Wednesday 9 October 2013

49. Tajemnice.


- Nie wierzę, że Kakashi-sensei wysłał nas tylko i wyłącznie po pizze - stwierdziła z rozbawieniem Sakura, trzymając się cały czas za burczący brzuch. - Jakby po prostu nie mógł jej zamówić - dodała, wykrzywiając nieznacznie usta.
Sasuke w odpowiedzi parsknął śmiechem pod nosem.
- Weź sobie kawałek - skwitował, koncentrując się na jezdni. -  Tego jedzenia wystarczy dla wojska. Nie mam pojęcia, co wstąpiło w Kakashiego.
Przeczesała swoje gęste różowe włosy, a z jej krtani wydobyło się ciężkie westchnięcie. - Poczekam, aż będziemy z powrotem w ośrodku by zjeść ze wszystkimi. Nie będę zołzą - odparła, uśmiechając się do niego.
Zerknął na nią kątem oka.
- Nie będziesz zołzą - zaprotestował stanowczym tonem. - Zaspokoiłabyś jedynie swój głód, a w tym nie widzę niczego złego.
- Poczekam - odpowiedziała, spoglądając przez boczne okno na zaśnieżone, głęboko zakorzenione przy leśnej drodze świerki i sosny. - Nie jechaliśmy tędy wcześniej - dodała, nagle spoglądając na zimowy krajobraz, który zapierał jej dech w piersiach.
Sasuke mruknął pod nosem ciche: “wiem”, po czym zerknął na nawigację, która prowadziła ich przez las z powrotem do hotelu, w którym się zatrzymali.
- Pokazuje, że jeszcze dwadzieścia minut i będziemy na miejscu - mówił dalej nieco skonfundowany, ponownie skupiając się na zaśnieżonej, śliskiej drodze.
Przytaknęła w odpowiedzi, dziękując przy okazji pracownikom z pizzerii, że byli na tyle mili, by dać im specjalne torby grzewecze, w których cały czas znajdowały się pizze. Gdyby nie to, pewnie wszyscy uczniowie ostatniej klasy Konohy byliby zmuszeni do podgrzewania jedzenia w mikrofalówkach. Niespodziewanie poczuła jak samochód zaczyna zwalniać. Zaskoczona spojrzała pytająco na Sasuke, który tylko wzruszył ramionami również nie do końca wiedząc, co się dzieje.
Uchiha skręcił delikatnie kierownicą zjeżdżając na pobocze i domyślając się, że wystąpiła jakaś usterka. Po krótkiej chwili, pojazd całkowicie odmówił posłuszeństwa.
- Co się dzieje? - zapytała, dostrzegając jak chłopak odpina pas z zamiarem opuszczenia auta.
- Nie wiem - odparł szczerze, otwierając drzwi. - Poczekaj tu - dodał, wychodząc z samochodu.
Sakura jedynie westchnęła ciężko, a widząc jak Sasuke podnosi maskę, wyciągnęła z kieszeni telefon komórkowy. Jednak ku jej niezadowoleniu poziom zasięgu równał się zeru. Zakłopotana tym faktem, napowietrzyła poliki i zaraz zaczęła potrząsać telefonem mając nadzieję, że jakimś cudem zaraz wskoczy jej choć jedna kreska. Jednak tak się nie stało. Po dłuższej chwili oczekiwania, Sasuke otworzył jej drzwi z wyraźnym grymasem na twarzy.
- Zadzwoń do Kakashiego - powiedział z nutką złości w swoim głosie, na co dziewczyna zrobiła tylko wymowną minę i pokazała mu swój telefon, z bardzo wyraźnym “brak zasięgu” widniejącym na wyświetlaczu.
Brwi Sasuke zmarszczyły się niebezpiecznie.
- Sprawdź mój telefon - dodał, mając nadzieję, że przynajmniej jego telefon ich nie zawiedzie, aczkolwiek jak to mówią nadzieja matką głupich. Jego telefon postanowił zakumplować się z telefonem Sakury, przez co oba się zbuntowały i w jakże awaryjnej sytuacji nie zamierzały ich zaszczycić nawet jedną kreską.
Sasuke zmierzwił chaotycznie włosy, spoglądając na różowowłosą z mieszanymi uczuciami. Zatrzasnął jej drzwi, po czym wrócił na przód samochodu, gdzie zamknął maskę, a następnie zajął ponownie miejsce kierowcy.
- Iii? - spytała Sakura, która błagała w myślach, aby usterka nie była na tyle poważna.
- Mamy pecha - odparł niechętnie. - Lepiej jednak zjedz trochę tej pizzy, bo raczej prędko nie wrócimy do hotelu. No chyba, że ktoś będzie tędy przejeżdżał - westchnął, opierając głowę o zagłówek i zerkając na dziewczynę kątem oka.
