce także nie umknęło to, ale nie robiła mu żadnych problemów, ani nawet nie poruszała tego tematu przy nim. Zresztą z uśmiechem na twarzy mogła z łatwością stwierdzić, że nareszcie pomiędzy tamtą dwójką zaczęło się układać. I miała nadzieję, że żadno z nich tego nie spartoczy. Gdy ostatnimi dniami coraz bardziej rozmyślała nad studiami Sakury, pojawiały się w niej coraz większe wątpliwości co do rad jakie udzieliła przyjaciółce. Wiedziała, że musi w jakiś sposób podpytać Sasuke co by było gdyby, jednak się dostała, by on niczego się nie zaczął domyślać, bo inaczej Sakura usmażyłaby ją na ruszcie. Hokkaido to było odpowiednie miejsce na rozmowę z nim, oczywiście jeśli uda jej się odkleić go od Haruno.
- Ayumi błagam cię, byś chociaż przez ten tydzień brała lekarstwa, jeśli nie chcesz by twoi przyjaciele się dowiedzieli o chorobie - wtrąciła pani Uchiha, parkując swój samochód na lotniskowym parkingu.
- Tak wiem - odparła niechętnie.
Nie chciała brać tych cholernych lekarstw, jednak z drugiej strony nie chciała też, aby podczas wycieczki jej choroba wyszła na jaw. Wolała wszystko wyjaśnić najpierw Sakurze i przyjaciółkom, nim reszta ferajny się dowie. Ale to nastąpi dopiero po wyciecze. W głowie miała wiele scenariuszy, odnośnie tego w jaki sposób poinformuje Sakurę o wszystkim, żaden scenariusz nie posiada zadowalającego jak dla niej zakończenia. A co najważniejsze, będzie musiała z całej tej sprawy wyplątać jakoś Sasuke, by Haruno i mu nie nawrzucała, za to, że ukrywał cały czas przed nią jakże okrutną sytuację jej najlepszej przyjaciółki. Z drugiej jednak strony, Sakura też co nieco przed nim ukrywała. Na samą myśl o tym z krtani Ayumi, wydobyło się ciężkie westchnięcie, po czym prasnęła otwartą dłonią swoje czoło.
- I czemu czuję się wplątana w to wszystko? - mruknęła sama do siebie.
Może i Sakura nie zabije Sasuke za to, że cały czas wiedział o białaczce, ale Sasuke na pewno zabiję ją za to, że nie powiedziała mu o planach Sakury na przyszłość.
- Ahhh! To jest skomplikowane! - krzyknęła we frustracji, splatając ramiona na klatce piersiowej.
          Znajdując wreszcie wolne miejsce parkingowe, Akane spojrzała na córkę pytającym spojrzeniem, w którym także kryło się rozbawienie.
- Co takiego? - spytała, chcąc z czystej ciekawości dowiedzieć się co tak ją wzburzyło.
          Ayumi wbiła siekacze w usta, zastanawiając się czy dobrym posunięciem z jej strony będzie spytanie rodzicielki o drobną pomoc w tym całym zamieszeniu, które jeśli wyjdzie na jaw będzie z łatwością można porównać go do armagedonu.
- A nie powiesz Sasuke? - zapytała niepewnie, spoglądając na matkę swymi dużymi zielonymi oczami i uderzając koniuszkami palców wskazujących o siebie, jak to w zwyczaju ma Hinata.
- Ayumi, co żeś znowu nawymyślała? - spytała pani Uchiha z ciężkim westchnięciem. Chcąc wysłuchać córkę do samego końca, oparła o dłoń swoją twarz, a ramię ułożyła na kierownicy. - No mów, mów. Co się dzieje?
- Chodzi o Sakurę - powiedziała z wątłym uśmiechem, a dłonią zmierzwiła włosy. - I Sasuke.
          Akane słysząc imię najlepszej przyjaciółki córki, zmarszczyła brwi w zainteresowaniu.
- Mów - ponagliła ją, spoglądając kątem oka na zegarek znajdujący się na desce rozdzielczej. Miały jeszcze wystarczająco dużo czasu, by odbyć z sobą tą rozmowę.
- No bo... - zaczęła niepewnie czerwonowłosa. - Sakura za moją namową, a także Tsunade i dyrcia, złożyła aplikację na studia za granicą. I lada dzień powinna dostać jakąś odpowiedź. Mimo iż do niej to nie dociera, to jest pewne, że do któregoś z nich się dostanie.
          Usta kobiety uniosły się w szczery uśmiech.
- A więc w czym problem? Dziewczyna ma szansę spełnić swoje marzenia, a Sasuke...
- A Sasuke nic nie wie - wtrąciła Ayumi, wzruszając ramionami. - I jakoś żadna z nas nie kwapi się, by mu o tym powiedzieć, bojąc się jego reakcji - wytłumaczyła, błagając w myślach, żeby rodzicielka udzieliła jej rozsądnej porady.
- Aha - powiedziała przeciągająco Akane. Przez kilka minut, dokładnie analizowała wypowiedź córki i wszystkie wiadome jej fakty. Prędko doszła do odpowiedniej konkluzji, Ayumi znajdowała się w samym środku kłopotów pomiędzy zakochaną parą. - Czyli krótko mówiąc, Sakura będzie wściekła na Sasuke, że nie powiedział jej o twojej chorobie. A Sasuke będzie wściekły na Sakurę, że mu nie powiedziała o studiach - podsumowała, na co Ayumi skinęła jedynie głową.
- Wydaje mi się, że Sasuke powinien to zrozumieć. Zresztą nawet jeśli nie, to sama mu to jakoś uświadomię - powiedziała z szatańskim uśmiechem. - Ale Sakura jeśli rzeczywiście go kocha nie może zwlekać. Musi mu powiedzieć i to jak najszybciej, przed dostaniem odpowiedzi z uczelni. A ty młoda damo... - jej palec wskazujacy uniósł się mimowolnie ku córce - ...musisz powiedzieć Sakurze o chorobe i także nie możesz zwlekać. Nie chcę byś popełniła te same błędy co ja w przeszłości, nie ukrywaj prawdy przed bliskimi ci osobami, zwłaszcza przed przyjaciółką - dopowiedziała stanowczo, chcąc ustrzec córkę przed tym, co jej się przytrafiło.  
          Ayumi ponownie westchnęła, a z jej krtani wyleciała ze świstem większa ilość powietrza. Wiedziała, że matka miała rację, nawet jeśli nie za bardzo wiedziała do jakiego wydarzenia w przeszłości nawiązała, ufała jej. Przytaknęła, informując ją tym samym, że dotarły do niej, wszystkie wypowiedziane słowa. Nie miała większego wyjścia, tuż po powrocie z wycieczki musiała powiedzieć Sakurze prawdę.