Haruno w odpowiedzi uśmiechnęła się do niego blado, a następnie chwyciła go za dłoń, którą on subtelnie ścisnął.
- Jedz - powtórzył z rozbawieniem, gdy tylko usłyszał jak brzuch Sakury ponownie się odzywa.
- Dobra, dobra - powiedziała ze śmiechem, odpinając pas i grzebiąc na tylnych siedzeniach w poszukiwaniu zjadliwej pizzy. - Ale ty jesz ze mną - skwitowała hardo nie chcąc nawet słyszeć sprzeciwu.
Sasuke przekręcił teatralnie oczami, jednak przytaknął, domyślając się, że Sakura prędko mu nie odpuści.
- A więc chcesz hawajską, pepperoni, tandori czy…?
- Tandori - wtrącił nim Sakura zdażyła wymienić wszystkie pizze jakie zamówił Kakashi.
- Ja też - powiedziała zadowolona, wyciągając duże pudełko z torby grzewczej. - Przynajmniej nie umrzemy z głodu - zaśmiała się, z powrotem instalując się na przednim siedzeniu. Gdy tylko otworzyła wieko pudełka, intensywny zapach pizzy rozniósł się po samochodzie.
- No dobra, zgłodniałem - przyznał Sasuke, czując aromatyczny zapach. Wyciągnął dłonie po pizzę, którą zaraz oboje zaczeli się zajadać.
Sasuke bez przerwy obserwował Sakurę, która ku jego zadowoleniu wreszcie była wyluzowana i zachowywała się tak jak wcześniej. Była taka, jaką znał kiedyś. Nie zamykała się w sobie, tak jak było to ostatnimi dniami. Wszystko było w porządku, dopóki nie wróciła jakaś niemrawa ze swoimi przyjaciółkami pierwszego wieczoru w Sapporo. Jednak najbardziej nieobecną osobą była Ayumi, która nie odezwała się do niego nawet słowem, jakby czegoś się obawiała.
- Powiesz mi wreszcie, gdzie wtedy byłyście? - zapytał, gdy tylko oboje zjedli jako jedyni kolację zafundowaną im przez nauczyciela.
Westchnęła ciężko, spoglądając na niego znużonym wzrokiem.
- Czemu ciągle o to pytasz? - spytała, ściągając gumkę z włosów i pozwalając kosmykom swobodnie opaść na jej ramiona.
- Bo wszystkie zachowujecie się dziwnie? - spytał, wyciągając tym samym pierwszy poważny argument.
- Nie prawda - burknęła.
- Nie? Ayumi do nikogo praktycznie się nie odzywa, ty chodzisz jakaś zamyślona, Ino jest cała w skowronkach, a Hinata złapała całodobowego buraka, jakby ktoś pomalował jej twarz czerwoną farbą - powiedział, spoglądając na nią z pobłażaniem.
Sakura wypuściła z ust większą ilość powietrza, wiedząc, że została właśnie zapędzona w kozi róg.
- Zabłądziłyśmy - powtórzyła po raz kolejny, chcąc by jej uwierzył, ale widząc jego wzrok, wykrzywiła usta w grymasie. - Ino zaciągnęła nas do tandetnej wróżki, pasuje? - burknęła, splatając ręce na klatce piersiowej.
Wyraz twarzy Sasuke w ciągu kolejnych dziesięciu sekund zmienił się kilka razy. Najpierw było zdziwienie, później szok, a na samym końcu rozbawienie.
Sakura uniosła brew w zdumieniu .
- I z czego się śmiejesz? - fuknęła, gdy tylko usłyszała jak Sasuke parsknął pod nosem. - To wcale nie było śmieszne, wręcz przeciwnie: to było upokarzające - dodała, odwracając wzrok w stronę pogrążonego w ciemności lasu.
- I wy się dałyście Ino tam zaciągnąć? - spytał z rozbawieniem.
- A miałyśmy jakiś wybór? Na początku nie mówiła gdzie nas prowadzi, oprócz tego, że będzie “fajnie” - warknęła nieco rozdrażniona na wspomnienie owego wieczoru. Nie podobały jej się słowa, jakie wydobyły się z ust wróżki Yume.
- I co, było aż tak źle?
- Przestaniesz się śmiać? - spytała hardo, zerkając na chłopaka z niebezpiecznymi ognikami w oczach.
Sasuke przyjrzał się jej uważnie. Dopiero teraz do niego dotarło, że to, co usłyszała od wróżki wcale nie przypadło jej do gustu.
- To tylko głupia wróżba, Sakura, nie przejmuj się - powiedział spokojnie, obdarowując ją bladym uśmiechem.
- Nie zamierzam pozwolić, żeby jakieś cholerne karty decydowały o moim życiu - szepnęła, przymykając powieki.
Tak jak powiedział Sasuke, to była jedynie głupia wróżba, o której nie warto było nawet myśleć, bo to tylko strata czasu. Ale z drugiej strony karty powiedziały wróżce, że jest zakochana, co było stu procentową prawdą. Więc czy mówiły one prawdę również w innych aspektach? Miała najszczerszą ochotę rzucić się na Ino, chcąc dać jej nauczkę, że je tam zabrała. Gdyby nie wizyta u wróżki na pewno wycieczkę spędziłyby w o wiele lepszej atmosferze.
Niespodziewanie usłyszała dźwięk otwieranych drzwi, co spowodowało, iż uniosła powieki, spoglądając pytająco na Sasuke, który właśnie opuszczał samochód. Bez słowa zaczął zbierać torby grzewcze wypełnione pudełkami, w których znajdowała się pizza i przeniósł je do bagażnika.
- Co ty robisz? - wypaliła, bacznie obserwując każdy jego ruch.
- Połóż się z tyłu, ja będę czatować na jakieś przejeżdżające auto - odparł, po czym zatrzasnął bagażnik.
Sakura przytaknęła, czując ogarniający ją sen, który dopadł ją po zjedzeniu kilku kawałków sytej pizzy. I już po chwili przeniosła się na tylne siedzenia, gdzie wygodnie mogła się położyć.
- Jak myślisz, długo tu będziemy? - spytała, przyglądając się profilowi jego twarzy.
Karooki westchnął ciężko.
- Mam nadzieję, że nie - szepnął, spoglądając na nią przez ramię. - Póki jesteśmy sami, chciałbym ciebie o coś zapytać - powiedział niespodziewanie.
- Zniosę wszystko, tylko nie temat wróżki - odparła z rozbawieniem, na co Sasuke posłał jej zadziorny uśmiech.
- Nie, to zdecydowanie nie to.
- A więc pytaj - zachęciła.
- Chcesz na święta przyjść do nas? - spytał, uważnie się jej przyglądając.
Chwilowo uśmiech z jej twarzy zniknął, gdy przypomniała sobie słowa Itachiego. Przewidział, że tak będzie, a nawet ją o tym uprzedził. Ale ona nadal miała obawy przed postawieniem nogi w tamtym domu. Chciała uniknąć spotkania z Madarą, który rządał od niej rzeczy, której ona nie posiadała. Nawet nie wiedziała o jaki artykuł im wszystkim chodziło, jak i co właściwie jej rodzice w nim opisali! Jednak powaga sytuacji uświadomiła jej, że to nie mogło być coś błahego. Tyle że Itachi prosił, żeby się zgodziła, zapewniając przy okazji, że pójdzie tam razem z nią. Miała dziwne przeczucie, że te święta, nie będą takie udane jakby wszyscy chcieli. A właśnie z racji, że były to święta, to wszyscy powinni świętować, a nie siedzieć w wspólnym gronie niczym na skazaniu. A niestety podejrzewała, że tak najprawdopodobniej będzie wyglądał cały wieczór.
- Jeśli nie chcesz to możemy pomyśleć o czymś innym, ale Akino… - urwał niespodziewanie, przypominając sobie ostatnią rozmowę telefoniczną jaką odbył z ciotką. I nagle go oświeciło. Jego twarz przybierała najróżniejsze odcienie, aż w końcu przystanęło na popielatej bladości. Przypomniał sobie wieczór, w którym przyszedł do domu, zastając kompletnie pijaną ciotkę. W kółko powtarzała jedno i to samo - imię kobiety, które znaleźli z Naruto na odwrocie fotografii. Jak zdarta płyta nieustannie wymawiała “Yukino”, a na dodatek, że ją zabiła. I jeszcze ta głupia obietnica, którą wtedy złożył… Nadal nie wiedział kogo obiecał pilnować. Był wtedy taki głupi! Doskonale wiedział, że rodzice Sakury zgineli w wypadku samochodowym, ale ani przez chwilę nie pomyślał, żeby połączyć ze sobą fakty. Zresztą nigdy by mu przez myśl nie przeszło, że Akino znała rodziców Sakury, a co najważniejsze - ją. To wszystko pomału zaczynało nie mieścić mu się w głowie, a co gorsza, miał przeczucie, że to tylko czubek góry lodowej jego zmartwień.