          Niemal cała klasa była już zebrana na lotnisku, tuż przy biurkach biura podróży, które to ich obsługiwało. Brakowało jedynie trójki studentów, a do oficjalnego czasu zebrania pozostało im nie więcej niż pięć minut.
- Wierzę, że Sakura z Sasuke, będą na czas. Ale jeśli ten inteligent ponownie zaspał, to coś mu zrobię - warknęła poirytowana Ayumi, podczas konwersacji ze znajomymi.
- Rozmawiałem z nim rano. Nie spał, był nieco przybity ale powiedział, że wsiada zaraz do taksówki - powiedział Kiba wzruszając ramionami.
- Ja z drugiej strony bym bardziej obstawiał, że to Sasuke i Sakura zaspali - skwitował Nakatsu, rozsiadając się na niewygodnym plastikowym krzesełku.
          Grupka przyjaciół spojrzała na niego z pytającymi spojrzeniami.
- Nie patrzcie tak na mnie - powiedział, żałując w tej chwili swych poprzednich słów. To co robiła tamta dwójka, nie powinno nikogo obchodzić, jego tym bardziej.
          Jak na zawołanie do sali odlotów wbiegł kruczowłosy wraz z dziewczyną, ciągnąc za sobą walizki na kółeczkach.
- Jesteśmy - wysapała Haruno, łapiąc się dłońmi za kolana. - Muszę poprawić swoją kondycję fizyczną - mruknęła pod nosem.
- Taksówka się spóźniła - wytłumaczył Sasuke, na co Anko z Kakashim przytaknęli porozumiewawczo.
- Dobra młodzieży, brać walizki i ustawiać się w kolejkę do zdania bagażu! - krzyknęła Mitrashi. Większość uczniów, zaczęła wykonywać komendę wychowawczyni oto tejże klasy.
- Sensei, a co z Naruto? Nie czekamy na niego? - spytała zaniepokojona Hinata, jednak nim ktokolwiek zdążył jej odpowiedzieć, do budynku wszedł niezadowolony blondwłosy uczeń. Ale nie był sam. Towarzyszył mu nie kto inny, jak dyrektor Konohy. Co jednak najbardziej zaciekawiło uczniów, był fakt, że i Namikaze wlukł za sobą walizkę, a z tego co im było wiadomo jedynie Anko i Kakashi mieli jechać na wycieczkę.
- Przepraszamy za spóźnienie. Ale ciężko było nam się zebrać - powiedział Minato zwracając się do wszystkich. Nie obyło się także bez charakterystycznego drapiania po głowie.
- Tak, tak, tłumacz to sobie tak tatku - odparł poirytowany Naruto, który w akcie focha splotł ze sobą ramionami i odwrócił wzrok w siną dalą.
          Słowo tatku, obijało się każdemu z osobna, w akcie niedowierzenia. Sasuke z Sakurą wymienili się pytającymi spojrzeniami. Nie za bardzo rozumiejąc obecną sytuację, jednak mogli się domyślać, co działo się w tej chwili w głowie Uzumakiego, w końcu spędzili ze sobą kilka lat w sierocińcu.
          Naruto, chcąc uniknąć masy pytań ze strony znajomych skierował się czym prędzej do stanowiska, gdzie zamierzał zdać swój bagaż.


          Po odwiezieniu córki na lotnisko, wzięła kilka głębszych oddechów i pomimo wczesnej porannej godziny, skierowała się pod dobrze znany sobie apartamentowiec, gdzie niejednokrotnie zostawiała czy też odbierała córkę od przyjaciółki. Parkując samochód, dostrzegła nieopodal auto Sasuke, które zostawił tu, a nie na lotniskowym parkingu, chcąc uniknąc zapłacenia fortuny. Wolnym krokiem skierowała się do budynku, po zadzwonieniu domofonem, drzwi frontowe niemalże od razu zostały jej otwarte bez najmniejszego pytania. Po zaledwie kilku minutach, zapukała w odpowiednie drzwi. Słyszała jak zamek zostaje odbezpieczony od środka, a drzwi mimowolnie otwierają się.
- Witam moją ulubioną ciocię - powiedział na dzień dobry Itachi, który stał przed nią w pełnym ubraniu, spodziewając się jej porannej wizyty. Otworzył szerzej przed nią drzwi, wpuszczając ją tym samym do środka. - Muszę przyznać, że nie spodziewałem się, tego zaproszenia na święta, a co najważniejsze prośby o spotkanie.
- Ciebie też jest dobrze widzieć, Itachi. Stany dobrze ci zrobiły - powiedziała wchodząc do środka.
- Oj tak - potwierdził. - Szkoda, że mój brat nie miał tyle szczęścia - mruknął mało zadowolony, wskazując ciotce dłonią, by usiadła na kanapie.
- Przynajmniej udało mi się wyciągnąć go z sierocińca. Pomimo iż Madara ma ogromny wpływ na niego, ja równiez mam dużo do powiedzenia w jego kwestii - odparła ze spokojem. - Jednak nim zaczniemy debatować o Madarze i Sasuke, chcę byś mi powiedział ile wiesz - dopowiedziała, a jej ton zaostrzył się. Jej czarne tęczówki uważnie przyglądały się bratankowi męża.
          Itachi rozsiadł się na fotelu i palcami skruplatnie zaczął stukać po jego ramieniu.
- Na jaki temat? - spytał ciekawsko.
          Akane wzięła głęboki wdech, po czym powiedziała hardo: - Sakury. Bez odpowiedniego powodu nie stałbyś się jej sąsiadem, przez ścianę.


          Autokarem, który odebrał ich z lotniska podjechali pod hotel na obrzerzach Sapporo. Ku ich zdziwieniu, w rzeczywistości nie było się czego bać. Hotel wyglądał na przyjemny, przynajmniej z zewnątrz. Nie była to żadna stara rudera, na jaką obstawiała Ayumi. Gdy pojazd zatrzymał się, Kakashi wstał z zajmowanego z siebie miejsca i bacznym wzrokiem zlustrował każdego z osobna. Mitarashi w tym czasie rozdawała każdemu zapisaną kartkę papieru.
- Radzę zwrócić uwagę na listę jaką podaje wam Anko. Jest to spis przydzielonych wam pokoi, a także z kim go dzielicie.
Po autokarze, rozległ się jek niezadowolenia ze strony uczniów. Każdy spodziewał się samowolki, odnośnie wybor pokojów, a także z kim go dzielą. Oczywiście nie łamiąc zasady, że w pokoju mogą znajdować się tylko i wyłącznie uczniowie tej samej płci.
          Ayumi wraz z Sakurą, uważnie zaczęły przyglądać się liście, chcąc jedynie potwierdzić przynależność do tego samego pokoju. Jednak szmaragdowe tęczówki rozszerzyły się w ogromnym zdziwieniu.
- Nie może być... - mruknęła przerażona, spoglądając to na przyjaciółkę, to na Sasuke, który siedział tuż obok wraz z markotnym Naruto. - Jakim cudem mam pokój z tą małpą?! - spytała podniesionym głosem w niedowierzaniu.
          Niespodziewanie po autokarze rozległ się krzyk Karin, świadczący o tym, że i do niej doszła persepktywa spędzenie sześciu nocy w tym samym pokoju.