Sakura wydobyła z siebie ciężkie westchnięcie, po czym z bladym uśmiechnęła przytaknęła niechętnie.
- Przyjdę.
Sasuke staksował ją uważnym, przenikliwym spojrzeniem, jednak nie powiedział już nic więcej. Zresztą jakby to teraz wyglądało, gdyby zmienił zdanie co do spędzenia wspólnie świątecznej kolacji? W końcu ona nie miała praktycznie nikogo. Nikogo poza nimi..
- Powiedz… - zaczął niepewnie, nie wiedząc zbytnio jak spleść ze sobą odpowiednie słowa. - Pamiętasz może swoich rodziców?
Źrenice różowowłosej zadrżały, gdy tylko usłyszała owe pytanie, po czym obróciła się do niego tyłem, wbijając swe tęczówki w oparcia siedzeń.
- Nie… - wychrypiała chwiejnym głosem. - Nie wiem nawet, gdzie zostali pochowani.
Uchiha pogrążył się w chwilowym zamyśleniu.
- Jeśli chcesz, to gdy się ociepli możemy razem poszukać miejsca ich pochówku. Co ty na to?
Prawdę powiedziawszy nigdy o tym wcześniej nie myślała. Jednak wiedziała, że to dobry pomysł.
- Zgoda - powiedziała, pociągając nosem i zaraz szczery uśmiech zawitał na jej twarzy.
- A teraz śpij. Obudzę cię jak tylko zatrzymam kogoś, kto będzie tędy przejeżdżał.
Przytaknęła, przymykając w tej samej chwili powieki, jednak czas leciał nieubłaganie, a ona nie potrafiła zasnąć. Zresztą nie tylko dziś miała problemy ze snem. Tak było odkąd wróciły tylko od wróżbitki, która wyczytała jej z kart kilka rzeczy, o których w ogóle wolała nie wiedzieć. No może oprócz tego, że była zakochana, gdyż w to nie zamierzała wątpić. W zasadzie nie przejmowałaby się niczym, gdyby nie mijające coraz szybciej dni nie zbliżały ich do końca roku. Do tego i do koniec terminu, jaki postawił jej Gaara. Widziała dwa wyjścia z obecnej sytuacji.
Pierwszym było zgodzenie się na warunki No Sabaku i przyniesienie mu tego, czego chciał. To jednak oznaczało, że najprawdopodobniej podczas Wigilii musiałaby wkraść się do gabinetu Madary w poszukiwaniu tych przeklętych dokumentów, co jednak nie koniecznie było szczytem marzeń Sakury na ten wieczór.
Drugim wyjściem było powiedzienie wszystkiego Sasuke, łącznie z tym, że cały czas miała dobre relacje z jego bratem, co wydawało się jeszcze gorszą alternatywą. Pokręciła głową z dezaprobatą, wypuszczając z płuc większą ilość powietrza. Gdyby Gaara nie wspomniał o jej rodzicach, o których zdawał się dużo wiedzieć, to nie wahałaby się nawet przez chwilię i od razu powiedziałaby o wszystkim Sasuke Nawet jeśli miałby się do niej nie odzywać przez kilka najbliższych dni.
Jednak z drugiej strony pragnęła z całego serca wiedzieć, co takiego kuzyn Sasoriego wie o jej rodzicach. Wiedziała, że tuż po powrocie do Tokio, będzie musiała podjąć decyzję, co takiego chce dalej robić. Czy podda się szantażowi jaki Gaara na niej zastosował, czy też raczej się sprzeciwi?
Po dłuższej chwili obróciła się na plecy, kątem oka spoglądając na siedzącego na przednim fotelu chłopaka. Tak jak Ayumi powiedziała, musiała go w końcu poinformować o możliwości studiowania za granicą. Nawet jeśli jeszcze nie dostała odpowiedzi od uczelni, to teraz chyba była najwyższa pora, by mu o tym powiedzieć. Zwłaszcza, że nie chciała mieć przed nim żadnych tajemnic.
- Sasuke… - zaczęła niepewnie, przygryzając dolną wargę. Bała się tego jak zareaguje, tym bardziej, że trzymała to przed nim w tajemnicy kilka dobrych tygodni. - Co byś powiedział, gdybym miała okazję wyjechania za granice na studia? Długo nad tym myślałam i… - urwała niespodziewanie, gdyż od kiedy zaczęła tylko mówić nie dostrzegła żadnej reakcji ze strony kruczowłosego. Usiadła zaraz i nachyliła się w jego stronę, a widząc jak śpi, westchnęła ciężko.
- I tyle z mojej szczerości - mruknęła zrezygnowana, ponownie opadając na tylne siedzenie.

~***~

W tym samym czasie Ayumi chodziła bez przerwy w kółko po hotelowym holu, bacznie wyczekując kuzyna i przyjaciółki.
- Jest już piąta nad ranem! Gdzie ich wcięło!? - spytała poddenerwowana, nie potrafiąc nie podnieść głosu w zaistniałej sytuacji.
- Na pewno zabłądzili gdzieś i starają się jakoś wrócić do hotelu - odparł Naruto, który zaraz przyłączył się do znajomej. I tak oto razem chodzili chaotycznie po holu, czekając na jakieś wieści od nauczycieli, którzy kazali im zaczekać w hotelu.
- Matka chyba zawału dostanie jak się dowie - dodała Hamasaki, targając swoje włosy.
- Znajdą się pewnie niedługo - zapewniła ich Hinata.
- A jak ktoś ich porwał!? - wrzasnął niespodziewanie na cały głos Uzumaki, spoglądając na resztę znajomych cały zestresowany. - I coś im zrobił?! - spytał krzykiem, wplatując dłonie w swoje blond włosy.
- Nie dramatyzuj, co? - wtrąciła z sarkazmem Ino. - Nic im się nie stało, pewnie wrócą zaraz cali i zdrowi, i będzie po hałasie - skwitowała, wzruszając ramionami i nieustannie będąc pozytywnej myśli. W końcu co takiego mogło im się stać? To był Sasuke i Sakura! Wierzyła i czuła w kościach, że nic takiego im się nie stało.
Nagle zdyszana Anko wbiegła do holu i zaraz ściągnęła z głowy ośnieżoną czapkę.
- I co?! - krzyknęła Ayumi wraz z Naruto.
- Znaleźli ich - westchnęła z szerokim uśmiechem. - Samochód się im popsuł i trafili w miejsce bez zasięgu, ale już są w drodze powrotnej z Kakashim i Minato - wyjaśniła, a przyjaciele zaginionej na kilka godzin dwójki poczuli niespodziewaną ulgą.
- Czyli nie mieli wypadku? - zapytał podekscytowany Naruto.
- Nie - odparła z rozbawieniem.
- I nikt ich nie zaatakował? - kontynuował dalej swój wywód.
- Nie. Są cali i zdrowi.
Uzumaki jednak nie zamierzał tak szybko zaprzestać swoich dociekliwych pytań i już otwierał ponownie usta, gdy niespodziewanie ktoś go wyprzedził.
- Naruto! - wtrąciła Ayumi. - Wystarczy. Wracają już i zaraz tu będą. Sam będziesz mógł ich o wszystko wypytać - odparła, chcąc oszczędzić wychowawczyni kłopotliwych pytań przyjaciela.
- Oj nie, wy idziecie spać, jest już wystarczająco późno, a jeszcze musicie się spakować. Nie zapominajcie, że wczesnym popołudniem wracamy do Tokio - powiedziała ostro Mitarashi, podpierając dłonie na bokach.
- Ale sensei! - zaprotestwali wszyscy chórkiem.
- Żadnego ale! Do swoich pokoi i to już! - krzyknęła tonem, który zdecydowanie nie znosił sprzeciwu, zwłaszcza kiedy chodziło o bandę nastolatków. - Bo każe im zawieźć Sasuke i Sakurę od razu na lotnisko i w ogóle ich nie zobaczycie! - zagroziła hardo, wiedząc, że tylko tak ich przekonana.
I nie myliła się, gdyż już po zaledwie chwili, kilkoro uczniów Konohy skierowało się w stronę windy, która zaraz zabrała ich na pierwsze piętro.
Anko odprowadziła ich wzrokiem, a następnie oczekiwała na powrót dwóch podopiecznych wraz z dyrektorem i Hatake. Cieszyła się, że ta ich mała przygoda skończyła się tak a nie inaczej.