- Spokój! - wrzasnęła Anko. - Macie godzinę na rozpakowanie się i zjedzenie czegoś w jadalni. Punkt dwunasta widzę was w holu, gotowych i zwartych do egzaminu terenowego.

* Dwatysiące pięćset pięć yenów - siedemnaście funtów - jakieś osiemdzisiąt pięć złotych ;)

Od Autorki: Ufff... 6 tysięcy słów ;D Nie jest źle, co? ;) Mam przeczucie że od tej pory do samego epilogu, właśnie takiej długości będą rozdziały na Bonds ;) I to by było chyba na tyle z mojej strony ;) No cóż do następnej! ;) Byyeee ;*

11 comments:

  1. Notka świetna, biedna Sakura, współczuję jej :) jestem ciekawa i to bardzo jak Ayumi powie Sakurze o chorobie no i reakcja Sakury na to ;) tego nie moge sie doczekac, i obawiam się, że moge sie poplakac :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Akurat to wydarzenie, będe musiała dobrze przymysleć, by czegoś nie schrzanić ;)

      Delete
  2. Nareszcie ! Wow 6 000 słów. Brawo Sis ! :D

    O matko ! Wszystko się komplikuje ^^" Sasuke nie okłamuje Sakurę, Sakura Sasuke a Ayumi Sakurę ^^" Trójkąt wzajemnej adoracji, można by rzec. Dotarliśmy do wątku wycieczki :D Mam wrażenie, że sporo będzie się na niej działo :D O.O dałaś pokój Sakurze i Karin razem ? ( chyba, że to była Ayumi ::P ) Powoli chyba też zmierzamy do końca Sis ? Prawda ? Ciekawe... Ciotka Saska, przyjechała do Itasia. Hmm... Zastanawiam się ile jej powie na temat, o który pytała. Co tam jeszcze... Aha ! Czy ja coś ominęłam ? Nie przypominam sobie abym czytała o tym, że Naruto dowiaduje się prawdy o ojcu ... Wiem, że dziadkowie domagali się wizyty z nim... Urwał mi się film ? ..... W każdym bądź razie, rozdział jest BOSKI !!! Jak zwykle Sis :D Czekam na NEXT :D :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Sis spokojnie ;D Wątek Naruto i Minato, zostanie wyjaśniony w następnym rozdziale ;) Specjalnie to chwilowo ominęłam ;) Ale nie bój żaby nie zapomniałam ;)
      Tak sis, pomału wszystko zmierza ku końcowi ;]

      Delete
  3. Dzieje się oj, dzieje się :P
    Następnego rozdziału nie mogę się doczekać, zasiałaś ziarnko ciekawości jeżeli chodzi o Minato i Naruto, ale również choroba Ayumi. Kurcze, będzie ostro coś mi się widzi xD
    Byle do świąt! Nie mogę doczekać się wspólnej kolacji 'rodzinnej' w domu Uchiha :D
    Rozdział długi, jeżeli reszta, aż do końca taka będzie, to niezmiernie się ciesze :)
    Czekam na ciąg dalszy, pozdrawiam i dużo weny :*

    ReplyDelete
  4. Niesamowicie. Bardzo sielankowo, ale biorąc pod uwagę burze, jakie czekają bohaterów, to przyda im się trochę beztroskiego czasu. Bo, jak mniemam, za niedługo Ayumi zdecyduje się wyznać prawdę Sakurze, Sakura z kolei powie Sasuke o swoich planach związanych ze studiami. Z kolei Madara zaostrzy zęby na Sakurę. I ogólnie szykuje się pojawienie Itachiego w domu na święta. Czeka nas bardzo emocjonujący czas na Twoim blogu, Kochana :) Wprost nie mogę się doczekać.
    U mnie samej jest zastój, ale uwierz mi: dojrzewam do pisania :* Pozdrowienia i do zobaczyska :D

    ReplyDelete
  5. Notka świetna jak zawsze oj Sakura i Sasuke dobrze się bawią... oj ale końcówka po prostu bomba już nie mogę się doczekać kolejnej notki... =))) pozdrawiam =))