~***~

Nie przypuszczała, że może być jeszcze gorzej, aczkolwiek dopiero teraz do niej dotarło, jak bardzo się myliła. Mogło i w tej chwili doświadczała tego na własnej skórze. .
- I niby w co ja mam się ubrać?! - fuknęła ostro, spoglądając z grymasem  na swoją w połowie pełną szafę.
Za niecałą godzinę Itachi miał po nią przyjść i oboje mieli udać się na kolację Wigilijną, która odbywała się w posiadłości Uchiha. Zdawała sobie sprawę, że bez wątpienia zrobią wejście smoka, którego prawdę mówiąc ona starała się za wszelką cenę uniknąć. Jednak rzeczywistość była w całej okazałości zupełnie inna. Dzisiejszego wieczoru Sasuke najprawdopodobniej dowie się o jej bliskiej znajomości z Itachim, którą traktowała jedynie przyjacielsko. Zresztą nadal nie rozumiała, dlaczego Sasuke pałał taką niechęcią do swojego brata. Przecież to było chore!
Wybrała z szafy prostą kremową bluzkę i do tego ciemną spódniczkę do kolan, po raz enty przysięgając sobie, że w najbliższym czasie pójdzie na zakupy. I kiedy była już gotowa do wyjścia, usłyszała stonowane pukanie do drzwi, które od razu przyprawiło ją o palpitację serca. Niepewnie otworzyła drzwi, gdzie tak jak się spodziewała, dostrzegła starszego z braci Uchiha uśmiechającego się do niej czule.
- Nie wiem czy to taki dobry pomysł - wyznała, pocierając o siebie spocone z nerwów dłonie.
Itachi westchnął ciężko.
- Pamiętaj, że to nie ty mnie tam zaprosiłaś.
- Tak, tak, tak - skwitowała machając ręką, po czym założyła na nogi długie kozaczki i biorąc płaszcz zimowy do ręki, wyszła z mieszkania.
Całą drogę do posiadłości Uchiha spędzili w ciszy, rozmyślając o zbliżającej się nieubłaganie kolacji. Sakura coraz bardziej żałowała, że zgodziła się na wspólną podróż, jednak nie było już odwrotu. Po pietnastu minutach dojechali na miejsce, a Sakura westchnęła ciężko, spoglądając przez okno na potężną posiadłość, w której niejednokrotnie już gościła.
- Nie masz się czego obawiać - wtrącił Itachi, odpinając pas. - W środku to mnie większość będzie piętnowała, a nie ciebie - skwitował z dziwnym rozbawieniem, jakby nie spodziewał się niczego innego.
Sakura przytaknęła  z bladym uśmiechem, po czym opuściła samochód Itachiego i niepewnym krokiem zaczęła kierować się w stronę budynku.
Brat Sasuke zapukał mosiężną kołatką w masywne, drewniane drzwi, a Haruno miała najszczerszą ochotę zapaść się pod ziemią.
Już po chwili drzwi z szerokim uśmiechem otworzyła im Ayumi. Jednak widząc stojącego obok Haruno Itachiego, mina natychmiast jej zrzędła.
- Co… ty…? - wydukała przerażonym głosem Hamasaki, spoglądając z przerażeniem na towarzysza Sakury.
- Przyszedłem do rodziny na świąteczną kolację - skwitował, wzruszając ramionami i dotykając delikatnie pleców różowowłosej, wprowadził ją do środka.
- To Sakura? - głos Sasuke rozniósł się po holu, a po niekrótkiej chwili on sam stanął w wejściu do salonu. Widząc brata wraz ze swoją dziewczyną, rysy jego twarzy wyostrzyły się. Z mordem w oczach zaczął kierować się ku Itachiemu.
- NIkt cię tutaj nie zapraszał - stwierdził hardo, chcąc jak najszybciej pozbyć się brata, aby móc w spokoju i miłej atmosferze spędzić święta.
Itachi posłał mu zadziorne spojrzenie.