    ReplyDelete
  6. Kuuuuuurczeeee.... Czemu wolałabym żeby Sakura była z Sasorim??? Przecież ja nie cierpie innych paringów niż SasuSaku :/ nie wiem co Ty ze mną robisz Mikuś... Ale Sasori wydaje mi sie taki kochany! Sądze że zrobiłby dla niej wszystko. A Sasuke to taki typowy macho, oczywiście też Go uwielbiam, ale coś w tym Sasorim jest.. taki opiekuńczy i w ogóle, słodziak,uroczy... Całość super, co tu dużo mówić, najchętniej tylko bym czytała i czytała nowe rozdziały tutaj, długość - cudowna :D pozdrawiam, hayley :*

    ReplyDelete
  7. W końcu udało mi się przeczytać wszystkie rozdziały xD xD Jupi !! ^^
    Piszesz po prostu obłędnie, co prawda zdarza się parę literówek, ale każdemu może się to przydarzyć :)

    Z jednej strony nie mogę się doczekać momentu gdy Ayumi wyzna prawdę Sakurze o swojej chorobie ( oby ta ruda małpa jej niczego nie zrobiła), z drugiej strony boję bo na pewno będę ryczeć :(

    Nieee, ja nie wyobrażam sobie, że uda ci się zakończyć tą historię w zaledwie 60 rozdziałach. Muszę się przyznać, że po cichu liczę, że zajmie Ci ona ciut więcej rozdziałów :) :) No ale to już będzie Twoja decyzja :)

    Pozdrawiam :)

    ReplyDelete
  8. Huh... W koncu doszlam do konca. ^_^ W sumie to nie wiem z czego sie ciesze. ;/ Zostawilas w mojej glowie taka ciekawskosc, ze masakra, no!
    Wracajac do opowiadania...
    Mrrr... Ta gra, do tego Deidara i Sasori. Tak sexy ! xD I do tego Itas gotuje. Ciekawe czy sie nie otruli. (glaszcze palcami brode).
    Szkoda mi Sasori'ego. W sumie to nigdy nie bylo mi go az tak szkoda. Jako pierwsza to tak zajebiscie ( przepraszam za slownictwo ) opisalas. A uwierz mi, czytalam wuele opowiadan SasuSaku z Sasorim, jako zazdrosnik. Podoba mi sie ta jego rola, zwlaszcza u ciebie. Powtarzam sie =.=
    Hmm... Ta rozmowa przez telefon Sakury i Sasuke. A potem jeszcze te przylapanie ich przez Nakatsu. Nie no, widac ze lubisz wpadki ;D ( Tak tylko zartuje, nie? ) xD
    Ta rozmowa corki z matka, oj. Nie ma to jak plotkowac o kuzynie i najlepszej przyjaciolce, co nie? Szkoda mi tylko Ayumi, taka fajna z niej laska. No coz, twoja wola. Pewnie bede wtedy beczec !
    Itas na wigili. I to jeszcze z Sakura i cala rodzina. Nie no, przyznam ciekawi mnie to :)
    No ale najpierw jest wycieczka, na ktora z niecierpliwieniem czekam. No bo jak moglas dac Sakure i Karin do jednego pokoju. Widze, ze lubisz kombinowac ! xD
    Nie bede ci tu pisala zdan typu "pisz szybiej" czy "mam nadzieje, ze napiszesz kolejnego posta jak najszybciej", bo tu nie o to chodzi. Z doswiadczenia wiem, ze powinno sie pisac wtedy, kiedy sie ma wene, a nie wtedy, kiedy ci kaza. Tak wiec zostalo mi tylko jedno: "Zycze weny ! xD
    P.S. Z gory przepraszam za jakieklwiek bledy i brak polskich literek, ale jestem na telefonie. Pozdrawiam. ;3

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ej no. Pomylilo mi sie. Itas tam nie gotowal. Zapomnialam jezcze dodac... Jestem bardzo ciekawa jak Sakura przyjmie do wiadomosci, ze Ayumi umiera. A takze reakcji Sasuke, jak dowie o szkolach zagranicznych.
      W ogole ciekawi mnie to, jak Naruto dowiedzial sie, ze Minato to jego ojciec. Moze jakas retrospekcja, albo cos ?? W sumie to sie nie dziwie, ze Naruto nie wiedzial iz jest jego synem. Choc na poczatku troche mnie to zdziwilo.
      Dobra, to chyba koniec ^_^

      Delete