- Mylisz się, Sasuke - wtrąciła niespodziewanie Akino, zjawiając się na szczycie schodów. - Ja go tu zaprosiłam.  

Od Autorki: Rozdzial 50 powinien ukazac sie juz w weekend, badz tez na poczatku przyszlego tygodnia ;) Wybaczcie za zwloke, ale sily wyzsze ;) Za wczesniejsza publikacje dziekujcie Chusteczce Aha ;)

4 comments:

  1. Yatta !!! W końcu jest ! I biję się w pierś, że moja 50-tka jest jeszcze nie gotowa Musiałam sobie przypomnieć czego tyczy się ten blog xD Nie pamiętałam o czym był dopóki nie wspomniałaś o pizzy i Hatake :P Później już szło o wiele lepiej i mnie olśniło :D ;D
    Nie przypuszczałam, że zrobisz z ich wycieczki sprawę zaginięcia :P choć w ostatnim rozdziale rozważałam taką możliwość. Aj tak Sakura, nadal martwi się tą głupią przepowiednią, która na nieszczęście jest dość prawdziwa ^^" Już jej z góry współczuje tego wszystkiego co będzie przeżywała.
    Jakim złomem jeździ Kakashi ! Przez nich oboje spędzili nie wiadomo ile czasu w zimnym samochodzie, wśród różnych rodzai pizz. Dobrze chociaż, że je mieli. Mogli wrzucić coś do żołądka. Pozostali uczniowie musieli obejść się smakiem a wszystko przez Hatake, gdyż to przez niego wylądowali na jakimś odludziu, gdzie nie ma nawet zasięgu !
    No nie ! Akurat jak Sakura odważyła się powiedzieć Sasuke prawdę na temat studiowania za granicą, to ten musiał zasnąć Wątpię aby ponownie spróbowała.. Z pewnością wyjdzie tak, że dowie się od kogoś innego i będzie miał do niej pretensje, dlaczego mu nie powiedziała Jakie to wszystko robi się zagmatwane ...I jeszcze ta kolacja Wigilijna w domu Uchiha .. Nie dość, że Sakura wchodzi do gniazda wielkiej żmii, to pojawia się tam z Itachi'm, na którego Sasek ma ochotę się od razu rzucić ! Do tego wszystkiego dołączymy Madarę i otrzymamy mieszankę o wiele bardziej niż wybuchową. Aż się nie mogę doczekać. To będą naprawdę "urocze" święta obfitujące w wiele niespodzianek.
    Naruto też był dobry xD Panikował i wymyślał niestworzone rzeczy, zastanawiając się co takiego mogło przytrafić się tamtej dwójce. Na szczęście Ayumi go uciszyła :D Swoją drogą, wrócili już z wycieczki, teraz są święta... Ciekawe kiedy powie Sakurze o chorobie .. Ojej .. Aż mi się serce kraje na tą myśl. Mam nadzieję, że Haruno jakoś to przyjmie .... I mam wrażenie, że Sasuke się oberwie za to, ze jej nie powiedział. Nadchodzą same ARMAGEDONY Sis !!! SUPER :D :D Nie mogę się doczekać weekendu, kiedy przeczytam 50-tkę *____* Buziaczki Sis :************ Czekam na DŁUŻSZY rozdział :P Ten ilościowo mnie nie satysfakcjonował :P

    ReplyDelete
  2. Jezus maria w takim momencie mi przerywać no chyba cię zamorduję...a nie jednak cię nie zamorduje bo chcę przeczytać 50 rozdział który mam nadzieję będzie dłuższy i jednak pojawi się w ten weekend.Byłabym bardzo happy XD Czekam na nexta kochana mam nadzieję że nie udupisz związku Sakury i Sasuke :p Pozdrawiam :*

    ReplyDelete
  3. Czekanie jest zawsze najgorsze, ale potem kiedy dodajesz nowy rozdział jest cudownie, a potem znowu czekać, no cóż notka świetna na 50 czeka,mam nadzieje że będzie będzie dłuższy,choć wiem czasem trudno napisać coś więcej. Do tego rozdziału jak zwykle perełka ci wyszła, ach Naruto i ta jego panika aż strach się bać dobra to chyba wszystko. pozdrawiam i życzę weny
    Yuki-chan

    ReplyDelete
  4. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Lecę od razu czytać 50!!!! <3

    ReplyDelete